"To byłby prawdziwy chichot losu". Nowy-stary kandydat na mistrza Polski. "Zwroty akcji są nieprawdopodobne"

"To byłby prawdziwy chichot losu". Nowy-stary kandydat na mistrza Polski. "Zwroty akcji są nieprawdopodobne"
Pawel Jaskolka / pressfocus
Samuel - Szczygielski
Samuel Szczygielski28 Feb 2024 · 18:00
Michał Świerczewski pilnie zwołuje całą drużynę vs Raków historycznie awansował do Ligi Europy. Kibice Legii Warszawa domagają się już zwolnienia trenera Runjaicia vs Kosta ograł Aston Villę i AZ Alkmaar. A Pogoń Szczecin ma szansę na dublet, chociaż przegrała z Gent 0:5. To wszystko zmieścił bieżący sezon. A przed nami jeszcze trzy miesiące gry.
Ekstraklasa to emocjonalny rollercoaster, w tym sezonie wyjątkowo bogaty w zakręty i przeszkody. Dużego strachu najadła się już cała czołówka ligi i każdy z klubów TOP6 miał już moment uniesień i budowania zbyt wielkich nadziei. Raków, Legia, Lech, Jagiellonia, Śląsk i Pogoń Szczecin uczą… cierpliwości oraz powściągliwości w ocenach. Bo co za szybko pochwalone lub odwrotnie - skreślone - to niezdrowo.
Dalsza część tekstu pod wideo
Zwroty akcji w tym sezonie są nieprawdopodobne. Poza wymienionymi na początku przypadkami Legii, Rakowa i Pogoni, mamy jeszcze Lecha Poznań, który wywalił się w Trnawie, ku uciesze trybun zwolnił Johna van den Broma i nagle - zdaniem wielu - sam na siebie ukręcił bata, zatrudniając Mariusza Rumaka. Przypadek ’’Kolejorza” jest szczególny, bo trudno powiedzieć, czy Lech zaczął rok dobrze czy nie. W lidze - dwie wygrane i remis z mistrzem jesieni. Ale pozbawienie się szans na Puchar Polski po golu w 119. minucie to już drugi biegun.
Mariusz Rumak
Pawel Jaskolka / pressfocus
Śląsk spuścił z tonu, zupełnie przeciwnie do zapowiedzi dyrektora sportowego Davida Baldy i stało się to już na początku rundy. Przewaga nad peletonem się roztopiła. Jeśli spojrzeć rzetelnie na ten sezon, to najrówniejsza jest Jagiellonia Białystok. A przynajmniej nie było tam żadnego większego załamania, w przeciwieństwie do wszystkich pięciu pozostałych klubów z czołówki.

Raków zaczął zbierać tytuły. Czas na blizny

We wtorek późnym wieczorem właściciel Rakowa Częstochowa zwołał specjalne spotkanie ze sztabem i zawodnikami. Obowiązkowe nawet dla tych kontuzjowanych. Co z tego spotkania wyszło? Tomasz Włodarczyk podał informację, że Dawid Szwarga pozostaje na stanowisku i czeka go ważne wyzwanie, czyli mecz z Lechem w weekend. Z kolei Maciej Wąsowski napisał, że kilku zawodników może zostać przesuniętych do rezerw.
To, że Michał Świerczewski piekli się na sytuację sportową w swoim klubie, mogliśmy zauważyć już przebywając na zgrupowaniu zimowym w Turcji. Szef Rakowa był zły, jak jego mistrzowski zespół podupadł. Właśnie - mistrzowski. Bo od dobrych ośmiu lat w Częstochowie frustracji nie było, a jeśli się pojawiała - przez brak awansu do Ekstraklasy czy później czekanie na tytuł, to jednak widzieliśmy, że zespół jest stabilny, silny i następnego podejścia nie spali.
Vladan Kovacević sugeruje, że nie każdy zapieprza czy przeżywa boiskowe losy tak jak powinien, ale może - nie przesądzamy, pytamy - wynika to z tego, że w Rakowie jest za sztywno? Że wszystko jest robione aż nazbyt ’’od linijki”? Że odkładanie telefonu w szafce na X czasu przed treningiem i wysokie kary finansowe za minutę opóźnienia to przesada? Że najwięcej czasu w trakcie tygodnia zawodnik spędza na odprawie, podczas gdy wielu trenerów od tego odchodzi i mieści wszystko w 20-minutowej pigule? Nie wiemy, nie domyślamy się. Ale zastanawiamy.
Dawid Szwarga
Tomasz Kudala / PressFocus
Raków od lat jedzie drogą jadącą wyłącznie w górę. Z poziomu drugiej ligi do Stadionu Narodowego, fety mistrzowskiej, play-off o Ligę Mistrzów i fazy grupowej Ligi Europy. Wielkie kluby cechuje to, że w gablocie jest masa pucharów, ale na plecach wiele blizn. A ekipa z Częstochowy nie miała wiele momentów, w których była przez piłkę raniona. Oczywiście, że takie były, ale nie tak często i głęboko jak Lech Poznań, Legia Warszawa, Wisła Kraków, Górnik Zabrze czy Widzew Łódź, dlatego kibice Rakowa i ludzie z klubu nie powinni się za to obrażać.
Pytanie, czy Michał Świerczewski pozwoli na to, by te rany się zabliźniły. Bo jeśli jeszcze w bieżącym sezonie zwolni Dawida Szwargę, to będzie oznaczać, że Raków nie jest gotowy cierpieć. A każdy wielki klub musi potrafić to znosić. Hasła typu ’’tylko zwycięstwo” i ’’awans albo śmierć” tak naprawdę w futbolu nie obowiązują. Nawet jeśli od lat jest się na fali i ma się przekonanie, że jest się tym, kto to zmieni.

Legia - Pogoń znów podbije emocje

Legia Warszawa zapewniła w tym sezonie tyle przeżyć, że mogłaby obdzielić tym kilka zespołów. Nawet biorąc pod uwagę to, że w Polsce żaden z nich nie jest nudny. Tutaj potknięcie w gorącym Szymkencie, tam 0:2 z Austrią Wiedeń i sytuacja sam na sam na 0:3, kiedy na ratunek był Kacper Tobiasz, potem gol Muciego w Wiedniu, cała kampania pucharowa, aż w końcu gigantyczna krytyka wspomnianego Tobiasza i sprzedanie Muciego za 10 milionów euro w dniu startu rundy wiosennej Ekstraklasy. Dzisiaj z kolei coraz więcej kibiców zwalnia Kostę Runjaicia, mimo że w tamtym roku podpisanie z nim nowej umowy świętowano jak transfer nowego kozaka do składu.
Kosta Runjaic
Legia.com
Z kolei na samym początku z europejskich pucharów wypisała się Pogoń, która kompromitująco przegrała 0:5 z Gent, potem kiepsko radziła sobie w lidze, a trener Jens Gustafsson był przerzucany w spekulacjach - od zwolnienia do transferu do reprezentacji Szwecji. Rollercoaster. Ale zwycięstwem w Poznaniu Kamil Grosicki i spółka przybliżyli się do trofeum, do finału Pucharu Polski. A prawdziwy chichot losu byłby, gdyby Pogoń zgarnęła dublet.
Ligowe emocje są teraz co kolejkę. A mecze Lecha z Rakowem i Legii z Pogonią podkręcą je od nowa i przyniosą - a jakże - nowe, zupełnie inne wnioski.

Przeczytaj również