Tak Kiwior zatrzymał Chelsea. Tym szczególnie imponował, media zauważyły. Fantastyczna reakcja trybun
To był naprawdę udany występ Jakuba Kiwiora z Chelsea. Pochwały wśród angielskich kibiców i dziennikarzy nie są na wyrost. Polaka chwali też Mikel Arteta. I trudno się dziwić.
Kiwior, który dotychczas wystąpił od początku jedynie w meczu Ligi Europy ze Sportingiem, dość niespodziewanie dostał szansę gry z Chelsea. Mikel Arteta wreszcie zaryzykował, odsyłając na ławkę Roba Holdinga. Anglik nie dźwignął ostatnich spotkań po kontuzji Williama Saliby, co otworzyło drogę do składu polskiemu obrońcy. Choć hiszpański menedżer podkreślił przy tym, że Kiwior ciężko zapracował na pierwszą jedenastkę.
- Wyglądał na gotowego, świeżego. Jest lepszy z każdym dniem, także jeśli chodzi o interakcję, język. Zaadaptował się. Ma bardzo duży potencjał. To piłkarz, który bardzo mi się podoba, dlatego go kupiliśmy - mówił Arteta.
Reprezentant Polski spłacił ten kredyt zaufania. We wtorkowy wieczór na Emirates Stadium nie wyglądał jak piłkarz, który dopiero zaczyna karierę w Premier League.
Gwiazda w kieszeni
Dobrze wszedł w mecz. Już po kilkudziesięciu sekundach zanotował ważny odbiór w środkowej strefie, za co natychmiast został poklepany po plecach przez kapitana Martina Odegaarda. Nabierał pewności siebie z każdą minutą. Wyróżniał się skutecznym ustawieniem, solidną grą w powietrzu i spokojem. Nawet gdy raz zagrał niepewnie, tak jak w 13. minucie, to natychmiast naprawił własny błąd szybką interwencją. Był odważny, a trybuny wspierały go, żywiołowo reagując na każde pozytywne zagranie. Do końca pierwszej połowy nie wykonał właściwie żadnego fałszywego ruchu. Imponował koncentracją i pewnością w tym, co robi. Choćby tuż po upływie kwadransa błysnął czytaniem gry i orientacją na boisku, sprytnie zatrzymując szybką akcję Chelsea. Dominował rywali, czy to we własnym polu karnym, gdy jego warunki fizyczne przydawały się przy oddalaniu zagrożenia po wrzutkach, czy w obrębie koła środkowego. Nie bez przyczyny serwis “Arsenal Insider” napisał, że Kiwior schował Aubameyanga do kieszeni. Gabończyk po słabiutkich 45 minutach nie wyszedł na drugą część gry, zmieniony przez Kaia Havertza.
Po przerwie Polak znów szybko poczuł boiskowy klimat i złapał odpowiednie tempo. Zaczął od zatrzymania szarżującego Raheema Sterlinga. W 51. minucie odnalazł się zaś pod bramką rywali, gdzie gdyby piłka po nodze Thiago Silvy nabrała nieco innej paraboli lotu, Kiwior gotowy czekał na wbicie jej do siatki. W 63. minucie Kiwior znów błysnął. Tym razem zanotował bardzo przytomną, kluczową interwencję po kuriozalnym “bilardzie” w polu karnym Arsenalu. Znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i ze spokojem oddalił zagrożenie. Później obsypano go z trybun wielkimi brawami za udaremnienie kontry Chelsea w środku boiska. 23-latek zdążył też łatwo zatrzymać rezerwowego Mychajło Mudryka, próbującego zdziałać coś w “szesnastce” Arsenalu.
Dopiero w doliczonym czasie gry na występie reprezentanta Polski pojawiła się drobna rysa. Kiwior przegrał pojedynek fizyczny z Havertzem, po którym Niemiec oddał mocny strzał na bramkę Aarona Ramsdale’a. I to by było na tyle. Przy straconym golu zawalił Ołeksandr Zinczenko, debiutant nie miał nic do powiedzenia. Po ostatnim gwizdku zebrał zasłużone gratulacje od kolegów z zespołu i menedżera.
- Dostał trudne wyzwanie, przeciwko zawodnikom z wysokiej półki, z którym sobie naprawdę dobrze poradził - cieszył się Mikel Arteta.
Anglia zachwycona
Sam Kiwior też był zadowolony z występu.
- Cieszę się, że dostałem w końcu szansę wyjścia w pierwszym składzie i zagrania całego meczu. Te minuty na boisku są dla mnie ważne. Cieszę się, że w jakimś stopniu mogłem pomóc swoim kolegom z drużyny i razem wygraliśmy - powiedział. - Dostałem taką szansę, więc musiałem ją wykorzystać. Zdawałem sobie sprawę, że to jest dla mnie bardzo ważny mecz. Jestem szczęśliwy, że tak właśnie wyszło - przyznał.
Poza skuteczną grą w defensywie warto zwrócić uwagę na charakter Polaka. Kiwior nie był schowany, starał się dyrygować zespołem, ustawiał kolegów. Biła od niego pewność siebie i duża dojrzałość. Pokazał, że jest zawodnikiem wyrazistym, odważnym, ale wie, kiedy zachować chłodną głowę.
- Imponujący debiut, wyglądał na opanowanego i dobrze czytał grę - napisał portal “Goal.com”. - Wyglądał, jakby grał przez cały sezon. Imponujący występ - zachwycali się dziennikarze “The Sun”. - Udowodnił, że zasłużył na debiut w pierwszym składzie - to z kolei ocena “Daily Mail”.
Za wrażeniami wizualnymi idą też statystyki. Kiwior miał najwięcej: przechwytów, wybić i odzyskań piłki w drużynie.
We wtorkowy wieczór 23-letniemu obrońcy zgadzało się właściwie wszystko. Fani Arsenalu są nim zachwyceni i zastanawiają się, co by było, gdyby wcześniej wszedł do składu w miejsce Holdinga. Jeśli Jakub Kiwior marzył o udanym debiucie w podstawowej jedenastce w Premier League, to z pewnością udało mu się przekuć marzenia w rzeczywistość. Nie pękł na robocie, dźwignął ten mecz, zasłużył na splendor. Jednocześnie pamiętajmy, że nadal jest na początku drogi. Dopiero w tym niełatwym wyścigu wystartował, w dodatku dostał na start przypadkową zbieraninę piłkarzy, na jaką wyglądał zespół Chelsea. Jako przetarcie - w sam raz. Bądźmy jednak gotowi na ewentualne błędy, pomyłki, słabsze chwile, bo one nadejdą. Najważniejsze, by Kiwior grał i nabierał doświadczenia na najwyższym poziomie. Niespodziewanie otworzyła się przed nim szansa na robienie tego już w tym sezonie. Pierwszą okazję wykorzystał w stu procentach. Oby z kolejnymi było podobnie. Gratulacje i powodzenia, Kuba!