To był sensacyjny transfer w cieniu kontrowersji. Szymon Sobczak: Nigdy nie miałem żalu do Wisły [NASZ WYWIAD]

To był sensacyjny transfer w cieniu kontrowersji. Szymon Sobczak: Nigdy nie miałem żalu do Wisły [NASZ WYWIAD]
Artur Kraszewski / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz HawrotWczoraj · 19:00
W piątkowy wieczór oczy kibiców polskiej piłki znów będą zwrócone na Wisłę Kraków. Po zmiażdżeniu Ruchu Chorzów “Biała Gwiazda” zagra teraz w Gdyni z Arką Dawida Szwargi. - To będzie piłkarskie święto. Nawet jeśli nie “mecz rundy”, to mam nadzieję, że przede wszystkim mecz, który na długo zapadnie w pamięci kibiców - zapowiada Szymon Sobczak, który rok temu strzelił w Gdyni gola dla Wisły. Dziś jest po drugiej stronie barykady.
Nie było lepszego momentu, by dłużej porozmawiać z Szymonem Sobczakiem, który przed startem sezonu mocno niespodziewanie dołączył do Arki po tym, jak nie dogadał się z Wisłą ws. nowego kontraktu. Okolicznościom jego odejścia towarzyszyło sporo kontrowersji i nie ma wątpliwości, że to właśnie napastnik, zdobywca Pucharu Polski 2024, będzie pod specjalną lupą kibiców obu drużyn. Zapytaliśmy go, rzecz jasna, o nadchodzący mecz, jak i o obecny oraz były zespół. Jest też m.in. o współpracy z trenerem Dawidem Szwargą, celu na ten sezon, rzutach karnych i sędziowskich pomyłkach. Zapraszamy.
Dalsza część tekstu pod wideo
MATEUSZ HAWROT, MECZYKI.PL: Zapowiedziałem, że wybiorę kilka pytań z Twittera/X. Zerkam i pytam: Karol Czubak czy Angel Rodado?
SZYMON SOBCZAK: Odpowiem dyplomatycznie: przede wszystkim Karol jest zupełnie innym typem zawodnika, typową “dziewiątką”, a Angel dużo lepiej czuje się w zestawieniu, gdzie gra jako nr 10, podwieszony napastnik - czy to pode mną, czy innym zawodnikiem. Tak że są to zupełnie inne pozycje, z jednym i drugim dobrze mi się współpracowało.
A wyobrażasz sobie granie w dwójce z Jordanem Majchrzakiem? To inny piłkarz, bardziej dynamiczny, szybszy, nie klasyczna “dziewiątka”. Jak się na to zapatrujesz, bo jeszcze nie było okazji do wspólnej gry.
Przede wszystkim pytanie, czy trener widzi taki system, bo w poprzedniej rundzie, gdy graliśmy dwójką, to ja pełniłem tę rolę nr 10. Jeśli miałoby tak to znowu wyglądać, to ja nie widzę najmniejszego problemu. Tak jak powiedziałeś, Jordan to jest zupełnie inny typ zawodnika niż Karol, który gdzieś tam stał w polu karnym i ta piłka miała spaść mu pod nogi. Ja mogłem sobie wtedy więcej operować tą piłką, co akurat było dla mnie odpowiednie, bo wiemy, że Arka też lubi grać w piłkę jako zespół.
Jak byś porównał tę rywalizację z Czubakiem i Majchrzakiem? Latem ty dołączałeś do Arki jako “ten drugi”, dzisiaj Jordan jest w podobnej sytuacji. Czujesz, że masz dzięki temu przewagę jako ta “jedynka”?
Myślę, że przede wszystkim ta rywalizacja wyjaśnia się w okresie przygotowawczym. A tutaj Jordan Majchrzak dołączył do nas dość późno ze względu na to, że Karol miał zostać i ta rywalizacja między nami miała praktycznie rozstrzygnąć się w Turcji. Skupiałem się więc na tym, żeby jak najlepiej robić swoją robotę.
Wiadomo też, że od długiego czasu Arka po prostu miała taki styl, w którym mogła liczyć na to, że nawet z niczego strzeli te bramki. Nawet grając dwójką, potrafiliśmy mieć spotkania, w których nie graliśmy jakoś wybitnie, a przepychaliśmy te mecze i to dawało dużo punktów w poprzedniej rundzie. Dla nas to było najważniejsze. I napędzało nas z Karolem to, że znaleźliśmy taki wspólny język. A mam nadzieję, że jeśli dojdzie do takiej sytuacji, że teraz będziemy grali na dwójkę napastników, to ten język z Jordanem też znajdziemy. Bo najważniejsze jest to, żeby dobrze funkcjonować na boisku jako całość.
