To EURO było świetnie obudowane medialnie. TVP Sport zdało egzamin, idźmy tą drogą

To EURO było świetnie obudowane medialnie. TVP Sport zdało egzamin, idźmy tą drogą
screen youtube tvp sport
Przepiękne gole, niesamowite zwroty akcji i radość przepełniająca całą Europę. EURO 2020 dostarczyło nam naprawdę sporo emocji. W Polsce zaś jubileuszowy turniej okazał się ogromnym sukcesem pod względem medialnym.
To oczywiste, że futbol już od dawna nie jest tylko i wyłącznie sportem. To biznes, w którym ważną rolę odgrywają również media. To one napędzają emocje, a wielkie turnieje są tylko tego kulminacją. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, jeszcze w XXI wieku zdarzały się mistrzowskie imprezy, które nie były pokazywane w polskiej telewizji w całości. Rewolucja medialna dotknęła również nasz rynek, a EURO 2020 zostanie zapamiętane jako chyba najlepiej i najobszerniej zrelacjonowane mistrzostwa w historii.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kiedyś operetka

Z dzisiejszego punktu widzenia brzmi to abstrakcyjnie, ale transmisja z finału pierwszych mistrzostw Starego Kontynentu w 1960 roku pojawiła się na antenie Telewizji Polskiej z półgodzinnym opóźnieniem. Jeszcze trudniej uwierzyć, że futbol przegrał wówczas z nadawaną w tym samym czasie… operetką.
Historia mistrzostw Europy nie jest aż tak długa jak mundialu, dlatego od początku było możliwe nadawanie transmisji z ich spotkań. W Polsce kibice mogli obejrzeć zmagania o tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu za każdym razem z wyjątkiem roku 1968. Wtedy Telewizja Polska poświęciła całość swoich sił na przygotowania do zbliżających się Igrzysk Olimpijskich w Meksyku.
Z upływem lat wraz ze zmianami w formule EURO i zwiększeniem grona uczestników imprezy, również w polskich mediach oglądaliśmy coraz więcej spotkań. Na pierwszy w pełni zrelacjonowany turniej musieliśmy jednak poczekać aż do 2004 roku. Dopiero impreza rozgrywana w Portugalii została bowiem pokazana przez Telewizję Polską w całości. Od tego momentu widzowie nad Wisłą mogą już się rozkoszować za każdym razem wszystkimi meczami z telewizyjnej kanapy.

Tak to rosło w siłę

Wielu uważa, że przełomem w pokazywaniu ME był austriacko-szwajcarski turniej z 2008 roku, który po raz pierwszy pokazywał Polsat, nie TVP. Do niedzielnego spotkania Włochów z Anglikami był to również jedyny wielki turniej, którego finału nie skomentował Dariusz Szpakowski. Oczywiście od momentu, kiedy zaczął pracować w telewizji. Tamte mistrzostwa przede wszystkim zostały zapamiętane ze studia zlokalizowanego na miejscu w Austrii i bogatego grona ekspertów, ze Zbigniewem Bońkiem na czele.
Od tamtego czasu mieliśmy słynne studio TVP wraz z gwiazdami na dachu fabryki czekolady Wedel, były też polsatowskie mistrzostwa w pay-per-view, aż wreszcie nastało EURO 2020. Turniej, który w polskich mediach chyba po raz pierwszy w historii mogliśmy śledzić naprawdę przez niemal całą dobę. W relacjonującej go Telewizji Polskiej pierwsze studio zaczynało się już o 8 rano, a ostatnie kończyło się długo po meczu wieczornym, w okolicach północy.
Publiczny nadawca jest chwalony nie tylko za liczbę audycji wokół mistrzostw, ale także ich jakość. Do programów oprócz swoich stałych ekspertów zaprosił bowiem choćby byłych reprezentantów Polski znających smak EURO - Jakuba Wawrzyniaka oraz Sławomira Peszkę. Analizy pomeczowe na początku turnieju przygotowali trenerzy święcący ostatnio triumfy w Ekstraklasie - Waldemar Fornalik, Marek Papszun, Czesław Michniewicz czy Piotr Tworek. Do ich grona dołączyła też selekcjonerka reprezentacji kobiet Nina Patalon, a w kąciku sędziowskim brylowali Michał Listkiewicz i Rafał Rostkowski. Świetnie w roli ekspertów sprawdzili się natomiast bracia Gikiewiczowie czy posiłki zza Oceanu w osobach Janusza Michallika i trenera Piotra Nowaka.

Audiowizualna rewolucja

Oczywiście sporą rysą na laurce TVP pozostaje zamieszanie wokół Dariusza Szpakowskiego i finału, który pierwotnie miała skomentować legenda polskiego dziennikarstwa. Nie ulega jednak wątpliwości, że w ogólnej ocenie zespół kierowany przez Marka Szkolnikowskiego wykonał kawał niezłej roboty. Oprócz wielu wydarzeń na antenie Telewizji Polskiej, ich materiały były też szeroko dostępne w Internecie, a za nowość mogła uchodzić możliwość oglądania obszernych skrótów spotkań na YouTube.
Turniej ten pokazał, jak wielkie znaczenie mają obecnie treści wideo. Niemal każdy z szanujących się serwisów i tytułów sportowych postawił na rozbudowane materiały audiowizualne. Choćby “Kanał Sportowy” zanotował 30 milionów wyświetleń.
Również my, Meczyki.pl, dołożyliśmy swoje trzy grosze. Na naszym kanale na YouTube (znajdziesz go TUTAJ) pojawiły się materiały dedykowane szczególnie reprezentacji Polski. Nasze kamery towarzyszyły kadrze od początku zgrupowania w Opalenicy, przez późniejszy pobyt w Sopocie, a kończąc na niestety nieudanej próbie wyjścia z grupy E w Sankt Petersburgu. Nie brakowało eksluzywnych materiałów, vlogów, rozmów ekspertów czy wywiadów z kibicami. Gwarantujemy, że to z naszej strony nie jest ostatnie słowo, jeśli chodzi o wideo. Śledźcie uważnie!

Rekordy trudne do pobicia

EURO 2020 okazało się też sporym sukcesem medialnym poza granicami naszego kraju. W Wielkiej Brytanii finał oglądało 29,85 miliona ludzi. Udział w rynku pokazujących ten mecz BBC i ITV wyniósł w sumie aż 82%. To najlepszy wynik od niemal 24 lat i transmisji pogrzebu księżnej Diany. Ostatnim tak chętnie oglądanym meczem w telewizji przez Brytyjczyków był półfinał mistrzostw świata 1990 - przegrany z Niemcami również po karnych. Z kolei amerykańska stacja ESPN po meczach fazy grupowej i 1/16 finału odnotowała wzrost widowni w stosunku do EURO 2016 o 29%.
Po pięciu latach bez EURO i trzech bez wielkiego turnieju kibice byli spragnieni futbolu, co widać po wynikach oglądalności. Telewizyjni nadawcy i dziennikarze nie zmarnowali tego wydłużonego czasu na przygotowania, a teraz są za to słusznie chwaleni przez ich najważniejszych recenzentów - widzów i czytelników. A przecież obecnie zarówno przed stacjami telewizyjnymi, jak i tytułami prasowymi i internetowymi kolejne wielkie wyzwanie - Igrzyska Olimpijskie. I biorąc pod uwagę nie tylko obostrzenia panujące w Japonii, ale również poziom zaprezentowany podczas zakończonego EURO, wydaje się, że ciężko będzie im przebić to, czego dokonali przez ostatni miesiąc.

Przeczytaj również