Tajemnice fenomenu Portugalii. Złote pokolenie i 40 lat pracy. "W Polsce jesteśmy niedojrzali"

Tajemnice fenomenu Portugalii. Złote pokolenie i 40 lat pracy. "W Polsce jesteśmy niedojrzali"
SPP / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław Przybysz10 Oct · 19:01
Pod względem potencjału reprezentacje Polski i Portugalii dzieli przepaść. Jaki jest przepis na sukces ponad trzy razy mniejszego od nas kraju, który od lat należy do światowej czołówki i masowo produkuje elitarnych piłkarzy?
Pod względem liczby ludności Portugalia jest 93. krajem świata. Z 10,4 mln mieszkańców jest pomiędzy Papuą-Nową Gwineą i Azerbejdżanem. Leży na krańcu Europy, otoczona przez Hiszpanię i Ocean. Nie ma wielkich ośrodków miejskich jak Paryż czy Londyn, które stanowią dziś nieprzebrane źródło talentu dla jej głównych piłkarskich konkurentów - Francji i Anglii. Nie czerpie też z puli genetycznej potomków imigrantów jak wspomniane dwa kraje czy też Niemcy, Belgia czy Holandia.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jednocześnie regularnie zdobywa medale mistrzostw Europy na poziomie U17, U19 czy U21, ale zachodzi też coraz dalej na szczeblu seniorskim. Na ostatnim EURO 2024 jej kadra była trzecią najwyżej wycenianą po Anglii i Francji, a odpadnięcie w ćwierćfinale właśnie z Francją zostało potraktowane jako rozczarowanie. Potencjał, jakim dysponują kolejni selekcjonerzy, jest niemal nieprzebrany i można zaryzykować tezę, że pewna taktyczna zależność od za chwilę 40-letniego Cristiano Ronaldo - najwybitniejszego portugalskiego piłkarza w historii - coraz mocniej ten potencjał hamuje.
Głębia składu reprezentacji Portugalii
Meczyki
Ronaldo jest wychowankiem Sportingu, sprzedanym ponad 21 lat temu do Manchesteru United za niecałe 19 mln euro. Nawet jak na tamte czasy klub z Lizbony nie doszacował możliwości chłopaka z Madery. W kolejnych latach drożej od niego sprzedał jeszcze 15 innych zawodników, a najdrożej Bruno Fernandesa też do MU. W sobotę obaj wybiegną na murawę PGE Narodowego.
Jeszcze lepiej sprzedaje Benfica, która oprócz Portugalczyków potrafiła też zarobić 121 mln na Argentyńczyku Enzo Fernandezie czy 85 mln euro na Urugwajczyku Darwinie Nunezie. Rekord transferowy Ekstraklasy - 11 mln euro za Ante Crnaca, Kacpra Kozłowskiego czy Jakuba Modera - na liście najdroższych sprzedaży Benfiki zająłby 46. miejsce.
Najdroższe transfery Portugalczyków z Liga Portugal
Meczyki
Na czym polega zatem ten portugalski fenomen? Co mają oni, czego nie mamy my? Zapytałem o to Amilcara Carvalho (wicedyrektora ds. szkolenia w akademii Lecha Poznań), Mariusza Misiurę (trenera Wisły Płock, który pięć razy był na stażu w Benfice) i Flavio Paixao (Portugalczyka z największą liczbą występów i goli w Ekstraklasie).

Pasja do piłki

- Musimy zacząć od tego, jak duża jest pasja do piłki w całym kraju, jak ważną częścią portugalskiej kultury jest futbol. W każdej kawiarni jest telewizor, w którym lecą mecze. Tak samo jest w każdym domu. Większość dzieci interesuje się piłką i chce grać w piłkę. Niemal cały sportowy potencjał narodu jest skupiony na jednej dyscyplinie. Czasami się śmieję, że drugi sport w Portugalii to futsal, a trzeci to piłka plażowa. Pamiętam taki raport, który przygotował Marcin Dorna, według którego w Polsce i Portugalii zarejestrowana w klubach była bardzo podobna liczba dzieci. A przecież Polska to trzy razy większy kraj - mówi Amilcar Carvalho.
- Druga sprawa to potencjał ludzi, którzy chcą pracować przy piłce nie będąc piłkarzami. Sam jestem przykładem. Nigdy nie grałem w piłkę, ale gdy zaczynałem studia w 2003 roku, to każdy młody człowiek w moim wieku marzył o pracy w piłce, o byciu trenerem, o byciu nowym Jose Mourinho. A przecież wiemy, w ilu zawodach okołopiłkarskich można się dzisiaj wyspecjalizować - są trenerzy indywidualni, trenerzy przygotowania motorycznego, fizjoterapeuci, analitycy, skauci.

