Tak Liverpool może zatrzymać Romelu Lukaku. "To słaba strona Belga. Juergen Klopp będzie odważny"
Romelu Lukaku strzelił już gola Arsenalowi, a teraz stanie naprzeciwko defensywy Liverpoolu. W jaki sposób Virgil van Dijk i spółka mogą zatrzymać snajpera Chelsea?
Kluczem do sukcesu którejkolwiek z drużyn w dzisiejszym spotkaniu Liverpoolu z Chelsea będzie odpowiednie rozpracowanie rywala. A jest co analizować. Zwłaszcza po powrocie na Stamford Bridge Romelu Lukaku. Belg dosłownie zdemolował defensywę Arsenalu w poprzedniej kolejce. Kapitalny występ ukoronował golem. Przed defensywą “The Reds” trudne zadania - obrońcy muszą uniknąć błędów “The Gunners” i tym samym zneutralizować największe atuty “Big Roma”.
Ucz się na cudzych błędach
Lukaku zaliczył genialny powrót na angielskie boiska, sprawiając problemy formacji obronnej Arsenalu przez okrągłe 90 minut. Para Pablo Mari - Rob Holding nie zdała egzaminu, raz za razem ulegając Belgowi w pojedynkach, zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. Gra napastnika Chelsea plecami do bramki stoi na najwyższym światowym poziomie, a dokładając do tego warunki fizyczne w postaci 191 centymetrów wzrostu oraz ponad 90 kilogramów wagi, trudno się dziwić, że podopieczni Mikela Artety nie nawiązali równorzędnej walki z byłym piłkarzem Interu.
W samej tylko pierwszej połowie wychowanek Anderlechtu miał piłkę przy nodze 13 razy, z czego tylko dwukrotnie w polu karnym. Co raz wyciągał parę stoperów daleko od szesnastki, zapewniając swojej drużynie przewagę na skrzydłach. Defensywa Arsenalu wręcz pozwoliła mu na szaleństwo. Zwrócił na to uwagę były obrońca Manchesteru United, obecnie ekspert stacji “Sky Sports”, Gary Neville.
- Mogliśmy obserwować problemy w defensywie Arsenalu już w meczu z Brentford. Logicznym było więc, że Lukaku będzie miał duże pole do popisu, jeśli nie zmienią swojego usposobienia - podkreślił Neville. - Przykro było patrzeć na Pablo Mariego, który sprawiał wrażenie, jakby był przypięty do Lukaku. Uważam jednak, że tym zachowaniem bardziej sobie zaszkodził, niż pomógł - dodał.
- Rzeczą, na którą nigdy nie może sobie pozwolić stoper, który odstaje od napastnika fizycznie, jest podążanie za nim. Powinien, razem z linią defensywy, wychodzić przed napastnika i tym samym zmuszać go do ciągłej zmiany pozycji. To oznacza też, że pomocnicy mają znacznie większe szanse na asekurację, są po prostu dużo bliżej - podsumował Neville.
Tymczasem Pablo Mari przez niemal całe spotkanie, niczym plaster, przyklejony był do Belga, a ten, z jego warunkami fizycznymi oraz umiejętnością gry plecami do bramki, konsekwentnie odgrywał piłkę kolegom, rozciągając defensywę Arsenalu.
Gary Neville przestrzegł piłkarzy Liverpoolu i zasugerował im wyciągnięcie wniosków z pomyłek “Kanonierów”.
- Widząc to wszystko, Liverpool oraz każdy inny zespół, powinien wystrzegać się błędów Mariego. Hiszpan ciągle wystawiał się na pojedynki fizyczne jeden na jeden, a nie miał przecież wielkich szans na wygranie któregokolwiek z nich. Nikt tego nie potrafi, Lukaku jest nie do zatrzymania, gdy ma piłkę i przeciwnika na plecach.
Na kłopoty van Dijk
Neville’owi nie można odmówić racji. Lukaku obnażył słabości Arsenalu, wydatnie pomagając drużynie w uzyskaniu dobrego rezultatu. Jednak inny ekspert “Sky Sports”, były stoper Liverpoolu Jamie Carragher, przypomniał, że “The Reds” mają w swoich szeregach Virgila van Dijka, który nie będzie bał się starć fizycznych z potężnym Belgiem.
- Liverpool nie zmieni swojego usposobienia w meczu przeciwko Chelsea - twierdzi Carragher. - Ma przecież stopera, który może mierzyć się dosłownie z każdym. Jeśli jest gracz w Premier League, który może pozwolić sobie na pojedynki z Lukaku, jest nim właśnie van Dijk. Liverpool będzie odważny, Juergen Klopp będzie odważny. Właśnie dlatego, że ma do dyspozycji kogoś o takich warunkach fizycznych.
Spójrzmy na fakty potwierdzające tezę Carraghera. Romelu Lukaku zagrał przeciwko Liverpoolowi 17 spotkań. Piłkę do siatki zdołał wpakować zaledwie trzykrotnie, a jego ostatnie wspomnienie z gry przeciwko “The Reds” z pewnością nie zalicza się do przyjemnych. Na początku 2019 roku Manchester United, z “Big Romem” w składzie, bezbramkowo zremisował z LFC. Para stoperów van Dijk - Joel Matip, skutecznie odcięła wtedy Belga od możliwości gry plecami do bramki, czym znacząco zniwelowała zagrożenie. Wiele wskazuje na to, że Juergen Klopp zdecyduje się na to samo zestawienie w przypadku sobotniego starcia, a to może przynieść zadowalające rezultaty.
Uwypuklić słabości
Lukaku to bez wątpienia topowy napastnik. Nie ma jednak zawodników kompletnych. Każdy gracz posiada jakieś słabości. Zdaniem Rio Ferdinanda słabą stroną Belga jest utrzymywanie piłki daleko poza polem karnym przy budowaniu ataków.
- Uważam, że wstrzymywanie gry (hold-up play) poza polem karnym w wykonaniu Lukaku pozostawia jeszcze wiele do życzenia - powiedział były gracz Manchesteru United. - Jednak, gdy zagrasz mu piłkę w strefę blisko pola karnego, ma prawdziwy magnes w nodze. To, jak Pablo Mari bronił przeciwko niemu, to kryminał. Ktoś powinien przed spotkanie powiedzieć mu, że nie może pozwalać sobie na fizyczne pojedynki. Czasem powinien dać mu przyjąć piłkę, a dopiero później doskoczyć. To będzie bardzo ekscytujące, oglądać go w potyczkach z Virgilem van Dijkiem - kimś, kto nie odstaje od niego fizycznie, boiskową inteligencją i przyspieszeniem - podkreślił słynny obrońca.
Nie można odmówić Anglikowi racji. Defensywa Liverpoolu to zdecydowanie wyższy poziom niż znajdujący się w dołku Arsenal Mikela Artety. “The Reds” powinni skupić się na neutralizacji atutów Belga oraz uwypuklić jego słabości. Ale jednocześnie muszą być świadomi, jak groźnym napastnikiem jest obecnie Romelu Lukaku. W drużynie Thomasa Tuchela brakowało właśnie typowego egzekutora, który mógłby wyraźnie odmienić atak Chelsea. Juergen Klopp i spółka bez wątpienia posiadają umiejętności do zlikwidowania lub przynajmniej ograniczenia ze strony Belga. Nie mogą sobie jednak pozwolić na błędy, bo mogą skończyć jak Arsenal - wypunktowani i wracający do domów na tarczy.