Tego w kobiecym tenisie często nie widzimy. Wielka zmiana u Magdy Linette. "To był krok w dobrą stronę"

Tego w kobiecym tenisie często nie widzimy. Wielka zmiana u Magdy Linette. "To był krok w dobrą stronę"
Mai Groves/Shutterstock
Nigdy wcześniej nie była w tak dalekiej fazie Wielkiego Szlema, za kilka dni zaliczy też rekordowy skok w światowym rankingu. Niespodziewanie to Magda Linette jest ostatnią Polką w turnieju singlistek Australian Open.
Przed turniejem pewien nikt takiego scenariusza nie brał pod uwagę. W końcu to Iga Świątek jest liderką światowego rankingu, była w Melbourne rozstawiona z jedynką, ale przegrała w 4. rundzie z Jeleną Rybakiną. Tymczasem Linette radzi sobie znakomicie. Jest już w najlepszej ósemce turnieju, a niewykluczone, że jeszcze poprawi swój i tak rekordowy wynik w zawodach najwyższej i najbardziej prestiżowej rangi.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dobra seria

Jej obecność w elitarnym gronie, owszem, jest zaskakująca, ale też jest potwierdzeniem bardzo udanych ostatnich miesięcy. Pod koniec października ubiegłego roku najpierw dotarła do finału turnieju w Meksyku, a następnie, pod nieobecność Igi Świątek, została liderką reprezentacji Polski w Billie Jean King Cup. I w tej roli odnalazła się wyśmienicie. Polki trafiły do trudnej grupy, razem z Czeszkami i Stanami Zjednoczonymi, w dodatku do półfinałów wychodziła zaledwie jedna ekipa. Były skazane na pożarcie, ale w dużej mierze za sprawą Linette powalczyły bardziej niż można było tego oczekiwać. Poznanianka wygrała dwa spotkania singlowe z wyżej notowanymi przeciwniczkami - Madison Keys i Karoliną Pliskovą.
Imponowała odwagą, zdecydowaniem i precyzją w kluczowych momentach. Później jednak sezon się skończył zawodniczka wyleciała na wakacje i do stycznia turniejów nie grała. W związku z udziałem w BJKC okres przygotowawczy wyraźnie się skrócił. Trwał nie sześć, lecz tylko cztery tygodnie. Efekty są jednak wyśmienite.
Nowy sezon też zaczęła od rozgrywek reprezentacyjnych. W United Cup, gdzie grały połączone siły damskie i męskie wygrała trzy z czterech pojedynków w singlu. Przegrała jedynie z Keys, gdy już było wiadomo, że Polska nie wyeliminuje Stanów Zjednoczonych. Nadal jednak nikt się pewnie nie spodziewał, ze kilkanaście dni później będzie walczyła o półfinał Australian Open.

