TAAki transfer jak skarb, Perez znów to zrobił. Ostatni element puzzli Realu Madryt

TAAki transfer jak skarb, Perez znów to zrobił. Ostatni element puzzli Realu Madryt
David Canales / pressfocus
Wojciech - Klimczyszyn
Wojciech Klimczyszyn28 Mar · 08:30
Projekt Trenta Alexandra-Arnolda w Madrycie nabiera coraz wyraźniejszych kształtów. Wszystko wskazuje na to, że gwiazdorska kadra Realu zostanie powiększona o reprezentanta Anglii. Mistrzowie Hiszpanii tym samym w części zneutralizują swoje główne słabości: boki obrony. Choć nie tylko.
Mówi się, że negocjacje są na zaawansowanym etapie i chociaż nie ma informacji o podpisaniu jakiegoś porozumienia, źródła wskazują, że kontrakt jest na stole, a obrońca Liverpoolu skłania się do jego podpisania. Zakończenia sagi możemy spodziewać się na dniach.
Dalsza część tekstu pod wideo
Trent Alexander-Arnold spędził całą karierę na Anfield, gdzie piął się po szczeblach kariery w akademii, docierając do pierwszej drużyny, dla której wystąpił ponad 300 razy. Tam osiągnął wszystko, co było do zdobycia w klubowej piłce: od krajowego mistrzostwa po puchar, od Ligi Mistrzów po Klubowe Mistrzostwo Świata. Nadto strzelił 22 goli i zaliczył 87 asyst. Trofea i indywidualne liczby to jedno, ale w Anglii zostawi większe dziedzictwo niż tylko statuetki w gablocie.
Dzięki umiejętnościom w kreowaniu akcji, na nowo zdefiniował rolę bocznego obrońcy. Na wskroś ofensywnego, skorego do nieustannego pressingu z doskonale ustawioną stopą do dośrodkowań czy uderzeń ze stałych fragmentów gry. Teraz, w obliczu wygaśnięcia umowy z końcem czerwca, będzie miał szansę zaprezentowania tego samego na Estadio Santiago Bernabeu. Hiszpanie czekają na niego z otwartymi ramionami. Z różnych powodów.

Obrońca z parciem do przodu

Zacznijmy od tego, że zainteresowanie Realu Madryt Trentem Alexandrem-Arnoldem trwało dwa lata. Klub postrzega go jako niezbędny dodatek do swojego składu. Ostatni element puzzli, oferujący niezrównaną kreatywność. W drużynie, gdzie liczy się techniczna doskonałość, a jeszcze bardziej taktyczna wszechstronność, umiejętności TAA do dyktowania tempa na prawej stronie defensywy idealnie wpisują się w madrycką filozofię futbolu.
Wystarczy jedynie spojrzeć na ofensywne statystyki Trenta, aby zrozumieć, czym tak naprawdę ekscytują się sympatycy “Los Blancos”. Od debiutu w Premier League w 2016 roku stworzył 514 okazji bramkowych. Więcej niż Mohamed Salah, więcej niż Martin Odegaard. Lepszym wynikiem może pochwalić się jedynie Kevin De Bruyne. Jego kolega z lewej flanki Andy Robertson wykreował dla LFC o 100 szans mniej, zaś 64 ligowe asysty to rekord w Anglii i w najbliższym czasie trudno będzie to komukolwiek poprawić.
Tak więc ból Liverpoolu równa się szczęściu “Królewskich”. Kibice “The Reds” mogą mówić, że Trent słabo pracował w obronie lub że jego forma pikowała na przestrzeni kilku sezonów, ale prawda jest okrutna. To wychowanek, Scouse, chłopak stąd. Od kiedy wchodził do zespołu z Merseyside, jego pozycja nigdy nie była zagrożona. Teraz opuszcza czerwoną ekipę i nie zostawia w klubowej kasie ani funta. To musi sprawić zostawić zadrę w sercu.

