TOP10. Największe rozczarowania i najsłabsze transfery letniego okienka. Pepe pokazał za mało, najgorszy Jović
Za nami już ⅓ sezonu w pięciu najlepszych europejskich ligach. Powoli zbliżamy się do półmetka, więc to dobry czas na pierwsze podsumowanie transferów dokonanych w minionym okienku. Mamy już listopad, a niektórzy piłkarze dalej sprawiają wrażenie, jakby dopiero podpisali kontrakt z nowym zespołem. Jeśli pragną odkleić łatkę letnich niewypałów, muszą prędko wziąć się do roboty.
Wiemy, że wszyscy wybrani zawodnicy zaraz mogą odpalić i nasze rozważania diabli wezmą. Nie mamy nic przeciwko. Kilku graczom i tak się upiekło, na czele z Antoine Griezmannem, Matthijsem de Ligtem i Edenem Hazardem, który coraz częściej daje przebłyski dobrej gry w Realu, choć do formy z Premier League wciąż mu daleko. Przedstawiciele ligi angielskiej stanowią najliczniejszą grupę w tym zestawieniu. A na dziś, najdalej od środka tarczy mierzył Florentino Perez.
10. Nicolas Pepe (OSC Lille -> Arsenal FC, 80 mln euro)
Do samej publikacji wahaliśmy się, czy atakujący “Kanonierów” powinien trafić do naszego zestawienia. Ostatecznie przyznajemy mu zaszczytne, dziesiąte miejsce. Na pewno po Pepe można było spodziewać się więcej, szczególnie biorąc pod uwagę ogromną kwotę transferu. Z drugiej strony, łączny bilans nie jest taki zły: 15 meczów, 3 gole, 4 asysty. Inna sprawa, że Iworyjczyk zdążył już zmarnować kilka doskonałych okazji bramkowych. A na dorobek strzelecki składa się gol z rzutu karnego i dwa trafienia z rzutów wolnych w Lidze Europy.
Fatalna forma Arsenalu w ostatnich tygodniach na pewno też ma wpływ na postawę Pepe. Może upragniona przez kibiców zmiana na fotelu szkoleniowca londyńczyków odblokuje w całości byłego gracza Lille? Papiery, by na koniec sezonu zamienić zestawienie rozczarowań na pozytywy, z pewnością posiada. Dajemy mu żółtą kartkę i szansę na przyszłość.
9. Valentino Lazaro (Hertha BSC -> FC Inter, 22,4 mln euro)
Pamiętacie kto tak niemiłosiernie kręcił naszymi defensorami podczas meczu z Austrią na Stadionie Narodowym? Tak, to właśnie Valentino Lazaro. W kadrze 23-latek radzi sobie świetnie, ale kariera klubowa w ostatnich miesiącach nie była usłana różami.
Jeśli piłkarz podpisujący kontrakt w lipcu, debiutuje dopiero we wrześniu, to chyba coś jest nie tak. Ostatnio Austriak zaczął dostawać już jakieś szanse od Antonio Conte. Zagrał m.in. 84 minuty w spotkaniu z Bologną, otrzymując nawet poprawne noty, a kilka dni temu zaliczył asystę w starciu z Veroną.
Ostatnie przebłyski nie mogą jednak zamazywać rzeczywistości i kilku miesięcy bez gry. Jeśli Lazaro będzie prezentował się przynajmniej tak, jak w ostatnim spotkaniu, może z delikatnym optymizmem spoglądać w przyszłość.
8. Luuk de Jong (PSV Eindhoven -> Sevilla FC, 12,5 mln euro)
Na wstępie warto zaznaczyć, że Sevilla latem sprowadziła aż trzech środkowych napastników, którzy w dotychczasowych dwunastu kolejkach La Liga łącznie strzelili oszałamiające trzy bramki. Właściwie każdy z nich mógłby się więc w tym zestawieniu znaleźć.
Wybór padł jednak na Luuka de Jonga (a nie Munasa Dabbura czy Chicharito). Dlaczego? Holender uzbierał zdecydowanie najwięcej meczów i minut, co niespecjalnie przekłada się na zdobycze bramkowe. Z drugiej strony, jeśli mimo wszystko wygrywa rywalizację ze wspomnianą wcześniej dwójką, to z nimi chyba musi być jeszcze gorzej. W trzynastu spotkaniach tylko dwa razy wpisał się na listę strzelców, a przecież mówimy o zawodniku, który w poprzednim sezonie w barwach PSV trafiał do siatki aż 32 razy.
Holender potwierdza tym samym, że najlepiej czuje się w swoim kraju. W przeszłości zaliczył bowiem również nieudane przygody z Borussią Mönchengladbach i Newcastle. Typowy piłkarz własnego podwórka.
