To dziś najlepszy bramkarz na świecie. "Czaruje, szokuje, przekracza kolejne granice"

To dziś najlepszy bramkarz na świecie. "Czaruje, szokuje, przekracza kolejne granice"
IPA / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz HawrotDzisiaj · 18:20
Gdy rok temu wchodził między słupki, kibice Arsenalu łapali się za głowy. Dziś zachwyceni mogą mówić: zobaczcie, mamy najlepszego bramkarza na świecie. To nie jest przesada. David Raya czaruje, szokuje i przekracza kolejne granice.
To był jego tydzień. David Raya założył pelerynę superbohatera, zanotował multum świetnych interwencji i zasłużenie zgarnął trzy statuetki dla piłkarza meczu. Dzięki niemu Arsenal bez większego szwanku wyszedł z trudnego maratonu, jakim były wyjazdy na Tottenham, Atalantę i Manchester City. Nie ma w tym ani grama przypadku - Mikel Arteta znów może szeroko się uśmiechnąć i zapytać: a nie mówiłem?
Dalsza część tekstu pod wideo

Galaktyczna parada

Gdyby nie David Raya, Manchester City szybciej doprowadziłby do wyrównania w niedzielnym hicie Premier League i miałby tym samym autostradę do zwycięstwa. Golkiper Arsenalu bronił jednak jak natchniony. Na początku meczu skapitulował, ale później raz za razem zatrzymywał piłkarzy Pepa Guardioli. Ci nie potrafili go zaskoczyć ani z dystansu, ani z bliższej odległości. Szczególnie spektakularna była interwencja z początku drugiej połowy, gdy Raya kapitalnie sparował piłkę po sprytnym uderzeniu głową Erlinga Haalanda [od 5:18]:
Hiszpański mur został skruszony dopiero w samej końcówce przez Johna Stonesa. Arsenal rzutem na taśmę wypuścił z rąk trzy punkty, ale bez opoki między słupkami pewnie wróciłby do Londynu z niczym. Raya obronił łącznie dziewięć strzałów (w tym sześć z pola karnego). To najwięcej wśród bramkarzy w pojedynczym meczu Premier League, odkąd Mikel Arteta przejął “Kanonierów”. Fakty mówią wprost: gdy broni Raya, londyńczycy nie przegrywają z Manchesterem City. Trzy występy, zero porażek. Wyniki: 1:0, 0:0, 2:2. Były zawodnik Brentford wskoczył do składu i zaczarował maszynę Guardioli. Arteta chwalił go już rok temu, po tym 1:0, kiedy to “świeżak” ku zdziwieniu kibiców odesłał na ławkę ich ulubieńca Aarona Ramsdale’a i miał ciężki start. Mierzył się z krytyką, sprawiał wrażenie nerwowego, nie unikał błędów.
Dziś już nikt nie podważa jego obecności w składzie. Ramsdale jest w Southampton, a Raya osiągnął życiową formę. Zanim dał popis na Etihad Stadium, był też bohaterem derbów z Tottenhamem. Jasne, “Koguty” nie nacierały na bramkę tak mocno jak City, ale miały swoje argumenty z przodu, potrafiły wykreować zagrożenie w polu karnym. Na Hiszpana sposobu jednak nie znalazły. A ten nie zamierzał zwalniać tempa. Trzy dni później błysnął na największej ze scen. Podwójną interwencją w Bergamo skierował na siebie światła reflektorów Ligi Mistrzów. Karnego wyjął świetnie, ale obrona dobitki była kosmiczna.
Specjaliści od cyferek wyliczyli, że 29-latek miał 3% szans na skuteczną obronę obu strzałów Mateo Reteguiego. Mikel Arteta nie bez powodu wypalił, że “to prawdopodobnie jedna z najlepszych interwencji, jakie widział w całej swojej karierze”.

Twarz sukcesów

David Raya czerpie dziś pełnymi garściami z szansy otrzymanej od rodaka. Ale nie jest tak, że dopiero teraz, w ostatnim tygodniu, nagle wszedł na niebotyczny poziom. Właściwie tylko początek w Arsenalu miał trudniejszy, zaś w 2024 roku całkowicie zamknął za sobą drzwi wątpliwości. Fantastyczna druga połowa ubiegłego sezonu w wykonaniu całej drużyny to też jego zasługa. Szybko wrzucił do kosza obraz, w którym był tylko bramkarzem “od gry nogami”. Pokazał, że ma świetny refleks i wybornie się czuje na przedpolu. Wyrósł na specjalistę od rzutów karnych. Zaszachowanie Reteguiego nie wzięło się znikąd. Licząc strzał Włocha, Raya obronił cztery z ośmiu ostatnich “jedenastek” w barwach Arsenalu.
Odkąd ruszył nowy sezon Premier League, nie ma sobie równych. Z cholernie trudnych wyjazdów na Aston Villę, Tottenham i City ekipa Artety przywiozła siedem punktów. Ten więcej niż dobry bilans ma twarz hiszpańskiego bramkarza. Zanim przecież zatrzymał Spurs i Manchester, dał się we znaki atakującym “The Villans”. Wtedy w absolutnie fenomenalnym stylu interweniował po strzale Olliego Watkinsa.
Jego powtarzalność jest imponująca. Statystyki mówią same za siebie: w pięciu meczach Raya obronił w lidze 23 strzały. Ma 88,5% skuteczności interwencji, wpuścił tylko trzy gole, zachował trzy czyste konta.
- David robi wrażenie. Jest dla nas wyjątkowy, już w ubiegłym roku był ważny dla drużyny, teraz jest w niesamowitej formie. Bardzo się z tego cieszę - chwalił go w Bergamo Arteta.

Najlepszy na świecie?

Hiszpański menedżer znów udowodnił, że wie więcej. Nie mylił się w ocenie przydatności podważanych przez opinię publiczną Bena White’a ani Kaia Havertza. Jak nikt inny zapracował na zaufanie kibiców, nawet jeśli jego jeden czy drugi pomysł na pierwszy rzut oka mógł budzić niepokój. Z Rayą też trafił w dziesiątkę. Dziś TNT Sports pyta: czy to najlepszy bramkarz w tym sezonie Premier League? Co do tego nie ma chyba żadnych wątpliwości. My pójdziemy o krok dalej: na DZIŚ David Raya to najlepszy bramkarz na świecie.
Kontrowersja? Jeśli bierzemy pod uwagę aktualną formę, lepszych nie widać. Ani w Anglii, mimo wysypu uznanych nazwisk, ani poza nią. Niewykluczone, że zaraz na piedestał wróci Thibaut Courtois, że ósmą młodość będzie przeżywał Manuel Neuer, że Alisson znów poprowadzi do sukcesów Liverpool. Karta zaraz może się odwrócić, ale Raya nie wykazuje symptomów, by miał obniżyć loty. Obecnie jest po prostu na topie, nawet jeśli Arteta, pytany o to, czy jego golkiper zasługuje na miano “best in the world”, twierdzi, że “nie wie, bo nie spogląda na innych bramkarzy”.
Spoglądanie na swojego w zupełności wystarczy.

Przeczytaj również