Żaden talent nie umknie

- Co więcej, w społeczeństwie portugalskim jest duża grupa ludzi, którzy na co dzień pracują w zupełnie innych branżach, ale szukają związków ze swoimi ulubionymi klubami, chcą im pomagać i angażują się w ich życie poprzez wolontariat. W największych akademiach Portugalii struktury skautingu liczą po ok. 300 osób, a połowa tych osób pracuje na zasadach wolontariatu. Za bilet na mecz ukochanej drużyny są w stanie w soboty i niedziele jeździć na mecze, obserwować dzieciaki, prowadzić i wysyłać raporty. Tacy ludzie to ogromna wartość - podkreśla.
- Nie będzie to bardzo ryzykowne, gdy stwierdzę, że nie ma w Portugalii młodego zawodnika na szczeblu juniorskim i młodzieżowym, który nie byłby objęty systemem skautingowym i na temat gry którego w każdy weekend nie powstałby raport. Kluby takie jak Sporting czy Benfica mają ponad po 300 osób zaangażowanych w proces skautingowy. Porto nie jest jeszcze na tym poziomie, za to do tej elitarnej dwójki dołącza Sporting Braga, który już od siedmiu lat mocno się rozbudowuje i też w skauting jest tam zaangażowanych ok. stu osób. Mówimy o trzech klubach, które mają ok. 700-800 osób, które codziennie obserwują piłkarzy. Te systemy mają dekady, są mocno dopracowane.
- Pamiętam rozmowę z osobą pracującą w skautingu Sportingu, która zdradziła mi, że przy tak rozbudowanym systemie są w stanie w ciągu tygodnia uzyskać konkretną decyzję co do danego zawodnika i to bez pominięcia żadnego szczebla. Skaut lokalny i regionalny koordynator skautów są w stanie w ciągu dwóch dni swoją wiedzę przekazać do koordynatora centralnego. On ma dane i wiedzę na temat zawodników już będących w systemie Sportingu. Może ich porównać do tego wyszukanego z zewnątrz i w ciągu kolejnych dwóch dni podjąć decyzję, czy go pozyskać. System jest na tyle dopracowany, a profil zawodnika na daną pozycję, w danym wieku i wymaganych od niego wartości tak dobrze opanowany, że klubom bardzo rzadko są w stanie "uciec" utalentowani gracze.

10 tysięcy goli

Mariusz Misiura w latach 2016-2023 pięć razy po kilka tygodni przyglądał się pracy w akademii Benfiki - jednej z najlepszych, jeśli nie najlepszej na świecie. Oto część jego obserwacji:
- Najlepsi chłopcy w wieku ośmiu, dziewięciu, dziesięciu lat trenują już w akademii w mocno wyselekcjonowanych grupach, nie po 20, nie po 30, tylko po 10-12 zawodników. Na każdym treningu jest grupa ok. pięciu-sześciu skautów, którzy już w tym wieku obserwują, co ci chłopcy potrafią. Jeśli gdzieś poza Lizboną rzuci im się w oczy ktoś o większych umiejętnościach, to ktoś z tej wyselekcjonowanej grupy musi odejść, by zwolnić dla niego miejsce. Cały czas podnoszą poziom grupy przez taką dość bezwzględną rywalizację i co jakiś czas jeden, dwóch zawodników się zmienia. My chyba jeszcze nie dojrzeliśmy do tego, żeby już w wieku 8-10 lat tworzyć bardzo konkurencyjną grupę z samych "kozaków".
- Kontrolę piłki trenuje się od najmłodszych lat w warunkach z przeciwnikiem i bramką. Nie ma w ogóle momentu, w którym drybluje się tylko między pachołkami tak jak u nas, bo mówimy, że musimy się najpierw nauczyć w ogóle kontrolować piłkę. Oni twierdzą, że to buduje zły nawyk trzymania głowy w dole i hamuje dynamikę. I że nawet jeśli taki zawodnik nauczy się dobrze kontrolować piłkę, to potem nie poradzi sobie z przeciwnikiem. Nic sobie nie robią z tego, że na razie taki młody chłopiec nie potrafi kiwać, przewraca się na piłce, że przez pół roku wszystkie dryblingi są nieudane. Są cierpliwi, ale środowisko nauki od początku ma być wymagające. Dzięki temu szybko nabywają łatwość wygrywania pojedynków.
- Grają też często jeden na jeden na duże bramki, żeby ułatwić zdobywanie goli. Jeden z trenerów mówił mi, że mają taki cel, żeby młody zawodnik w każdym treningu miał możliwość zdobycia stu bramek. Jeśli przez sześć-siedem lat co trening będziesz zdobywał sto bramek, to gdy dojdziesz do wieku 15-16 lat, będziesz miał już zdobytych na treningach 10 tysięcy bramek. Dzięki temu samo rozumienie kątów i zachowań bramkarza będzie ci przychodzić z automatu.

