TOP10 transferów lata w Bundeslidze. "Legenda widzi w nim następcę Neuera w Bayernie"
Runda jesienna w Bundeslidze zbliża się powoli do końca, można więc już rozpocząć cykl podsumowań. Na pierwszy ogień idzie ranking TOP10 najlepszych transferów, jakich kluby dokonały w letnim okienku.
Oczywiście, jak każde tego typu zestawienie, to lista uznaniowa, czysto subiektywna, więc oczywistym jest, że nie trafi w gust każdego czytelnika. Zwłaszcza pozycja numer 10 może wywoływać kontrowersje, ale niech będzie ona przyczynkiem do dyskusji nad rankingiem. Liczę jednak, że przynajmniej z częścią wyborów będziecie mogli się zgodzić.
Oceniając transfery brałem pod uwagę cenę, status w zespole i fakt, czy nowy nabytek klubu gra w nim na miarę ciążących na nim oczekiwań, czy może jednak znacząco je przebija. Stąd taka a nie inna kolejność. Zaczynamy:
10. Dayot Upamecano (RB Lipsk -> Bayern Monachium)
To, jak na Bundesligę, wielkie pieniądze, ale i potencjał Francuza jest równie potężny, jak jego sylwetka. Oczywiście, to wciąż piłkarz nierówny. Obok świetnych meczów, zdarzają mu się też tak fatalne, jak z Borussią Moenchengladbach w Pucharze Niemiec, czy tak niepewne, jak z Borussią Dortmund w lidze. Ale to wciąż jest jeszcze piłkarz budujący swoją markę i pozycję w wielkiej piłce. Trafił do nowego, arcytrudnego środowiska, w którym wymagania są olbrzymie, do tego piłka preferowana przez Juliana Nagelsmanna nie jest ani odrobinę mniej ryzykowna od tej, którą oglądaliśmy w wykonaniu Bayernu w poprzednim sezonie za Hansiego Flicka. Upamecano musi cały czas bronić “do przodu”, musi być ciągle skoncentrowany. Ma wiele przestrzeni do pokrycia i przez większą część meczu musi się ścigać z szybkimi napastnikami rywala, przez co potem brakuje mu trochę sił i koncentracji w prostych zdawałoby się sytuacjach. Ale Nagelsmann mu ufa. Na 14 meczów ligowych Upamecano zagrał w 13, z czego w 12 od pierwszej minuty.
O ile w defensywie Dayot zalicza wpadki i nie gra jeszcze na swoim nominalnym poziomie (w Lipsku regularnie przekraczał poziom 60% wygrywanych pojedynków, w Bayernie gra poniżej tego progu), o tyle w grze ofensywnej, tudzież w fazie budowania ataku pozycyjnego, daje więcej niż można by się było spodziewać. Ma średnio w meczu najwięcej kontaktów z futbolówką w całym zespole obok Joshuy Kimmicha, pod względem celnych podań jest jednym z najlepszych piłkarzy w całej lidze, a przy tym to drugi najczęściej zagrywający piłki w strefę ataku zawodnik, piąty pod względem progresywnych podań. Dorzucił też do tego cztery asysty (żaden inny obrońca w Bundeslidze nie ma więcej), co jak na środkowego obrońcę jest dość nietypowym osiągnięciem. Dlatego mimo wpadek w poszczególnych meczach postanowiłem go umieścić w rankingu, bo jednak wywiera już spory wpływ na grę monachijczyków. Uznaję go za trafiony transfer także dlatego, że Bayern raczej na nim finansowo nie straci.
9. Jae-sung Lee (Holstein Kiel -> FSV Mainz)
Właściwie od samego początku, od kiedy pojawił się w 2. Bundeslidze, czekało się na jego sportowy awans na ten najwyższy poziom rozgrywkowy. Szczebel niżej po prostu się bawił. W międzyczasie pojawiały się informacje o zainteresowaniu nim czy to Anderlechtu, czy Crystal Palace. Miał też mieć już podpisany kontrakt z HSV, w przypadku, gdyby Hamburg awansował do 1. Bundesligi. Ostatecznie trafił do FSV Mainz i po początkowych turbulencjach (miejsce w podstawowym składzie wywalczył sobie na dobre dopiero w 9. kolejce) zaczął w nim świetnie funkcjonować. Jest piłkarzem niezwykle wszechstronnym, który idealnie odnajduje się w roli ósemki w bazowym systemie 1-5-3-2. Aktywny zarówno w ataku (z piłkarzy regularnie uczestniczących w rotacji Bo Svenssona tylko Karima Onisiwo koledzy z drużyny częściej szukają na boisku; w kierunku Onisiwo kierowanych jest średnio 57 piłek w meczu, w kierunku Lee 48), jak i w defensywie (ma dziewięć odebranych piłek w tym sezonie, tyle ile specjaliści od defensywy - Dominik Kohr i Moussa Niakhate). Aż żal, że dopiero w wieku 29 lat dane mu było posmakować pierwszoligowego chleba w Niemczech.
