Szwarga już działa w Arce i zapowiada transfery. Miał inne oferty, cel jest jasny. Pierwsze ruchy dokonane

Szwarga już działa w Arce i zapowiada transfery. Miał inne oferty, cel jest jasny. Pierwsze ruchy dokonane
fot. Stanisław Wrzosek/Arka Gdynia oficjalnie
Mateusz - Hawrot
Mateusz HawrotWczoraj · 16:54
Dawid Szwarga objął stery w Arce Gdynia po Tomaszu Grzegorczyku i udzielił pierwszego długiego wywiadu jako trener tego klubu. Przyznał, że miał więcej ofert i wyjaśnił, dlaczego wybrał tę znad morza. Opowiedział też m.in. o wizji pracy, w tym pomyśle na rozwój drużyny oraz piłkarzy, czy konkretnych planach transferowych. Było naprawdę ciekawie.
Dawid Szwarga zakończył misję w Rakowie Częstochowa i pojawił się w Gdyni 10 grudnia, dzień po wygranym przez Arkę ostatnim meczu rundy z ŁKS-em. Podczas gdy wielu trenerów odpoczywa z uwagi na przerwę zimową, on zabrał się do pracy w nowym klubie. Jak sam wskazuje, ta najważniejsza robota czeka go 3 stycznia, gdy do treningów wrócą piłkarze. Niemniej, w pierwszych dniach działania nie brakowało nudy. Mimo okresu urlopowego miał już okazję rozmawiać z kilkoma zawodnikami. Kompletował też sztab, co dobiega końca, rozpoczęto również drobne porządki w szatni, jeśli chodzi m.in. o strefę regeneracji.
Dalsza część tekstu pod wideo
Na razie powoli, ale w Arce ruszył nowy etap. Ze Szwargą jako kapitanem okrętu.

Były inne oferty. Dlaczego Arka?

Były już współpracownik Marka Papszuna nie będzie miał łatwego wejścia do zespołu - to jasne. Plus, choć nie przyznał tego wprost, podpisując umowę w październiku, raczej nie spodziewał się, że zimą przejmie zespół wicelidera Betclic 1 Ligi. Zresztą mało kto lub chyba nikt się tego nie spodziewał. Tymczasowy trener Tomasz Grzegorczyk zrobił jednak dobrą robotę i wywindował Arkę ze środka tabeli za plecy jedynie Bruk-Betu Termaliki Nieciecza.
Zmiana po takiej serii (dziesięć ligowych zwycięstw, remis i porażka) może dziwić, ale jak pisałem już m.in. TUTAJ, w mojej ocenie postępowanie władz Arki jest zrozumiałe. Chcąc budować długofalowy projekt i rozwijać klub, nie patrząc tylko na doraźne wyniki, warto to robić z wytypowanym do tego trenerem. Z samej góry listy życzeń, stworzonej, gdy w końcówce sierpnia zwolniono Wojciecha Łobodzińskiego i tymczasowo wręczono ster Grzegorczykowi. Rozchwytywanym na rynku, jednym z najciekawszych szkoleniowców młodego pokolenia, nowej fali, która skutecznie “odbetonowała” karuzelę tych samych nazwisk. Szwarga przyznał zresztą, że poza Arką miał też inne oferty, a przed sezonem zakładał możliwe odejście z Częstochowy zimą.
- Rozmawiając z Michałem Świerczewskim i Markiem Papszunem, jasno dałem do zrozumienia, by w moim kontrakcie była klauzula o odejściu w grudniu. Przewidywałem, że być może w grudniu będzie chciał - mimo dobrych wyników Rakowa - poszukać klubu, w którym będę mógł się w pełni spełniać. Oprócz Arki miałem trzy rozmowy o pracę. Dwie w Ekstraklasie i jedną w I lidze - tłumaczył w obszernym wywiadzie, który miałem okazję współprowadzić w czwartkowy wieczór 19 grudnia.
- O Arce przeważyło przede wszystkim spotkanie z właścicielem (Marcinem Gruchałą) i dyrektorem sportowym (Veljko Nikitoviciem). Spotkałem osoby z jasną, klarowną wizją, strategią, dobrze przygotowane do spotkania. Osoby, które mają świadomość, że najważniejsi w klubie są ludzie i aby zmienić klub, trzeba dokonać również zmian organizacyjnych. Widziałem gotowość, otwartość, wizję - to były decydujące czynniki - dodawał.
Podczas blisko półtoragodzinnej rozmowy trener zrobił dobre wrażenie. Był przygotowany, pozytywnie nastawiony, generalnie nie uciekał od odpowiedzi. Potwierdził, że potrafi świetnie opowiadać o piłce i ma pojęcie, o czym mówi. Zdradził sporo na temat tego, jak widzi “swoją” Arkę, w którym kierunku chce iść, co jest dla niego istotne. Mówił o wizji zespołu i jego gry, o poszczególnych zawodnikach, o doborze współpracowników, o transferach. Potwierdził też, że nie rozmawiał z Tomaszem Grzegorczykiem. Ani, co jasne, w trakcie rundy, ani po jej zakończeniu.
- Skupiałem się nad tym, co przed nami. Obserwowałem poczynania Arki, należy mu się ogromny szacunek za to, jaki zrobił wynik punktowy w tym okresie przejściowym. Zrobił dobrą robotę, podobnie jak piłkarze, którzy pokazali wielki profesjonalizm - usłyszeliśmy. - Zdawałem sobie sprawę, że najważniejsze jest to, by zawodnicy mieli jasne poczucie, kto jest szefem. A był nim trener Grzegorczyk. Nie chciałem kontaktować się ani z nim, ani zawodnikami, tylko zostawić tę relację taką, jaka jest. Z nikim się nie kontaktowałem. Chciałem zachować spójność wewnątrz Arki i przede wszystkim zakończyć pracę w Rakowie Częstochowa - dodał.