7. Joelinton (Hoffenheim -> Newcastle United, 44 mln euro)
Wydanie na Joelintona 44 milionów euro zakrawa na jakiś kiepski żart. Czy można więc mówić o rozczarowującym transferze, jeśli nie można było po nim oczekiwać zbyt wiele? Cóż, na razie wychodzi na to, że to transakcja co najmniej nieudana.
Brazylijczyk w trakcie dotychczasowej przygody ze “Srokami” błysnął właściwie tylko raz, dając swojej drużynie sensacyjne zwycięstwo nad Tottenhamem. W pozostałych jedenastu meczach nie potrafił już znaleźć drogi do siatki, a warto podkreślić, że za każdym razem wychodził w podstawowej jedenastce. W przedostatniej kolejce nastąpił prawdziwy cud, bo Brazylijczyk zanotował asystę. Oczywiście pierwszą w tym sezonie.
Joelintona całkowicie nie skreślamy, ale były napastnik Hoffenheim drogą Roberto Firmino to raczej nie pójdzie.
6. Marcos Llorente (Real Madryt -> Atletico Madryt, 30 mln euro)
Wyciągnięcie utalentowanego pomocnika od lokalnego rywala uznano za znakomity ruch działaczy “Atleti”, którzy w lecie intensywnie pracowali nad bezbolesną rewolucją kadrową. Marcos Llorente miał wzmocnić środek pola “Rojiblancos”, a na razie wygodnie wygrzewa ławki rezerwowych.
Hiszpański pomocnik w lidze dwukrotnie wyszedł w pierwszym składzie i w obu przypadkach… schodził już w przerwie. To mówi wszystko o jego aktualnej dyspozycji. Diego Simeone częściej dawał mu szansę na ostatnie piętnaście, dwadzieścia minut, ale zespół nie miał z Llorente żadnej korzyści.
Może kluby z Madrytu, stanowiące ścisły top ligowej piłki, są po prostu za wysokimi progami na nogi 24-latka? Jeśli sytuacja Marcosa nie ulegnie zmianie, zawodnik nie znajdzie formy, to już w przyszłym sezonie będzie mógł rozglądać się za klubami pokroju Levante. Kolejnej szansy w Madrycie może już nie dostać.
5. Ismaila Sarr (Rennes -> Watford, 30 mln euro)
W poprzednim sezonie wówczas 20-letni Sarr robił prawdziwą furorę w barwach Rennes. Przez całe rozgrywki uzbierał 13 goli i 11 asyst, co zwróciło uwagę wielu europejskich klubów.
Senegalczyk zdecydował się na przenosiny do angielskiego Watfordu, który wyłożył za niego aż 30 milionów euro. Taka kwota zawsze oznacza też duże oczekiwania, którym póki co Sarr nie potrafi sprostać. Od początku sezonu rozegrał zaledwie siedem spotkań - pięć w Premier League, dwa w EFL Cup. Zdobył w nich jedną bramkę.
Trzeba przyznać, że były piłkarz Rennes miewa też problemy ze zdrowiem, przez co już od miesiąca nie pojawił się na murawie, ale gdy grał, to prezentował się po prostu bardzo przeciętnie.
To oczywiście wciąż bardzo młody piłkarz, obdarzony naprawdę dużym potencjałem. Nie można go więc przedwcześnie skreślać. Prawda jest jednak taka, że Sarr zaliczył w Anglii falstart.
4. Patrick Cutrone (AC Milan -> Wolverhampton, 18 mln euro)
Największym winowajcą transferu Patricka Cutrone do “Wilków” jest… Krzysztof Piątek. Dopóki Polak nie zaczął robić prawdziwej furory na San Siro, to właśnie wychowanek “Rossonerich” miał odpowiadać za strzelanie bramek dla Milanu. “El Pistolero” wygryzł go jednak ze składu, a Cutrone nie zdecydował się podjąć rękawicy w walce o miejsca na szpicy.
Opuścił więc Mediolan i przeniósł się do chłodnej Anglii. Jego transfer do Wolverhampton mógł lekko dziwić. Wydawało się, że wciąż młody Cutrone mógłby być łakomym kąskiem nawet dla ekip z europejskiego topu. Po czasie okazuje się jednak, że i średniak Premier League to dla niego za wysokie progi.
Do tej pory Włoch wystąpił w 19 spotkaniach drużyny prowadzonej przez Nuno Espirinto Santo. Zdobył w nich… dwie bramki. Nic dziwnego, że pierwszym wyborem na pozycji numer “9” jest bramkostrzelny Raul Jimenez. Pozycja byłego napastnika Milanu jest w tym momencie tak słaba, że w czterech ostatnich spotkaniach uzbierał zaledwie 26 minut. Nie tak to miało wyglądać.
