Takiego tygodnia jeszcze nie było! Fantastyczna forma polskich napastników, wysyp goli [POLACY ZA GRANICĄ]
Miniony tydzień obfitował w popisy polskich piłkarzy występujących w ligach zagranicznych. Nie pamiętamy aż tylu goli autorstwa “Biało-czerwonych”! A były także i asysty, i fantastyczne interwencje bramkarskie.
Robert Lewandowski wciąż leczy uraz odniesiony w meczu z Andorą, ale inni polscy zawodnicy dzielnie starają się przypomnieć kibicom, że na “Lewym” pozytywne wieści z lig zagranicznych się nie kończą. Tak było i tym razem.
***
WŁOCHY
Wizytę we Włoszech zaczynamy od kolejnej asysty Piotra Zielińskiego. Pomocnik Napoli wyróżnił się w zwycięskim spotkaniu z Sampdorią (2:0). W 35. minucie “Zielu” dał elegancki stempel na składnej, sprawnej akcji “Azzurrich” - doskonale znalazł Fabiana Ruiza, a ten wpakował piłkę do siatki.
Reprezentant Polski powinien także zakończyć ten mecz z golem, ale zanim asystował, zdołał zmarnować fantastyczną okazję bramkową. Zobaczycie to TUTAJ. Był to jednak bardzo dobry występ Zielińskiego. Portal “Calcionapoli1926” zwrócił uwagę, że zagrania 26-latka są często “śmiertelnie niebezpieczne”, a sam piłkarz “daje poczucie, że za każdym razem może zranić przeciwnika, kiedy ma futbolówkę przy nodze”. I to najlepsze podsumowanie optymalnej formy “Ziela” w tym sezonie. Wygraną z Sampdorią Polak poprawił sobie wraz z kolegami humor po porażce z Juventusem (1:2) w środku tygodnia. Bartosz Bereszyński, zawodnik “Sampy”, rozegrał przyzwoite zawody, ale momentami Lorenzo Insigne sprawiał mu zbyt wiele problemów.
Wspomnieliśmy wyżej o “Juve”. Obrońcy tytułu mistrzowskiego triumfowali też w drugim zeszłotygodniowym spotkaniu, ogrywając Genoę (3:1). Do zgarnięcia kompletu punktów przez “Bianconerich” przyczynił się Wojciech Szczęsny. Golkiper, który dość niespodziewanie usiadł na ławce w starciu z Napoli, przeciwko Genoi spisał się na medal. Przy straconej bramce nie miał szans, a poza tym zanotował dwie ważne, skuteczne interwencje. Włoskie media przyznały, że “Szczena” odkupił winy za zawalony mecz derbowy z Torino (2:2) 3 kwietnia. Pamiętajmy zresztą, że mówimy o zawodniku będącym jednym z architektów Scudetto w poprzednich rozgrywkach oraz kluczowym elemencie drużyny “Starej Damy” także i w obecnym sezonie. Jeden czy drugi błąd nie ma prawa zamazać tego pozytywnego obrazu.
Na słowa uznania zasłużył w miniony weekend również Bartłomiej Drągowski. Po niedawnej kontuzji raczej nie ma u niego już śladu. “Drążek” błysnął w spotkaniu Fiorentiny z Atalantą (2:3). Nieczęsto zdarza się chwalić bramkarza po trzech wpuszczonych golach, ale gdyby nie polski golkiper, “Viola” przegrałaby znacznie wyżej. 23-latek momentami dokonywał cudów. Zauważycie to w poniższym skrócie, zaczynającym się od doskonałej parady reprezentanta Polski:
Dziennikarze z Półwyspu Apenińskiego docenili Drągowskiego.
- Zahipnotyzował Zapatę, miał kilka świetnych interwencji. Nie mógł nic zrobić przy straconych golach - podkreślił portal “Fiorentinanews.com”.
- Cudowny. Był najlepszym zawodnikiem Fiorentiny - podsumowało “Calciomercato”.
Mniej pozytywów przyniósł występ Łukasza Skorupskiego w potyczce Roma - Bologna (1:0). Zawodnik gości bronił nieźle, ale w decydującym momencie zdecydował się na wyjście z bramki do rozpędzonego Borjy Mayorala. Polak zaliczył “pusty przelot”, a Hiszpan wpisał się na listę strzelców. Zobaczcie sami:
Po 90 minut w ostatnich dniach rozegrali też Arkadiusz Reca i Paweł Dawidowicz. Lewy wahadłowy Crotone (2:3 ze Spezią) prochu nie wymyślił, a jego zespół może szykować się do spadku z ligi. Z kolei drugi z wymienionych reprezentantów Polski niemal do ostatniego gwizdka meczu Hellasu z Lazio (0:1) pracował na świetną notę. W samej końcówce jednak był nieco zamieszany w utratę bramki na wagę zwycięstwa dla “Biancocelestich”.
