Tak Śląsk Wrocław pędzi w przepaść. "Niczego się nie nauczą"

Tak Śląsk Wrocław pędzi w przepaść. "Niczego się nie nauczą"
Mateusz Porzucek / pressfocus
Samuel - Szczygielski
Samuel SzczygielskiDzisiaj · 14:27
Śląsk Wrocław znajduje się nad przepaścią. Po wicemistrzowskim sezonie nastała zapaść, ta ekipa nie przypomina już drużyny z poprzednich rozgrywek. A wypisani z niej zostali najpierw trener Jacek Magiera i dyrektor sportowy David Balda, a teraz także prezes Patryk Załęczny.
Były już prezes Śląska objął stanowisko we wrześniu 2023 roku. Stało się to niespodziewanie, bo Załęczny w latach 2013-2016 pracował w klubie, tyle że… w biurze prasowym. Ale jego kariera się rozwinęła i dostał on najciekawszą zapewne propozycję w swoim życiu. Jednak historia Patryka Załęcznego w Śląsku już się zakończyła, o czym pierwszy informował Piotr Potępa z portalu igol.pl. A jak pisze Gazeta Wrocławska, nowym prezesem ma zostać Sergiusz Kmiecik, były p.o. prezesa wrocławskiego ZOO.
Dalsza część tekstu pod wideo

Najsłabsi tu, najsłabsi tam

Ale to nie tekst o roli prezesa tego mocno upolitycznionego, miejskiego klubu, a o drużynie, która miała wszystko na wyciągnięcie ręki, a dziś staje się - przykro to pisać - pośmiewiskiem w polskiej piłce. Śląsk rozpadł się w rok. I to z tymi samymi ludźmi u sterów, chociaż można tu się zastanawiać, czy zastąpienie Jacka Magiery - za którym stali piłkarze - niezgodnym duetem Michał Hetel i Marcin Dymkowski, nie było kulminacyjnym momentem, gdy stracono najwięcej ważące punkty jesienią. Abstrahując od tego - Śląsk przeszedł w pół roku od wicemistrzostwa po niemal pewny spadek z ligi.
Dokładnie rok temu Śląsk był liderem Ekstraklasy z trzema punktami przewagi nad Jagiellonią i pięcioma nad Lechem (a zespół z Poznania rozegrał jedno spotkanie więcej). Dzisiaj jest czerwoną latarnią tabeli. Rok temu miał najszczelniejszą defensywę w lidze, stracił tylko 15 bramek w 19 meczach. Teraz ma drugą najgorszą obronę, a niestety musimy tu dodać, że także najsłabszą ofensywę - 16 goli w 20 kolejkach brzmi jak żart.
Mówimy o upadku, który jest mocno podkreślany przez jeszcze jedną statystykę - rok temu po 19 kolejkach Śląsk miał na koncie 12 zwycięstw i dwie porażki. Dzisiaj? Skrajnie odwrotnie. W 20 meczach JEDNA wygrana i 11 przegranych. Wszystkie znaki na niebie mówią, że Śląsk spadnie z ligi. To tylko kwestia odroczenia - w której kolejce stanie się to oficjalne.

Nad przepaścią

Ale hasło ’’pewny spadek” pojawiło się po straceniu gola w Radomiu w ostatniej akcji meczu w miniony weekend. Ale padało też tydzień temu po samobójczym trafieniu Matsenki i porażce 1:3 z Piastem, a także bez większego sprzeciwu padało po późnojesiennych spotkaniach z Puszczą Niepołomice, Lechią Gdańsk i Radomiakiem Radom - z każdym z rywali w walce o utrzymanie Śląsk przegrał jedną bramką.
W Ekstraklasie Śląsk gra nieprzerwanie od sezonu 2008/09. Najlepsze lata to na pewno 2011-2013, ponieważ je jako jedyne można określić ciągłością - po sukcesie w postaci wicemistrzostwa rok później przebito sufit i zdobyto tytuł, a w kolejnym sezonie zespół pozostał w czołówce ligi będąc na najniższym stopniu podium. Niestety ciągłości, powtarzalności już nie ma. Chyba że mówimy o powtarzalności złych, nietrafionych ruchów.
Patryk Załęczny, który dziś stracił pracę w roli prezesa, nie jest jedynym winnym, pewnie nawet nie głównym winnym. Ale tutaj winnych z nazwiska nie ma co wskazywać, bo cały klub jest nad przepaścią i każdy z osobna odczuje - jeśli już nie odczuł - znaczące konsekwencje. Miasto zarządzające klubem pewnie i tak niczego się nie nauczy, nie w tej lidze. A też nie mamy podstaw, by sądzić, że nadchodzący spadek będzie dla Śląska jak katharsis.

Przeczytaj również