Takich meczów Świątek nie przegrywała. Znów zabrakło odpowiedzi. "Nie można tak robić"
Iga Świątek przegrała z Jeleną Ostapenko i w czwartej rundzie odpadła z US Open. Porażka na tym etapie oznacza, że za tydzień straci pozycję liderki. To drugi w tym sezonie Wielki Szlem, w którym rywalizację zakończyła na etapie najlepszej "16".
Porażka pod pewnymi względami jest symboliczna. Łotyszka była ostatnią zawodniczką, która pokonała Świątek zanim ta została liderką rankingu. Teraz wygrana Ostapenko oznacza natomiast, że na czele listy WTA znajdzie się Aryna Sabalenka. Gdyby w kobiecym tenisie znaleźć najmniej wygodną rywalkę dla Polki, to bez wątpienia byłaby to właśnie Ostapenko. Bilans z perspektywy Świątek wynosi 0-4.
Wyniki Świątek w tegorocznych turniejach Wielkiego Szlema:
Australian Open - 4. runda
Roland Garros - zwycięstwo
Wimbledon - ćwierćfinał
US Open - 4. runda
Pierwszy sprawdzian
Spotkanie w czwartej rundzie US Open postrzegane było jako pierwsza poważna przeszkoda na drodze Polki. Wcześniej grała z niżej notowanymi przeciwniczkami. W trzeciej rundzie rozbiła w niecałą godzinę Kaję Juvan, w poprzednich pojedynkach też nie miała żadnych problemów.
Pierwszy set nie zwiastował jednak negatywnego rozstrzygnięcia. Co prawda na dzień dobry Iga dala się przełamać, ale później opanowała sytuację i dość spokojnie wygrała 6:3. Wygrana w pierwszym secie w przypadku Świątek była niemal gwarancją tego, że będzie schodziła z kortu jako zwyciężczyni. W 50 meczach tego sezonu ani razu nie przegrała ze stanu 1:0 w setach. W ostatnich dwóch latach tylko trzykrotnie przegrała po objęciu prowadzenia. Dwa razy miało to miejsce właśnie z Ostapenko.
Klasa rywalki
Rywalka w poniedziałkowy wieczór w Nowym Jorku bez wątpienia zagrała świetny mecz. Kilka dni wcześniej, w meczu drugiej rundy, popełniła aż 80 niewymuszonych błędów. Sporą liczbę miała w wielu innych pojedynkach. Jej styl niejako wiąże się z wieloma błędami, najważniejsze jest to, żeby liczba piłek wygranych bezpośrednio przeważała nad pomyłkami. Tak też się stało w spotkaniu ze Świątek. Bilans Ostapenko to 30:20 na korzyść winnerów.
W swoim stylu podejmowała ryzyko, czasami grała na granicy, ale najczęściej piłki lądowały w korcie. Generowała duże prędkości, grała płasko i precyzyjnie. Niestety Polka często starała się dorównać rywalce pod względem siły, chciała uderzyć jeszcze o pół tempa szybciej, wchodzić w dynamiczne wymiany, a to w meczach z Ostapenko najczęściej jest zgubne. Od stanu 6:3, 3:4 Świątek nie wygrała aż osiem gemów z rzędu! To wartości w zasadzie w jej meczach niespotykane.
W trzecim secie została kompletnie zdominowana. W pewnym momencie przegrała w nim aż dziesięć punktów z rzędu. Została aż cztery razy przełamana. Z osiemnastu punktów rozegranych przy jej serwisie wygrała zaledwie pięć. Nawet na koniec, kiedy przy stanie 0:5, przełamała Ostapenko, dostała odrobinę nadziei na pogoń, to chwilę później mecz przy jej serwisie się zakończył. Sporo było błędów z forehandu. Uderzała nim niepewnie, momentami nieczysto. Oprócz samego odpadnięcia z turnieju pozostaje żałować, że nie zobaczymy Igi w meczu z Coco Gauff, z którą mogła się spotkać w ćwierćfinale. To mogło być jedno z najciekawszych i najbardziej medialnych spotkań tego sezonu.
- Jestem zaskoczona, że mój poziom zmienił się tak drastycznie, ponieważ zazwyczaj, gdy gram źle, to ma to miejsce na początku, a na pewnym etapie nadrabiam zaległości albo po prostu rozwiązuje problem. Tym razem było odwrotnie. Naprawdę nie wiem co się stało z moją grą. Nagle straciłam kontrolę. Muszę obejrzeć ten mecz, bo tak naprawdę nie wiem, dlaczego zaczęłam popełniać tak wiele błędów - powiedziała po meczu.
Powtórka z dwóch innych Szlemów
W Ameryce Północnej przegrała z Jessiką Pegulą, Coco Gauff i Ostapenko. Ostatni wygrany turniej, w którym mierzyła się z czołowymi rywalkami to Roland Garros. Cały czas nie widać rozwiązania problemu z mocno i płasko grającymi przeciwniczkami. W podobny sposób co w poniedziałek Łotyszka, pokonała Igę w Australian Open Danielle Collins. Amerykanka też grała płasko, mocno, po prostu za szybko. To są momenty, w których Polka nie bardzo potrafi znaleźć odpowiedź. Nie zmienia tempa, rytmu, a chce rywalizować na to, kto uderzy mocniej, a z kimś takim nie możesz iść na wymianę ciosów. Wynikowo martwić może też to, że w zasadzie powtórzyła się sytuacja z poprzedniego turnieju Wielkiego Szlema, z Wimbledonu, kiedy z Eliną Switoliną gładko przegrała trzeciego seta.
Od następnego tygodnia czeka ją nowa rzeczywistość. Sabalenka zostanie liderką, a ona, po 75 tygodniach na szczycie, będzie musiała gonić. Natomiast nie ma też co nadmiernie przykład wagi do samego rankingu, on jest jedynie odzwierciedleniem tego, co na korcie. Świątek to w tym momencie punktowo druga najlepsza tenisistka sezonu i bez względu na rozstrzygnięcia w Wimbledonie się to nie zmieni. Trudno jednak nie zauważyć, że kilka rywalek ją dogoniło, to już zupełnie inna rzeczywistość niż w sezonie 2022.
Zobaczymy, jak teraz przyjmie rolę tej drugiej. To może być bodziec do jeszcze mocniejszej pracy, poszukania nowych rozwiązań, ale też zejście z obciążeń utrzymania "1". Tydzień w tydzień liczno Idze tygodnie, które spędziła na szczycie. To z jednej strony wielki splendor, przywilej, ale też spora presja, bo każdy właśnie ciebie chce z niego strącić. Zmiany na pierwszej pozycji to rzecz w tenisie naturalna, po US Open dokona się także wśród mężczyzn.
Za Świątek ostatni w tym sezonie Wielki Szlem, ale to jeszcze nie koniec sezonu. Jesienią WTA Tour wraca do Azji, a w październiku, chociaż jeszcze nie wiadomo kiedy i gdzie, zostaną rozegrane WTA Finals. Okazji na rewanże zatem nie zabraknie, a dotąd postrzegano Polkę jako zawodniczkę, która bardzo lubi się rewanżować, ma mentalność wojowniczki. Będzie świetna okazja, żeby to udowodnić.