To on przejmuje giganta. Koniec nudy i apatii, czas na atrakcyjny futbol
Anglicy wybrali wreszcie selekcjonera na jesień, a może i dłużej. Drużyna narodowa wystartuje w Lidze Narodów pod okiem Lee Carsleya jako pełniącego obowiązki sternika “Dumnych Synów Albionu”. Kim on właściwie jest?
Działacze FA postanowili nie odchodzić od sprawdzonego na kontynencie trendu i zaangażować trenera zespołu młodzieżowego. Skoro Hiszpanie odnieśli sukces pod wodzą Luisa de la Fuente, Argentyńczycy postawili na Lionela Scaloniego, który z piłki młodzieżowej wyrósł na mistrza świata, a wcześniej Anglii udało się zrobić krok naprzód z Garethem Southgate’em, również prowadzącym ekipę U-21, to dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Jest szkoleniowcem od 2012 roku i pracował w Coventry, Sheffield United, Brentford, Birmingham oraz w akademii Manchesteru City. We wszystkich klubach albo był częścią centrali, albo pełnił w niej funkcję szefa szkolenia. Do młodzieżowej drużyny narodowej dołączył w 2018 roku jako asystent. Dwa lata później zaczął ją prowadzić samodzielnie. Z sukcesami.
Ludzka twarz taktyka
Zawsze uważał się za trenera od rozwijania młodych piłkarzy. I tak naprawdę, pomijając wieczne zamieszanie wokół dorosłej reprezentacji, ciągłą presję, bycie zależnym od humoru mediów, jego praca nie będzie się znacząco różniła od poprzedniej. Tym razem jednak zamiast rozwoju poszczególnych graczy, głównym zadaniem ma być wypracowanie stylu gry, który stał się znakiem rozpoznawczym trzech niezwykle udanych lat pracy na stanowisku selekcjonera U-21.
Główne osiągnięcie w trenerskiej karierze miało miejsce całkiem niedawno. Rok temu Carsley sięgnął po młodzieżowe mistrzostwo Europy do lat 21, a to pierwszy tytuł dla Anglii w tej grupie wiekowej od 1984. Trzeba zwrócić uwagę również na jakość. Po drodze jego podopieczni pokonali Niemców 2:0, Portugalię 1:0, a w finale Hiszpanię 1:0. Przez cały turniej nie stracili ani jednej bramki. Nikomu wcześniej ta sztuka się nie udała. Strzelali mało? Być może, ale to piłkarze marnowali szanse na potęgę. Trener wprowadził ekspansywny styl, do tej pory niewidziany w drużynach “Trzech Lwów”. Styl, nazywany w Anglii “Carsballem”.
Plan gry przez trzy tygodnie trwania turnieju w Gruzji zakładał grę do przodu, odważne rozgrywanie piłki i stoicki spokój w defensywie. Łamanie linii w środku pola, ciągła rotacja w ustawieniu, złożoność taktyczna. Wszystko było dowodem na to, że nawet przy ograniczonym czasie, jakie otrzymuje każdy selekcjoner, gracze mogą dostosować się do każdego rodzaju futbolu na najwyższym poziomie. Carsley otrzymywał to, czego wymagał. A jeśli potrafił ustawić sobie nastolatków, będzie w stanie powtórzyć to samo z dorosłymi kadrowiczami.
Trzeba jednak przyznać, że w młodzieżówce dysponował wybitnymi fachowcami. Cole Palmer, Anthony Gordon, Noni Madueke, Harvey Elliott, Curtis Jones - wszyscy wcześniej debiutowali w barwach swoich klubów, a dziś część z nich ma pewne miejsce na placu. Teraz będą walczyć o nominację od swojego starego szefa do szerokiej kadry dorosłej reprezentacji.
Sprawdzone metody
Mimo że nazwisko przestało być anonimowe od kilku miesięcy, a Carsley stawał się z każdym dniem coraz poważniejszym kandydatem do gorącego fotela, 50-latek nie chodzi po chmurach i nadal jest człowiekiem budującym renomę od podstaw. Każdą sesję treningową rozpoczyna od ustawiania pachołków, a kończy zbieraniem piłek i znoszeniem ich z boiska. Zawsze w tej samej czapeczce z daszkiem, chroniącej go od promieni słonecznych. Kocha rutynę. Ale w pewnym momencie będzie musiał porzucić pewnie przyzwyczajenia wyniesione z dotychczasowej pracy. Bycie na świeczniku to wyjście ze strefy komfortu.
