Tak można ustawić kadrę czwórką w obronie. Konieczna zmiana? Wiadomo, kto mógłby zyskać

Tak można ustawić kadrę czwórką w obronie. Konieczna zmiana? Wiadomo, kto mógłby zyskać
Mateusz Porzucek / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław Przybysz14 Oct · 16:44
Po kolejnym słabym, zwłaszcza w defensywie, występie reprezentacji Polski wracają postulaty, by pożegnać ustawienie z wahadłowymi i wrócić do "starego, dobrego" 4-4-2 albo 4-5-1. Jak mogłoby to wyglądać? Oto nasza koncepcja.
- Powinniśmy dobierać system pod ludzi, którymi dysponujemy. Selekcjoner wygląda, jakby był najmądrzejszy, uparty i nikogo nie chciał posłuchać. Trzeba w końcu zmienić system gry z trójką stoperów i wyrzucić go do kosza. Jest kolejne zgrupowanie, gramy kolejny mecz w tym systemie i w kolejny meczu tracimy sporo bramek. Tylko w trzech meczach, czyli z Wyspami Owczymi, Łotwą i Walią zachowaliśmy czyste konto. Chcę zwrócić uwagę jeszcze na to, że gra obronna, to nie tylko gra stoperów. Bronić musi cała drużyna, a zwłaszcza środek pola - mówił w rozmowie z TVP Sport Jacek Krzynówek, dawny bohater bojów z Portugalią.
Dalsza część tekstu pod wideo
O powrót do ustawienia z czterema obrońcami nawołują też inni byli reprezentanci Polski - Marek Jóźwiak w Mocy Futbolu czy Zbigniew Boniek, który w Prawdzie Futbolu zwraca uwagę, że ustawienie 3-5-2 zabiera nam jednego człowieka w środku pola, przed linią obrony. Dyskusja o systemie wróciła na dobre i wydaje się, że z każdą kolejną porażką będzie przybierać na sile.

Zmienne wizje

Trwa ona od dobrych siedmiu lat, kiedy to Adam Nawałka przed mundialem 2018 chciał sprawić, by jego drużyna była mniej przewidywalna dla rywali i zaczął kombinować przy taktyce. Na sam turniej wrócił jednak do systemu 4-4-2, a po mundialu pożegnał się z kadrą.
Później koncepcja zmieniała się wraz ze zmianami selekcjonerów. Jerzy Brzęczek grał czwórką z tyłu, a Paulo Sousa trójką. Czesław Michniewicz znowu czwórką, a Fernando Santos znowu trójką. Razem z ustawieniem pierwszej reprezentacji raz po raz zmieniał się "narodowy model gry", czyli system młodzieżowych reprezentacji.

Skrzydłowi czy stoperzy

Michał Probierz od początku zdecydowanie postawił na system z wahadłami i trwa w tym postanowieniu do dziś, ale... jakby zaczął pękać. Na konferencji prasowej przed meczem z Chorwacją już nie uciął tak jednoznacznie opcji zmiany ustawienia, ale użył tego samego argumentu, co dotychczas, czyli braku klasowych skrzydłowych:
- Jak pojawią się zawodnicy, którzy grają regularnie na skrzydłach, tak jak to miało miejsce w 2016 roku, gdzie trener miał do wyboru wielu skrzydłowych i tylko mógł zmieniać, to tak. Ale żeby wymuszać i żeby ktoś musiał na siłę grać jako skrzydłowy, to na pewno nie - tak odpowiedział na pytanie Samuela Szczygielskiego o to, czy rozważa w przyszłości odejście od taktyki z wahadłami.
Nasi goście w studiu zaczęli się zastanawiać, czy przypadkiem nie mamy jednak więcej klasowych graczy, którzy mogą zagrać na skrzydle (albo na boku pomocy) niż na stoperze w ustawieniu z trójką środkowych obrońców. Bo na tej pozycji cały czas szukamy i nie możemy znaleźć dwóch pewniaków, o których bylibyśmy spokojni, nie mówiąc już o trzech.
- Według selekcjonera nie mamy skrzydłowych, dlatego konsekwentnie chce grać na trójkę stoperów i wahadłowych, ale my jesteśmy w stanie wymienić pięciu czy sześciu zawodników. Na lewym skrzydle najpewniejszą opcją na pewno byłby Zalewski, a na prawej stronie moglibyśmy, mówiąc brzydko, kombinować: Frankowski, Marczuk, Ameyaw, Skóraś… Na pewno kilku by się znalazło - ocenił Tomasz Kupisz, a więc też były skrzydłowy.

Mit Nawałki

A ja zwrócę uwagę, że za Nawałki też wcale nie mieliśmy nie wiadomo jakiego wyboru skrzydłowych klasy europejskiej. Jakub Błaszczykowski był już po wielu kontuzjach, na EURO 2016 wyrobił się na ostatnią chwilę po trudnym sezonie w Fiorentinie, a potem był już coraz mniej znaczącą postacią Wolfsburga i reprezentacji. W pamiętnym meczu z Niemcami na Narodowym, którego rocznicę niedawno obchodziliśmy, też nie wystąpił z powodu kontuzji.
Owszem, Kamil Grosicki był wtedy u szczytu swoich możliwości i był niedługo przed transferem z Rennes do Hull. W obu klubach (średniaku ligi francuskiej i zespole z Championship) był wyróżniającą się postacią. Ale poza nimi Nawałka na EURO miał do dyspozycji 19-letniego Bartosza Kapustkę z Cracovii i 31-letniego Sławomira Peszkę z Lechii Gdańsk, który w karierze w reprezentacji strzelił zawrotne dwa gole. Z Niemcami na skrzydle grał Maciej Rybus, również autor dwóch trafień w kadrze, który lepiej się sprawdzał jako obrońca.
Czy to jest jakaś przepaść w porównaniu do zawodników, którymi Probierz dysponuje (albo mógłby dysponować) teraz? Czy Zalewski na lewym skrzydle ma mniejszy potencjał niż Grosicki? Argumenty Probierza przegrywają zatem starcie z faktami. Jako prawoskrzydłowy w swoich klubach w tym sezonie grali nie tylko wspomniani Dominik Marczuk czy Michał Skóraś, ale też bramkostrzelny Mateusz Bogusz. Jakub Kamiński w klubie jest lewym obrońcą, ale w kadrze Probierz próbuje go właśnie na prawej stronie.
GDYBY dzisiaj, na mecz z Chorwacją, zmieniać ustawienie (co się nie wydarzy, bo i nawet nie miałoby racji bytu z dnia na dzień), to można by kadrę zestawić na przykład tak: Bułka - Frankowski, Dawidowicz, Bednarek, Kiwior - Kamiński, Szymański, Zieliński, Zalewski - Urbański - Lewandowski. Argumenty?

