TOP10 najbardziej zaskakujących transferów letniego okna. Ryzyko United, legenda zadziwiła, szaleństwo Chelsea
Zdaniem Davida Ornsteina to było jedno z najbardziej szalonych okienek transferowych w historii. Wielkich transferów w istocie nie brakowało. Kolejne rekordy biła Chelsea, Europą zatrząsnęła Arabia Saudyjska, zaś Włosi euro oglądali z każdej strony. My wybraliśmy dziesięć transakcji, które zaskoczyły nas najbardziej.
W zestawieniu znaleźli się gracze z rozmaitych lig, chociaż dominuje ta angielska. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim samą kwotę transferu, ale też kierunki obierane przez określonych piłkarzy.
Wszyscy jednak na naszej liście zmieścić się nie mogli. Przyznaliśmy zatem wyróżnienia takim zawodnikom jak: Romeo Lavia (Chelsea), Ross Barkley (Luton Town), Mason Mount (Manchester United), Jonny Evans (Manchester United), Nemanja Matić (Rennes), Andy Carroll (SC Amiens), Cole Palmer (Chelsea), Kepa Arrizabalaga (Real Madryt), Oriol Romeu (FC Barcelona), Ben Brereton Diaz (Villarreal), Jordan Henderson (Al-Ettifaq FC), Karim Benzema (Al-Ittihad), Sergej Milinković-Savić (Al-Hilal SFC), Ruben Loftus-Cheek (AC Milan), Daniel Peretz (Bayern), Robin Gosens (Union Berlin), Otavio (Al-Nassr FC) i Gylfi Sigurdsson (Lyngby BK).
10. Daley Blind, Bayern -> Girona, wolny transfer
Reprezentant Holandii niespodziewanie otrzymał szansę występu w kolejnej z czołowych lig Europy. Jego przygoda z Bayernem kwalifikuje się do zapomnienia, wszak Daley Blind zupełnie nie miał miejsca w składzie, a gdy już grał, to robił to nad wyraz słabo. Teraz 33-latek trafił do Girony, która sięgnęła po niego na zasadzie wolnego transferu. Wybór samego miejsca przez defensora nie jest wielkim zaskoczeniem, sama Girona to przecież piękne miasto, właściwie rzut beretem do Barcelony. Bardziej dziwi jednak postawa samego klubu, bo zaproponowanie dwuletniej umowy weteranowi będącemu już po drugiej stronie rzeki, nie jest krokiem jakkolwiek typowym. Kadrowicz Ronalda Koemana ma sporo do udowodnienia, bo w La Liga będzie jeszcze bardziej eksponowany niż miało to miejsce w Bundeslidze.
9. Wataru Endo, VfB Stuttgart -> Liverpool, 20 milionów euro
Poza ekspertami od Bundesligi właściwie nikt o Japończyku nie słyszał. Owszem, doświadczony defensywny pomocnik świetnie pokazał się na mistrzostwach świata w Katarze, ale show na jego pozycji i tak skradł Soyfan Amrabat. Niemniej to właśnie Wataru Endo, a nie reprezentant Maroka, wylądował na Anfield. Był to efekt ścisłej współpracy Juergena Kloppa oraz Jorgego Schmadtke, którzy planowali całe okienko w wykonaniu "The Reds". Sprowadzenie 30-latka rodzi jednak zrozumiałe obawy. Za kapitana Stuttgartu zapłacono niemało, bo 20 milionów euro, a kontrakt zawodnika wygasał już w 2024 roku. Co więcej nowa "szóstka" Liverpoolu nie ma doświadczenia w grze na najwyższym poziomie. Chociaż w Bundeslidze harował za trzech, to przede wszystkim bronił swojej drużyny przed spadkiem. Tutaj ma zaś być częścią projektu przywrócenia angielskiego klubu do Ligi Mistrzów. Wyzwanie to spore, a na rynku - przynajmniej w oczach kibiców - jawiły się bardziej atrakcyjne opcje.
