Tak Polacy radzą sobie w Rosji. Krychowiak zamknął usta hejterom, Szymański gotowy do wielkiego transferu

Tak Polacy radzą sobie w Rosji. Krychowiak zamknął usta hejterom, Szymański gotowy do wielkiego transferu
Rafal Rusek / PressFocus
Mimo że nie predysponują ich do tego pozycje, na których występują, reprezentanci Polski rozstrzelali się w rundzie jesiennej rosyjskiej Tinkoff Premier Ligi i pokazali się z naprawdę niezłej strony. Furorę za naszą wschodnią granicą robi szczególnie Sebastian Szymański.
Szymański, a także Grzegorz Krychowiak, Rafał Augustyniak i Maciej Rybus - jak radzili sobie “Biało-czerwoni” na rosyjskiej ziemi w ostatnich miesiącach?
Dalsza część tekstu pod wideo

Grzegorz Krychowiak. A jednak właściwe barwy?

Niedługo po częściowo wymuszonym transferze Krychowiaka do Krasnodaru, Polak i jego nowy klub ulegli na wyjeździe Lokomotiwowi 1:2, co wykorzystały klubowe media “Parowozów”, aby dopiec 31-latkowi w kwestii wyboru barw. Niespełna cztery miesiące później to jednak “Zielono-czarni” są wyżej w tabeli od ekipy z Moskwy, która po trzech ligowych porażkach z rzędu w końcu odkuła się u siebie z FK Ufą. Co więcej, ekipa z południa Rosji prezentuje na boisku zdecydowanie lepszy styl.
Odbudowie zespołu po trudnym, poprzednim sezonie przewodzi właśnie kapitan “Krycha”. Zaufanie trenera Wiktora Gonczarenki i opaskę kapitana Polak zyskał już na początku drogi w nowym miejscu. Wszak, jak powiedział sam szkoleniowiec - jest do tego urodzony. I choć sam reprezentant Polski stwierdził, że w Krasnodarze gra niżej niż w Lokomotiwie, w rzeczywistości tak do końca nie jest. Trzeba tutaj wskazać na podobieństwo ról Rafała Augustyniaka i Krychowiaka - obaj występują w ustawieniu z parą “szóstek”, w której są tym bardziej ofensywnym zawodnikiem.
Ale ponieważ 31-latek z Gryfic gra w dużo lepszym klubie, przypada mu mniej gry defensywnej - zwłaszcza, że obok siebie ma od “brudnej roboty” Aleksandra Czernikowa (54 odbiory, aż 142 wygrane pojedynki [64%], ale też 9 żółtych kartek). Znów może swobodnie dawać wyraz swoim zapędom ofensywnym - zajmuje drugie miejsce w drużynie pod względem kluczowych podań na mecz oraz oddanych strzałach i, co ważniejsze, jest drugim najlepszym strzelcem w zespole (cztery gole) za świetnym Jhonem Cordobą. Uczestniczy w budowaniu akcji ofensywnych, zasłynął z długich podań i na jakiś czas wziął na siebie wykonywanie rzutów karnych (strzelone trzy na cztery).
Jesienią Polak uzbierał 15 ligowych występów (1366 minut), do trzech trafień z jedenastego metra dołożył też gola głową oraz trzy asysty. W działaniach defensywnych - bez fajerwerków - ma liczby w okolicy średniej w Rosji, jak na tę pozycję (104 wygrane pojedynki [52%], 47 odbiorów, dwie czerwone kartki - jedna za dwie żółte). Ogółem jednak wkład Grzegorza Krychowiaka w renesans formy Krasnodaru jest bardzo istotny, o czym szerzej przeczytacie TUTAJ. “WhoScored” wycenia akcje polskiego pomocnika na 6.99 (szósty w zespole), natomiast “Championat” daje średnio 6.70 (również szósty).

