To oni tam grali? Mistrz świata w Uzbekistanie, ulubieniec Mourinho w Indonezji, bohater mundialu w Hongkongu
Niedawno były piłkarz Arsenalu i Barcelony Alex Song podpisał kontrakt z klubem AS Arta/Solar7 z Dżibuti. Myślicie, że to totalnie egzotyczny kierunek? Może i tak. Ale Song nie jest pierwszym, który zdecydował się na wyjątkowo oryginalny krok w karierze.
Przed Songiem na grę w dość nietypowych krajach i miejscach w przeszłości decydowały się takie gwiazdy jak choćby słynny Rivaldo czy Diego Forlan. Nie mówimy tu jednak o Indiach czy Chinach. Te państwa, podobnie jak USA, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Australia, przeszły z biegiem czasu do mainstreamu. Ale Uzbekistan albo Malezja? Absolutnie nie. Sprawdźcie, kto z mniej lub bardziej znanych zawodników występował lub nadal występuje w naprawdę egzotycznych klubach.
Alex Song - AS Arta/Solar7 (Dżibuti)
Zaczynamy od wspomnianego już 49-krotnego reprezentanta Kamerunu, który uzbierał blisko 200 występów w Premier League. Ostatnie lata w wykonaniu Songa nie były jednak zbyt udane. Kariera defensywnego pomocnika po wypożyczeniu z Barcelony do West Hamu w latach 2014-2016 powoli zaczęła pikować. Najpierw była gra w Rosji (Rubin Kazań), a później nieudana przygoda w Szwajcarii (FC Sion). Z tego drugiego klubu Alex został zresztą zwolniony w marcu tego roku. Wszystko z powodu pandemii koronawirusa, która niekorzystnie wpłynęła na kondycję finansową byłego już pracodawcy Songa.
Mimo że nie znalazł on klubu tego lata, pewnie mało kto spodziewał się, że wicemistrz Afryki z 2008 roku już w wieku zaledwie 33 lat po raz pierwszy zagra w seniorskim klubie na rodzimym kontynencie. Aż wreszcie nastał początek listopada, kiedy ogłoszono, że jego nowym klubem będzie dżibutańska AS Arta/Solar7. Do obowiązków Songa należy nie tylko gra, ale też pomoc w szkoleniu młodych piłkarzy.
Anthony Stokes - Teraktor Sazi Tebriz, Persepolis FC (Iran)
Znany z występów w Celtiku były reprezentant Irlandii po latach spędzonych na Wyspach Brytyjskich zimą 2018 roku rozpoczął zagraniczne wojaże. Najpierw trafił do Grecji, ale po nieudanej rundzie i ledwie czterech występach dla Apollonu Smyrnis postawił na jeszcze bardziej egzotyczny kierunek. Zawędrował aż do Iranu. Zasilił barwy Teraktoru Sazi Tebriz. Zanotował tam całkiem udany sezon, strzelając 11 goli. Potem zawitał na moment w Turcji, ale szybko powrócił do Iranu. W styczniu br. został piłkarzem Persepolis, lecz dla tego klubu zanotował już tylko jeden występ. Ostatnio Stokes był związany z Livingston. Aktualnie szuka nowego pracodawcy. To co, teraz Ekstraklasa?
Diego Forlan - Kitchee SC (Hongkong)
Kiedy w 2010 roku Forlan był niekwestionowaną gwiazdą mistrzostw świata w RPA. Znajdował się na samym szczycie futbolowego panteonu. Potem podjął jednak niezbyt udaną decyzję o przenosinach do Interu, by następnie grać już jedynie poza Europą. Zaliczył dwa coraz popularniejsze wśród wiekowych piłkarzy kierunki, czyli Japonię oraz Indie, w międzyczasie wracając jeszcze na moment do rodzimego Penarolu. Jego ostatnim klubem w karierze było jednak Kitchee SC z Hongkongu. Forlan miał tam pomóc zespołowi po jego awansie do Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Z nim w składzie “Bluebirds” zostali pierwszą drużyną z Honkongu w historii ze zwycięstwem w fazie grupowej tamtejszej Champions League.
Rivaldo - Bunyodkor Taszkent (Uzbekistan)
Ta historia jest wielu kibicom doskonale znana, bo przecież nie każdego dnia mistrz świata melduje się, by grać w Uzbekistanie. Rivaldo w 2008 roku zdecydował się jednak na taki krok, a jak sam wtedy przyznał, na jego transfer do Bunyodkoru Taszkent największy wpływ miały obiecane w kontrakcie miliony dolarów. Pierwotnie Uzbekowie chcieli sprowadzić Samuela Eto’o, koniec końców udało im się jednak ściągnąć do siebie innego związanego w przeszłości z Barceloną gracza.
Brazylijczyk w Azji Środkowej wytrzymał dwa lata i został prawdziwą legendą klubu, notując 44 gole w 77 występach. Później powrócił do Brazylii. Co ciekawe, w zeszłym roku miał zostać trenerem oraz dyrektorem sportowym marokańskiego Chabab Mohammedia. Ostatecznie podpisał jednak z tym klubem tylko umowę przedwstępną i współpraca się zakończyła, zanim tak naprawdę na dobre się zaczęła.
