Tak rośnie przyszła legenda Manchesteru City. "Grał, nawet kiedy na to nie zasługiwał"

Tak rośnie przyszła legenda Manchesteru City. "Grał, nawet kiedy na to nie zasługiwał"
Matt Wilkinson / Focus Images / MB Media / PressFocus
Phil Foden w półfinale Ligi Mistrzów pełni rolę kluczowego zawodnika Manchesteru City. Do tej roli ciągle młody reprezentant Anglii był przygotowywany przez Pepa Guardiolę przez kilka ostatnich lat. Teraz to on może przesądzić o najważniejszych rozstrzygnięciach na finiszu sezonu.
- Powiedziałeś, że jest najbardziej utalentowanym zawodnikiem, jakiego kiedykolwiek trenowałeś - zagaił przed ubiegłorocznym finałem Ligi Mistrzów Pepa Guardiolę, na temat Phila Foden, Rio Ferdinand. - Możesz to wyjaśnić?
Dalsza część tekstu pod wideo
- Po pierwsze, najlepszym jest Messi - zaczął swoją odpowiedź menedżer Manchesteru City. - Ale ja nie spotkałem Leo Messiego w wieku 17 lat, czyli wtedy, kiedy poznałem Phila. Na tym etapie nigdy nie widziałem zawodnika z takim potencjałem.

Rozkwit

To była miłość, a przynajmniej uwielbienie, od pierwszego wejrzenia. Kiedy latem 2016 roku Pep Guardiola przejął trenerskie stery w Manchesterze City i zaczął przyglądać się poszczególnym obszarom funkcjonowania klubu, jego uwagę natychmiast przykuł filigranowy pomocnik zespołu do lat 18. Kibicujący City od dziecka Phil Foden dopiero co podpisał wtedy pierwszy, juniorski kontrakt z klubem, a już wydawał się piłkarzem skrojonym pod byłego szkoleniowca Barcelony.
Zauroczenie było tak wielkie, że jeszcze w pierwszej połowie premierowego sezonu pracy Guardioli na Wyspach, Hiszpan powołał 16-letniego młokosa do meczowej kadry dorosłego zespołu na ostatnie spotkanie fazy grupowej Ligi Mistrzów z Celtikiem.
Pod wodzą Guardioli Manchester City zakończył rozgrywki 2016/17 bez żadnego trofeum. Jego największa nadzieja na przyszłość rokowała za to coraz lepiej. W maju Foden zdobył bramkę w przegranym po konkursie rzutów karnych przez reprezentację Anglii finale młodzieżowych mistrzostw Europy do lat 17 przeciwko Hiszpanii. Następnie pojechał z pierwszą drużyną City na letni obóz przygotowawczy do sezonu. W trakcie tournee po Stanach Zjednoczonych wystąpił w podstawowym składzie m.in. w towarzyskim spotkaniu z Realem Madryt. Wreszcie, w październiku zrewanżował się Hiszpanom, strzelając im dwa gole w zwycięskim finale młodzieżowych mistrzostw świata do lat 17. Na koniec turnieju otrzymał “Złotą Piłkę” dla najlepszego zawodnika imprezy.
Nie było na co czekać. Po powrocie z mundialu Guardiola znowu umieścił rewelacyjnego nastolatka w meczowej osiemnastce zespołu na mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów z Feyenoordem. Ale tym razem, na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry, wpuścił go na boisko. I to przy wyniku 0:0. Dwa tygodnie później Foden zagrał już w pełnym wymiarze czasowym przeciwko Szachtarowi Donieck. Do końca sezonu zdążył uzbierać 10 występów we wszystkich rozgrywkach. Jeszcze przed 18. urodzinami został najmłodszym w historii zawodnikiem z medalem za mistrzostwo Premier League.