Rafał Augustyniak. Solidna firma

Jakkolwiek by to nie brzmiało, przed ostatnią jesienną kolejką dwa gole w trzynastu meczach faktycznie stawiały Augustyniaka na czele spisu zdobywców bramek (Eric Bicfalvi do strzelenia dwóch goli potrzebował o 100 minut więcej i dwa razy więcej strzałów) w Uralu, który do minionej soboty zdobył ich całe… osiem. Tak słabej średniej (0,47 gola na mecz) nie było w Premier Lidze od sezonu 2018/19 (0,43 bramki na mecz - Anży). O dziwo, “Trzmiele” mogą pochwalić się teraz drugą defensywą w stawce - osiemnaście straconych bramek. Tak, czy siak, indywidualnie Polak jest na dobrej drodze, aby powtórzyć niezły wynik z poprzedniej edycji, czyli cztery trafienia w 25 występach.
Do ostatniego meczu z Rostowem Rafał w Tinkoff Premier Lidze rozegrał trzynaście spotkań (1152 minuty) - przede wszystkim w parze “szóstek”, ale na przestrzeni rundy zdarzyło mu się dwa razy zagrać jako stoper, zarówno w czwórce, jak i piątce obrońców. Trzeba jednak przyznać, że to ten pierwszy wariant - w środku pola - przynosi drużynie najwięcej korzyści. Augustyniak trzyma swój poziom. Miał 59 odbiorów, 134 wygrane pojedynki (59%) i zaledwie jedną żółtą kartkę. Dla porównania, podobne liczby za ten okres mają na przykład Hwang In-Beom 113 (53%) czy Dmitrij Barinow 117 (54%), a jednak okupili je dużo większą liczbą kartek (odpowiednio cztery żółte oraz siedem żółtych i dwie czerwone).
28-latek ze Zduńskiej Woli korzysta z luzu, jaki daje mu takie ustawienie - zaraz po Bicfalvim oddaje w zespole najwięcej strzałów (17), często podłącza się do, fakt faktem - rzadkich, ofensywnych wypadów, co na przykład zaowocowało ładnym golem z Soczi. W tych akcjach raczej jest adresatem podań, niż ich “nadawcą” (1,97 xG, jedynie 0,25 xA) - wszak podstawą w grze ekipy z Jekaterynburga są dośrodkowania, a o nie może skutecznie powalczyć w polu karnym.
W ostatniej kolejce Augustyniak i Ural zadziwili wszystkich - w pięć minut “użądlili” dwukrotnie (jeden gol z asystą Rafała), a do przerwy prowadzili z Rostowem aż 4:0 - 45 minut wystarczyło, aby o połowę zwiększyć dotychczasowy dorobek strzelecki! Skończyło się 4:1.
Polak powoli rozkręcał się w tej rundzie razem z całym zespołem. Na ten moment piłkarze Uralu uciekli ze strefy spadkowej - nie przegrali od sześciu spotkań, a poprzednie z Lokomotiwem wygrali 1:0, dzięki bramce właśnie Augustyniaka, z rzutu karnego. “WhoScored” ocenia 28-latka średnio na 6.87 (piąty w ekipie), natomiast “Championat” - 6.57 (trzeci).