Kto by zyskał?

Frankowski nie ma cech nowoczesnego, topowego skrzydłowego, bo praktycznie nie podejmuje i nie wygrywa pojedynków. A w obecnej formie jego głównym atutem pozostaje dynamika. W meczach z mocniejszymi przeciwnikami boczny pomocnik o podobnej charakterystyce (solidny, pracowity i szybki, ale mało przebojowy) - czyli Kamiński - mógłby go wspierać w fazie bronienia, a przy szybkich atakach mogliby się obiegać i próbować kombinacji przy linii bocznej.
Ustawienie z trójką stoperów odbiera nam atut podwajania skrzydłowych rywala, co boleśnie pokazał mecz z Portugalią, bo "Franek" kompletnie sobie nie radził z Leao, a nie miał mu kto pomóc, bo Walukiewicz czekał już głębiej w polu karnym. Tak samo jest na lewej stronie - wahadłowy jest zwykle sam naprzeciw skrzydłowego rywali.
Z mocnymi bronimy głębokim 5-3-2, które trochę odbiera też największe atuty Zalewskiego. W 4-4-2 czy też 4-5-1 (w fazie bronienia tak ustawia się wiele topowych drużyn w Europie) Nicola nie musiałby schodzić aż tak głęboko, a jedynie wspierać Kiwiora, który lewym obrońcą bywa też w Arsenalu i wychodzi mu to nie gorzej (jak nie lepiej) niż gra na stoperze. Jako LŚO w trójce "Kiwi" na razie kompletnie się nie odnajduje, a przecież na LO grał już choćby za Czesława Michniewicza.
Potencjalne ustawienie z czwórką reprezentacji Polski
Meczyki
W wersji bardziej ofensywnej, na lewej obronie, tak jak w klubie, mógłby grać Kamiński. Cały czas mamy też do dyspozycji jednego z czołowych prawych obrońców Premier League. Matty Cash dotychczas w reprezentacji zawodził, z czego sam zdaje sobie sprawę. Często miał też problemy ze zdrowiem. Ale jeśli będzie grał regularnie w klubie, to jawi się jako idealny prawy obrońca w 4-4-2 czy też 4-5-1, czyli tak jak gra Aston Villa.
A kto tworzyłby duet stoperów? Ci, którzy byliby obecnie w najlepszej formie. Umówmy się - na tej pozycji wszyscy nasi zawodnicy są przeciętni i dopóki nie objawi się następca Kamila Glika, jesteśmy skazani na niepewność. Ale można przynajmniej ustawiać zawodników w systemie, jakim grają w klubach, a na przykład Jan Bednarek w Southampton broni właśnie w czwórce.

Bez mapy

Duży znak zapytania nadal stanowiłoby zestawienie środka pola, ale czy inaczej jest teraz? Czy gra na trzech, a czasami nawet czterech środkowych pomocników sprawia, że wyglądamy lepiej, że częściej utrzymujemy się przy piłce albo lepiej asekurujemy obronę?
Tu dochodzimy do sprawy podstawowej - zmiana systemu nic nie zmieni, jeśli na odpowiednim poziomie nie będzie nastawienie mentalne, a w treningu nie wypracujemy podstawowych schematów. Dzisiaj - na półmetku trudnej Ligi Narodów, w starciu z mocniejszymi rywalami - w fazie defensywnej nie wychodzi nam w zasadzie nic.
Jak to powiedział mi jeden z dziennikarzy uważnie obserwujących kadrę pod względem taktycznym, obecnie wyglądamy na zespół bez mapy, który nie ma planu na pressing, nie wie, gdzie zaczynać, jak spychać, co prowokować. Tylko się biernie przesuwamy i prosimy o problemy. Dobre mamy fragmenty - kwadrans z Holandią, kwadrans z Francją, pierwsze 10 minut z Portugalią, na które powołuje się Probierz. Ale po pierwszych trudnościach pękamy. Nie wiemy, co mamy dalej robić.
W tej sytuacji kadry nie zbawi żaden "papierowy system". Moglibyśmy wyjść nawet w 6-3-1 albo stoczyć jeszcze tysiąc dyskusji o wyższości Slisza nad Oyedele i Casha nad Frankowskim. Selekcjoner nie jest od zaspokajania oczekiwań dziennikarzy i byłych reprezentantów. Ma święte prawo do własnych wyborów. Ale jeśli jego pomysł na drużynę jeszcze długo będzie działał tylko na konferencjach prasowych, jeśli kolejni rywale nadal będą z taką łatwością zagrażać naszej bramce, to pytania będą coraz głośniejsze. I nie będą nie tylko o taktykę, ale o przyszłość Michała Probierza.

Przeczytaj również