Nauka

Guardiola stopniowo wprowadzał bajecznie wyszkolonego technicznie nastolatka do wielkiego futbolu. W sezonie 2018/19 wychowanek Manchesteru City występował już wyłącznie w zespole seniorów. Zaczął też wpisywać się na listę strzelców, choć głównie w rozgrywkach pucharowych i przeciwko rywalom z niższych lig.
- Nie możemy zapominać, że rywalizował w młodym wieku o miejsce w składzie z Davidem Silvą, Kevinem de Bruyne, Sergio Aguero, Gabrielem Jesusem, Raheemem Sterlingiem czy Leroyem Sane - zwracał uwagę Guardiola jakiś czas później.
Kredyt zaufania, jaki otrzymał Foden, i tak był ogromny.
- Czasami grał, kiedy na to nie zasługiwał - przyznał menedżer Manchesteru City.
Pierwszy wielki moment młodego Anglika na najwyższym piłkarskim poziomie miał miejsce pod koniec wspominanego sezonu. Foden zdobył, co ciekawe głową, jedyną bramkę w ligowym meczu z Tottenhamem. Nie tylko Guardiola, ale również szatnia drużyny już wtedy czuła, że premierowe trafienie niezwykle uzdolnionego pomocnika na boiskach Premier League będzie pierwszym z wielu, jakich spodziewano się po nim w kolejnych latach. Po spotkaniu ze Spurs Bernardo Silva przekazał Fodenowi przyznaną Portugalczykowi nagrodę dla najlepszego gracza meczu.
Manchester City ukończył ostatecznie pamiętny, morderczy wyścig o mistrzostwo kraju o jeden punkt przed Liverpoolem. Krajowy prymat został obroniony.
W sezonie 2019/20 liczba występów Fodena ponownie wzrosła. Nadal nie był on jednak podstawowym zawodnikiem City. Z perspektywy czasu sam Anglik nie ukrywa, że potrzebował kilku lat treningów, by dostosować się do wymagań Guardioli.
- W kategoriach młodzieżowych cofałem się nisko, za każdym razem chciałem dotknąć piłkę i rozwiązywać wszystkie problemy boiskowe - tłumaczył różnicę niespełna 22-letni obecnie zawodnik w niedawnym wywiadzie udzielonym miesięcznikowi “France Football”. - W skrócie: chciałem brać sprawy w swoje ręce. Ale kiedy grasz w pierwszym zespole Manchesteru City, musisz ustawiać się znacznie wyżej. Niżej jest pełno super utalentowanych facetów, którzy dostarczą ci podania. Kiedy byłem młodszy, uwielbiałem robić to, co robią obecnie nasi środkowi pomocnicy. Ale aktualnie moim zadaniem jest zdobywanie bramek i zaliczanie asyst. Rozwinąłem mój sposób gry tak, by być bardziej efektywnym w okolicach pola karnego przeciwnika.
- Zajęło mi to kilka lat - przyznał Foden. - Musiałem najpierw dostać się do pierwszego zespołu i przystosować do nowego rodzaju piłki nożnej. Potrzebowałem wielu treningów, aby poczuć się swobodnie i lepiej zrozumieć grę.

Wyjście z cienia

Równomiernie z liczbą występów rósł kredyt zaufania. Kiedy niespełna dwa lata temu Manchester City opuszczał David Silva, klub nie ściągnął w jego miejsce żadnego nowego piłkarza. Guardiola uważał, że zadaniu zastąpienia legendarnego pomocnika z Hiszpanii podoła przygotowywany do tego od kilku lat Foden. Nie pomylił się.
Klubowy wychowanek osiągnął symboliczną dojrzałość na początku lutego ubiegłego roku. City wygrało wtedy aż 4:1 na Anfield. Foden strzelił gola, zaliczył asystę i został uznany zawodnikiem meczu.
- Teraz będzie inaczej - podkreślił wówczas Guardiola. - Musi zachować spokój i zrozumieć, że pojawią się trudne okresy. Wszystko zależy od tego, czy zachowa pokorę. Zobaczymy, czy poradzi sobie w tym wieku z oczekiwaniami. Teraz ludzie będą spodziewali się po nim wyjątkowych rzeczy w każdym spotkaniu. To najtrudniejsza rzecz. Najwięksi zawodnicy nie rozgrywają jednego wielkiego meczu na Anfield. Oni utrzymują równą formę przez pięć kolejnych lat. Nie mają przy tym żadnych kontuzji, a cały czas grają. To następny cel dla Phila.
Menedżer Manchesteru City jasno zakomunikował też podopiecznemu, że skończyło się granie “za potencjał”.
- Kiedy będę uważał, że może nam pomóc, zagra - zaznaczył Guardiola. - A kiedy uznam, że kto inny zasługuje na grę, nie będzie grał.