8. Kieran Tierney, Arsenal -> Real Sociedad, wypożyczenie
Reprezentant Szkocji piłkarzem jest dobrym. Może nie do końca pasuje do projektu Mikela Artety, ale nie bez powodu mówiono o silnym zainteresowaniu ze strony Newcastle United. I o ile przenosiny do "Srok" byłyby w pełni uzasadnione, o tyle wyjazd do Hiszpanii jest ruchem właściwie niespotykanym. Niewielka liczba brytyjskich piłkarzy wyjeżdża poza Wyspy, a zaledwie promil ląduje w La Liga. 26-latkowi, wychodzącego z trudnego okresu naznaczonego kontuzjami, udało się jednak spaść na cztery łapy. Trafił do Realu Sociedad, więc będzie mógł występować w Lidze Mistrzów. Nie ma również zbyt wielu konkurentów w walce o pierwszy skład. Jego transfer nie jest niezrozumiały, to świetny przykład wyjścia ze strefy komfortu.
7. Ansu Fati, FC Barcelona -> Brighton, wypożyczenie
Od dłuższego czasu było wiadome, że Ansu Fati nie dogaduje się z Xavim. Szkoleniowiec traktował Hiszpana jako wybór trzeciej kategorii - w poprzednim skrzydłowy zaliczył niespełna 1400 minut w La Liga, ale mimo tego zdołał strzelić dziesięć goli. W bieżących rozgrywkach sytuacja miała się podobnie, bo chociaż Barcelonę trapiły pewne problemy w ofensywie, to 20-latek otrzymał 11 minut z Getafe, 22 z Cadiz i 14 z Villarrealem. Jedynym rozwiązaniem było zatem wypożyczenie młodego piłkarza, co akurat posunięciem jest logicznym. Bardziej zaskakujący okazał się wybór samego klubu, bo gdy Tottenham nad Fatim jedynie myślał, to Brighton się na wychowanka "Blaugrany" rzucił i błyskawicznie dopiął swego. Za transakcją opowiedział się sam Roberto De Zerbi, wobec czego Fati nie powinien narzekać na brak minut, chociaż pozycje w ataku "Mew" są dobrze obsadzone.
6. Neymar, PSG -> Al-Hilal SFC, 90 milionów euro
Sam fakt, że Neymar wylądował akurat w Arabii Saudyjskiej, nie jest szczególnie zaskakujący. Oczywiście można zasłaniać się tym, że przecież Brazylijczyk nie jest jeszcze aż tak wiekowy i spokojnie mógłby występować na znacznie wyższym poziomie. Jednakże pieniądze zaoferowane przez Al-Hilal przebijają nawet to, co skrzydłowy zarabiał w PSG. Pieniądze są tu zresztą kwestią podwójnie kluczową, bo wrażenie robi suma, jaką za 31-latka wyłożono. 90 milionów euro to kwota olbrzymia, dość powiedzieć, że "Ney" dwa razy znajduje się w TOP25 najdroższych transferów w historii. Pod tym względem jego transfer jest więc pewną sensacją.
5. Kai Havertz, Chelsea -> Arsenal, 75 milionów euro
W poprzednim sezonie Kai Havertz był jednym z najgorszych zawodników Chelsea. Mimo tego Arsenal kupił go za pieniądze wielkie, bo inaczej do 75 milionów euro podejść się nie da. Reprezentant Niemiec z miejsca wskoczył też do wyjściowej jedenastki "Kanonierów", chociaż, przynajmniej na ten moment, ruch ten się nie broni. Mikel Arteta, by tylko upchnąć jakoś nowego pomocnika, musiał nawet przesunąć Thomasa Parteya na prawą defensywę, gdzie Ghańczyk traci sporą część swoich zalet. Sam Havertz zaś zalet nie eksponuje, bo jego dotychczasowe występy, ze starciem z Fulham na czele, przyprawiały raczej o ból głowy. Dość powiedzieć, że przeciwko "The Cottagers" 24-latek zaliczył tylko 20 celnych podań, co było drugim najgorszym wynikiem w drużynie.