Powtarzalność

Historycznie patrząc sezonów raczej nie rozpoczynała mocno. Najlepsze wejście zaliczyła w 2018 roku, gdy dotarła do 3. rundy w Melbourne, a chwilę później poprawiła ćwierćfinałem w Tajpej. To jednak zupełnie inny kaliber niż najlepsza ósemka Wielkiego Szlema. Czasem w trakcie dwunastu miesięcy jej forma mocna falowała. Bywały momenty lepsze, bywały gorsze, czasem schodziła do niższych rangą turniejów żeby przypilnować pozycji w rankingu, ale też w ostatnich latach dwukrotnie sięgała po tytuł w mniejszych imprezach WTA. Jedno się jednak nie zmieniało: od kiedy w 2015 roku zameldowała się w czołowej setce światowego rankingu, to już z niego nie wypadła. To wymaga ogromnej powtarzalności i zdrowia. Najwyższe miejsce w karierze zajmowała za to w lutym 2020 roku, była wtedy 33. tenisistką świata. Teraz już jest pewna obecności w czołowej trzydziestce, dokładna lokata zależy od zakończenia Australian Open. W tym momencie w rankingu live jest 28.
Cechuje ją też duży spokój i przemyślana postawa w kwestiach trenerskich. W świecie, w którym szkoleniowcy co chwilę zmieniają zawodniczki i vice versa, ona współpracowała z zaledwie z 3-4 szkoleniowcami na przestrzeni całej zawodowej kariery. Najpierw przez kilka lat z Izo Zuniciem, potem Markiem Gellardem, do tego Nikola Horvatem i Dawidem Celtem. Tylko wybór Horvata nie okazał się udany, szybko się rozstali i po raz drugi zaczęła trenować z Gellardem, który w trakcie swoich dwóch kadencji doprowadził ją do największych sukcesów w karierze.
W Wielkich Szlemach często nie miała szczęścia w losowaniu. W trakcie kariery już na początkach turniejów zmierzyła się z kilkoma czołowymi zawodniczkami. Trafiała miedzy innymi na Serenę Williams i Naomi Osakę, wcześniej też choćby Dominikę Cibulkovą i Samanthę Stosur. Z drugiej strony, kiedy losowanie sprzyjało, to też nie zawsze potrafiła je wykorzystać. Przylgnęła do niej latka tenisistki, która zawodzi w sytuacjach, kiedy jest faworytką. Czy zasłużona? To dyskusyjne, ale na pewno kilka razy niespodziewanie przegrała z niżej notowanymi rywalami, kilka razy w sytuacji, gdy w poprzedniej rundzie sprawiła pozytywną niespodziankę.
W ostatnim czasie poprawiła przede wszystkim bilans z wyżej klasyfikowanymi przeciwniczkami. Nawet gdy trafiała na te z czołowej dziesiątki, to była się w stanie postawić. W 2021 roku w Roland Garros wyeliminowała Asleigh Barty, Ówczesna liderka rankingu co prawda skreczowała, ale wcześniej Linette grała na tyle dobrze, że pozbawiła ją nadziei, że przy drobnym urazie jest w stanie nawiązać walkę. Rok później w stolicy Francji pokonała Ons Jabeur. Wygrywała też choćby z Eliną Switoliną, Pliskovą i Keys. Ostatnie cztery mecze z rywalkami z TOP 10 w Wielkich Szlemach zakończyły się jej zwycięstwem.
- Jestem zbudowany. Znam Magdę wiele lat i wiem jak wiele miała zakrętów na tenisowej drodze. W wieku prawie 31 lat gra najlepszy tenis w życiu, co w tenisie kobiecym nie jest częste - stwierdził Dawid Olejniczak, komentator tenisa w programie na naszym kanale Youtubowym
Dojrzałość i dobre nastawienie do rywalizacji Linette pokazała w Australii już na otwarcie. Bardzo długo musiała czekać na pierwszy mecz, który początkowo miał zostać rozegrany we wtorek, ale najpierw przerwa ze względu na zbyt wysoką temperaturę, a chwilę później opady deszczu spowodowały, iż późno wieczorem przesunięto go ostatecznie na środę. Tego dnia też nie było łatwo, bo w Melbourne padało, a gdy wspólnie z Mayar Sherif pojawiły się na korcie, to co chwilę musiały na chwilę przerywać grę. Ostatecznie od stanu 2:4 Linette weszła na świetny poziom i wygrała pewnie 6:4, 6:1.
Następnie wygrywała już z wyżej notowanymi przeciwniczkami. Najpierw byłą wiceliderką rankingu Anett Kontaveit, potem groźna Rosjanką Jekateriną Aleksandrową, a następnie ze zwyciężczynią ostatnich WTA Finals, rewelacją drugiej części poprzedniego sezonu, Caroline Garcią.
- Trzeba podkreślić talent do pracy. Może nie ma aż takiej szybkiej ręki jak np. Garcia, ale to co wyróżnia ją z tłumu, to chęć do pracy i niesamowite zacięcie - zaznaczył Lech Sidor. Linette zmierzy się teraz z Karoliną Pliskovą, z którą podczas BJKC wygrała, w US Open przegrała po bardzo zaciętej trzysetowej batalii. Musi się przygotować na pewno na groźny serwis, płaskie mocne uderzenia. Sprzyjać będzie na pewno każde zmuszenie rywalki do biegania.

Otwarcie na świat

Linette, która niebawem będzie obchodziła 31. urodziny sporo ostatnio zmieniła w podejściu do życia poza kortem. Otworzyła się w social mediach, chętnie dyskutuje z kibicami, dzieli się swoimi przemyśleniami, odważnie wychodzi do ludzi. - Uważam, że był to bardzo dobry krok z mojej strony. Dodatkowo social media to miejsce, z którego można czerpać najświeższe informacje, w którym będę mogła szybko coś, na przykład zdementować. Jeśli dodatkowo będę mogła to okrasić jakimś humorem i poprawić komuś nastrój, to tylko kolejny plus. Zaprosiłam wszystkich do swojego świata, żeby mogli mnie bliżej poznać. Cieszę się na tak pozytywny odbiór, to bardzo motywuje - powiedziała w rozmowie dla sport.pl.

Przeczytaj również