Tak Leicester na stałe dołączyło do czołówki Premier League. "Bardzo wysoki poziom, świetny specjalista"
Leicester City to przykład bardzo szybko rozwijającego się projektu. Konsekwencja, z jaką “Lisy” brną do przodu jest godna podziwu, a wydaje się, że cały czas są na fali wznoszącej. Mogą stanowić wzór zarządzania dla innych klubów, “większych” medialnie.
Leicester wróciło do Premier League w 2014 roku po dekadzie przerwy. Zaczęło od pewnego utrzymania, kończąc rozgrywki na 14. miejscu. Rok później napisało historię angielskiej piłki. Wtedy to podopieczni Claudio Ranieriego sensacyjnie wywalczyli tytuł mistrzowski. I choć o kolejnym tego typu sukcesie nie było już więcej mowy, to tamte wydarzenia właściwie stanowiły piękny początek podróży klubu do miejsca, w którym znajduje się obecnie - elity najlepszej ligi na świecie. Topu, czołówki, osiągniętej nieprzypadkowo, a stanowiącej nagrodę za rozsądny projekt. I proces jego budowy.
Przykład świetnego zarządzania
Historie pokroju sezonu 2015/2016 w wykonaniu Leicester City zdarzają się w topowej piłce niezwykle rzadko. I jeszcze rzadziej są nawozem pod rozwój drużyny. A dokładnie tak było w tym przypadku. Nie bez kozery włodarze “Lisów” cieszą się dziś największym zaufaniem fanów spośród wszystkich zespołów angielskiej elity.
Ten stan rzeczy nie zrodził się z dnia na dzień. Wręcz przeciwnie. Od samego powrotu Leicester do Premier League, szeroko rozumiane zarządzanie stoi na bardzo wysokim poziomie. Najwyraźniej widać to na polu transferowym. Klub ma w swoich szeregach świetnego specjalistę w osobie Jona Rudkina, który od 2014 pełni funkcję dyrektora sportowego. To właśnie on, razem ze swoim sztabem, jest odpowiedzialny za kapitalne ruchy transferowe. Leicester nigdy nie było miejscem, które trzyma piłkarzy krótko i blokuje im możliwość odejścia. Rudkin zdaje się wyznawać zasadę, że z niewolnika nie ma pracownika, a znalezienie zastępstwa, nawet za piłkarzy pokroju Ngolo Kante czy Riyada Mahreza, nie jest niemożliwe.
Warto zaznaczyć również, że rekordowy transfer do klubu to ciągle Youri Tielemans, za którego “Lisy” zapłaciły 45 milionów euro. Rudkin nie zwykł przepłacać za zawodników. Wygląda na to, że jest genialnym negocjatorem i to zarówno przy kupnie, jak i sprzedaży piłkarzy. W końcu do budżetu wpłynęło w ciągu ostatnich trzech lat ponad 240 milionów euro, a zdecydowana większość tych wpływów przyniosły wyprowadzki jedynie trzech zawodników:
- Harry Maguire - 87 milionów euro
- Riyad Mahrez - 68 milionów euro
- Ben Chilwell - 50 milionów euro
Pieniądze są w dzisiejszej piłce nieodzowne. Nie ma co do tego wątpliwości. Jednak przy dzisiejszej konkurencji, jaką są kluby pokroju Manchesteru City, Chelsea czy PSG, trzeba te środki spożytkować jak najlepiej. I Aiyawatt Srivaddhanaprabha, obecny właściciel Leicester, wydaje się mieć tego pełną świadomość. Miał zresztą świetny wzór do naśladowania. Tragedia, jaka dotknęła jego rodzinę w 2018 roku, gdy jego ojciec Vichai zginął tragicznie w katastrofie śmigłowca, scementowała relacje ze społecznością fanów. Sam Aiyawatt obiecał, że zamierza podtrzymać wizję ojca w kwestii kierunku, w którym zmierza klub. W tej smutnej historii odkryć możemy wiele inspirujących akcentów. A takiego zarządzania, jakim obecnie może pochwalić się zespół “Lisów”, pozazdrościć może kibic każdej drużyny.