Michael Essien - Persib Bandung (Indonezja)
Znajdzie się pewnie wielu kibiców, którzy myślą, że Michael Essien po rozstaniu z Chelsea zakończył karierę. Najpierw rozegrał jeszcze przecież jednak sezon w Milanie, a potem rozpoczął piłkarską tułaczkę. O ile nazwa Panathinaikos jest doskonale znana fanom futbolu, tak jego następny klub, Persib Bandung, już pewnie nieco mniej.
Gdy Nigeryjczyk przybył do Indonezji, wspominał o tym, że chce przetrzeć szlaki innym znanym piłkarzom, którzy mieli trafić do tamtejszej ligi. Choć Essien zanotował tam całkiem udany sezon, tak się jednak nie stało, a po roku zawędrował do azerskiego Sabail. Ostatnio “romansował” z duńskim FC Nordsjaelland, gdzie przyuczał się do fachu trenerskiego.
David Rocastle - Sabah FA (Malezja)
Rocastle uważany jest za jedną z największych ikon “Kanonierów”. Wychowanek Arsenalu w jego barwach dwukrotnie wygrał mistrzostwo Anglii. Łącznie dla “Armatek” w latach 1985-1992 rozegrał ponad 200 spotkań. Następnie reprezentował Leeds, Manchester City, Chelsea, Norwich i Hull. W 1999 roku niespodziewanie jednak zdecydował się na przeprowadzkę do Malezji. W Sabah FA był oczywiście jedną z najważniejszych postaci. Grał krótko, ale pomógł temu klubowi w dotarciu do finału krajowego pucharu. Buty na kołku zawiesił w wieku zaledwie 32 lat z powodu problemów zdrowotnych. Zmarł na raka w 2001 roku, niedługo przed 34. urodzinami.
Robbie Fowler - Muangthong United (Tajlandia)
W podobne rejony co Rocastle swego czasu udał się też Robbie Fowler, który przez kibiców Liverpoolu został kiedyś nazwany “Bogiem”. Autor słynnej cieszynki przedstawiającej wąchanie trawy, co miało być nawiązaniem do oskarżeń o zażywanie narkotyków, pod koniec kariery po grze w Australii zdecydował się na kontrakt w Tajlandii.
W Muangthong United już tak bramkostrzelny jak dla ekipy z Anfield nie był, ale mimo to i tak z miejsca stał się ulubieńcem kibiców. Po zwolnieniu Henrique Calisto na moment został nawet grającym trenerem. Aktualnie jest szkoleniowcem indyjskiego SC East Bengal.
Emmanuel Adebayor - Club Olimpia (Paragwaj)
Kontrowersyjny Togijczyk, który wciąż jeszcze oficjalnie nie zakończył piłkarskiej kariery, po grze w Anglii i Realu Madryt spędził prawie trzy lata w Turcji. Z Kayserisporem rozstał się jednak niemal równo rok temu, ale nie zamierzał jeszcze odchodzić na emeryturę. W lutym zaskoczył wszystkich - związał się z paragwajską Olimpią, gdzie spotkał dawnego kumpla z Manchesteru City, Roque Santa Cruza. Na lotnisku witały go tłumy, on sam zdołał jednak rozegrać dla swojego nowego zespołu ledwie cztery spotkania. Ze względu na pandemię koronawirusa wrócił do Togo, a restrykcje w przemieszczaniu się ludności sprawiły, że jego ponowne sprowadzenie okazało się dla paragwajskiego klubu zbyt dużym wyzwaniem.
Luc Castaignos - Gyeongnam FC (Korea Południowa)
Były młodzieżowy reprezentant Holandii zapowiadał się na niezłej klasy napastnika. Jeszcze w sezonie 2014/2015 wykręcił dwucyfrową liczbę bramek w Twente Enschede. Później jednak zaliczył kolejne nieudane przygody, kolejno w: Eintrachcie Frankfurt, Sportingu oraz Vitesse. Uznał więc, że czas wyjechać. Do Korei Południowej. W pierwszym sezonie nie zdołał jednak uratować Gyeongnam FC przed spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej. W tym sezonie walczy więc o powrót do elity na zapleczu koreańskiej ekstraklasy.
Pavels Steinbors - Golden Arrows (RPA)
Na sam koniec czas na piłkarza dobrze znanego polskim kibicom. Zanim Steinbors został jednym z najlepszych bramkarzy Ekstraklasy w ostatnich latach, grając w Górniku Zabrze, Arce Gdynia i Jagiellonii Białystok, zanotował bowiem epizod w Republice Południowej Afryki. Łotysz w Golden Arrows początkowo był piłkarzem pierwszego składu, ale z czasem stracił miejsce w jedenastce po zmianie trenera. To właśnie po rozstaniu z tym klubem trafił do Polski, gdzie z roczną przerwą na pobyt w Cyprze gra od 2013 roku.