TOP5 najważniejszych chwil w karierze Igi Świątek. "To był moment zwrotny"
Iga Świątek awansowała do półfinału turnieju na kortach Rolanda Garrosa. Poprawiła tym samym wynik sprzed roku, kiedy przegrała w ćwierćfinale. W czwartek zagra z Darią Kasatkiną o awans do finału.
Zwycięstwo z Jessiką Pegulą to 33. pojedynek wygrany z rzędu. Świątek jest niepodważalną liderką światowego rankingu i bez wątpienia faworytką do triumfu w stolicy Francji. W tym momencie nie ma sobie równych w damskim cyklu, a my z tej okazji przyjrzeliśmy się najważniejszym momentom w karierze zawodniczki, która 31 maja skończyła 21 lat.
Pierwszy zawodowy turniej w Sztokholmie
Zawodową karierę zainagurowała w Szwecji. Wybrała się tam, jeszcze nie będąc w ogóle sklasyfikowaną w rankingu WTA, na turniej ITF najniższej rangi o puli nagród 10 tysięcy dolarów. Musiała zaczynać od eliminacji, ale już w pierwszym występie udowodniła, że w wieku 15 lat jest w stanie rywalizować w dorosłymi rywalkami.
W eliminacjach straciła zaledwie trzy gemy, ale to był dopiero początek, bo w turnieju głównym wygrała wszystkie pięć meczów, w tym jeden walkowerem, i triumfowała w całych zawodach. To pozwoliło jej zdobyć dwanaście punktów do rankingu WTA i w ogóle się w nim pojawić. Za zwycięstwo zarobiła półtora tysiąca dolarów.
Ciekawa historia miała miejsce w dniu finału. Zagrała nie tylko o zwycięstwo w turnieju, ale kilka godzin później o kwalifikację do następnych zawodów, które odbywały się w tym samym miejscu. Od razu pojawiły się też porównania do Agnieszki Radwańskiej, która swój pierwszy tytuł też zdobyła w Szwecji.
Wyjazd do Stanów Zjednoczonych
Turniej w Sztokholmie wygrała w październiku 2016 roku, ale kolejny sezon nie był dla niej łatwy. Zakończyła go w połowie roku, po kontuzji odniesionej w meczu z Martiną Trevisan, z którą grała na kortach Legii w zawodach ITF. Rehabilitacja i powrót do gry zajął sporo czasu.
Rywalizować zaczęła zimą 2018 roku, ale najważniejszy moment miał miejsce wiosną. Razem z Piotrem Sierzputowskim i Jolantą Rusin-Krzepotą wybrała się na cykl turniejów do Stanów Zjednoczonych. W wieku 16 lat po raz pierwszy na dłuższy czas opuściła Polskę, zobaczyła jak wygląda życie zawodowej tenisistki. To oczywiście nie były turnieje wysokiej rangi, nadal rywalizowała na poziomie ITF, ale przez ponad miesiąc osiągnęła kilka wartościowych wyników, które nie tylko pokazały, że dobrze radzi sobie na tym poziomie, ale tez pozwoliły wykonać kolejny skok w rankingu WTA.
Eliminacje na Antypodach
Kolejnymi udanymi turniejami ITF w Europie na tyle przesunęła się w rankingu WTA, że mogła już ubiegać się o udział w eliminacjach zawodów rangi WTA. Co ważne, przez całą drogę nie dostała żadnej dzikiej karty do dużego turnieju, sama sobie wywalczyła awans w światowej klasyfikacji. W międzyczasie, jeszcze na poziomie juniorskim, wygrała Wimbledon.
Po raz pierwszy w cyklu WTA zagrała w Auckland, gdzie musiała rozpocząć od eliminacji. Tych nie udało się przejść, przegrała w decydującej fazie, ale kilka tygodni później poprawiła się w Australian Open, w pierwszym występie w Wielkim Szlemie. Wygrała trzy mecze w kwalifikacjach, później z Aną Bogdan w pierwszej rundzie i zatrzymała ją dopiero Camila Giorgi w drugiej rundzie. To był moment zwrotny, było już jasne, że na niższy poziom, czyli ITF, nie wróci.
Finał w Lugano
W rankingu przesunęła się na tyle, że w cyklu WTA nie musiała już nawet rywalizować w eliminacjach. W kwietniu 2019 roku wzięła udział w zawodach w Lugano, gdzie dotarła aż do finału. To oczywiście nie był najmocniej obsadzony turniej, ale na tamtym etapie awans do meczu o tytuł był ogromnym sukcesem.
W deszczowym, rozgrywanym w bardzo trudnych warunkach finale, przegrała w trzech setach z Poloną Hercog. Do tej pory jest to ostatni finał, którego na tym poziomie nie wygrała. Zarobiła aż 180 punktów do rankingu, co dało kolejny znaczny awans w światowym rankingu.
Zwycięstwo w Paryżu
Półtora roku po finale w Szwajcarii jako 54. tenisistka rankingu przystąpiła do Rolanda Garrosa. Wielu w tenisowym środowisku zdawało sobie sprawę, że ma spory potencjał, że w przyszłości może być w ścisłej czołówce, ale nikt nie spodziewał się, że w wybitnym stylu wygra turniej w Paryżu.
Nie straciła w nim ani seta, rozbijała kolejne rywalki i została pierwszą w historii tenisistką z Polski, która wygrała turniej singlowy Wielkiego Szlema. Niespodziewanych triumfatorek było jednak w ostatnich latach całkiem sporo. Większość jednak nie potrafiła udźwignąć sukcesu. Szybko pojawiały się słabsze wynik, kontuzje i inne problemy. Świątek na ich tle poradziła sobie wyśmienicie. W następnym sezonie zwyciężyła w kolejnych turniejach, dołożyła do tego udział w WTA Finals i stabilizację na dobrym poziomie w Wielkich Szlemach.