Efekt Rodgersa
Warto przypomnieć, że kiedy mistrzowski sezon Leicester zakończył się, a kurz po euforii i ekstazie opadł, przyszedł czas weryfikacji. Rok później “The Foxes” wylądowali na 12. lokacie i stali się zespołem, który zaliczył największy w całej historii ligi spadek w tabeli bezpośrednio po zdobyciu mistrzostwa. Dwie kolejne kampanie to dwa dziewiąte miejsce. Wydawało się, że ekipa z King Power Stadium na dłużej zapuści korzenie w środku tabeli. Ale w 2019 roku na ławce szkoleniowej wzmocnił ją Brendan Rodgers.
Były menedżer Liverpoolu w dwóch pierwszych sezonach wprowadził “Lisy” bardzo blisko miejsca premiowanego udziałem w Lidze Mistrzów, bo na piątą pozycję. Jednak nawet po wypuszczeniu z rąk na ostatniej prostej szansy na grę w najbardziej prestiżowych rozgrywkach Starego Kontynentu, drużynie Leicester trzeba oddać należny szacunek. W końcu konsekwentnie udowadnia, że jest w stanie utrzymać się w angielskim topie. A to bez wątpienia duża zasługa szkockiego szkoleniowca.
Rodgers indywidualnie podchodzi do rozwoju poszczególnych piłkarzy. Posiada zdolność do bardzo dokładnego wskazania zawodnikowi obszaru, który ten powinien poprawić. Widać to świetnie na przykładach Jamesa Maddisona oraz Harveya Barnesa. Ten pierwszy miał kłopot z wyczuciem odpowiedniego momentu na wejście w pole karne. Gdy Rodgers, do spółki z klubowymi analitykami, pomogli Anglikowi znaleźć rozwiązanie, Maddison znacznie poprawił liczby, pobijając rekord bramek na sezon. W przypadku Barnesa chodziło o wiele zmarnowanych okazji. Menedżer pracował z nim nad poruszaniem się po boisku i wykorzystywaniem szybkości do wypracowywania znacznie łatwiejszych do wykończenia sytuacji. Efekt? Barnes zakończył poprzedni sezon jako trzeci strzelec zespołu, co pozwoliło mu na ustabilizowanie swojej pozycji w zespole. Takich przykładów można znaleźć jeszcze więcej, ale najlepiej obrazuje to wszystko wypowiedź Youriego Tielemansa:
- Rodgers bardzo pomógł mi procesie rozwoju. Mówię to jako piłkarz i człowiek - podkreślił Belg. - On zawsze chce wyciągnąć ze mnie to, co najlepsze. Pomógł mi rozwinąć aspekty fizyczne, by grać na poziomie Premier League. Teraz mogę grać o wiele szybciej i intensywniej. Każdego dnia pomaga mi posunąć się nieco dalej, a to dokładnie to, czego oczekujesz od trenera - dodał.
Brendan Rodgers kładzie duży nacisk na intensywność. Piłkarze Leicester przyznają, że sesje treningowe są dużo bardziej nastawione na krótkie, bardziej treściwe zrywy. Zupełnie inaczej niż zakładał to choćby Claude Puel. Kolejną innowacją było również podejście do zagadnień taktycznych. W przekonaniu Szkota, najprostsze rozwiązania są z reguły najbardziej korzystne. Przekonał się o tym wydatnie choćby Wilfried Ndidi.
- Obecnie jestem bardzo dumny z tego, dokąd doszedłem - przyznał Nigeryjczyk. - Ciągle się rozwijam, ale z dumą patrzę na ten proces. Kluczem do tego rozwoju jest właśnie trener i jego podpowiedzi, które pomogły mi uczynić grę dużo prostszą. Krok po kroku przedstawiał mi to, co mam robić, w bardzo przejrzystych założeniach. Jestem z siebie dumny, a jemu ogromnie wdzięczny.
Rodgers to szkoleniowiec, który znalazł się we właściwym klubie, we właściwym czasie. Wykorzystał potencjał zawodników, których zastał na King Power Stadium, a razem z dyrektorem sportowym oraz skautami podejmował słuszne decyzje, które ciągle pozwalają “Lisom” na rozwój z efektem kuli śnieżnej.
Nowy sezon, nowe wyzwanie
Inauguracja nowego sezonu przebiegła pomyślnie. Trzy punkty wyrwane Wolverhampton pozwoliły od samego początku kampanii budować pewność w zespole. Leicester ma w swoich rękach wszystko, by w dalszym ciągu pchać do przodu sztandar z nadzieją, że projekt “czołowa czwórka” w końcu zakończy się powodzeniem.