Możemy jeszcze odnotować 6 minut Karola Linettego w batalii Torino z Udinese (1:0 na wyjeździe dla “Granaty”). Benevento Kamila Glika gra dzisiaj, a Sebastian Walukiewicz nadal nie podnosi się z ławki rezerwowych w Cagliari. Zajrzyjmy za to do Serie B. Na zapleczu włoskiej elity dobrą formę potwierdza Filip Jagiełło. Pomocnik wypożyczony z Genoi do Brescii strzelił gola w zremisowanym spotkaniu z Pescarą (1:1). W tym sezonie ma na koncie już pięć bramek i cztery asysty. Niewykluczone, że w przyszłym sezonie znów dostanie szansę na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
W poprzednim tygodniu dorobek bramkowy powiększył też Sebastian Musiolik z Pordenone. Asystami z kolei popisali się Thiago Cionek z Regginy oraz Tomasz Kupisz z Salernitany. Gratulujemy.
ANGLIA
Łukasz Fabiański w Lidze Mistrzów? Ależ by to było zwieńczenie udanej, “wyspiarskiej” kariery doświadczonego golkipera. To scenariusz jak najbardziej realny. West Ham wygrał oba zeszłotygodniowe mecze w stosunku 3:2 - najpierw z Wolverhampton, a następnie z Leicester. “Fabian” nadal stanowi pewny punkt zespołu. “Młoty” Davida Moyesa napędzane przez Jessego Lingarda ogląda się wybornie - ekipa z Londynu zajmuje czwarte miejsce w tabeli Premier League, z punktem straty do podium. Zapas nad Chelsea i Liverpoolem nie jest jednak zbyt okazały, bo to odpowiednio jedno i trzy “oczka”. Walka o Champions League będzie bardzo ekscytująca. Trzymamy kciuki za Fabiańskiego.
Po występie na Old Trafford czekamy również na kolejny występ Jakuba Modera, którego Brighton podejmie dziś u siebie Everton. Southampton Jana Bednarka zmierzy się z kolei na wyjeździe z West Bromem. Mateusz Klich nie wszedł zaś ani na minutę w sensacyjnie wygranym przez Leeds starciu z Manchesterem City (2:1 na Etihad). Kogo więc możemy pochwalić? Michała Karbownika, który zaliczył widowiskową asystę w rezerwach “Mew”. Póki co, młody piłkarz musi cierpliwie czekać na szansę gry w pierwszym zespole. Liczymy jednak, że pójdzie śladami Modera. A tutaj wspomniana asysta:
Więcej ze strony “Biało-czerwonych” działo się w Championship. Do łask menedżera Norwich wrócił Przemysław Płacheta. Polski skrzydłowy dwukrotnie pojawił się w ostatnich dniach na boisku w roli rezerwowego. Najpierw otrzymał niespełna kwadrans z Huddersfield (7:0), a następnie prawie pół godziny przeciwko Derby (1:0). To krok w dobrą stronę dla Płachety, bo w kilku poprzednich miesiącach grał bardzo, bardzo mało. Były gracz Śląska Wrocław przez sześć minut spotkania z “Baranami” rywalizował z Kamilem Jóźwiakiem. Piłkarz Derby został jednak zmieniony po dość przeciętnym występie. W środku tygodnia “Józio” wszedł z ławki (1:3 z Reading). Odnosimy wrażenie, że w lepszym zespole liderowi reprezentacji Polski szło by znacznie, znacznie lepiej.
W świetnej formie w klubie nadal jest za to Michał Helik. Obrońca Barnsley ma za sobą dwa bardzo udane występy (2:1 z Luton i 2:0 ze Stoke). Wszystko wskazuje na to, że rosły polski stoper będzie rywalizował w barażach o awans do Premier League. Przewaga piątego w tabeli Barnsley nad siódmym Reading wynosi pięć punktów. Do końca sezonu zasadniczego pozostało zaś pięć kolejek. Helik zasłużył na choćby udział w barażach jak mało kto. Oby się udało. O miejscu w czołowej szóstce mogą za to zapomnieć piłkarze Millwall, w tym Bartosz Białkowski. Serię trzech zwycięstw z rzędu londyńczyków zakończyła porażka ze Swansea (0:3).
NIEMCY
Z uwagi na absencję Roberta Lewandowskiego raport tuż zza naszej zachodniej granicy będzie tym razem wyjątkowo krótki. I niestety mało optymistyczny. To rzadkość w tym sezonie, ale ten moment musiał w końcu nadejść. Rafał Gikiewicz, jeden z najlepszych bramkarzy Bundesligi, mocno przyczynił się do porażki Augsburga z Schalke (0:1). Na początku spotkania Polak w niegroźnej sytuacji wypuścił piłkę z rąk, co umożliwiło rywalom otworzenie wyniku.
