Tak Xavi odbudował lidera Barcelony. Piłkarz zachwycony, ustanawiał rekord za rekordem. "To kluczowa zmiana"
Rzadko się zdarza, by w drużynie preferującej z natury tak ofensywny styl jak FC Barcelona, jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy był bramkarz. Tymczasem Marc-Andre ter Stegen zanotował chyba najlepszy sezon w dotychczasowej karierze. Oto klucz do jego renesansu formy.
Ustanawiał rekord za rekordem. Nic dziwnego, skoro w całych rozgrywkach przepuścił zaledwie 16 strzałów. Jeśli do tego dodamy, że Barcelona dokładnie połowę wszystkich goli straciła w ostatnich pięciu kolejkach, wychodzi na to, że wcześniej w defensywie prezentowała futbol nie z tej ziemi. Ale nie zawsze tak to wyglądało. Często to właśnie Marc-Andre ter Stegen ratował “Dumę Katalonii”. Niemiec jest piłkarzem “Blaugrany” już od blisko dekady. W tym czasie miewał wzloty i upadki, kilkukrotnie mówiło się nawet o jego możliwym transferze do innego zespołu. Wygrywał z nią najważniejsze klubowe trofea, sięgał też po indywidualne wyróżnienia. To właśnie jednak w tym minionym sezonie osiągnął życiową formę. A fakt, że stało się to po objęciu zespołu przez Xaviego Hernandeza, wcale nie jest przypadkiem.
Nietypowa kuracja
Po odejściu Jordiego Alby i Sergio Busquetsa będzie ostatnim zawodnikiem Barcelony, który pamięta triumf w Lidze Mistrzów (Sergi Roberto w finale 2015 przeciwko Juventusowi był poza kadrą meczową). Choć ledwo przekroczył trzydziestkę, już teraz traktowany jest jako jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w całym składzie. Przy braku takich zawodników jak Neymar, Suarez, Messi, Pique oraz wyżej wymieniona dwójka, to Ter Stegen w głównej mierze będzie musiał wziąć na swoje barki funkcję lidera drużyny.
Tyle że tak naprawdę to nastąpiło już jakiś czas temu. Jako kapitan zadebiutował we wrześniu 2018 roku, czyli jeszcze za kadencji Ernesto Valverde. Krótko mówiąc - szmat czasu temu. Później na stałe dostał się do rady drużyny, po zimowym odejściu Pique wiele wskazywało, że na stałe zostanie tym głównym kapitanem. Choć na razie opaska przypadła Sergiemu Roberto, wiemy, że Hiszpan dość często pauzuje. A to sprawia, że w świadomości wielu kibiców “Blaugrany” jej kapitanem od dawna jest właśnie Niemiec.
Co najważniejsze, jak na prawdziwego lidera przystaje, obok umiejętności wolicjonalnych dochodzą do tego te boiskowe. Forma, jaką zaprezentował w mijającym sezonie, była wręcz zjawiskowa. Dość szybko okazało się, że jego łupem padnie Trofeo Zamora. Ostatecznie zdobył je, wyrównując rekord czystych kont w lidze (26). Barcelona z Ter Stegenem między słupkami łącznie straciła zaledwie 0,47 gola na mecz! Trudno się oprzeć wrażeniu, że to aktualnie najlepsza wersja Niemca podczas jego pobytu na Camp Nou.
- Wśród kibiców popularna jest żartobliwa teoria, zgodnie z którą Mats, niczym Samson, czerpie siłę z włosów - i to ponoć kuracja dała imponujące efekty (wiele wskazuje na to, że bramkarz w ostatnich miesiącach przeszedł zabieg transplantacji włosów - przyp. red.). Mówiąc jednak bardziej poważnie, minione sezony to nawracające problemy zdrowotne, a w tym był od nich wolny i tu właśnie upatrywałbym wystrzału jego formy - mówi w rozmowie z nami Michał Gajdek, redaktor naczelny “FCBarca.com”.
Ósmy najlepszy
Żarty żartami, ale Ter Stegen w ostatnich latach momentami mógł naprawdę rwać włosy z głowy, gdy obserwował poczynania kolegów z formacji defensywnej. Oczywiście, Barcelona w mijających rozgrywkach na papierze wyglądała bardzo solidnie, jeśli chodzi o grę w tyłach, ale w rzeczywistości niekoniecznie zawsze tak dobrze to wyglądało. Kiedy na boisku brakowało niekwestionowanego lidera obrony, Ronalda Araujo, kibicom “Dumy Katalonii” towarzyszyła dość spora niepewność.
- Na pewno koledzy dali mu dużo okazji do wykazania się. Ale podobnie wyglądało to też w zeszłych latach, a on z tych możliwości nie korzystał. Myślę, że Barcelona zaczęła bronić lepiej we własnym polu karnym i to też przełożyło się na lepszą formę Niemca. Jeśli miałbym jednak wskazać pole, w którym wciąż mógłby się poprawić, to nieco na siłę postawiłbym na wyjścia do dośrodkowań. W dalszym ciągu odczuwam ukłucie niepewności, gdy widzę jego interwencje na przedpolu. Poza tym tak naprawdę trudno mu coś zarzucić - zarówno w obronie, zwłaszcza na linii, jak i przy wyprowadzaniu piłki - wyjaśnia Gajdek.