8. Dejan Ljubicic (Rapid Wiedeń -> FC Koeln)
Piłkarz świetnie skrojony pod system Steffena Baumgarta, czyli pod granie rombem w drugiej linii. Ljubicic może w tym ustawieniu obsadzić każdą z czterech pozycji i na każdej radzi sobie co najmniej solidnie. To gracz z żelaznymi płucami, najbardziej mobilny zawodnik w drużynie. Drugi najszybszy w zespole (34,7 km/h, ustępuje tylko Kinglseyowi Ehizibue) i drugi pod względem pokonanego dystansu w tym sezonie (tylko Jonas Hector wykręcił większą liczbę kilometrów), za to w pozostałych kategoriach biegowych nie ma sobie równych w drużynie (liczba sprintów, liczba sprintów na mecz, dystans pokonany sprintem, intensywne przebieżki, dystans pokonany na wysokim tempie itd.).
Te parametry biegowe są niezwykle istotne u pomocników ustawionych w rombie. Ljubicic udziela się zarówno w grze defensywnej (zdecydowanie najwięcej doskoków pressingowych w całej drużynie), jak i w ofensywie (inicjuje najwięcej akcji z gry kończących się strzałami, ponadto wyłożył już 20 piłek do uderzeń i 18 razy dogrywał celnie w pole karne przeciwnika - tylko Kainz zaliczył więcej takich podań). Austriak nie jest może materiałem na gwiazdę ligi, ale z pewnością jest na jak najlepszej drodze ku temu, by stać się cenionym w skali ligi rzemieślnikiem. A to niemało jak na darmowy transfer.
7. Genki Haraguchi (Hannover 96 -> Union Berlin)
Wzięto go “na sztukę” i nikt tego w Unionie nie ukrywa. Spodziewano się przyzwoitego piłkarza do rotacji, a wyszło tak, że ściągnięto jednego z kluczowych dla drużyny zawodników. Przez lata szukano w Niemczech odpowiedniej dla Japończyka pozycji. W Hercie robiono z niego skrzydłowego, w Hannoverze ustalono, że Haraguchi znacznie lepiej wygląda w środku pola i obsadzano go najczęściej na “dziesiątce”, natomiast w Unionie “Gienek” gra niżej, najczęściej na “prawej ósemce”, czyli na pozycji półprawego pomocnika w systemie 5-3-2. Znakomicie zespala atak z obroną i choć jest jeszcze w tym sezonie bez gola, to zaliczył już cztery asysty, co czyni go najlepszym asystentem w zespole. Zagrał także 14 kluczowych podań (tylko Max Kruse i Niko Gießelmann mają więcej), wykonuje drugą największą liczbę sprintów w zespole (po Taiwo Awoniyim) i pokonuje w szybkim biegu najdłuższy dystans w drużynie. Haraguchi poszerza wachlarz możliwości taktycznych Fischera i całkowicie oddaje się pracy na rzecz kolektywu.
6. Rani Khedira (Augsburg -> Union Berlin)
Transfer zupełnie niepozorny, wręcz niezauważalny. Khedira miał zastąpić Roberta Andricha, który przeszedł do Bayeru Leverkusen i trzeba powiedzieć, że ze swej roli wywiązuje się znakomicie. Fischer umiejętnie dobrał mu zakres obowiązków, nie wymaga od niego kreacji czy otwierających podań. Khedira to organizator gry defensywnej, piłkarz, który reguluje tempo, ale przede wszystkim neutralizuje przeciwnika w środkowej strefie. Od konstruktywnej gry z piłką przy nodze są w tym zespole inni. Khedira ma przeciąć akcję i oddać futbolówkę do najbliższego, ewentualnie przeczytać grę i dostosować cyrkulację piłki pod bieżącą sytuację na boisku.
