TOP10 synów słynnych piłkarzy. Młodzi gniewni idą w ślady znanych ojców
Maldini. Simeone. Thuram. Kluivert. Hagi. Weah. Choć znani, wybitni piłkarze o tych nazwiskach dawno zawiesili buty na kołku, dziś rodzinną tradycję kontynuują ich zdolni synowie. I marzą o pójściu w ślady słynnych ojców.
Nikogo nie powinno specjalnie zdumiewać, że główne marzenie synów słynnych dawniej piłkarzy to pragnienie zaistnienia na futbolowej estradzie oraz kontynuacja dziedzictwa, które pozostawili im staruszkowie. Krocząc śladami ojców, młodzi zawodnicy mierzą się nie tylko z brzemieniem wielkich nazwisk, ale również z pewnego rodzaju obsesją na punkcie wyjścia z cienia sukcesu rodziców i presją wywieraną przez ludzi ze środowiska.
Nie ma żadnej gwarancji, że talent przekazany w genach nagle eksploduje i nowe pokolenie przerośnie utytułowanych ojców. Jednak zazwyczaj niedaleko pada jabłko od jabłko od jabłoni, dlatego postanowiliśmy stworzyć ranking dziesięciu najbardziej obiecujących graczy, w których twardo tętni futbolowa krew.
10. Angus Gunn
Domeną rodziny Gunnów są głęboko zakorzenione zdolności bramkarskie. Kiedy jesienią 1986 roku tato Angusa, Bryan, opuszczał ligę szkocką, aby dołączyć do Norwich City, niewielu fachowców wróżyło mu wielką karierę. Jak się później okazało, golkiper stał się wiodącą postacią drużyny „Kanarków”, w barwach których rozegrał 390 meczów na szczeblu angielskiej ekstraklasy. Niedawno własną historię zaczął pisać Angus.
Piłkarz Southampton prędko wkupił się w łaski kibiców i trenerów „Świętych”, zwłaszcza zachowując czyste konto w debiucie na Stamford Bridge, gdy kilkukrotnie spektakularnymi interwencjami powstrzymywał nacierającego Edena Hazarda. Ale potem przyszedł regres formy i pozycja Gunna w zespole uległa zachwianiu. Kilka dni temu 24-latka wypożyczono do Stoke City, występującego na zapleczu Premier League.
9. Daniel Maldini
Piłkarskie dzieje rodu Maldinich sięgają początku lat 50., kiedy pierwsze kroki w seniorskim futbolu stawiał Cesare. Większą część sportowego życia dziadek Daniela spędził reprezentując AC Milan, w którym następnie grał jego syn, Paolo. Teraz do wrót ekipy „Rossonerich” coraz odważniej dobija się Daniel, który stara się pielęgnować rodzinne tradycje.
W odróżnieniu do dziadka i taty, którzy byli zasłużonymi defensorami, młodziutki Maldini występuje jako napastnik. Daniel od wczesnych lat wykazywał chęć do strzelania dużej liczby goli, wolał dryblować niż bronić, a ponadto potrafił posłać wypieszczone prostopadłe podanie, co predysponuje go również do występów za plecami nominalnych „dziewiątek”. Przed nim sporo pracy, ale trzeba przyznać, że ten żółtodziób posiada papiery na grę w piłkę.
8. Ianis Hagi
Latorośl świetnego przed laty Gheorghe to idealne odwzorowanie - niemalże kalka - legendy rumuńskiej piłki nożnej. Talent Ianisa dał o sobie znać podczas mistrzostw Europy do lat 21 w 2019 roku, kiedy w dużej mierze dzięki niemu drużyna narodowa Rumunii dotarła aż do półfinału imprezy, zostawiając w pokonanym polu Anglików, Chorwatów oraz Francuzów. Po turnieju Hagiego zakontraktowali działacze Genku, natomiast około trzy miesiące temu za zaledwie 3,5 miliona euro został zawodnikiem szkockich Rangersów.
