"Zakład utylizacji marzeń". Tego scenariusza nie dało się wymyślić
Lech Poznań przegrał u siebie z Legią Warszawa. I samo to zdanie w stolicy Wielkopolski jest już odbierane bardzo negatywnie, ale sposób i styl, w jaki "Kolejorz" przegrał, było podsumowaniem tego sezonu. Chociaż takiego scenariusza chyba nikt by nie wymyślił.
Scenariusz, gdzie Legia oddaje jeden celny strzał w meczu i jest to wybroniony rzut karny, a wygrywa w Poznaniu po dwóch samobójach, jest czymś nowym w uniwersum Lecha Poznań. To nawet trudno byłoby wymyślić.
W tym sezonie Lech zaliczył niewytłumaczalną kompromitację w europejskich pucharach ze Spartakiem Trnawa. Przegrał 0:5 z Pogonią, co było największą porażką od 23 lat. Został obity u siebie przez Widzew czy Piast Gliwice, a na wyjeździe przez Puszczę Niepołomice czy Ruch Chorzów. Odpadł z Pucharu Polski u siebie z Pogonią Szczecin w przedostatniej minucie dogrywki, a "poprawił" to wszystko porażką z mistrzem Polski 0:4.
Wydawało się, że gorzej być nie może. Jednak piłkarze Lecha postanowili to wszystko przebić, strzelając w meczu trzy gole, ale dwa do własnej bramki. Czegoś takiego kibice Lecha jeszcze nie widzieli. A stało się to - jak mówi Mariusz Rumak - w najważniejszym meczu dla Lecha, czyli starciu z Legią.
Lech się nie potrafił podnieść nawet w momencie, kiedy stracił gola, ale uratował go VAR i kiedy po błędzie Douglasa drużynę uratował Mrozek. W tym meczu Lech zrobił wszystko co mógł, żeby przegrać z bardzo przeciętną Legią.
Wstyd
W poniedziałkowym meczu Pogoni Szczecin z Puszczą Niepołomice (1:0) na trybunach stadionu gospodarzy pojawił się transparent z napisem "Wstyd k**wa!". Było to odwołanie do postawy "Portowców" w finale Pucharu Polski.
Ten transparent w tym sezonie mógłby krążyć po Polsce i w sumie... kilka dni później "dotarł" do Poznania. Kibice Lecha ułożyli kartoniadę z dość podobnym przesłaniem i mogliby dyskutować z Pogonią, do kogo ten transparent pasuje bardziej.
Cały ten sezon jest wstydem dla tak dużego klubu jak Lech Poznań. Kroczeniem od kompromitacji do kompromitacji z małymi wyjątkami, co piszę regularnie. Szereg popełnionych błędów przez działaczy odbija się też na podłamanej mentalnie drużynie, która jest pozbawiona wiary we własne umiejętności i wygrywanie meczów. Dzisiaj "Kolejorz" jest w stanie przegrać z każdym, nawet u siebie z Legią Warszawa, gdzie na taki mecz nie trzeba specjalnie motywować poznańskich piłkarzy. I to z Legią, która także ma obecnie sporo problemów, nie tylko z kontuzjami czy kartkami. Jest teraz w przebudowie, ale i tak zaczęła ją szybciej niż Lech.
Niedzielny mecz pokazał, że dzisiaj Lech przegrywa nawet sam ze sobą. I nie chodzi o absurdalne samobójcze gole, ale ten zespół jest w rozkładzie. Nie jest w stanie się dzisiaj podnieść. Traci gole w podobny sposób i nie ma umiejętności reakcji.
Wpływ na to oczywiście ma też Mariusz Rumak, który zamiast podnieść ten zespół, jeszcze go dobił. Sam na niedzielnej konferencji zapytany przeze mnie o to, czy poniósł klęskę, jeśli chodzi o tę półroczną misję, odpowiedział, że ten przegrany mecz był jego "najważniejszym w karierze".
Sam Rumak zawiódł, ale sam się przecież nie zatrudnił. To działacze Lecha dokonując wyboru jego na to stanowisko, wywiesili białą flagę. Trener nie dał rady i to było do przewidzenia. Nie dostał też żadnych wzmocnień. Musiał cały czas zarządzać kryzysem i tu można się z nim zgodzić, o czym mówił po meczu w CANAL+. Z drugiej strony sam nie chciał wzmocnień i chwalił swoją kadrę. Dzisiaj widzi, że to był błąd. Tak jak włodarze Lecha, którzy ponoszą bolesne konsekwencje swoich nietrafionych ruchów.
Lech w rozkładzie
Tak, Lech jest w rozkładzie. Rok temu ta drużyna walczyła w ćwierćfinale Ligi Konferencji i na trybunach była zupełnie inna oprawa i atmosfera. Dzisiaj jest "wstyd" i zbulwersowanie trybun, jakiego nie widziano od wiosny 2021, a może nawet od wiosny 2018, kiedy zawisł słynny transparent "Mamy k**wa dość".
Lech w tym sezonie będzie miał najprawdopodobniej największą średnią frekwencję w sezonie w historii klubu. Kibice wierzą, nawet po takim sezonie. Chcą sukcesów, bo widzą, że Lech ma fundamenty, żeby to w Polsce osiągać. Ma stabilny budżet, na którym można zbudować solidny zespół. Jednak w niedzielnym meczu puściły emocje już u większości. Szczególnie właśnie tym, jak Lech przegrał sam ze sobą i jak obecnie wygląda drużyna.
W rok dokonano czegoś takiego, że dzisiaj jest spora szansa na brak celu minimum, czyli awansu do europejskich pucharów. A przecież przed sezonem latał #mistrzigrupa. Nie będzie mistrza, nie będzie pucharu. Nie było grupy i nie będzie też szansy na to w następnym sezonie.
Na trybunach pojawiły się transparenty: "Rutek, Klimczak, Rząsa - Zakład Utylizacji Marzeń" oraz "Ch***wy trener nie usprawiedliwia braku ambicji i walki - zapier***ać". W drugiej połowie co chwilę obrażani byli Tomasz Rząsa i Piotr Rutkowski.
To się znowu w Poznaniu powtarza. Rzeczony zakład utylizacji marzeń jest w pełni. Kibice oczekują sukcesów, których znowu nie będzie. Lech dzisiaj sportowo stał się ligowym średniakiem, którego jest w stanie ograć każdy. Uratować ten sezon jeszcze można, ale szansa na to jest bardzo mała i Lech nie zależy od siebie. Ale czy patrząc na drużynę, są ludzie wierzący, że Lech może wygrać dwa pozostałe w tym sezonie mecze? To przykre, co się znowu dzieje z taką firmą, jaką jest "Kolejorz".
Na koniec postawię pytanie i zostawię z nim czytelników.
Może to czas obniżyć oczekiwania względem Lecha?