To wyglądało bardzo słabo. Niezrozumiała zmiana w grze Polaków

To wyglądało bardzo słabo. Niezrozumiała zmiana w grze Polaków
screen
Tomasz - Koprowski
Tomasz Koprowski17 Jun · 08:21
To była kluczowa i zaskakująca zmiana w grze Polaków w drugiej połowie meczu z Holandią. Statystyki są bezlitosne, choć analiza spotkania pokazuje też sporo pozytywów u biało-czerwonych.
Michał Probierz zaskoczył składem na mecz z Holandią. Mimo porażki, wydaje się, że nie był to skład chybiony. Zmianą, szczególnie względem poprzedniego wielkiego turnieju w wykonaniu reprezentacji Polski, była duża liczba pomocników o wysokim poziomie technicznym i skłonności do gry kombinacyjnej. W ataku pozycyjnym Piotr Zieliński grał głębiej, czasami w jednej linii z Tarasem Romanczukiem, zaś Sebastian Szymański i Kacper Urbański zajmowali pozycje bliżej środkowego napastnika, Adama Buksy.
Dalsza część tekstu pod wideo
analiza polska holandia 1
screen
Na szczególne wyróżnienie zasłużył zwłaszcza debiutant na wielkim turnieju, Kacper Urbański. Godna podziwu była nie tylko jego odwaga w poczynaniach na boisku, ale również jej efekty: pewne prowadzenie piłki oraz dopracowane podania, w większości przypadków o dobrej sile i kierunku (12 celnych podań na 14 prób).
Pressing podopiecznych Michała Probierza był z kolei skupiony na centrum boiska.
analiza polska holandia 2
screen
Sebastian Szymański i Piotr Zieliński zostali oddelegowani do pilnowania cofniętych pomocników reprezentacji Holandii, zaś dwaj najbardziej wysunięci zawodnicy biało-czerwonych mieli naciskać na duet środkowych obrońców.
Widzimy jednak, że choć nominalnie Holandia była ustawiona w formacji 1-4-3-3, to w fazie otwarcia gry pierwsza linia była złożona z trzech graczy: Stefana de Vrija, Virgila van Dijka i Nathana Ake. Denzel Dumfries grał wyżej.
analiza polska holandia 3
screen
Niestety, skupienie na środku wielokrotnie sprawiało, że Holendrzy byli w stanie znaleźć Stefana de Vrija i zwłaszcza Nathana Ake w półprzestrzeniach, co umożliwiało płynne przeniesienie piłki do kolejnych stref na boisku. Zamiar wysokiego pressingu był więc dobry, ale zabrakło w nim szerokości.
Natomiast wyjście spod pressingu rywala przez długi fragment meczu wyglądało obiecująco.
analiza polska holandia 4
screen
Często w szczególności Piotr Zieliński wychodził głębiej i starał się tworzyć linię podania, dając opcje do zagrania partnerom z tylnej formacji. Dzięki temu możliwe było spokojniejsze, a co za tym idzie - wyższe posiadanie piłki, które nie pozwalało ustabilizować tempa gry Holendrom.
Nie zawsze jednak udawało się zachować zimną krew w sytuacji wyższego pressingu rywala na własnej połowie. Doprowadziło to niestety do dwóch bramek, które przesądziły o porażce.
analiza polska holandia 5
screen
W pierwszej sytuacji niefortunnie piłkę wybijał Nicola Zalewski, a przytomnie zachował się Ake, który nie dość, że dotarł do futbolówki w dobrym tempie, to jeszcze przyjął ją z dużą starannością. W ten sposób zaliczył asystę. Polacy nie byli gotowi w tamtym momencie na stratę, a zatem pojawiła się spora przestrzeń pomiędzy liniami, którą - nie bez sprzyjającej fortuny - wykorzystał Cody Gakpo.
analiza polska holandia 6
screen
Akcja, po której padła druga bramka Holandii, na co nie zwraca się raczej uwagi, była efektem straty spowodowanej dalekim wykopem Wojciecha Szczęsnego. Piłkę przejął wówczas ponownie Ake, doszło do krótkiej wymiany podań, po czym po raz kolejny otrzymał ją piłkarz Manchesteru City i posłał znakomite podanie do Wouta Weghorsta. Trudno nie mieć wrażenia, że lewy obrońca Holendrów był kluczowym zawodnikiem na placu gry.
analiza polska holandia 7
screen
Wout Weghorst w tej akcji popisał się nie tylko znakomitym wykończeniem, ale również świetnym ruchem bez piłki. Ukierunkowaniem biegu na zewnątrz i szybką zmianą na bieg do wewnątrz zmylił Bartosz Salamona, który nie zdążył już zainterweniować.
Choć trudno odmówić Wojciechowi Szczęsnemu pewności w interwencjach, to w drugiej połowie jego gra nogami wyglądała bardzo słabo (zaledwie 48% celności podań) i była powodem wielu strat. Niezrozumiała była zwłaszcza tak radykalna zmiana sposobu otwarcia gry z krótkich podań na długie piłki.
Mecz miał swoje fazy, a niektóre z nich charakteryzowały się nawet dominacją Polski. Być może gdyby skrupulatnie kontynuowano strategię otwarcia gry opartą na krótkich podaniach z pierwszej połowy, to tego typu faz byłoby więcej.
Michał Probierz wielokrotnie wspominał o tym, jak ważne w piłce reprezentacyjnej są stałe fragmenty gry. Nie dziwi więc, że bramka biało-czerwonych padła po rzucie rożnym.
analiza polska holandia 8
screen
Adam Buksa ustawił się pierwotnie w świetle bramki, ale szybko zaczął biec w kierunku bliższego słupka, aby uprzedzić wysokich zawodników Holandii i wykorzystać lukę w holenderskiej strefie. Virgil van Dijk był blisko, ale nawet jemu nie udało się zatrzymać Polaka.
Ostatecznie mecz otwarcia EURO z Holandią był bardzo otwarty i obfitował w wiele okazji. Można go chyba porównać do starcia Polski z Niemcami we Frankfurcie w 2015 roku. Biorąc pod uwagę siłę grupy D oraz obraz kadry w miesiącach poprzedzających kadencję Michała Probierza, celem było przede wszystkim odzyskanie radości - z grania przez piłkarzy i z oglądania przez kibiców. To się niewątpliwie udało. Ale EURO się nie kończy i czekamy na więcej.

Przeczytaj również