Jedna z najważniejszych nowych rzeczy, do których będzie musiał dojrzeć, to relacje z mediami. Trudna kooperacja. Przez całą karierę udzielał setek wywiadów, ale jego zdania prawdziwe znaczenie będą miały dopiero wówczas, gdy wypowie je będąc w nowej roli. Do tej pory chętnie rozmawiał o taktycznej stronie gry i unikał odpowiedzi na pytania, które wydawały mu się problematyczne. Na pewno tak łatwo nie pójdzie mu, gdy pojawią się trudne kwestie związane z reprezentantami Anglii.
W przeciwieństwie do swojej przeszłości, gdy występował jako defensywny pomocnik w Evertonie i Derby County, a jego styl polegał na utrudnianiu gry przeciwnikowi, teraz zachęca swoich piłkarzy do budowania akcji z piłką i wyrażania siebie. Anthony Gordon nazwał Carsleya “menedżerem o ludzkiej twarzy”, najlepszym, z jakim miał do czynienia podczas kariery.
Czerpał pełnymi garściami z każdego miejsca pracy. Opisywał udział w sesjach z Pepem Guardiolą jako zaglądanie za kurtynę pokazów cyrkowych. Potwierdził, że nie ma tam żadnych niesamowitych sztuczek, treningów w kosmicznych skafandrach czy metod niestosowanych w innych klubach. Jedyne, co odróżniało treningi piłkarzy City od pozostałych, to otrzymywanie krótkich, prostych instrukcji. Lee zabrał je do swojego warsztatu.
Oddech na plecach
Musi poradzić sobie z przymiotnikiem “tymczasowy”. Carsley został wyznaczony na wrześniowe mecze z Irlandią i Finlandią, a jeśli rozmowy działaczy z kandydatami do stałej posady będą się wydłużać, niewykluczone, że Lee utrzyma pracę do końca roku. Powinien mieć jednak z tyłu głowy casus Garetha Southgate’a, który z “tymczasowego” awansował na “głównego” w kilka miesięcy, dzięki dobrym wynikom.
- Moim głównym priorytetem jest zapewnienie ciągłości, nasz najbliższy cel to sukces w Lidze Narodów - sygnalizował Carsley podczas oficjalnej prezentacji.
Co w przypadku, gdy nie przekona pracodawców? W zeszłym tygodniu prezes FA Mark Bullingham poprosił dziewięciu członków zarządu o rozważenie mianowania zagranicznego trenera. Ci zatwierdzili jego wniosek bez poddawania go pod głosowanie, choć kilka osób było przeciwko. Głównie mówi się tutaj o Mauricio Pochettino i Thomasie Tuchelu. Problemem są ich bardzo wysokie wymagania płacowe.
Wśród angielskich propozycji wyróżniają się kandydatury Eddiego Howe’a oraz Grahama Pottera. Ten drugi prawdopodobnie pozostanie bez pracy do października, ponieważ Chelsea nadal płaci mu na mocy kontraktu ok. 180 tysięcy euro tygodniowo. Dla porównania - Southgate otrzymywał tygodniówkę dokładnie dwa razy niższą, a i tak był najlepiej opłacanym selekcjonerem spośród wszystkich reprezentacji startujących na zakończonych mistrzostwach Europy.
Jednocześnie Anglicy mają kolejną wymarzoną opcję. To Pep Guardiola. Pewnego dnia zapytano go o możliwość pracy dla drużyny narodowej. Katalończyk, któremu kontrakt z City kończy się w przyszłym roku, odpowiedział wymijająco.
- Muszę zdecydować o tym, co chcę robić w życiu. Czy chcę dalej trenować klub, odpocząć, a może pójść w stronę prowadzenia reprezentacji. Teraz jestem w Manchesterze i całą moją uwagę kierują w stronę “The Citizens” - mówił niedawno na konferencji prasowej. Nie mówi więc ani “tak”, ani “nie”.
Z braku laku Anglicy mogą zostać przy sprawdzonym profilu. Pierwsza “rozmowa kwalifikacyjna” Carsleya to debiutancki mecz 7 września w Dublinie przeciwko drużynie, którą reprezentował 40 razy od 1997 do 2008 roku. Grał dla niej na mistrzostwach świata w Korei Południowej i Japonii 22 lata temu. Zapowiada się na całkiem niezły sprawdzian. Dopiero pierwszy z wielu. Od ich wyników zależy, czy Carsley pójdzie drogą, którą wcześniej przetarł jego poprzednik Zacznie natomiast z mocniejszą kartą w ręku i większym zaufaniem.