O tym, że Niemiec w tym roku nie tylko bronił to, co musiał, ale również dodał coś od siebie, najlepiej świadczą też statystyki. Golkiper “Barcy” wykonał aż 1225 podań i był pod tym względem ósmym najlepszym zawodnikiem w całej drużynie. Wpuścił też blisko dziewięć goli mniej niż wskazywałby na to współczynnik oczekiwanych straconych bramek. To najlepszy wynik w lidze.
Xavi miał plan
Nie ulega wątpliwości, że zmiana w nastawieniu do gry przez wielu zawodników Barcelony nastąpiła w momencie, kiedy do klubu powrócił Xavi. Choć pierwsze, niepełne rozgrywki w roli menedżera okazały się dla legendy “Dumy Katalonii” mocno średnie, na efekt trzeba było czekać do tego sezonu. W nim Barcelona, niczym za najlepszych lat jego trenera na boisku, w cuglach wygrała tytuł. Mimo że nadal tęskni za sukcesami w Europie, pierwsze mistrzostwo kraju od 2019 roku i tak jest wielkim osiągnięciem - szczególnie biorąc pod uwagę różne problemy, które targają klubem.
Wszyscy rozumieją, że zwycięstwo w lidze to w dużej mierze zasługa z jednej strony Xaviego, a z drugiej zawodników takich jak Lewandowski, Pedri, Gavi czy właśnie Ter Stegen. Szkoleniowiec “Barcy” określa Niemca w dosłownym tłumaczeniu mianem “piłkarza, który nie podlega negocjacji”. Z kolei golkiper na przestrzeni minionego roku często odwdzięczał się swojemu bossowi w wywiadach, podkreślając jego rolę w zmianie mentalności całego zespołu.
- Przyszedł tutaj, miał plan i chciał wszystko wprowadzić jak najszybciej to możliwe, chociaż pewnie i tak zajęło to nieco dłużej, niż to sobie wyobrażał. Teraz widzimy postęp krok po kroku. To bardzo ciekawe, jak jako zespół potrafimy zareagować w zależności od sytuacji. Tak naprawdę w każdym momencie jesteśmy przygotowani na inny wariant. Proces budowania zespołu zawsze trwa kilka miesięcy, ale teraz wiem, że znajdujemy się już w tym właściwym miejscu - mówił w lutym tego roku na łamach “Guardiana”.
Wciąż nienasycony
Wspomniane wcześniej problemy zdrowotne Ter Stegena rzeczywiście dość mocno wpływały na jego formę w minionych sezonach. W pewnym momencie szerokim echem odbiła się informacja na temat prośby o niepowoływanie go do reprezentacji Niemiec. Wbrew pierwotnym plotkom, wcale nie chodziło tu jednak wcale o ciężką rywalizację o miejsce w składzie z Manuelem Neuerem, ale właśnie kwestie zdrowotne. Piłkarz “Barcy” przez ostatnie siedem lat opuszczał jedynie pojedyncze mecze ligowe, a przecież kilkakrotnie musiał się w tym czasie zmagać z dosyć poważnymi problemami z kolanami.
I w tym przypadku kluczem do sukcesu również okazał się Xavi. Sam miewał kontuzje bardzo sporadycznie, a jako były piłkarz doskonale zdawał sobie sprawę z tego, czego potrzebuje zawodnik, by unikać urazów. Ter Stegen w wywiadach często podkreśla, że u nowego trenera złapał niezbędny balans polegający na tym, że czasem zamiast trenować, może odpocząć dzień dłużej, by po prostu lepiej się zregenerować. Xavi doskonale to rozumie, a za tym wszystkim idzie większa wytrzymałość i odporność na urazy.
- Dla mnie czasem lepiej jest po prostu przez chwilę odpocząć, spędzić ten czas z rodziną czy przyjaciółmi i po prostu się nim cieszyć. Po dziesięciodniowym maratonie, podczas którego zagrasz trzy mecze, możesz sobie pomyśleć, że chciałbyś coś jeszcze zrobić. Tymczasem dużo korzystniej jest po prostu postawić wtedy na odpowiednią regenerację i przygotowanie się do kolejnego spotkania. Ta zmiana była kluczowa, a Xavi jest trenerem, który takimi sytuacjami świetnie zarządza - tłumaczył MAtS.
Ter Stegen zapewne marzy teraz, by podtrzymać taką formę również w przyszłym sezonie. Z Barceloną sięgnął już po wszystko, ale to wcale nie oznacza, że jest piłkarzem nasyconym. 31-latek wciąż nie do końca spełnił się w reprezentacji Niemiec, w której niemal zawsze był jedynie tłem dla Manuela Neuera. Teraz, przy dopiero dochodzącym do zdrowia koledze z Bayernu, to właśnie zawodnik Barcelony ma szansę na dłużej wskoczyć między słupki “Die Mannschaft”. Zobaczymy, ile roboty przysporzą mu na PGE Narodowym reprezentanci Polski.