To musi być przyszła gwiazda Realu Madryt. Pasuje jak ulał, przełomowy sezon

To musi być przyszła gwiazda Realu Madryt. Pasuje jak ulał, przełomowy sezon
Mateusz Porzucek / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski25 Oct 2024 · 12:40
Real Madryt wciąż nie jest zamkniętym projektem. Już w najbliższej przyszłości “Królewscy” mogą dokonać kolejnego galaktycznego wzmocnienia. Trent Alexander-Arnold wykazuje gotowość do gry w największym klubie świata.
Boki obrony. To właśnie ten sektor ma być kolejnym polem do transferowego popisu dla włodarzy Realu Madryt. Praktycznie całą resztę składu wypełniono już gwiazdami światowego formatu. Od wielu miesięcy wiadomo, że na celowniku “Królewskich” znajdują się Alphonso Davies i Trent Alexander-Arnold. Obaj na razie nie wykazali chęci przedłużenia wygasających umów z odpowiednio Bayernem i Liverpoolem. W efekcie już za parę miesięcy mogą stać się niezwykle łakomymi kąskami na rynku transferowym. Szczególnie atrakcyjna zdaje się być możliwość pozyskania wychowanka “The Reds”. W ostatnim czasie Anglik odzyskał blask, obalił mity i pokazał, że stać by go było na realne zastąpienie Daniego Carvajala.
Dalsza część tekstu pod wideo

Futbol na TAA

Trent? Przecież on nie umie bronić. Przez wiele sezonów można było się spotkać z tak lakonicznymi, a jednocześnie dość trafnymi opiniami. Pod wodzą Juergena Kloppa Anglik naprawdę miał spore problemy z grą w defensywie, ustawianiem się czy zabezpieczaniem przestrzeni. W poprzednim sezonie został przedryblowany w Premier League aż 60 razy. Był to najgorszy wynik spośród wszystkich zawodników w TOP5 ligach Europy. Poprzedni szkoleniowiec “The Reds” naturalnie zdawał sobie sprawę z mankamentów podopiecznego. Wielokrotnie podkreślał jednak, że Alexander-Arnold wszystko, co zawali w tyłach, nadrabia z przodu. Eksperymentowano nawet z przesunięciem nominalnego obrońcy do środka pola, gdzie mógł w większym stopniu skupić się na rozgrywaniu piłki, a w mniejszym na gonieniu za rywalami. W fazie bronienia jego sektor był przejmowany przez jednego ze stoperów, zwykle Joe Gomeza lub Ibrahimę Konate.
- Alexander-Arnold to zawodnik światowej klasy, od dłuższego czasu jest najlepszym ofensywnym prawym obrońcą na świecie. Oczywiście, że ma pole do poprawy w obronie, ale w tym aspekcie nie jest też tak zły, jak niektórzy to przedstawiają. To kwestia społeczeństwa, w którym żyjemy. Obrońca przegra jeden pojedynek i już robi się z tego wielką historię, taki jest futbol - mówił kilka miesięcy temu Klopp w rozmowie z TNT.
Na Anfield wariant taktyczny z Trentem w środku pola sprawdzał się z różnym skutkiem. Negatywną weryfikacją okazały się za to tegoroczne mistrzostwa Europy. TAA rozpoczął je jako podstawowy pomocnik, a skończył na ławce rezerwowych. W każdym z trzech meczów fazy grupowej był pierwszym zawodnikiem, którego ściągano z murawy. Po tak nieudanym turnieju pojawiły się jeszcze większe obawy w kontekście potencjalnej przeprowadzki Alexandra-Arnolda do Realu Madryt. W ekipie “Królewskich” nie ma bowiem miejsca na kolejną gwiazdę z wajchą nastawioną wyłącznie na ofensywę. Dani Carvajal od ponad dekady mógł grać w pierwszym składzie, ponieważ najpierw myślał o obronie, a dopiero później o ewentualnych popisach pod bramką rywali. W tym sezonie sytuacja uległa jednak diametralnej zmianie. Alexander-Arnold robi wszystko, aby zerwać łatkę dobrego kreatora i słabego obrońcy.