Na murawie nie jest od tego, by błyszczeć, a po to, by w barwach Unionu błyszczeć mogli inni. Khedira nie będzie dostawał nadzwyczajnych not, wykonuje pracę w cieniu jupiterów. Rozumie jednak swoją rolę i świetnie wpisuje się w profil defensywnego pomocnika w systemie Fischera. Ze wszystkich graczy w lidze ma najwięcej doskoków pressingowych do rywala, a pod względem odzyskanych piłek ustępuje w zespole jedynie Timo Baumgartlowi. No i co ważne - mało ma okazji do odpoczynku. Mimo szerokiej kadry, akurat na jego pozycji berlińczycy nie posiadają za bardzo alternatyw. Przyszedł do Unionu za bezcen, a okazał się być dla niego bezcenny.
***
TUTAJ znajdziecie zestawienie TOP10 transferów pozostałych czołowych lig Europy oraz Ekstraklasy. Warto zajrzeć!
***
5. Silvan Widmer (FC Basel -> FSV Mainz)
Przez lata pozycja prawego obrońcy w Mainz mocno kulała. Ani Daniel Brosinski, ani Giulio Donati nie byli w stanie sprostać oczekiwaniom trenerów i kibiców. Co prawda, był jeszcze w kadrze Ridle Baku, ale w Moguncji widzieli w nim raczej środkowego pomocnika, niż bocznego obrońcę. Dopiero Widmer zalepił tę dziurę na dobre. Ze wszystkich graczy z pola rozegrał on w tym sezonie najwięcej minut w drużynie i jako jedyny, obok bramkarza Robina Zentnera, wystąpił we wszystkich dotychczasowych meczach w lidze.
Szwajcar znakomicie wywiązuje się ze swoich obowiązków na wahadle. Być może brakuje mu trochę liczb (tylko jeden gol i dwie asysty), ale bryluje w zasadzie we wszystkich drużynowych statystykach. Niemal w każdym aspekcie - czy to ofensywnym, czy defensywnym - należy do czołowej piątki, a najczęściej do czołowej trójki, zaś w statystykach biegowych bije wszystkich z zespołu na głowę. W kilku aspektach to także czołówka ligowa - Widmer jest czwarty pod względem liczby odbiorów i trzeci w sumie zablokowanych uderzeń. W meczu z Wolfsburgiem musiał pomóc w środkowej linii i też poradził sobie z tym zadaniem w sposób wzorcowy. Znakomity ruch Christiana Heidela, dający Moguncji pełen spokój na pozycji prawego obrońcy czy też prawego wahadłowego na kilka lat.
4. Lukas Nmecha (Manchester City -> Wolfsburg)
Wolfsburg zdecydował się na niego, mimo iż pierwsze podejście do klubu miał wyjątkowo nieudane. Nmecha był w ekipie “Wilków” jesienią 2019 roku, ale nie nagrał się zbyt wiele. Dużo dało mu natomiast wypożyczenie do Anderlechtu. Postrzelał trochę goli, nabrał pewności siebie i w bieżącym sezonie pokazuje się z bardzo dobrej strony w drużynie z miasta Volkswagena. W 19 meczach - biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki - zdobył siedem bramek i jest najlepszym strzelcem w zespole, a trzeba pamiętać, że nie zawsze gra na szpicy. Często wykorzystywany jest też skrzydle. Spory potencjał dostrzegł w nim także Hansi Flick, który pozwolił mu zadebiutować w kadrze w meczu eliminacji ME z Liechtensteinem, rozgrywanym notabene na stadionie w Wolfsburgu.
Nmecha ma świetne warunki fizyczne, jest szybki i nieźle drybluje. To naturalny kandydat do przejęcia pałeczki po Woucie Weghorście, tym bardziej, że obaj mają dość podobny styl gry. Tak Weghorst, jak i Nmecha, świetnie nadają się do grania w drużynach, chcących wykorzystywać wysoki pressing i przeszkadzać przeciwnikowi już w tercji atakowanej. Obaj należą do najaktywniejszych graczy w zespole pod względem doskoków pressingowych (Weghorst średnio 22 na mecz, Nmecha 20), obaj też mają całkiem sporo odzyskanych piłek, jak na zawodników z ich pozycji (Nmecha 15, Weghorst 11). Holender właśnie zmienił agenta, latem będzie chciał poszukać nowych wyzwań. Nmecha ma czas, by trochę u boku Wouta poterminować, a od nowego sezonu w pełni rozwinąć skrzydła i stać się pierwszą strzelbą VfL.