Dwie możliwe opcje

Real zabiera Trenta, ale co dalej z Danim Carvajalem, który na Bernabeu od dekady okupuje miejsce prawego obrońcy? Najpewniej jego status się nie zmieni, a Anglik przez pierwszy sezon lub dwa nie będzie miał przypisanej stałej pozycji. Jeśli “Carva” po zerwanych więzadłach wróci do formy z sezonu 2023/24, gdy znajdował się w trójce najlepszych piłkarzy mistrzowskiej ekipy, trudno będzie wygryźć go ze składu. Zwłaszcza, że to drugi, a de facto pierwszy kapitan w związku ciągłym ograniczaniem minut Luki Modricia.
Bycie back-upem Carvajala nie brzmi dobrze dla 26-letniego zawodnika klasy premium, będącego w swoim primie. Jednak biorąc pod uwagę niezwykle rozbudowany kalendarz, Anglik nie powinien martwić się o czas gry. Real Madryt nie chce powtórki z tego sezonu, gdy kontuzjowanego Carvajala zastępował nienadający się do poważnej gry Lucas Vazquez. Do tego Alexander-Arnold ma jeszcze jeden niebagatelny atut. Całkiem nieźle czuje się w środku pola. Mógłby więc w pierwszych miesiącach wymieniać się z Danim i wprowadzić trochę klimatu Toniego Kroosa na “ósemce”.
Nie zrozumcie mnie źle. Anglik to nie remedium na stratę legendarnego pomocnika. To też zupełnie dwa inne profile. Kroos był głęboko osadzonym rozgrywającym, opanowanym i niemal nie dało się mu odebrać piłki lub sprawić, by popełnił błąd. Anglik nadal zachowuje się jak obrońca, ale ma inklinacje do gry bliżej bramki przeciwnika - świetnie radzi sobie pod pressingiem, lubi posyłać średnie i długie progresywne podania, plus w końcu będzie bardzo przydatny przy rzutach rożnych i wolnych. Nie zastąpi Kroosa, ale może przywrócić pewne cechy, których do tej pory nie udało się wskrzesić po zakończeniu kariery reprezentanta Niemiec.
Jeśli byłby w stanie łączyć role prawego obrońcy i środkowego pomocnika, dałby Carlo Ancelottiemu, czy innemu trenerowi, który zasiądzie na ławce Realu w przyszłym sezonie, unikalną broń, zdolną do wpływania na grę na wiele sposobów. “Avengersi” piłki nożnej w końcu będą kompletni.

Czerwone i białe przypadki

“Królewscy” w ostatnich latach chętnie i gęsto sięgali po francuskich graczy, dzięki czemu kontyngent z kraju znad Loary liczy obecnie czterech reprezentantów “Les Bleus”. Teraz Real zwraca się ku Wyspom. Alexander-Arnold dołączy do swojego najlepszego przyjaciela z angielskiej kadry Jude’a Bellinghama i z całą pewnością można się spodziewać wielu korzyści płynących z chemii pomiędzy dwiema gwiazdami.
Co ciekawe, transferowe ruchy pomiędzy Liverpoolem a Realem nie należą do rzadkości. Historia TAA przypomina odejście Steve’a McManamana w 1999 roku, jedno z pierwszych zrealizowanych na prawie Bosmana, a z całą pewnością najgłośniejsze w tamtym czasie. Transakcja zaowocowała tym, że “Macca” stał się najlepiej opłacanym angielskim piłkarzem do 2001 roku. I chociaż trudno jednoznacznie ocenić madrycki rozdział pomocnika, to nie można zapomnieć o jego bramce w finale Ligi Mistrzów przeciwko Valencii.
Michael Owen poszedł tą samą drogą w 2004 roku, będąc, podobnie jak McManaman oskarżany o nielojalność, gdy Florentino Perez wyrwał go z Anfield za niespełna 10 milionów euro. Zdobywca Złotej Piłki z 2001 roku kompletnie nie poradził sobie ze zmianą otoczenia. Do historii bardziej niż kilkanaście goli dla Realu, przeszły anegdoty z jego życia w stolicy w Hiszpanii, w tym ta, że codziennie jeździł na lotnisko, by kupować angielskie gazety. Tylko w ten sposób sprawdzał wyniki wyścigów koni, od których był uzależniony.
W którą stronę pójdzie kariera Trenta? Z pewnością przejście do Realu Madryt będzie nowym wyzwaniem i szansą na dalszy rozwój na największej obecnie piłkarskiej scenie. Dla madrytczyków z kolei to okazja pozyskania pokoleniowego talentu. Wygląda to, że obie strony mają się ku sobie. Siła przyciągania Estadio Santiago Bernabeu jest zbyt silna, aby piłkarz mógł się oprzeć, a Liverpool - by był w stanie przebić ofertę i zatrzymać swoją gwiazdę.

Przeczytaj również