Powiew świeżości

Trent został jednym z głównych beneficjentów zmiany trenera w Liverpoolu. Oczywiście, że odejście Juergena Kloppa było bolesnym momentem dla każdej osoby związanej z Anfield, a dla prawego obrońcy szczególnie. To Niemiec wprowadził go do składu, później wystawił w 310 meczach, pomógł w zdobyciu każdego trofeum. Nadarzył się jednak idealny moment na przedefiniowanie całego projektu. Sam Alexander-Arnold sugerował, że przyjście Arne Slota pomogło mu w odkryciu siebie na nowo.
- Powiedziałem trenerowi, że chciałbym być obrońcą, z którym nie będzie chciał się zmierzyć żaden rywal w Europie. Wspólnie uzgodniliśmy, że ma być wobec mnie bardzo surowy. Jeśli jakiś napastnik mnie ominie, wyprzedzi, wygra pojedynek, to on ma wytknąć mi to na indywidualnych spotkaniach. Po każdym meczu rozmawiamy na temat tego, co mogę jeszcze poprawić. Nawet po meczu z Milanem, kiedy wygraliśmy, przejrzeliśmy około 20 klipów z moimi akcjami, omawialiśmy, co zrobiłem dobrze, a kiedy mogłem zachować się lepiej. Naprawdę odświeżające jest posiadanie menedżera, który może cię pokierować i nauczyć tego, jak być jeszcze lepszym graczem - zdradził kilka tygodni temu TAA, cytowany przez ESPN.
Można wyczuć, że Anglik był świadomy własnych niedociągnięć. Klopp próbował ukryć jego braki, testując nowe warianty taktyczne. Slot skupił się zaś na odpowiednim przygotowaniu mentalnym. Holender przy okazji wielu konferencji prasowych podkreśla, że zna gigantyczne umiejętności Trenta w zakresie kreowania gry, posyłania otwierających podań itd. W równie wielkim stopniu interesuje go jednak postawa defensywna, liczba przerwanych ataków rywali, a przede wszystkim prawidłowe nastawienie.
- W przypadku Trenta nie chodzi o to, czy jest w stanie coś zrobić, ale o poziom koncentracji i skupienia. Musi być aktywny w każdej sytuacji, nawet jeśli piłka jest daleko od niego. On sam wspomniał, że wygrywanie w Premier League opiera się na szczelnej defensywie. Dla mnie to oczywiste, że przez całą karierę był dobrym obrońcą. Ale do tego potrafi zrobić tak wyjątkowe rzeczy z piłką przy nodze, że głównie skupiano się na tym elemencie. Nie jestem zaskoczony tym, że ma udział przy bramkach, ponieważ jego jakość jest niepodważalna, ale podoba mi się również sposób, w jaki broni. Kiedy łączy te dwa elementy, wtedy jestem naprawdę szczęśliwy - podkreślił Slot, przywoływany przez Daily Mirror.
Efekty zmian są widoczne gołym okiem. W prestiżowych meczach z Milanem czy Chelsea Alexander-Arnold wyróżniał się głównie pracą na własnej połowie. Przeciwko “The Blues” zanotował dziesięć udanych akcji obronnych, w tym cztery wybicia i trzy przechwyty. W każdej z tych kategorii był liderem na boisku. Wcześniej na San Siro zaliczył asystę, posłał cztery kluczowe podania, a do tego znalazł miejsce w kieszeni na potwornie niebezpiecznego Rafaela Leao. Jako kibice reprezentacji Polski niestety dobrze wiemy, co potrafi zrobić rozpędzony Portugalczyk. Trent nie dał jednak nawet dojść mu do głosu.
- Chciałbym podkreślić to, jak dobrze radził sobie Trent w obronie w ostatnich meczach. Dostrzegam zawodnika, który mocno się poprawił, co wydawało się niemożliwe ze względu na to, jak dobry był już wcześniej. Posiadanie takiego zawodnika to przywilej, wnosi do drużyny dodatkową jakość, ponieważ ilu jest bocznych obrońców, którzy potrafią bronić i stwarzać tyle szans drużynie? - chwalił Slot na antenie Sky Sports.