3. Moise Kean (Juventus FC -> Everton FC, 28 mln euro)
Przenosiny 19-letniego napastnika do Evertonu były dość zaskakujące. Młody Włoch miał znakomity okres w zeszłym sezonie, gdy na przestrzeni marca i kwietnia seryjnie trafiał dla “Starej Damy”. Jego łączny bilans budził respekt, bo gol co 88 minut to nie byle jaki wyczyn. Wydawało się, że Juventus ma pod swoimi skrzydłami talent, który będą pielęgnować i wystawiać w możliwie jak największym wymiarze czasowym.
Transfer Keana wzbudził zdziwienie. Snajper wyjaśniał, że zmienił klub, by regularnie grać w obliczu zbliżających się Mistrzostw Europy. Wiosenny oficjalny debiut i dwa gole w seniorskiej kadrze rozbudziły jego apetyt.
Mamy listopad, a Kean od tamtego momentu nie zagrał w kadrze ani razu. Został z powrotem oddelegowany do “młodzieżówki”, bo daleko mu do optymalnej formy. Marco Silva długo tolerował kiepską dyspozycję młodego piłkarza. Wystawiał go w każdym spotkaniu, głównie wpuszczając z ławki, ale w końcu stracił cierpliwość. Tak jak Kean stracił zmysł strzelania goli. W trzech ostatnich ligowych potyczkach nie powąchał murawy.
Wahania formy u 19-latka są dopuszczalne, dlatego oczywiście nie ma sensu skreślać Keana już teraz. Uczciwie jednak musimy przyznać, że na razie “The Toffees” wyrzucili pieniądze w błoto. A Moise może się zastanawiać, czy wyjazd z Serie A był mądrym pomysłem.
2. Adrien Rabiot (PSG -> Juventus FC, bez kwoty odstępnego)
“Stara Dama” lubi i potrafi wyciągnąć za darmo naprawdę dobrych piłkarzy. Tym razem na podobnej zasadzie do Turynu trafił lekko zagubiony Adrien Rabiot. Kiedyś Francuz zapowiadał się na naprawdę klasowego piłkarza. Później jednak - kolokwialnie ujmując - odbiła mu sodówka.
W tamtym sezonie Rabiot zagrał tylko dziewiętnaście spotkań w barwach PSG, a po jego zakończeniu na zasadzie wolnego transferu przeniósł się właśnie do Juventusu. Tu jednak dalej nie pokazuje odpowiedniego poziomu. Zagrał do tej pory w ośmiu spotkaniach, a chwalić można go właściwie tylko za ten niedawny, przeciwko Lokomotiwowi Moskwa.
Nie ma bramek, nie ma asyst, była głupia czerwona kartka w meczu z Genoą. Wiele spotkań po prostu przeciętnych. Dobrze zapowiadająca się kariera pikuje mocno w dół, choć niedawny niezły występ może dawać nadzieję na lepsze jutro. Jeśli sytuacja się nie poprawi, w pogotowiu czeka już słynna matka francuskiego pomocnika.
1. Luka Jović (Eintracht Frankfurt -> Real Madryt, 60 mln euro)
Przenosiny serbskiego napastnika do zespołu “Królewskich” budziły spore wątpliwości w momencie zatwierdzenia transakcji. Przypuszczenia, że Real to za duża para kaloszy dla Jovicia, na razie okazują się trafne. Eintracht zrobił interes życia, a madrytczycy sporo zaryzykowali, wykładając bardzo dużą sumę na snajpera, który de facto zagrał jeden świetny sezon w europejskim średniaku.
Pozycja Serba w nowej drużynie była słaba już na starcie. Zanim zamknęło się okno transferowe, pojawiały się informacje, że Real może go szybko wypożyczyć do innego klubu, choć dopiero co podpisał kontrakt. Nazwisko Jovicia wymieniano choćby w kontekście Interu. Zważywszy na problemy i piłkarza, i włoskiego zespołu, temat może wrócić w styczniu.
Jović nie cieszy się uznaniem Zinedine’a Zidane’a. Zagrał jedenaście razy we wszystkich rozgrywkach, z czego trzy razy w pierwszym składzie. Jedynego gola zdobył wchodząc z ławki, gdy Real gromił Leganes 5:0. Jak na 60 mln euro, to bardzo słaby bilans.
Nikt nie oczekiwał, że 21-latek posadzi Benzemę, ale jeśli Jović nie chce być stawiany w jednym szeregu z takimi niewypałami “Królewskich”, jak Michael Owen czy Jonathan Woodgate, musi wziąć się do roboty. Dziś jest na dobrej drodze, aby trafić na listę największych błędów transferowych Florentino Pereza.