Cóż, zdarza się najlepszym, a do nich bez wątpienia należy “Giki” w obecnych rozgrywkach. W roli lewego obrońcy w tym samym spotkaniu przez 71 minut grał Robert Gumny. Niespecjalnie się wyróżnił, lecz warto odnotować, że to jego czwarty z rzędu mecz w podstawowym składzie Augsburga. Z ławki rezerwowych Wolfsburga na niespełna 25 minut podniósł się z kolei Bartosz Białek. Polak dostał ambitne zadanie pomocy przy gonieniu wyniku z Eintrachtem. “Wilki” przegrały jednak 3:4, a młodemu napastnikowi nie udało się oddać strzału na bramkę rywali z Frankfurtu. Grał jeszcze Krzysztof Piątek, który wszedł w przerwie meczu Herthy z Gladbach (2:2). I nic więcej o jego grze właściwie nie napiszemy.
W 2. Bundeslidze odnotujmy jeszcze dwie bramki Martina Kobylańskiego z Eintrachtu Brunszwik (4:0 z Osnabrueck).
INNE LIGI
Tournee po pozostałych ligach rozpoczynamy od Francji. A jak Francja, to Arkadiusz Milik. W klubie polski napastnik prezentuje się znacznie lepiej niż w kadrze. Tym razem snajper Marsylii trafił do siatki w zremisowanym spotkaniu z Montpellier (3:3). W 43. minucie założył “kanał” obrońcy rywali i pewnym strzałem zdobył czwartą bramkę w Ligue 1.
- Pokaz pewnego siebie i utalentowanego napastnika. Być może lepiej nie przyzwyczajać się do snajpera na takim poziomie - napisali kibice Marsylii w serwisie “FootballClubDeMarseille”.
W ślady Milika poszedł inny reprezentacyjny atakujący, Karol Świderski. Zawodnik PAOK-u Saloniki błysnął kunsztem strzeleckim przeciwko Asteras Tripolis (1:1). W 56. minucie “Świderek” dostał piłkę w polu karnym, odwrócił się i przytomnym, mocnym uderzeniem pod poprzeczkę zdobył już 11. gola w bieżących rozgrywkach. W tabeli strzelców Polak zajmuje trzecią lokatę.
To nie koniec dobrych wieści, jeśli chodzi o skuteczność stranierich. W Danii trzy bramki strzelił Kamil Wilczek. Najpierw jedną z Randers (2:1), później dwie w derbach z udziałem Broendby i FC Kopenhagi. Doświadczony napastnik drugiej z drużyn najpierw ofiarnym wślizgiem, na “wykroku” skierował piłkę do siatki, a następnie niepilnowany, z najbliższej odległości ustalił wynik spotkania na 3:1 dla gości. Po drodze zdołał jeszcze zmarnować rzut karny. Gole Wilczka zobaczycie W TYM MIEJSCU.
Inny Kamil grający w Danii, Grabara, ma bardzo dobry sezon, ale w ostatnim tygodniu akurat zawiódł w spotkaniu Aarhus z Randers (0:2) w półfinale krajowego pucharu. Był zamieszany w utratę bramek. Przy pierwszej z nich popełnił błąd po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a przy drugiej sprokurował “jedenastkę”. Na poniższym wideo obejrzyjcie obie te sytuacje:
Nie pamiętamy takiego weekendu, by aż tak wielu polskich napastników wpisało się na listę strzelców. Poza wspomnianymi już Milikiem, Świderskim i Wilczkiem, gole zdobywali również:
- Dawid Kurminowski dla słowackiej Żiliny (3:2 z Trenczynem)
- Łukasz Gikiewicz dla East Riffa z Bahrajnu (3:1 z Hidd SCC)
- Mateusz Zachara dla bośniackiego Siroki Brijeg (2:2 z FK Krupa)
A przecież w środku tygodnia trafienie dla Philadelphii Union w Lidze Mistrzów CONCACAF zanotował Kacper Przybyłko, który imponującym strzałem głową przybliżył swój zespół do awansu do ćwierćfinału rozgrywek:
To nie wszystko. Do siatki trafił także Artur Sobiech, który zapewnił Karagumrukowi zwycięstwo nad Hataysporem (1:0). W Grecji asystą w wygranym przez AEK Ateny meczu z Arisem (3:1) popisał się Damian Szymański. W Rosji do awansu Lokomotiwu Moskwa do półfinału tamtejszego pucharu przyczynili się Maciej Rybus i Grzegorz Krychowiak - obaj także zapisali na własne konto asystę.
Z kolei w protokole meczowym spotkania Dynama Moskwa z Uralem Jekaterynburg (2:2) sędzia zapisał nazwiska dwóch innych Polaków - Sebastiana Szymańskiego z drużyny gospodarzy i Rafała Augustyniaka z zespołu gości. Pierwszy z nich wyleciał z boiska za dwie żółte kartki. Drugi - otrzymał jedno “żółtko”.
***
Podziękowania dla Jarka, autora twitterowego profilu “Polacy w Ligach Zagranicznych”, którego informacje pozwalają na sprawniejsze tworzenie naszych cyklicznych raportów. Profil znajdziecie TUTAJ.