Te gwiazdy zawiodły na EURO! Widać, co je łączy. "Kompletna klapa, zniknął"
To nie był turniej największych “papierowo” gwiazd, na czele ze środkowymi napastnikami. Wielu topowych, ofensywnych piłkarzy może spisać EURO na straty. Oto siedmiu tych, którzy wyjątkowo rozczarowali.
Reprezentacja Hiszpanii zasłużenie i w efektownym stylu wygrała EURO 2024. Nagrodę dla najlepszego zawodnika zgarnął Rodri, kapitalnie zaprezentowali się też Lamine Yamal i Nico Williams, błyszczał Dani Olmo, imponował Fabian Ruiz, w obronie “szefa” grał Marc Cucurella. Ten sukces ma wielu bohaterów, w tym bardzo nieoczywistych. Ogólnie był to turniej na przekór przewidywaniom przed jego startem. Wielu piłkarzy dużego formatu, typowanych do grona największych gwiazd, zupełnie zawiodło, przede wszystkim ci odpowiadający za atak. Absolutnie nie były to mistrzostwa środkowych napastników - w końcu nikt nie strzelił więcej niż trzech goli. Idąc tym tropem, wybraliśmy siedem “ofensywnych” nazwisk, które szczególnie nas rozczarowały.
Harry Kane
Czy on jeszcze kiedykolwiek wygra trofeum? Rozczarowujący finał, w którym wyróżnił się jedynie żółtą kartką i został zdjęty z boiska po godzinie. Rozczarowujący turniej, bo mimo trzech goli, Kane prezentował się poniżej oczekiwań. Niewiele wnosił do angielskiej ofensywy, jakby ociężały, pół tempa spóźniony. Często snuł się jako kolejny pomocnik zamiast czyhać na piłki w polu karnym, łatwo też wpadał w pułapki zastawiane przez obrońców rywali, dawał się dominować. Nie był sobą i żegna mistrzostwa Europy jako wielki przegrany. Niebywałe, że tak fantastyczny piłkarz, tak genialny napastnik w wieku 31 lat (skończy je 28 lipca) będzie bez żadnego drużynowego skalpu. To naprawdę jest “klątwa”.
Phil Foden
Drugie duże, angielskie rozczarowanie. Po tym, jak Foden zanotował kapitalny sezon w Manchesterze City, wydawało się, że wreszcie będzie jednym z liderów kadry. Nie przypominał jednak samego siebie z piłki klubowej. I nie chodzi nawet o brak gola czy choćby asysty przez cały turniej. Był po prostu nijaki, miał jedynie przebłyski, a od zawodnika takiej klasy należy wymagać znacznie, znacznie więcej. Kompletna klapa, jakby zniknął. Debatowano, na jakiej pozycji najwięcej da tej drużynie, a skończyło się tym, że bez względu na ustawienie dał jej bardzo mało. Bukayo Saka i Jude Bellingham nie mieli wybitnego EURO, a i tak bili duet Kane-Foden na głowę.
Kylian Mbappe
Spory zawód. Nie ma wątpliwości, że złamany w pierwszym meczu nos wpłynął na jakość gry Mbappe w Niemczech. Niemniej, nowy gwiazdor Realu Madryt rozczarował, co sam przyznał na gorąco po odpadnięciu w półfinale. Nie był sobą, nie mógł się “wstrzelić”, trafił jedynie przeciwko Polsce z rzutu karnego. Miał momenty geniuszu, ale nie zdołał poprowadzić Francuzów do sukcesu. Turniej podsumował pudłem z Hiszpanią, w sytuacji, którą będąc w optymalnej formie zapewne skończyłby precyzyjnym strzałem do bramki.
Cristiano Ronaldo
Smutne pożegnanie Cristiano ze sceną mistrzostw Europy, na której królował dwie dekady. Zbudowanie po raz kolejny wokół niego reprezentacji Portugalii tym razem okazało się błędem. To już nie jest ten sam Ronaldo, co kiedyś, niezależnie od tego, ile goli strzela w Saudi Pro League. CR7 dochodził do sytuacji bramkowych, ale pudłował, nie wykorzystał też pamiętnego rzutu karnego ze Słowenią. Można było odnieść wrażenie, że bardziej przeszkadzał niż pomagał - gra szła “pod niego”, a on nie potrafił czerpać z tego zysków. Chciał zrobić wszystko, w efekcie nie zrobił praktycznie nic. Z legendarnym, ale już niepasującym elementem układanki Portugalia wpadła w błędne koło, które wyrzuciło ją za burtę już w ćwierćfinale. Oczywiście, zawiódł tam nie tylko Cristiano, ale zero goli na pożegnanie z EURO to przykry wynik. Ostatni taniec nie wyszedł.
Antoine Griezmann
“To on w ogóle grał?” - możecie zapytać, widząc tutaj nazwisko Griezmanna. A no grał, ale jakby był obcym ciałem w trójkolorowym organizmie. Nie przypominał piłkarza, który miał fantastyczny mundial. Nie przypominał imponującego lidera Atletico, odrestaurowanego w piłce klubowej po odejściu z Barcelony, będącego świeżo po dobrym sezonie. Przepadł na tym turnieju zupełnie. Zaliczył wyraźny i brutalny spadek formy. Rzucany po różnych pozycjach nigdzie nie wyglądał dobrze. Nie potrafił odnależć swojego miejsca. Nie nadążał, sprawiał wrażenie źle przygotowanego, brakowało mu wiary, iskry. Z nim w formie Francja miałaby łatwiej. Niestety, ten turniej, prawdopodobnie ostatnie EURO w karierze, Griezmann może spisać na straty.
Kai Havertz
Po ćwierćfinale z Hiszpanią mógł pluć sobie w brodę. Gdyby był skuteczniejszy, Niemcy prawdopodobnie awansowaliby do czołowej czwórki turnieju i grali o pełną pulę. W najważniejszych sytuacjach Havertz jednak zawodził, nie potrafił trafić do siatki. Obie bramki zdobył z rzutów karnych, w finalizacji akcji nie dowiózł. Oczywiście, jego wkład w system, jaki wymyślił sobie Julian Nagelsmann, jest nieoceniony. Swoją grą ułatwiał kolegom dochodzenie do sytuacji bramkowych. Jasne, że bez piłkarza Arsenalu w ataku Niemcom grałoby się trudniej. Tyle że koniec końców od środkowego napastnika wymaga się goli. A tych Havertz powinien mieć znacznie więcej niż dwa z “wapna”.
Romelu Lukaku
Kolejny wielki turniej, na którym Lukaku miał wręcz szokujące problemy ze skutecznością. Zaczął od festiwalu pudeł ze Słowacją, a nawet jak trafiał, to jego bramki anulowali sędziowie po analizie VAR. Zakończył EURO 2024 bez gola na koncie, a reprezentacja Belgii w słabym stylu odpadła już w 1/8 finału, mając trzy na cztery mecze z zerem z przodu. Może przy innej “dziewiątce” byłoby łatwiej o lepszy wynik.