A czujesz, że masz trudniej w systemie trenera Szwargi? Bo ja mam takie wrażenie, że czasami - w tych dwóch meczach było to widać - jesteś trochę pozostawiony sam sobie. Jak masz naprzeciwko dwóch stoperów i zero wsparcia czy małe wsparcie, to niewiele możesz zrobić, mimo że widać, że chcesz.
Przede wszystkim to jest zupełnie inne granie - w tym układzie często schodzę po piłkę, ale nawet mając ją, to jestem trochę dalej od bramki. I na pewno ktoś, kto zna się na piłce, potrafi to szybko wywnioskować po tych pierwszych meczach. Aczkolwiek nie skupiałbym się w tym momencie tylko na statystykach i na ocenie tego przez pryzmat spotkań z Polonią i Zniczem, ze względu na to, że mało było tam grania w piłkę.
Sami zdajemy sobie sprawę, że o ile w pierwszym meczu wykreowaliśmy sobie sporo sytuacji (choć akurat nie dla mnie) i zdominowaliśmy przeciwnika, o tyle w drugim, w Pruszkowie, najważniejsze dla nas było zwycięstwo. A odpowiadając bezpośrednio: na pewno na obozie w Turcji było widać, że się szybko odnalazłem w tej grze. Mam nadzieję, że zaczniemy więcej grać w piłkę i kreować więcej sytuacji, bo jesteśmy drużyną, która potrafi to robić.
A nie czujesz się “ofiarą” obecnego systemu? Czytając wpisy kibiców Arki, widać głosy, że słabo wszedłeś w tę rundę. Bez goli, bez zagrożenia pod bramką.
Nie czuję, ze względu na to, że po prostu najważniejszy jest zespół. Liczę, że te sytuacje przyjdą, bo grając takim zestawieniem, nawet w Turcji te sytuacje potrafiliśmy sobie wykreować. A ja przede wszystkim jako zawodnik już w pełni dojrzały, też wiem, że potrafię po prostu czasami sam sobie je wykreować. I pewnie na to też liczy trener, bo mimo wszystko tych sytuacji pewnie będzie troszkę mniej. Nie tylko ze względu na to, jak gra Arka, ale także warto zwrócić uwagę na to, że ta druga runda będzie zupełnie inna.
Właściwie od jej początku wszystkie zespoły grają o coś - albo bronią się przed spadkiem, albo bezpośrednio czy pośrednio grają o awans. I myślę, że tak będzie praktycznie do początku maja. W pierwszych 8-10 kolejkach nie będzie łatwych meczów. Sytuacja, w której jedna drużyna wygra tak zdecydowanie, jak udało się Wiśle w Chorzowie, to będzie raczej jednorazowa sprawa. Większość spotkań zapowiada się z wynikiem na pograniczu, po prostu będzie ciężko wykreować wiele sytuacji podbramkowych.
Co ma Dawid Szwarga, czego nie miał żaden z twoich poprzednich trenerów?
Myślę, że to jest dość konkretny człowiek i mam nadzieję, że tak ta nasza współpraca będzie przebiegać. Ja lubię ludzi ambitnych. Ostatnia sytuacja (zmiana w przerwie w Pruszkowie) pokazała nam, że tego wspólnego języka cały czas musimy szukać, bo mimo prawie dwóch miesięcy pracy, w pewnych sytuacjach będziemy się dopiero poznawać. Liczę na konkrety, bo tych konkretów potrzeba Arce w przekroju całej rundy. Tak jak już powiedziałem, my jako zespół czujemy się mocni, ale musimy to pokazać, bo wiemy, jak wyglądała tutaj sytuacja w końcówce ubiegłego sezonu.
A co najbardziej zmienił trener Szwarga względem Tomasza Grzegorczyka? Myślę o kwestiach stricte treningowych.