3. Robert Andrich (Union Berlin -> Bayer Leverkusen)
Za relatywnie niewielkie pieniądze pozyskano piłkarza, który zmienia oblicze drużyny, a nie tylko ją uzupełnia. Na pierwszy rzut oka był to dość dziwny transfer. Fizyczny Andrich trafił do technicznego Leverkusen, opierającego swoją grę na wyszkoleniu i szybkości swoich zawodników. Ale Bayerowi brakowało czasem trochę charakteru i twardości. Odwołując się do piłkarskiego klasyka - tam wszyscy widzą się w roli grających na pianinie, tylko nie było komu tego pianina nosić. Andrich, choć wcale nie jest graczem ułomnym jeśli chodzi o technikę użytkową, trochę odstaje na tym tle od filigranowych techników pokroju Moussy Diaby’ego, Floriana Wirtza czy Kerema Demirbaya. Ale jego bezkompromisowość i konsekwencja w grze to coś, czego u wyżej wymienionych nie zobaczymy. Oni błyszczą właśnie dzięki Andrichowi, który w kapitalny sposób zastąpił niezastępowalnego, zdawało się, w Bayerze Charlesa Aranguiza. Jest i młodszy, i zdrowszy i chyba jeszcze bardziej agresywny. Nigdy nie będzie gwiazdą pierwszej wielkości w Leverkusen, ale bez wątpienia jest to gracz, jakiego tej drużynie brakowało w układance do wejścia na wyższy poziom.
2. Gregor Kobel (Stuttgart -> Borussia Dortmund)
Od jakiegoś czasu BVB męczyła się mocno z obsada bramki. Roman Buerki ciągle notował mniejsze lub większe wpadki, Marwin Hitz to solidny zmiennik, ale nie jest to bramkarz na miarę pierwszego składu klubu z dużymi ambicjami. Mimo pandemii postanowiono wydać na Kobela całkiem spore pieniądze, ale już można stwierdzić, że wydatek ten absolutnie się Borussii opłacał. W kontekście BVB ciągle jeszcze mówi się oczywiście o pomyłkach w defensywie, ale nie o błędach golkipera. Kobel zapewnia spokój i stabilizację, nie robi głupich błędów. Daje obrońcom poczucie, że nawet jeśli oni coś zawalą, to mogą jeszcze liczyć na niego.
Szwajcar jest świetny na linii, bardzo sprawny mimo solidnego wzrostu (kapitalna interwencja w Klassikerze po strzale Kingsleya Comana w krótki róg; Kobel błyskawicznie zszedł na dół i zatrzymał uderzenie), z dużym zasięgiem ramion, co znajduje swoje odzwierciedlenie w grze na przedpolu bramki. Do poprawki jest jeszcze gra nogami, bo do najlepszych w lidze w tym względzie - Manuela Neuera, Yanna Sommera czy Manuela Riemanna, jeszcze odrobinę mu brakuje. O tym, jak duże wrażenie robi w Niemczech jego gra, świadczą choćby niedawne słowa Lothara Matthaeusa, który widzi w przyszłości w Kobelu następcę Manuela Neuera w Bayernie.
1. David Raum (Greuther Furth -> TSG Hoffenheim)
W poprzednim sezonie zaliczył aż 15 asyst w 2. Bundeslidze i stał się łakomym kąskiem dla wielu klubów z najwyższego poziomu rozgrywkowego. Ostatecznie trafił do Hoffenheim i podjął chyba najlepszą decyzję z możliwych, bo drużyna Sebastiana Hoenessa preferuje ofensywną piłkę, a sam David ma w niej pewne miejsce. Raum to były lewoskrzydłowy, którego próbowano w Greutherze nawet jako środkowego napastnika. Dopiero z czasem przesunięto go do tyłu, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Zyskał na tym nie tylko on, ale i cała niemiecka piłka, która od dłuższego czasu poszukuje piłkarza, który nadawałby się do grania w czwórce z tyłu, ale i na wahadle.
Raum ma już na koncie trzy występy w drużynie narodowej i można w ciemno zakładać, że na tym licznik się nie zatrzyma. 23-latek coraz lepiej czuje się też na boiskach Bundesligi. Początek miał niepewny, ale od jakiegoś czasu jest prawdziwą podporą ekipy z Hoffenheim, co znajduje odzwierciedlenie w statystykach. Bryluje nie tylko w ofensywie (wykłada najwięcej piłek do strzałów w zespole, należy do ścisłej czołówki ligi pod względem dograń piłek w pole karne przeciwnika), ale też i w defensywę (toczy najwięcej pojedynków), a do tego jest niezwykle mobilny (najlepszy w klubie we wszystkich statystykach biegowych). Raum to zawodnik bardzo szybki (biega blisko 35 km/h) i ma wręcz nieograniczoną wydolność. Czas działa na jego korzyść. Już jest dobry, a będzie tylko jeszcze lepszy.