Lepsze przyjacielem dobrego

Trudno nie zauważyć progresu w grze 26-latka. Względem poprzedniego sezonu notuje mniej kontaktów z piłką (w rozgrywkach 2023/24 średnio 96 na 90 minut, teraz 77), a także podań (wcześniej 65 na mecz, teraz 48). Podskoczył za to w większości statystyk defensywnych. Zaliczył wzrosty w takich elementach, jak odbiory na mecz (2,6), wygrane pojedynki (48%) czy udane akcje defensywne (2,93). Wreszcie prawy obrońca zaczął faktycznie wywiązywać się z naturalnych dla niego zadań. Już nie musi być quasi pomocnikiem, którego braki trzeba przykrywać, zmieniając całą strukturę składu.
- Trener przez cały tydzień przekazuje nam informacje na temat konkretnego rywala. Gdzie mamy się poruszać, kiedy trzymać się bliżej skrzydła, kiedy cofnąć do obrony, kiedy mogę przejść bliżej środka. To wszystko płynnie się zmienia, ale na każdy problem mamy rozwiązanie. Dla mnie praca pod okiem nowego menedżera jest ekscytującym doświadczeniem - analizował Trent w wywiadzie dla CBS Sports.
Na razie ewolucja stylu gry owocuje udanymi wynikami całej drużyny. W tym sezonie ekipa Slota zachowała już pięć czystych kont w lidze, tracąc łącznie tylko trzy gole. Rok temu na tym samym etapie rozgrywek “The Reds” mieli aż dziewięć wpuszczonych bramek i tylko jeden mecz na zero z tyłu. Przy czym trzeba podkreślić, że defensywny postęp Trenta nie ograniczył jego potencjału ofensywnego. Wciąż pozostaje on jednym z najlepszych kreatorów na Wyspach Brytyjskich. Po ośmiu kolejkach Premier League ma na koncie tylko jedno otwierające podanie, jednak wynika to raczej z nieskuteczności partnerów. Trent wykręcił bowiem 2,6 oczekiwanej asysty, co jest czwartym najlepszym wynikiem za Jamesem Maddisonem, Bukayo Saką i Dwightem McNeilem. W trakcie ostatniego zgrupowania prawy defensor udowodnił też, że w razie potrzeby sam potrafi wpisać się to na listę strzelców. I to w pięknym stylu.

Madryt wzywa

- Nie chcę być zawodnikiem, który zdobywał trofea tylko w pierwszych latach kariery. Przyszłość w Liverpoolu? Na pewno chcę tu zostać w tym sezonie - rzucił Trent na początku rozgrywek.
Kibice “The Reds” z jednej strony powinni cieszyć się jego kolejnymi udanymi występami. Z drugiej jednak muszą mieć na uwadze bardzo niepewną przyszłość. Czas leci, a wciąż nie pojawiają się informacje o potencjalnych negocjacjach w sprawie przedłużenia wygasającej umowy. Co więcej, media zaczynają grzać temat możliwego odejścia już w zimowym okienku. Według wielu źródeł sprowadzenie TAA to absolutny priorytet Realu Madryt. “Królewscy” wiedzą, że znajdują się na uprzywilejowanej pozycji. W styczniu mogą zaproponować transfer definitywny na korzystnych warunkach, aby Liverpool nie stracił swojego filaru za darmo. Jeśli “The Reds” nie byliby jednak skłonni do negocjacji, madrytczykom pozostałoby czekać do końca sezonu na rozwój wydarzeń. David Alaba, Antonio Ruediger czy przede wszystkim Kylian Mbappe już trafiali na Bernabeu na zasadzie wolnych transferów. Kto wie, czy Trent nie będzie następny w kolejce.
W najbliższych tygodniach raczej nie należy spodziewać się żadnego przełomu w tej sprawie. Alexander-Arnold powinien kontynuować grę na wysokim poziomie, a Ancelottiemu nie wymyśli koła na nowo. Wobec poważnej kontuzji Daniego Carvajala Włoch po prostu musi awaryjnie stawiać na Lucasa Vazqueza, przynajmniej do stycznia. Nikogo nie powinno jednak zdziwić, jeśli najpóźniej w przyszłym sezonie komfort na pozycji prawego obrońcy będzie znacznie większy. Kapitan “Los Blancos” wróci do zdrowia, a klub być może dokona kolejnego majstersztyku na rynku. Ściągnięcie wicemistrza Europy jako wolnego zawodnika to na papierze ruch pozbawiony wad. Do niedawna można było podnosić argument o brakach w defensywie, jednak stracił on już na ważności. Ten sezon pokazuje, że Trent potrafi być skutecznym obrońcą i rasowym rozgrywającym w jednym. Jak sam przyznał między wierszami, teraz brakuje mu tylko nieco większej liczby zdobyczy w prywatnej gablocie. A gdzie je kolekcjonować, jeśli nie w Realu Madryt?

Przeczytaj również