Na pewno podniosła się intensywność treningu i myślę, że będziemy mogli ją pokazać w najbliższych spotkaniach, ze względu na to, że te pierwsze dwa mecze tego nie oddały. Powiem tak: trenowaliśmy ostatnio w warunkach, które są bardzo ciężkie, może nie tyle do zaakceptowania, co do skoordynowania później z tym, żeby wejść w mecz w pełni przygotowanym. Wiadomo, jakie warunki do treningu w Gdyni są na co dzień. Sztuczna murawa przy temperaturze -10 stopni to nie jest nic przyjemnego. Dla nas więc było najważniejsze, by te pierwsze dwa mecze, mówiąc piłkarsko, przepchać. Zrobiliśmy cztery na sześć punktów. Chcielibyśmy sześć, ale ten wynik akceptujemy - patrząc na to, jak punktowała czołówka.
Dobrze się czujesz w Gdyni jako “Wiślak”?
Jestem człowiekiem z południa, urodziłem się w górach, więc na pewno cały czas niektóre rzeczy są dla mnie inne, ale z każdym dniem staram się odnajdywać coraz lepiej. Przyszedłem jednak tutaj z jasnym celem awansu - decydowały wyłącznie aspekty sportowe. Z Wisłą nie udało się tego zrobić, pewne rzeczy w tamtym momencie się rozjechały.
Myślę, że po tym czasie, który tutaj jestem, mogę powiedzieć, że całość idzie w dobrym kierunku, ale moja w tym duża rola, by wszystko zakończyło się pozytywnie i byśmy ten cel postawiony przed nami - który ja przed sobą też postawiłem - spełnili.
Jest w tobie żal? Po pierwsze, do Wisły - klubu, po drugie, czy żałujesz, że nie zagrałeś w eliminacjach europejskich pucharów, patrząc na to, jak ta droga wyglądała.
Nigdy nie miałem żalu do klubu. Nigdy. Dla mnie jako wychowanka i osoby związanej z tym klubem Wisła zawsze będzie sentymentalna, priorytetowa. Zawsze będę tak patrzył na ten klub, tym bardziej przez pryzmat tego, co udało nam się osiągnąć w poprzednim sezonie. Puchar Polski dla pierwszoligowca to bardzo duża sprawa, otworzył Wiśle drogę do Europy i pomógł “podciągnąć” budżet, bo wiemy, z jakimi problemami klub się borykał. Na pewno jest lekki żal, że nie mogłem zagrać w tych europejskich pucharach, ale bardziej osobisty niż po prostu stricte klubowy. To pewnie zostanie ze mną dłużej, czy na zawsze. Myślę też, że o ile pewne rzeczy dla piłkarza weryfikują się na boisku, o tyle dla facetów w cztery oczy.
W piątek wyjątkowy dla ciebie mecz. Kibice Wisły szeroko domagają się kolejnej szansy dla Mariusza Kutwy. Z jaką parą stoperów ty chciałbyś się zmierzyć? Do wyboru: Kutwa, Wiktor Biedrzycki i Alan Uryga.
Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Mimo że Wisła ma bardzo mocny zespół, to Arka będzie faworytem tego spotkania i myślę, że to zawodnicy Wisły muszą się obawiać. To Arka ma najlepszą obronę w lidze, wraca też mam nadzieję Michał Marcjanik, bardzo ważna postać. Patrząc pod kątem tego, jak my podchodzimy do tego meczu, to jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni, praktycznie wszyscy zawodnicy są do dyspozycji.
U ciebie w głowie numerem jeden przed tym meczem jest motywacja i takie “ja wam pokażę”?
Nie. Nastawiam się, że to jest po prostu kolejny mecz. Plus może nie tyle motywacja, co chęć rozegrania go, bo liczę, że będzie to dobre widowisko nie tylko dla kibiców, ale też dla zawodników. Zupełnie inne spotkanie niż te dwa dotychczas, bo warunki pogodowe się zmieniły. A poza tym będą dwa zespoły, które chcą grać w piłkę, więc uważam, że będzie to piłkarskie święto. Nawet jeśli nie “mecz rundy”, to mam nadzieję, że przede wszystkim mecz, który na długo zapadnie w pamięci kibiców, ze względu na to, że - tak jak mówię - i Wisła, i Arka to dwa zespoły, które powinny do końca bić się o awans.
Bierzesz karnego?
“Jedenastki” wykonywałem i tutaj nic się nie zmienia, moje nastawienie zawsze było i będzie takie samo. Nigdy nie unikałem odpowiedzialności i dalej pracujemy nad tym, żeby było tylko lepiej.
Czyli pracujesz nad karnymi.
Tak, zawsze dodatkowo pracowałem nad stałymi fragmentami gry, nie tylko rzutami karnymi, ale i wolnymi. Do tego teraz, po zmianach w sztabie, jako zespół poświęcamy temu część treningu. Mam nadzieję, że przyniesie to efekt, bo wiemy, że I liga to jest taka liga, w której czasami stałe fragmenty decydują o losach spotkania.