Problemy

Pep Guardiola doskonale wiedział, co mówi. Nie trzeba było długo czekać, aż Phil będzie musiał zmierzyć się z przeciwnościami. I to w dużej mierze na własne życzenie. Jeszcze na początku sezonu 2020/21 Foden, świeżo po debiucie, został wraz z Masonem Greenwoodem wydalony ze zgrupowania dorosłej reprezentacji Anglii za złamanie obowiązującego regulaminu. Następnie nie znalazł się na liście powołanych na kolejne zgrupowanie.
Po tym, jak selekcjoner Gareth Southgate przywrócił wschodzącą gwiazdę rodzimego futbolu do kadry, Foden szybko pokazał w niej swój nietuzinkowy talent. Do tego stopnia, że finały EURO 2020 rozpoczął jako podstawowy i wyróżniający się zawodnik drużyny. Kolejne rozczarowanie czaiło się jednak tuż za rogiem. W trakcie turnieju pomocnik City stracił miejsce w wyjściowej jedenastce, a decydujący o tytule mistrza Europy mecz z Włochami opuścił z powodu urazu stopy. Kontuzja sprawiła, że przegapił zresztą następnie również początek bieżącego sezonu.
W grudniu ubiegłego roku Foden raz jeszcze dał o sobie znać za sprawą jeszcze nie do końca, a na pewno nie zawsze, profesjonalnego podejścia do zawodu. Kiedy młody Anglik zabalował wraz z Jackiem Grealishem po wysoko wygranym spotkaniu z Leeds United (7:0), w którym otworzył wynik meczu, kilka dni później Guardiola posadził obu reprezentantów kraju na ławce rezerwowych przy okazji wyjazdowej konfrontacji z Newcastle United. I żadnego nie wpuścił na boisko. Foden wystąpił dopiero w kolejnej potyczce z Leicester City. Ale w roli zmiennika.

W sekundę

Obok momentami zapierających dech w piersiach umiejętności technicznych oraz niezwykłej chęci do nauki, właśnie łatwość w pokonywaniu trudności stanowi jednak jeden z największych atutów Phila Fodena.
- Kiedy ten facet popełni błąd, zapomina o nim w sekundę - zauważył Pep Guardiola we wspomnianej na początku tego artykułu rozmowie z Rio Ferdinandem na antenie “BT Sport”. - Od razu myśli o następnej akcji.
Doskonałe potwierdzenie powyższych słów menedżera Manchesteru City stanowi zdarzenie z 90. minuty pierwszego meczu ubiegłorocznego ćwierćfinału Ligi Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund. Foden zdobył w nim bramkę, która rozstrzygnęła losy rywalizacji (2:1). Po strzeleniu gola nie okazał jednak żadnej radości. Wcześniej zmarnował bowiem kilka podbramkowych okazji, które o mały włos nie kosztowały jego drużyny wygranej. Anglik wcale nie zapomina zatem o niepowodzeniach. Ale te nie przeszkadzają mu w kolejnych podejmowanych działaniach. A może nawet tylko dodatkowo wzmacniają jego determinację.
Rok temu Foden wpisał się na listę strzelców również w spotkaniu rewanżowym przeciwko BVB, prowadząc City do pierwszego półfinału Ligi Mistrzów pod wodzą Guardioli. Sezon zakończył jako finalista rozgrywek. I oczywiście, już po raz trzeci, jako mistrz Anglii.
Z biegiem bieżących rozgrywek 21-letni pomocnik, który na aktualnym etapie kariery występuje najczęściej w roli lewoskrzydłowego, staje się coraz bardziej decydujący. W tym sezonie Foden znowu trafił do siatki na Anfield. Przesądził też o jednobramkowych, wyjazdowych wygranych z Brentford i Evertonem. Największe chwile ponownie notuje jednak w Lidze Mistrzów. Ćwierćfinałową batalię z Atletico Madryt rozpoczął tym razem na ławce rezerwowych. Po wejściu na boisko potrzebował następnie kilkudziesięciu sekund, by obsłużyć znakomitym, decydującym podaniem Kevina De Bruyne. W rewanżu zagrał już od pierwszej do ostatniej minuty. Dla odmiany, błysnął walecznością, tak bardzo niezbędną w każdym starciu przeciwko ekipie prowadzonej przez Diego Simeone.
W pierwszym meczu półfinałowym z Realu Madryt Anglik dołożył z kolei, głową, jedną z bramek. To do niego należało ponadto najbardziej efektowne zagranie spotkania, widoczne na poniższym wideo.
Przed rewanżem na Estadio Santiago Bernabeu najbardziej wartościowym zawodnikiem Manchesteru City z pewnością pozostaje De Bruyne. Równocześnie to Foden, który zaliczył dwie asysty oraz asystę drugiego stopnia w sobotnim meczu ligowym z Leeds United, z rosnącą systematycznością daje o sobie znać rywalom w najbardziej kluczowych momentach. Właśnie do tego przez kilka lat przygotowywał go Pep Guardiola. Czy to właśnie reprezentant Anglii przesądzi dziś wieczorem o drugim z rzędu awansie najlepszej drużyny Premier League do finału Ligi Mistrzów?
Nawet jeśli nie, to nadal dopiero początkowy etap spodziewanej, wielkiej kariery przyszłej legendy Manchesteru City. On się nie podda.

Przeczytaj również