Sebastian Szymański. Jeden prosty trik

Decyzja Sandro Schwarza o przesunięciu Sebastiana Szymańskiego na pozycję numer osiem okazała się strzałem w dziesiątkę. Chyba można śmiało powiedzieć, że Polak rozgrywa sezon życia i idealnie wpisuje się w profil zawodnika, którego oczekiwał niemiecki trener:
- Chcemy, żeby “ósemka” miała dużo pracy, odbierała piłkę, uczestniczyła w kontrpressingu i radziła sobie z piłką na małych przestrzeniach - mówił Schwarz.
A w ostatnie, niedzielne popołudnie, na zakończenie rundy 22-latek może poprowadziłby Dynamo do objęcia prowadzenia w ligowej stawce, gdyby zawodnicy ze stolicy Rosji pokonali u siebie Zenit (ostatecznie było 1:1). Może, gdyby nie bandycki faul Wiaczesława Krotowa kolejkę wcześniej, który przedwcześnie zakończył rundę Szymańskiego.
Zdecydowanie ubolewali nad tym kibice:
- [Z Zenitem] chcemy pięknego futbolu, a do tego niezbędna jest obecność Szymańskiego na boisku - przeczytamy w sekcji komentarzy na “sports.ru”.
A fakty są takie, że stołeczny klub stracił na kluczowy mecz być może swojego najbardziej wszechstronnego zawodnika. Szymański podtrzymuje dobrą postawę w grze obronnej – 67 odbiorów (dziesiąty w lidze, drugi w zespole), 101 wygranych pojedynków (41%) i to przy jedynie dwunastu faulach. Dużo większą rolę ma natomiast w stwarzaniu zagrożenia pod bramką przeciwnika. Po szesnastu jesiennych spotkaniach ligowych miał na swoim koncie pięć goli i sześć asyst (ex-aequo pierwszy w lidze) oraz dwie nagrody dla najlepszego zawodnika meczu (z Rubinem i Arsienałem).
Spośród sześciu ostatnich podań cztery to zagrania ze stałych fragmentów gry - w tym elemencie Polak zdecydowanie wybija się na tle reszty Premier Ligi, o czym może świadczyć najwyższy w rozgrywkach (0.217) wskaźnik EPV SetPiece90 (nowatorski wskaźnik, krótko mówiąc pokazujący jak zagrania zawodnika, w tym przypadku przy stałym fragmencie, zwiększają szanse drużyny na zdobycie gola). Do tego 22-latek notuje średnio ponad trzy kluczowe podania na każde 90 minut - jest w tym aspekcie najlepszy w Dynamie oraz w ścisłej ligowej czołówce.
Oceny znanych portali potwierdzają pozytywne opinie o Polaku - średnia ocena za mecz 7.43 plasuje go na trzecim miejscu w lidze według “WhoScored” (za Malcomem i Claudinho), a “Championat” wystawił Sebastianowi średnią notę 7.00 (dziewiąta lokata, ten ranking również zdominowali gracze Zenita).

Maciej Rybus. Licznik leci

Wszystko wskazuje na to, że były piłkarz Lyonu, Legii czy Tereka dobije do granicy 200 występów w rosyjskiej Premier Lidze, zanim w czerwcu wygaśnie jego kontrakt z Lokomotiwem. Już na ten moment jest Polakiem z największą liczbą rozegranych meczów (194) u naszego północnego sąsiada.
32-latek z Łowicza zanotował w tym sezonie Tinkoff Premier Ligi 12 występów (999 minut), do których dołożył kolejne trzy w Lidze Europy. Można powiedzieć, że grał na w miarę równym poziomie na przestrzeni rundy, w przeciwieństwie do Lokomotiwu, który zaczął ligowe zmagania dobrze, za to niedawno przegrał trzy kolejne spotkania (a we wszystkich rozgrywkach - pięć kolejnych). W miarę równym - dosyć średnim. Jak na piłkarza bloku defensywnego ma mało odbiorów (33) i aż sześć żółtych kartek, choć też całkiem porządne 60% wygranych pojedynków. Natomiast dalej ma to coś jeśli chodzi o dogrania z bocznych sektorów boiska. Jesienią zanotował dwie asysty. Zarówno “WhoScored”, jak i “Championat”, oceniły ligową grę Rybusa najniżej spośród występujących w Rosji Polaków - odpowiednio na 6.59 i 6.41.
Co ciekawe, “Rybka” miał dwukrotnie okazję pograć też na prawej obronie, gdzie wystawił go nowy trener moskiewskiego klubu Markus Gisdol. Jednak z niemieckim szkoleniowcem i zarządem klubu Rybus ma chyba mieszane stosunki, od czasu wypowiedzi na temat barażowego spotkania Polski z Rosją, przy okazji której zahaczył “śliski” temat pracy (a raczej odejścia z pracy) Ralfa Rangnicka w “Loko”. Te niebezpośrednie słowa krytyki trafiły też do rosyjskiej prasy, a użytkownicy “sports.ru” szybko przewidzieli, że “jutro powie, że źle przetłumaczyli” - i tak faktycznie było. W dzisiejszych czasach bardzo łatwo o lapsus językowy.
***
Podsumowując, Polacy w swoich klubach Tinkoff Premier Ligi mają ugruntowane pozycje. O ile Grzegorz Krychowiak dopiero dołączył do Krasnodaru, o tyle w przypadku pozostałej trójki możemy jednak oczekiwać w niedalekiej przyszłości jakichś ruchów transferowych. W końcu Augustyniak i Rybus związani są kontraktami tylko do końca obecnego sezonu, a Sebastiana Szymańskiego na radarze ma niejeden poważny klub.

Przeczytaj również