TOP5 najważniejszych ludzi Liverpoolu. Dzięki nim jest w finale LM. "Zimowy ruch był majstersztykiem"
Po raz trzeci za kadencji Juergena Kloppa Liverpool zagra w finale Ligi Mistrzów. W Paryżu "The Reds" będą mieli okazję do rewanżu na Realu Madryt, z którym przegrali w 2018 roku w Kijowie. Wskazujemy pięć nazwisk, które były kluczowe, by wicemistrzowie Anglii znowu zaszli tak daleko w elitarnych europejskich rozgrywkach.
Liverpool stał się specjalistą od europejskich pucharów. Już w pierwszym sezonie na Anfield Juergen Klopp doprowadził drużynę do finału Ligi Europy, a dwa lata później zagrał z Realem Madryt w finale Ligi Mistrzów. Te dwa mecze zakończyły się porażkami, ale w 2019 roku wreszcie udało się wygrać. W Madrycie "The Reds" pokonali Tottenham. Przez całą kadencję Klopp przegrał w europejskich pucharach zaledwie dwa dwumecze - z Atletico po dogrywce i z Realem Madryt, gdy na środku obrony grał m.in. Nathan Phillips. Tym razem do takich ruchów nie był zmuszony, bo przez całe rozgrywki miał szeroką kadrę. Wybraliśmy pięć najważniejszych postaci, które przyczyniły się do awansu LFC do finału LM.
Juergen Klopp
Trzeba rozpocząć od osoby trenera. Klopp, który niedawno przedłużył kontrakt z "The Reds", po raz kolejny udowodnił, że na europejskiej scenie radzi sobie znakomicie. Co ważne, potrafi też wyciągać wnioski.
W poprzednich sezonach zdarzało się, że największe problemy w Liverpoolu mieli przez kontuzje. Tym razem niemiecki trener rotował składem. Zmieniał m.in. środkowych obrońców, raz grał Ibrahima Konate, w kolejnym meczu Joel Matip. Pojedyncze szanse dostawał też Joe Gomez. Wolne dostawali też od czasu do czasu boczni obrońcy. Sporo zmian na przestrzeni sezonu było również w tercecie atakujących.
Liverpool potrafi być elastyczny. Z jednej strony ma średnio najwyższe posiadanie piłki ze wszystkich drużyn w Lidze Mistrzów, ale nie ogranicza się tylko do ataku pozycyjnego. Potrafi wyprowadzić kontratak, wyczekać rywala na własnej połowie. Żadna drużyna też tak często nie dośrodkowuje, w czym zasługa odpowiedniego ustawienia i zgrania bocznych obrońców.
Michael Edwards
To osoba, która odpowiada za transfery i w ostatnich latach wykonała kawał dobrej roboty. Liverpoolowi brakowało szerokiej kadry, co uniemożliwiało rotowanie składem, a także rywalizację w sytuacji, gdy wypadło kilku zawodników. To jednak przeszłość, a majstersztykiem był zimowy transfer Luisa Diaza. Na ostatniej prostej Liverpool przechwycił go od Tottenhamu, a Diaz okazał się potężnym wzmocnieniem na drugą część sezonu. Błyskawicznie wprowadził się do drużyny, niemal z miejsca wywalczył miejsce w podstawowym składzie, czym spowodował większą elastyczność "The Reds" w ataku. Sporo było drobnych zmian, na szpicy częściej występował Sadio Mane, atakujący tercet mógł grać w wielu konfiguracjach.
Edwardsowi udało się też latem, za rozsądne jak na angielskie warunki pieniądze, ściągnąć do klubu Ibrahimę Konate. W przeszłości sporo było w Premier League nieudanych transferów środkowych obrońców, ale Liverpoolowi udało się wzmocnić na tej pozycji. Rywalizacja Konate z Matipem o miejsce obok Virgila van Dijka spowodowała, że Klopp miał szerokie pole wyboru, mógł wybierać partnera dla Holendra pod konkretnego przeciwnika. Od dłuższego czasu Liverpool na rynku transferowym idzie w jakość, a nie ilość, w czym spora zasługa dyrektora sportowego. Gdy latem, co już zapowiedział, opuści klub, na brak propozycji nie będzie mógł narzekać.
Mohamed Salah
W takim zestawieniu nie sposób pominąć Salaha. Czwarty najlepszy strzelec tej edycji Ligi Mistrzów, najlepszy pod tym względem z piłkarzy zespołu. Tylko dwóch zawodników, Karin Benzema i Riyad Mahrez, oddało więcej strzałów na bramkę rywala. Egipcjanin jest w też w ścisłej czołówce zawodników, którzy najczęściej dryblują. Nikt też nie może się z nim równać w Liverpoolu pod względem liczby przebiegniętych kilometrów.
Salah to bez dwóch zdań, szczególnie na arenie europejskiej, lider ofensywy LFC. Jeszcze przed rewanżem City z Realem odważnie zapowiadał, że w finale chciałby zagrać właśnie z "Królewskimi", bo nadal siedzi w nim chęć rewanżu za przegrany finał w Kijowie, który w dodatku, z powodu kontuzji, zakończył już w pierwszej połowie.
Trent Alexander-Arnold
Żaden zawodnik nie dośrodkowywał w tej edycji częściej niż Alexander-Arnold. Co jednak najważniejsze, w wielu przypadkach nie była to sztuka dla sztuki, bo to właśnie młody Anglik ma najwięcej asyst w drużynie The Reds. Nie można spoglądać na niego jednak tylko z perspektywy dośrodkowań. Jest w czołówce wielu innych istotnych statystyk: wykreowanych sytuacji, kluczowych i progresywnych podań.
To jednak nie oznacza, że zaniedbuje obowiązki w defensywie. W trakcie sezonu Klopp, wyraźnie zirytowany, stwierdził, że nie może już słuchać opinii, której wskazują, że Alexander-Arnold nie radzi sobie w obronie. W finale Ligi Mistrzów stanie jednak przed potężnym wyzwaniem: będzie musiał toczyć zatrzymać Viniciusa.
Fabinho
Hamulec bezpieczeństwa w środku boiska. Tylko dwóch zawodników, Reinildo i Raul Albiol, zaliczyło więcej odbiorów piłki. Fabinho jest też, wspólnie z Reinildo, liderem w statystyce największej liczby skutecznych przechwytów. Wreszcie, gdy zdrowi są środkowi obrońcy, może grać na pozycji defensywnego pomocnika. Widać, że w tej strefie boiska czuje się najlepiej. To jest nie jest zawodnik, który ogranicza się tylko do akcji w defensywie. Potrafi znaleźć lukę w środku boiska, dobrze podań i kopnąć z dystansu.
***
Na relację z finału Ligi Mistrzów zapraszamy w sobotę 28 maja od 20:00. Początek meczu o 21:00.
TUTAJ zaś znajdziecie wszystkie świeżutkie teksty wokół tego wielkiego, piłkarskiego święta. Warto zajrzeć!