Fundamenty

- Dalej taktyki uczą już na swoich "fundamentach". Mają pięć fundamentów zachowań w defensywie i pięć w ofensywie, z piłką i bez piłki. Np. jeżeli twój kolega ma piłkę, to daj wsparcie przez stworzenie linii podania. Jeżeli twój partner wchodzi w pojedynek, to stań za jego plecami i asekuruj na wypadek straty piłki. Jeżeli jesteś daleko od centrum gry, to zbiegnij w takie miejsce, gdzie zaraz będą mogli przenieść centrum gry - tłumaczy trener Wisły Płock.
- W Portugalii skupiamy się tylko na piłce. Dla nas zawsze najważniejsza jest piłka i zajęcia z piłką. W Polsce z kolei najważniejsze jest bieganie i siłownia. Tutaj zawsze się mówiło, że "młody piłkarz nie gra dobrze, bo fizycznie nie jest gotowy". To musi się zmienić. Widzę, że robicie kroczki do przodu w tej zmianie mentalności, ale bardzo, bardzo powoli - podkreśla Flavio Paixao. Tymczasem Portugalczycy ufają swojemu podejściu, które solidarnie stosują od ok. 40 lat.
- Wszystko zaczęło się w latach 80., kiedy to Carlos Queiroz i jego zespół uporządkowali całą wiedzę i opracowali pierwsze podręczniki szkolenia. Stały się one kanonem, na którym opieramy się do dziś, bez rewolucyjnych zmian. Znajdują się w nich te wspomniane fundamenty - rozumienie gry, wewnętrzna logika gry w piłkę. Przyjęły się one i zakorzeniły na każdej uczelni z kierunkiem piłkarskim, w każdej regionalnej szkole trenerskiej i w każdej akademii klubowej. To podejście okazało się trafne, ale kluczowe było to, że cały kraj poszedł w tym samym kierunku - opowiada Amilcar Carvalho.
- W dzisiejszych czasach obszar motoryczny ma większe znaczenie i kluby w Portugalii biorą to pod uwagę, ale to co różni nas i Hiszpanów od innych krajów, to większy nacisk na obszar techniczno-taktyczny i rozumienia gry. Punktem wyjścia w procesie skautingowym jest to, czy dany dzieciak rozumie i adaptuje się do wymagań taktycznych. Nadal to ma być przede wszystkim piłkarz, a nie atleta.
Najsłynniejsi portugalscy trenerzy
Meczyki
- Myślę, że duże znaczenie miały też lata 2003-2004, kiedy Jose Mourinho wygrał z FC Porto Puchar UEFA i Ligę Mistrzów. On postawił na zawodników z mniejszych klubów, których ściągał za niewielkie pieniądze, jak Nuno Valente, Paulo Ferreira, Pedro Mendes. Plus wychowanków takich jak Ricardo Carvalho czy Jorge Costa. To był ten moment, kiedy zaczęła się wyrabiać marka wokół większej liczby zawodników z portugalskiego szkolenia, a nie tylko wokół pojedynczych gwiazd, które się przebiły, jak wcześniej Figo, Rui Costa czy Ricardo Quaresma. Portugalski piłkarz stał się znakiem jakości, stworzył się pewien globalny trend.

Wspólna praca i poświęcenie

- Dzięki temu krajowa federacja ma niesamowity komfort, bo do reprezentacji juniorskich wybiera sobie kapitalnie wyszkolonych zawodników z trzech-czterech topowych ośrodków. Ale Benfica regularnie wspiera finansowo te mniejsze kluby, z których ściąga zawodników. W interesie takich klubów nie jest trzymanie tych graczy u siebie i wygrywanie turniejów podwórkowych. Mają fajnie zbudowany system wartości i każdy zna swoje miejsce w drabinie - podkreśla Misiura.
- Są tam mądrzy ludzie, którzy mają sprawdzoną przez ostatnie lata metodologię nauczania. U młodych trenerów widać prawdziwą pasję. Chcą studiować, chcą się dokształcać. Nie myślą na początku o tym żeby zarabiać, mieć fajny samochód, mieć zdolność kredytową. Tam też trenerzy dzieci i młodzieży zarabiają po 300, 500 euro, ale dla nich ważniejsze jest czerpanie nauki ze zdrowego systemu, analizują swoją pracę, a w wieku 30, 32, 34 lat mają już takie doświadczenie, że są łakomym kąskiem dla całego świata. Trzeba się poświęcić przez jakiś czas, żeby doświadczyć, zrozumieć, a potem myśleć o zarabianiu pieniędzy.
- Inna sprawa, że tam trener doceniany jest za wychowanie w małym środowisku zawodnika na wyższy poziom. A w Polsce doceniany jest tylko jak zrobi wynik. Ludzie, którzy zarządzają klubami, często nie umieją ocenić, czy dany trener pracuje dobrze czy źle. U nas oceniają wyniki na turniejach juniorskich. W Portugalii oceniają to, jak rozwijają się zawodnicy. Tam jest pewien ciąg logiczny. Wszyscy idą w tym samym kierunku, żeby na koniec sprzedać tego wykształconego zawodnika za dziesiątki milionów euro i żeby każdy z tego skorzystał. My w tym obszarze jesteśmy niedojrzali - uważa.

