Tak Robert Lewandowski zadebiutował w La Liga. "Przeciwnicy nie wiedzieli, jak go kontrolować"
Jak Robert Lewandowski wypadł w swoim pierwszym meczu w lidze hiszpańskiej? Czy pomimo zera na koncie bramkowym można uznać jego występ za nieudany? Dokładna analiza gry Lewandowskiego w spotkaniu z Rayo Vallecano pokazuje, że wiele zachowań Polaka świadczyło o najwyższej piłkarskiej klasie.
Robert Lewandowski, jako środkowy napastnik w systemie 1-4-3-3 Xaviego, od początku meczu mógł zwrócić uwagę swoim niejednoznacznym ustawieniem. Pełnił rolę centralnego gracza linii ataku, lecz jego pozycje na boisku niekoniecznie odpowiadały typowym strefom kojarzonym z „dziewiątką”.
Jak można było zauważyć na poprzedniej grafice, ”Lewy” zajmował często miejsce pomiędzy bocznym a środkowym defensorem Rayo oraz między skrajnym i centralnym pomocnikiem. Jest to strategiczne miejsce w grze pozycyjnej Xaviego, w tzw. cuadrado, czyli kwadracie. Znajdujący się w nim RL9 sprawiał problem w kryciu czterem przeciwnikom, którzy mogli zawahać się, zanim podjęli decyzję o doskoku do Polaka. Zachowania w takich sytuacjach zostały celnie skomentowane przez samego napastnika w wywiadzie dla ”The Athletic”:
- Czasem brak ruchu jest najlepszym posunięciem, ponieważ może to poruszyć przeciwnikiem. Nagle to on musi wykonać pierwszy ruch. Może nie być na to gotowy. Ten moment zawahania jest wszystkim, czego potrzebujesz.
Co więcej, w meczach z zespołami broniącymi z czterema zawodnikami w jednej linii – jak np. Rayo – Lewandowski ustawiony w ten sposób może sprawniej otrzymać podanie prostopadłe, ponieważ wyjściowo żaden z rywali nie odcina pod kątem linii podania do Roberta.
”Lewy” znajdował się w ”kwadracie” głównie w chwilach, kiedy Barcelona zmieniała stronę gry. Co więcej, czynił to z dala od piłki, dzięki czemu niepokoił rywali również z – pozornie – mniej niebezpiecznych miejsc, trzymając ich w niepewności. To z kolei sprawiało, że ci musieli kontrolować polskiego snajpera swoim ustawieniem i pozostawiali większe odległości między sobą. W te przestrzenie mogli wbiegać partnerzy Roberta z linii pomocy…
… na co wskazywał Lewandowski, komunikując się z nimi.
Już pod samym polem karnym, gdzie jest dużo mniej wolnej przestrzeni, ścinał czasem ze strony dalszej na bliższą, skupiając na sobie uwagę obrońcy, który podążał za nim. Otwierało to strefę do wbiegnięcia dla pomocnika i to on wtedy stawał się głównym źródłem zagrożenia – znajdował się w niewielkiej odległości od bramki, dlatego pozostawienie mu skrawka murawy mogło zakończyć się kolejnym przemieszczeniem. Tym razem piłki do siatki. Mógł na tym skorzystać także sam Lewandowski, czyhając na delikatne zgranie, odbitą piłkę czy rykoszet.
W zaawansowanej fazie ataków Barcy, oprócz kreowania gry, kapitan reprezentacji Polski próbował również, rzecz jasna, samemu dojść do sytuacji strzeleckiej. Zadanie to nie było łatwe, ponieważ goście z Madrytu bardzo szybko organizowali się w obronie i zamykali niemal wszystkie drogi do własnej bramki. ”Lewy” postanowił więc stać się dla nich niewidzialny. Podobnie jak napastnicy w zespołach Pepa Guardioli, RL9 ustawiał się poza polem widzenia obrońców (od tzw. ślepej strony), co w tym przypadku oznaczało niekiedy występowanie na pozycji spalonej.
Dzięki takim manewrom polski napastnik mógł nabiec na dośrodkowanie niepilnowany, dlatego podczas każdego kolejnego ataku przeciwnicy nawiązywali kontakt fizyczny z Lewandowskim, starając się go kontrolować.
Poprzednie przykłady dotyczyły gry ”Lewego” bez piłki, a z futbolówką przy nodze napastnik ”Biało-czerwonych” pełnił równie ważną rolę – i to nie tylko podczas wykończenia akcji. W konstrukcji ataków często obniżał swoje ustawienie i otrzymywał piłkę w kwadracie, lecz tym razem w sektorze środkowym. W ten sposób stawał się praktycznie ”fałszywą dziewiątką” i mógł obsłużyć kolejnym podaniem kolegów, którzy wbiegali wtedy w strefy pomiędzy.
Sieć podań (passing network) z meczu z Rayo wskazuje na to, że Lewandowski był centralną postacią ataków ”Barcy” na połowie przeciwnika, wymieniając podania z wieloma partnerami z przednich formacji.
Role poszczególnych piłkarzy w systemie ”Blaugrany” charakteryzują się płynnością, dlatego RL9 – oprócz wprowadzania kolegów w ostatnią tercję boiska – sam otrzymywał podania, kiedy to partnerzy zajmowali niskie pozycje. W tych sytuacjach Lewandowski dobrze chronił piłkę z obrońcą na plecach i rozwijał atak Barcelony we współpracy ze skrzydłowymi.
Należy również zaznaczyć, że w niektórych momentach nie przyjmował otwartej pozycji ciała, choć samym wyjściem do piłki pozostawił już obrońcę na wykroku. Przez to tracił chwilami cenne dziesiątki sekund na zbędne kontakty z piłką do obrócenia się przodem do bramki Rayo i dalszego rozegrania akcji.
Nie zmienia to faktu, że Robert Lewandowski znajduje się w elitarnym gronie napastników, którzy czynią największy użytek z otrzymanej piłki. Nie inaczej było sobotniego wieczora na Camp Nou. Pomimo braku zdobytych goli, kapitan ”Biało-czerwonych” w największym stopniu spośród wszystkich graczy tworzył zagrożenie pod bramką gości po własnych przyjęciach piłki. Zanim jednak do tego doszło, RL9 wiedział, jak się ustawić względem partnerów, przeciwników, przestrzeni i piłki oraz przewidywał, co się wydarzy w kolejnej sekwencji ataków. Niewątpliwie z taką świadomością i wykonaniem jest w stanie dodać do gry FC Barcelony kilka kluczowych detali, które mogą przyczynić się do odniesienia przez klub wyczekiwanego sukcesu sportowego.