Strzela jak szalony. Gdyby nie kontuzja, grałby w Realu Madryt. "Płakałem"

Strzela jak szalony. Gdyby nie kontuzja, grałby w Realu Madryt. "Płakałem"
Andre Ricardo / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński01 Aug · 08:31
Trudno uwierzyć w fakt, że nigdy na dobre nie zaistniał w Europie. Ma już 27 lat i w swojej ojczyźnie, skąd giganci zazwyczaj wybierają największe perełki, od dawna jest gwiazdą. W 2024 roku nikt na świecie nie strzelił więcej goli niż on. Oto Pedro. Legenda brazylijskich boisk.
Jako dzieciak przedzierał się przez akademie kilku klubów z Kraju Kawy. Był we Flamengo, do którego potem zresztą wrócił, ale grał też dla Ceres, Duquecaxiense, Artsul czy zdecydowanie bardziej znanego Fluminense. To w barwach tej ostatniej drużyny jako 19-latek zaliczył seniorski debiut.
Dalsza część tekstu pod wideo

Krok od Realu Madryt

Początkowo dostawał jeszcze nieliczne szanse, ale w końcu ugruntował pozycję w jednym z topowych brazylijskich klubów. Przełomowy okazał się dla niego rok 2018, w trakcie którego strzelił aż 19 goli. W tamtym okresie Brazylijczykiem poważnie zainteresował się Real Madryt. Gdy jednak sprawa transferu była właściwie na ostatniej prostej, Pedro doznał poważnej kontuzji kolana.
- W tym samym tygodniu, w którym nabawiłem się kontuzji, przyszła propozycja ze strony Realu Madryt. W tamtym czasie otrzymałem również pierwsze powołanie do reprezentacji Brazylii. Pamiętam, że w trakcie meczu byłem przy piłce, wykonałem podanie i gdy postawiłem stopę na ziemi, poczułem, że poszło mi kolano. W tamtym momencie od razu zacząłem płakać. Myślałem o powołaniu do kadry - wspominał po latach.
Real w tamtym okresie nie był zresztą jedynym mocnym klubem, który pytał o Brazylijczyka.
Przenosiny do Madrytu zatem nie wypaliły, a Pedro musiał odpocząć od piłki przez kilka miesięcy. Gdy jednak wrócił na murawę, wciąż miał to coś. W pierwszych siedmiu ligowych spotkaniach po urazie strzelił aż pięć goli. Niedługo później pojawiła się oferta od Fiorentiny. “Viola” wyłożyła na stół 11 mln euro i zakontraktowała snajpera z Kraju Kawy.

Szybki powrót do Brazylii

Przygoda Pedro z Florencją była jednak wyjątkowo… dziwna. Potrwała tylko niecałe pięć miesięcy, a Brazylijczyk spędził na murawie łącznie 49 minut. Czy był aż tak słaby? Trudno w to uwierzyć. Jeśli klub wydaje na młodego, perspektywicznego, ale już ogranego piłkarza całkiem sporo pieniędzy, to zazwyczaj daje mu nieco więcej szans. Sytuacja wydawała się zaskakująca, a jedną z teorii, być może spiskowych, przedstawił serwis violanation.com.
O co w niej chodziło? Ponoć Fluminense nie chciało sprzedawać Pedro do jednego z ligowych rywali, a zawodnikiem poważnie interesowały się Gremio oraz Flamengo. Fiorentina mogła być więc swego rodzaju pośrednikiem, który najpierw wykupi piłkarza, a niedługo później sprzeda go zainteresowanemu klubowi. Ile w tym prawdy? Trudno powiedzieć. Pedro faktycznie jednak kilka miesięcy po transferze do Fiorentiny zrobił zwrot do Brazylii i stał się graczem Flamengo. Najpierw jeszcze na zasadzie wypożyczenia, potem już definitywnie. Cała transakcja miała zamknąć się w kwocie 14 mln euro.
Brazylijski napastnik wrócił zatem do klubu, w którym zaczynał swoją przygodę z piłką. Dziś jest już natomiast jego legendą, bo od początku 2021 roku nie zmienia barw i spisuje się naprawdę świetnie. Aktualnie jego licznik pokazuje już 255 rozegranych meczów dla “Rubro-Negro”, aż 131 goli i 30 asyst. Wraz z zespołem Pedro święcił też właściwie wszystkie najważniejsze w Ameryce Południowej triumfy. Wygrał Copa Libertadores, Recopa Sudamericana, był też mistrzem Brazylii i zdobywcą krajowego pucharu.
Gdy Flamengo w sezonie 2021/22 okazało się najlepsze na całym kontynencie, on został królem strzelców rozgrywek. Uzbierał aż 12 trafień w 13 rozegranych meczach. Na etapie 1/8 finału potrafił zapakować cztery bramki w jednym spotkaniu, w półfinale zaś trzy. Potem po koronę dla najskuteczniejszego zawodnika sięgał jeszcze w Pucharze Brazylii i Klubowych Mistrzostwach Świata.

Najlepszy strzelec roku

To daje już naprawdę pokaźne CV, a Pedro strzela jak na zawołanie właściwie sezon w sezon. W tym obecnym znów jest świetny. Licząc wszystkie rozgrywki, strzelił aż 29 goli. Jak informuje jego klub, Brazylijczyk jest w tym momencie najlepszym strzelcem świata w 2024 roku. Wyprzedza m.in. Kyliana Mbappe, Erlinga Haalanda czy Harry’ego Kane’a.
Grafika jeszcze sprzed ostatniego meczu Pedro, w którym znów strzelił gola, a jego zespół wygrał w Pucharze Brazylii z Palmeiras (2:0).
Portal Transfemarkt wycenia dziś Pedro na 23 mln euro. Co prawda kontrakt Brazylijczyka z Flamengo obowiązuje do końca 2027 roku, ale jeśli 27-latek wciąż będzie w tak znakomitej formie, być może w końcu przyjdzie do niego druga, a pierwsza naprawdę poważna szansa na zaistnienie w Europie. Nie jest on już oczywiście młodzieniaszkiem, który wpadł w oko samemu Realowi Madryt, ale nie mówimy też przecież o weteranie. Jeśli dopisze zdrowie, przed bramkostrzelnym snajperem jeszcze kilka długich lat dobrego grania.
Być może Pedro nie powiedział też ostatniego słowa w kontekście reprezentacji Brazylii. Debiutował w niej jeszcze w 2020 roku, potem strzelił nawet bramkę podczas towarzyskiego starcia z Tunezją, a ostatnie szanse od selekcjonera dostawał nie tak dawno, bo nieco ponad rok temu.
Czy ktoś z Europy skusi się na goleadora z Brazylii? Dla wielu klubów to na pewno kusząca opcja.

Przeczytaj również