Jak nadmieniliśmy, Ianis i Gheorghe pod względem piłkarskiej charakterystyki są do siebie podobni niczym dwie krople wody. Gołym okiem widać, że pomocnik „The Gers” wnikliwie obserwował ojca, gdyż w identyczny sposób beztrosko bawi się futbolówką w centralnym sektorze boiska, z łatwością wyłapuje wzrokiem otwarte przestrzenie, potrafi uderzyć z zegarmistrzowską precyzją. Skok jakościowy Hagiego wydaje się być nieunikniony.
7. Giovanni Simeone
Giovanni to oczywiście syn Diego „El Cholo” Simeone. Giovanni zakosztował smaku europejskiego futbolu w 2016 roku, gdy chęć wypróbowania napastnika wyraziła włoska Genoa. Wychowankowi River Plate wystarczył tylko sezon (ale za to jaki!), żeby jego usługami zainteresowała się Fiorentina, której graczem był do września bieżącego roku, kiedy wykupiło go Cagliari. Natomiast jeśli mowa o Diego, to bez dwóch zdań jest dumny z postępów poczynionych przez Giovanniego.
Zresztą, trudno się dziwić poczuciu zadowolenia „El Cholo”, skoro jego syn zdążył już pięciokrotnie zaprezentować się w stroju kadry Argentyny oraz ma za sobą premierowego gola w biało-błękitnej koszulce. Giovanni to ruchliwy piłkarz, który umiejętnie zastawia piłkę, ale największe zagrożenie stwarza w szesnastce rywali. W skrócie: lis pola karnego.
6. Marcus Thuram
Gdy Lilian Thuram wygrywał mundial w 1998 roku i zdobywał złoty medal czempionatu na Starym Kontynencie dwa lata później, pewnie nie podejrzewał, że jego potomek w przyszłości stanie się ważnym ogniwem jednej z ciekawszych drużyn Bundesligi. Czwarte miejsce Borussii Moenchengladbach na koniec ostatnich rozgrywek to olbrzymia zasługa postawy Marcusa, który zdobył dziesięć bramek, a przy ośmiu zanotował asysty.
Dzięki świetnym występom na niemieckich boiskach, Thuram będzie mógł pokazać się teraz szerszej publiczności w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Marcus to piłkarz dynamiczny, zwrotny oraz przede wszystkim nieobliczalny. Właśnie nieprzewidywalność w ataku stanowi największą broń w arsenale możliwości syna mistrza świata. Bez wątpienia stać go na chociaż połowiczne powtórzenie dokonań taty, ale droga do pierwszej reprezentacji Francji - uwzględniając konkurencję - wcale nie będzie należała do łatwych.
5. Timothy Weah
O ile Thuram może jeszcze nawiązać do wspaniałych osiągnięć ojca, o tyle Timothy Weah będzie musiał raczej zostawić takowe plany w sferze marzeń, aczkolwiek niczego nie zamierzamy wykluczać. Wychowanek PSG to obiecujący, bardzo dobry prospekt, ale trudno wyobrazić sobie, żeby - wzorem seniora rodu, George’a - zdobył Złotą Piłkę. Krajobraz współczesnego futbolu musiałby się zmienić o 180 stopni, a na to się nie zanosi.
Jednak Tim może śmiało aspirować do gry na niezłym, europejskim poziomie. Ma spory potencjał i jest bardzo wszechstronny. Trenerze, gdzie grać? W środku? Nie ma sprawy! Lewe skrzydło? Proszę bardzo! Prawa flanka? Żaden problem! Weah świetnie odnajduje się we współpracy z kolegami z zespołu. Lubi też wejść w drybling i samemu zakończyć akcję. Miejscami można u niego dostrzec błyskotliwość ojca.
4. Justin Kluivert
Syn jednego z największych talentów złotego pokolenia holenderskiej myśli szkoleniowej, Patricka Kluiverta i jeden ze znakomitszych produktów akademii Ajaksu Amsterdam w ostatnich latach. Justin błyszczał w Eredivisie, w AS Romie grał w kartkę, a ostatnio wspólnie z szefami rzymskiego klubu podjął decyzję o wypożyczeniu do RB Lipsk, gdzie o jego progres ma zadbać Julian Nagelsmann.