4. Moises Caicedo, Brighton -> Chelsea, 135 milionów euro
W ciągu trzech okienek transferowych Chelsea Todda Boehly'ego wydała na wzmocnienia przeszło miliard funtów (!!!). Około 10% tej astronomicznej kwoty jest wynikiem sprowadzenia Moisesa Caicedo z Brighton, który został najdroższym piłkarzem w historii Premier League. Ekwadorczyk doczekał się tego statusu po zaledwie jednym bardzo dobrym sezonie w angielskiej elicie. Chociaż 21-latek może się jeszcze obronić swoją piłkarską jakością, posiada wszak imponujące pokłady talentu, to na ten moment pozostaje symbolem szaleństwa amerykańskiego miliardera. Wypada też dodać, że na ten moment wejście Caicedo do "The Blues" było kiepściutkie, chociaż debiutował on w nienajlepszych warunkach.
3. Leonardo Bonucci, Juventus -> Union Berlin, wolny transfer
Był moment w historii, gdy Leonardo Bonucci by nawet na Union Berlin nie spojrzał. Zmieniło się jednak wszystko. Reprezentant Włoch zaczął grać gorzej, natomiast notowania niemieckiego klubu poszły w górę. W minionym sezonie niewielki przecież zespół wywalczył awans do Ligi Mistrzów, a w czwartek ogłoszono, że zagra w niej z Realem Madryt. To już jest kawał pięknej historii, a sprowadzenie legendarnego stopera tylko potwierdza, jaką wyjątkową drogę przeszedł Union. "Die Eisernen" już wcześniej spoglądali w stronę wielkich nazwisk, w końcu intensywnie negocjowali z Isco. Ostatecznie Hiszpan do Bundesligi nie trafił, ale ekipa Ursa Fischera poczekała i w jednym okienku zgarnęła i Bonucciego, i Robina Gosensa. To robi wrażenie.
2. Gabri Veiga, Celta Vigo -> Al-Ahli, 40 milionów euro
Wielu piłkarzy traktuje swoją profesję tylko jako zawód i nie ma w tym nic zdrożnego. Wciąż jednak zawsze szkoda, gdy wielki talent europejskiego futbolu decyduje się na wypisanie z poważnego uprawiania tej dyscypliny. Można się oczywiście oszukiwać, że przecież liga saudyjska cały czas idzie do przodu, więc tempo gry, taktyka i wymagania będą tam na coraz większym poziomie. To wszystko prawda, ale zanim drużyny z Bliskiego Wschodu dogonią TOP5 Starego Kontynentu, Gabri Veiga się po prostu zestarzeje. Hiszpan, któremu wróżono transfer do Napoli, ma zaledwie 21 lat. Umowę z Al-Ahli podpisał jednak do 30 czerwca 2026 roku, więc jeśli wypełni ją do końca, to powoli będzie wchodził w najlepszy okres swojej kariery. Trudno jednak przewidzieć, czy środkowy pomocnik faktycznie osiągnie pełnię swoich aktualnych możliwości. W końcu zamiast rozwijać się w Serie A lub La Liga wybrał, no cóż, peryferia.
1. Rasmus Hojlund, Atalanta -> Manchester United, 75 milionów euro
W Serie A radzi sobie szereg napastników, którzy później mają problem z adaptacją do warunków Premier League. Manchester United sam się o tym przekonał, gdy skusił się na Romelu Lukaku. O ile bowiem reprezentant Belgii błyszczy we Włoszech, o tyle jego przygody w Anglii są zwykle nieudane. Mimo tego "Czerwone Diabły" postanowiły wyłożyć wielkie pieniądze na kolejnego snajpera z Półwyspu Apenińskiego. Co więcej, jest to snajper niekoniecznie niezawodny, wszak Rasmus Hojlund w poprzednim sezonie zdobył zaledwie dziewięć bramek w Serie A. Jakby tego było mało, 20-latek zmaga się z poważnym problemem z plecami, więc opuścił sam początek bieżących rozgrywek. Oczywiście, że klub z Old Trafford kupił przede wszystkim potencjał i talent nowej "dziewiątki", ale wątpliwości dotyczące tego, czy powinien płacić aż tyle, są w pełni uzasadnione.