To on ma najlepsze zdrowie i rekord w Ekstraklasie. "Trener Szulczek powiedział w szatni, że zostaje z nami"
Jest tylko jeden piłkarz w Ekstraklasie, który gra - ale tak naprawdę - od deski do deski. Dawid Szymonowicz z Warty jako jedyny ligowiec ma w tym sezonie komplet rozegranych minut w sezonie. A do tego kierowana przez niego defensywa jest 2. najlepszą w lidze. Zapraszamy na wywiad o żelaznych płucach, potencjalnym odejściu trenera Szulczka oraz o tym, jak rozwija on swoich piłkarzy.
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Jak to jest nie odpoczywać?
DAWID SZYMONOWICZ: Nie spać, biegać… (śmiech) Jestem z tego bardzo zadowolony, bo to jest efekt braku jakichkolwiek kontuzji, mikro-urazów, kilkudniowych przerw, które wybijają z dobrego rytmu.
Rozegrałeś 2610 minut w tym sezonie plus oczywiście doliczony czas gry z każdego z 29 spotkań.
Dotychczas to mój najlepszy sezon w Ekstraklasie. Pobyt w Warcie bardzo mi pomógł, rozwinąłem się i mam szczęście, ze trafiłem trenera Szulczka. Do tego dbam o regenerację - jako trener przygotowania fizycznego pracuje tu Tomek Olszewski. Na treningach robimy dobrą robotę, weryfikujemy statystyki, jak biegamy. To daje bardzo dobre efekty. A dużo czasu poświęcam na samą prewencję, żeby mikro-urazów było jak najmniej.
Przed wami kolejne mecze, a ty przed każdym możesz mieć przekonanie, że jesteś ponownie w składzie?
Dowiadujemy się w jakim zagramy składzie dzień przed meczem. Z trenerem Szulczkiem znamy się już dobrze, wiemy, czego się po sobie spodziewać i faktycznie, nie ma co ukrywać, mam świadomość, że skoro jest zdrowie, to będę w podstawie.
Jak patrzysz na obrońców w Ekstraklasie, kogo można podpatrywać?
Oglądam dużo, poza naszym zawsze 5-6 meczów Ekstraklasy w kolejce. Cały sezon zdominował Raków, dobrze ogląda się ich mecze, grają w podobnym systemie co my. Idą pewnie po tytuł, regularnie punktują. A jak pytasz o konkretnych obrońców, to ja jestem w Warcie centralnym stoperem, więc Zoran Arsenić to zawodnik, na którego zwracam uwagę. Uważam, że lepiej oglądać niż na przykład Tomasa Petraska, bo jest bardziej piłkarskim obrońcą. Jego działania z piłką są na bardzo dobrym poziomie.
A jakie wymagania wobec obrońców, wobec Ciebie ma Dawid Szulczek?
Wymagania trenera są zależne od tego jak gra przeciwnik. Czasem proste - rozdzielać piłki na lewo, prawo, do „szóstki”. A kiedy przeciwnik gra jednym napastnikiem i wysoko podchodzi, jak na przykład Lech Poznań, to pojawia się szansa, żebym to wykorzystał i zrobił przewagę z piłką. Lubię takie granie. A na przykład Legia po przyjściu Kosty Runjaicia bywa nieprzewidywalna, często i płynnie zmienia sposoby gry.
Czego nauczyłeś się stricte od trenera Szulczka?
Bardzo wrosła moja świadomość taktyczna. Widzę bardzo duży rozwój w obronie niskiej i obronie pola karnego, to poprawiłem najbardziej.
Trener Szulczek ma zmysł taktyczny, ale i szalone pomysły. Mówił w Foot Trucku, że czeka na moment aż w ofensywny rzut rożny zaangażujecie bramkarza. I to nie podczas nadrabiania wyniku w końcówce.
Adrian Lis cały czas o tym mówi i boi się tego momentu! (śmiech) Mówi, że nie mial w życiu jeszcze nie zrobił takiego sprintu jaki go czeka przy powrocie we własne pole karne.
Jakbyś był trenerem, bałbyś się takich pomysłów?
Jako trener… Tak, bałbym się, przyznam. Ale jak trener tak zarządzi, to to zrobimy i postaramy się strzelić z takiego rzutu rożnego gola, a nie go stracić. Na treningach piłka zawsze spada Adrianowi na głowę. Zresztą w zeszłym sezonie z Górnikiem Łęczna zdobył bramkę w 90. minucie. Ma bardzo dobre warunki i umie grać głową.
Dawid Szulczek to trener na wielki klub?
Myślę, że zatrudnienie Szulczka w większym klubie to gwarancja poziomu. Jego etyka i to jak pracuje na boisku - to musi się obronić. Wynik sportowy zależy od tego czy będzie miał pełną decyzyjność przy tworzeniu kadry, jeśli tak, to na polskie realia jest gwarancją, że klub poniżej pewnego poziomu nie zejdzie. A raczej pójdzie mocno w górę.
Miałeś myśli, że tym klubem będzie Raków, już od lata?
Pojawiały się żarty w szatni, trener się tylko uśmiechał, ale powiedział: „Nie, nie, panowie, zostaję z Wami na przyszły sezon” i że tylko media o tym mówią, a z jego strony nie ma żadnego tematu. Ja w pierwszym momencie też pomyślałem, że dla niego to byłby jakiś krok i ze swoją koncepcją pasowałby do Rakowa, ale później przestałem już w to wierzyć, bo widzę jak trener jest zaangażowany u nas, ile rozmów indywidualnych przeprowadza - też na temat naszej gry w przyszłym sezonie.
Warta to niewielki klub, ale chyba lubi i spełnia swoją rolę.
Największym klubem w Poznaniu jest Lech, nie ma o czym mówić. Ale fanatykom Warty za bardzo to nie przeszkadza. Zauważyłem, że nasi kibice dopingują też Lecha i ten klimat w mieście jest bardzo pozytywny.
Jak oceniasz wynik, który robicie do tej pory?
Sezon się nie skończył, kto wie, co ugramy do końca, ale już można z przekonaniem powiedzieć, że drużyna gra dobry sezon. Na samym starcie rozgrywek zawodników Warty się nie docenia, traktuje z przymróżeniem oka, jak widzi się nas w terminarzu. Naprawdę można docenić ten wynik, jak spojrzy się w tabelę na liczbę straconych bramek w sezonie. Jesteśmy na 2. miejscu pod kątem bycia najszczelniejszą defensywą, tylko Raków wypada lepiej. Wykoleiliśmy się w meczu z Wisłą Płock na początku sezonu, bo strzelili 4 gole i w Szczecinie przegraliśmy 1:3. I to wszystko. 26 straconych bramek przez cały sezon i zapracowała na to cała drużyna.