Atuty młodego Kluiverta to szybkość, umiejętność gry obiema nogami i niesamowita zdolność dryblowania. Choćby “kanały” wykonywane przez Holendra, mogące ośmieszyć niejednego starego wyjadacza, to naprawdę poezja dla oczu. W Lipsku na sto procent będą mieli z niego pociechę.
3. Giovanni Reyna
Giovanni Reyna od samego początku był skazany na futbol, bo co ma zrobić chłopak, którego rodzice, Claudio i Danielle, reprezentowali USA w latach 90.? Gio postawił na piłkę nożną i zrobił to z korzyścią dla tej dyscypliny. Utalentowany pomocnik już teraz pozytywnie szokuje piłkarską Europę w barwach Borussii Dortmund i trzeba sobie jasno powiedzieć, że potencjałem przewyższa tatę o kilka klas.
Gdy Patrick Vieira trenował nastoletniego Reynę w Nowym Jorku, w wywiadzie dla oficjalnej strony Bundesligi ocenił wartość podopiecznego następującymi słowami: - Jak na takiego smarkacza, Gio wygląda całkiem porządnie pod względem fizycznym, natomiast jego pojęcie o grze stoi na naprawdę wysokim poziomie. Potrafi strzelać gole i dodatkowo rozumie wymagania taktyczne, co warto docenić.
My również pochwalamy etykę pracy Reyny. Jego po prostu aż chce się oglądać. Ma papiery na naprawdę wielkie granie.
2. Federico Chiesa
Federico zdecydowanie spełnia się na boiskach Serie A, tak jak dawniej czynił to jego ojciec, tworząc niezwykle zabójcze duety z Gabrielem Batistutą czy Hernanem Crespo. Przejście z Fiorentiny do Juventusu to kamień milowy w karierze młodego Chiesy. Florencja od zawsze była domem wybitnie utalentowanego zawodnika, jednak on zdał sobie sprawę, że chcąc zdobywać futbolowe szczyty, musi z dnia na dzień szlifować potencjał i nabywać doświadczenie, rozgrywając mecze u boku najlepszych. A tacy znajdują się Turynie.
Debiut w barwach „Starej Damy” zakończony czerwoną kartką przeciwko Crotone należy puścić w niepamięć. Sam zainteresowany powinien jednak prędko wyciągnąć wnioski. Federico to talent na światową skalę, więc opiekunom wypada na niego chuchać i dmuchać, żeby woda sodowa nie uderzyła mu przedwcześnie do głowy. Od czasu do czasu Chiesie przyda się zimny prysznic, bo tu już nie idzie o przyszłość włoskiego futbolu, ale całej piłki nożnej. Jeśli sprawdzi się w “Juve”, będzie mógł pretendować do miana najlepszych skrzydłowych na świecie.
1. Erling Haaland
Norweski diament. Syn byłego reprezentanta Norwegii, Alfiego, którego karierę sportową zastopował brutalny faul Roya Keane'a, przebojem wdarł się na piłkarskie salony w ubiegłym sezonie. Zachwycał w Lidze Mistrzów, grając dla Salzburga i nie wyhamował, gdy związał się kontraktem z Borussią Dortmund. Erling to maszynka do zdobywania bramek, a zarazem najdynamiczniej rozwijający się aktualnie piłkarz.
Zanim zasilił szeregi BVB, Haaland junuor pięknie przedstawił się szerszej publice na mundialu do lat 20 rozgrywanym w Polsce, kiedy to załadował dziewięć goli Hondurasowi. 20-latek to już gwiazda światowego formatu i aż strach pomyśleć, do czego jeszcze zdolny jest ten napastnik. Ochów oraz achów przy nazwisku Haalanda nie zabraknie. Następna stacja - Santiago Bernabeu? Jak dalej będzie taki skuteczny, to jak najbardziej możliwe.