To największy wygrany marcowego zgrupowania. "Będzie reprezentantem Polski na lata"

To bezapelacyjny wygrany marcowego zgrupowania reprezentacji Polski. Jakub Kamiński pewnie wszedł w buty Nicoli Zalewskiego na lewym wahadle najpierw z Litwą z ławki rezerwowych, gdy po jego akcji i asyście Robert Lewandowski trafił na 1:0, a później błysnął w spotkaniu z Maltą.
Na Kubie Kamińskim nie ciążyły wielkie oczekiwania, ponieważ więcej uwagi przykuło powołanie Matty'ego Casha, który w spotkaniu z Litwą zajął wahadła wraz z pełnoetatowym wyborem Michała Probierza podczas EURO 2024, Przemysławem Frankowskim. Zawodnik Wolfsburga zaatakował jednak z drugiego szeregu i pokazał swoją przydatność w reprezentacji. Wrócił do niej we wrześniu po długiej - aż jedenastomiesięcznej - przerwie, a teraz zaprezentował się z najlepszej strony.
Każdy zdaje sobie sprawę z jakości rywali Polaków podczas pierwszego zgrupowania w 2025 roku (chociaż fakt faktem, że po raz pierwszy od lat wygrali dwa pierwsze mecze w roku), ale Kamiński w piątek i poniedziałek pokazał się tak, że nie ma żadnych przeciwskazań, by go chwalić. Z Litwą pojawił się na boisku na niewiele ponad 20 minut przed końcem meczu i od razu było widać, że zrobi dużo zamętu w okolicach pola karnego rywali. Podczas jego akcji z zejściem do środka boiska można było przewidywać, że pokusi się o strzał na bramkę, ale przytomnie zagrał do Roberta Lewandowskiego, który zdjął ze wszystkich dyskomfort braku prowadzenia z Litwinami.
Z kolei przeciwko Malcie piłkarz Wolfsburga zagrał już od początku i w pierwszej minucie minął rywali jak tyczki, kończąc akcję strzałem obok bramki. Był naładowany, a przede wszystkim waleczny przez cały swój występ - bo o oczywistej różnicy jakości piłkarskiej dzielącej jego i defensywę rywali nie ma co szerzej pisać. Dał popis gry ofensywnego wahadłowego. Jeśli komuś to zgrupowanie zmieniło pozycję w kadrze, to właśnie jemu.
Kuba Kamiński to reprezentant Polski, któremu aż chce się kibicować. Pokorny, ale pewny siebie, inteligentny, poświęcający czas kibicom zbierającym autografy czy proszącym o zdjęcia, mediom - charakterologicznie tutaj naprawdę wiele kwestii może się podobać. Ale to są fajne dodatki, a nie kluczowe dla naszej kadry aspekty. Kluczem jest za to jego przebojowość i walka, bo czy zagra on dobre spotkanie czy ma słaby dzień - to taki gracz, który nie przechodzi obok meczu.
Wydaje się, że nie będzie przesadą napisać, że to reprezentant Polski na lata. Oby lata tłuste, przynoszące kibicom radość, a nie nijakie, gdy nastroje wokół reprezentacji będą kiepskie, w czym niejeden były kadrowicz mający nawet kilkadziesiąt występów z orzełkiem na piersi uczestniczył. I właśnie to jest kluczowe - żeby nie był jedynie uzupełnieniem dla klubu na poziomie Bundesligi, a odgrywał czołową rolę w zespole z lig TOP5.
Sam Michał Probierz wspominał po meczu z Maltą w wypowiedzi dla studia TVP Sport, że liczy, że postawa Kamińskiego oraz wybiegane przez niego minuty w reprezentacji zostaną zauważone przez trenera Wolfsburga Ralpha Hasenhuettla. A dla Austriaka polski zawodnik jest obecnie tylko rezerwowym. W bieżącym sezonie Bundesligi zagrał 23 razy, ale zaledwie ośmiokrotnie w podstawowym składzie - ostatni raz dwa miesiące temu z Borussią Moenchengladbach, kiedy został zdjęty po pierwszej połowie z powodu kontuzji.
Można mieć jednak nadzieję, że Kuba odzyska zaufanie trenera klubowego, bo w końcu był jego pierwszym wyborem, czasami na boku obrony, czasem na skrzydle, przez pierwsze siedem kolejek sezonu ligowego. Zaliczył asysty z Bayerem Leverkusen w Bundeslidze i z TuS Koblenz oraz Borussią Dortmund w DFB Pokal, ale do siatki jeszcze w tym sezonie nie trafił.
Najbliższe tygodnie będą dla niego weryfikacją w obecnej kadrze Wolfsburga, bo jeśli nie przebije się do składu, będzie trzeba poszukać odejścia. Reprezentant Polski przy poprzednich oknach transferowych myślał o wypożyczeniach, ale ostatecznie nie pozwalał mu na to klub. A o skład nie będzie łatwo, bo ekipa Hasenhuettla walczy o awans do europejskich pucharów, tracąc cztery ’’oczka” do szóstego Freiburga oraz piątego RB Lipsk. ’’Wilki” mogą więc myśleć nawet o Lidze Europy. Nas za to cieszy, że w reprezentacji Kamiński pokazał jakość. Oby tak dalej.