Długotrwały proces

Według Carvalho słabością portugalskiego systemu jest infrastruktura. To zmienia się dopiero w ostatnich latach.
- Sporting jako pierwszy portugalski klub zainwestował w swoją nowoczesną bazę w 2000-2001 roku. Benfica dołączyła do niego w 2006 roku, ale potem długo nikt nie szedł w ich ślady. Teraz dołącza do nich Braga i po ostatnich zmianach jest to też priorytet dla Porto. Pozostałe kluby mają zwykle jedno boisko dla wszystkich grup młodzieżowych.
- Najlepsze akademie mają Benfica i Sporting. Oba te kluby co roku sprzedają wielkie talenty. Dla mnie numerem jeden jest Sporting. Budują tam nie tylko dobrych piłkarzy, ale też odpowiedzialnych, zdyscyplinowanych ludzi. Regularnie rozmawiają z młodymi chłopakami, kontrolują ich. To proces, który trwa latami. Żadnego piłkarza nie wychowa się w dwa lata - podkreśla Paixao, a Carvalho podsumowuje:
- Portugalia nie ma jednego sekretu. To kompleksowa mieszanka. Punktem wyjścia jest ogromna pasja do piłki i masa ludzi zaangażowanych w nią. Potem szkolenie trenerów, dzieci i młodzieży i jeden, wspólny od 40 lat kierunek patrzenia na piłkę. Do tego wysoki poziom treningów, intensywności, ale też relacji z zawodnikami, empatii. I wreszcie fenomenalny skauting Sportingu, Benfiki, a dzisiaj też Bragi.
Fernando Santos w 2016 roku zdobył z Portugalią pierwsze mistrzostwo Europy, ale po mundialu w Katarze został zwolniony, bo nie wykorzystywał potencjału coraz mocniejszej reprezentacji. Jego następca, Roberto Martinez, miał sprawić, że drużyna będzie bardziej otwarta na boisku i poza nim. W eliminacjach EURO 2024 rzeczywiście tak było - Portugalczycy zdobyli komplet 30 punktów w grupie, w dziesięciu meczach strzelili 36 goli, a stracili dwa. Ale na turnieju zatracili tę ofensywną twarz, męczyli swoją grą i po słabym spotkaniu z równie bezbarwną Francją pożegnali się w ćwierćfinale.
Ronaldo nie zakończył jednak kariery w kadrze, a Martinez rozpoczyna z nią nowy etap - mundial 2026. Na razie Ligę Narodów zaczął od domowych zwycięstw 2:1 z Chorwacją i Szkocją, a w sobotę czeka go pierwszy wyjazd. Polska grała z Portugalią już w pierwszej edycji tych rozgrywek, którą podopieczni Fernando Santosa wygrali. 11 października 2018 roku w Chorzowie przegrali 2:3, a 20 listopada w Guimaraes zremisowali z pewnymi już awansu gospodarzami 1:1.
- W historii moglibyśmy znaleźć pojedynczych piłkarzy, którzy byli lepsi, ale patrząc szerzej, na jedenastkę, czternastkę, osiemnastkę czy nawet na 25 zawodników, nawet na tych, którzy są poza kadrą, to zdecydowanie pokolenie ostatnich lat jest najlepszym, jakie kiedykolwiek mieliśmy do dyspozycji - przekonuje Carvalho. - Większość piłkarzy to wiodące postaci w największych klubach Europy. Uważam, że od wielu lat to najlepsza portugalska generacja. I choć ostatnie wyniki reprezentacji to temat na inną, dłuższą rozmowę, to Portugalia nadal jest i będzie faworytem do wygrywania największych turniejów - przekonuje.

Przeczytaj również