Pamiętam twoją dość głośną cieszynkę z ubiegłego roku, gdy dla Wisły strzeliłeś gola Arce. Czy teraz będzie jakakolwiek cieszynka w rywalizacji z wyjątkowym dla ciebie klubem?
Przede wszystkim mam nadzieję, że w tym meczu będą sytuacje, by ta cieszynka była, a potem zrobię wszystko, by wyciągnąć z tego maksa. Wracając do cieszynki z ubiegłego roku - to chyba mocno nierozstrzygnięty temat, bo wszyscy uważali, że to jakiś gest w kierunku kibiców Arki. Było zupełnie odwrotnie, z innym zamysłem. Wyszło jak wyszło, czasem ludzka wyobraźnia bierze górę i ludzie potrafią sobie dopisywać interpretację. Natomiast jeśli będzie w piątek cieszynka, to na pewno specyficzna.
Jaki masz cel indywidualny na tę rundę, bo w poprzedniej strzeliłeś osiem goli. Masz w głowie konkret, typu: ok, 15 bramek łącznie mnie zadowoli?
Napastnika zawsze rozlicza się z bramek. W poprzedniej rundzie występowałem też dużo częściej jako nr 10 niż nr 9. Wiem jednak, że stać mnie na to, by te gole regularnie strzelać, ale przede wszystkim chcę zrobić wszystko, żeby pomóc zespołowi. Moje cele indywidualne spadają na dalszy plan, ze względu na to, że - tak jak było to bardzo mocno widać w okresie przygotowawczym - jeśli razem dobrze pracujemy, to ma to efekt w postaci bramek. I ja liczę, że te bramki jak najszybciej przyjdą. Chcę pomóc i dawać tą pewność z przodu, byśmy mogli lepiej razem funkcjonować. Chcemy dominować jako zespół, a ja jako zawodnik chcę czuć to, że mamy pełną kontrolę nad meczem, Nie chcemy tych meczów przepychać, jak to często bywało. I tak jak też rozmawialiśmy o tym, że ta runda może być zupełnie inna, tak my jako Arka chcemy grać zupełnie inaczej, bo stać nas na to.
A jak patrzysz na grę niemal non stop na pograniczu faulu? Masz wrażenie, że sędziowie czasami są zbyt pobłażliwi dla obrońców?
Z tego pierwszoligowego doświadczenia mam bardzo duży problem, by to jednoznacznie ocenić. Często słyszę przed meczem, że miękkich fauli się nie gwiżdże. A potem analizujemy mecz i tak jak z Polonią po faulu na mnie należał nam się ewidentny rzut karny. Nie ma znaczenia, czy zawodnik lepiej upadnie, czy gorzej. Faul to faul, wtedy dla mnie sytuacja jest zero-jedynkowa.
Myślę, że jeśli już poszliśmy w tym kierunku, że mamy ten VAR, mecze naprawdę zrobiły się dużo bardziej medialne i używamy tego VAR-u, to sędziowie po prostu powinni być zero-jedynkowi, a przepisy bardziej sprecyzowane. Chociażby jeśli chodzi o rękę - a widziałem wpisy, m.in. twój, że ostatnio znów były kontrowersje w I lidze - one są dla mnie jako zawodnika trochę niezrozumiałe, co potem tworzy dyskomfort na boisku. Bo z jednej strony mamy nie domagać się karnych, a z drugiej sami nie wiemy, jak to jest weryfikowane, oceniane. Dawno powinno zostać to sprecyzowane. Mając VAR, margines błędu powinien być bardzo, bardzo mały, nie ma miejsca na pomyłki. One potem kosztują zespoły np. awans.
Na koniec pytanie w sam raz do 32-letniego, doświadczonego zawodnika. Który z piłkarzy Arki ma twoim zdaniem najwyższy sufit i dlaczego? Kto może zajść najdalej?
Jest kilku zawodników, którzy zrobili bardzo duży progres. Mam trzech kandydatów, których myślę, że spokojnie stać na grę w zagranicznym klubie. Wolałbym nie wymieniać nazwisk personalnie ze względu na szacunek do wszystkich. Cieszę się jednak, że jako doświadczony zawodnik mogę im pomóc. Uważam, że będzie decydować głowa, czyli to, co u większości polskich piłkarzy.

Przeczytaj również