DNA i awans

Dawid Szwarga chce skupić się na przyszłości, na misji, której podjął się w Gdyni. A więc jaka ma być jego drużyna na boisku? Kładąca nacisk na pressing i wysoką obronę, niezależnie od przeciwnika. To ma stanowić część DNA Arki. Kilka razy padło słowo-klucz: “intensywność”. Zarówno w kontekście tego, na co chce zwrócić uwagę zawodnikom, jak i tego, jakich nowych piłkarzy szuka klub. Naturalnie generujących właśnie intensywność i takich, którzy chcą tutaj być i rozumieją, jak nowy sztab chce pracować i jakie ma reguły gry.
- Ja tego nie wymyśliłem ani Raków, tylko to są rzeczy, które się dzieją w futbolu. Najczęściej wygrywa ten, kto ma większą intensywność. Od tego zaczniemy. Drugi element to praca u podstaw - wysoka kultura pracy, wysoka etyka pracy, w związku z tym rozwój indywidualny piłkarzy. Będzie dużo im dawać, ale też dużo wymagać, by była z tego obopólna korzyść - wyjaśniał Szwarga.
Bazowym ustawieniem Arki będzie stosowane w ostatnim czasie 4-3-3, ale trener nie wyklucza jego zmiany na 3-5-2, o ile piłkarze pokażą się w tym systemie z lepszej strony podczas okresu przygotowawczego do rundy wiosennej. Klub zaplanował dwa obozy treningowe: w pobliskim ośrodku COS Cetniewo (Władysławowo) oraz w Turcji. Razem ze Szwargą za budowę zespołu będzie odpowiadać nowy, odświeżony sztab. Wprawdzie nie tak szeroki jak w Częstochowie, ale i tak ułożony wedle wizji pierwszego trenera. Znajdą się tam jego zaufani ludzie - Tomasz Włodarek i Rafał Figiel, jak i nowy trener bramkarzy, którym powinien zostać Maciej Borowski z Lecha Poznań. Z poprzedniej ekipy pozostanie Jakub Frydrych i spec od przygotowania motorycznego i diagnostyki, Łukasz Radzimiński. Ta mieszanka ma zapewnić Arce sukces.
A właściwie sukcesy, bo sam trener wspominał o celach krótko-, średnio- i długoterminowych. Awans do Ekstraklasy jest w tej drugiej grupie, cel długoterminowy to ogólny rozwój klubu, co pokrywa się z zapowiedziami właściciela, gdy ogłaszano zatrudnienie Szwargi.
Czy kibiców Arki może niepokoić asekuracja przy słowach o awansie “w tym lub przyszłym sezonie”? Ogólne oczekiwania na trybunach w Gdyni są bowiem oczywiste po tylu nieudanych próbach ataku na Ekstraklasę - jak najszybciej i za wszelką cenę, szczególnie po bolesnym finiszu ubiegłego sezonu. Trener tłumaczył jednak, skąd oszczędność w deklaracji. I nie chodzi tylko o jego półtoraroczny kontrakt, dowód na to, że klub patrzy dalej niż wyłącznie na najbliższą rundę.
- Dajemy sobie szansę. Chcemy, by to wydarzyło się w tej rundzie, natomiast ścisk w tabeli jest spory, a siła drużyn z jej góry - mocna. (...) Brak awansu będzie dużym rozczarowaniem, bo dziś każdy czuje tę szansę i zrobimy wszystko, by złapać ją w swoje ręce. Ale to jest piłka nożna. Może się wydarzyć wiele rzeczy, których sobie dziś nie wyobrażamy. Trzeba planować w dłuższej perspektywie niż pół roku. Jeden cel nie powinien doprowadzać do tego, że wszystkie inne nie mają sensu - opowiadał, spójnie z władzami klubu.

Transfery nadchodzą

W tym, by osiągnąć awans już za kilka miesięcy, mają pomóc nowi piłkarze. Zimą Arka szykuje cztery, może pięć transferów. Priorytety są jasno określone. Klub chce wzmocnić: bramkę, środek obrony, “ósemkę” oraz skrzydło. Rozmowy trwają, niewykluczone, że kibiców czekają świąteczne prezenty. Na starcie przygotowań 3 stycznia mogą pojawić się przynajmniej dwa nowe nazwiska. Pełnej kadry trener spodziewa się na rozpoczęcie obozu w Cetniewie 21 stycznia, choć w grę wchodzą rynkowe “złote strzały”, czyli transfery późniejsze, na które będzie się opłacało poczekać.
Czy wśród nabytków będzie wychowanek Arki Szymon Czyż, obecnie piłkarz Rakowa, doskonale znany Szwardze? To nazwisko nie bez przyczyny przewija się w spekulacjach transferowych.
- Takiego zawodnika poszukujemy na “ósemkę”. Intensywnego, który jest w stanie bronić, działać w każdej fazie, ma doświadczenie z Ekstraklasy, przychodzi z klubu, w którym jest dużo norm, procedur, które chcemy tutaj wprowadzić, który ma wysoką etykę pracy. Ale nie będzie to prosty temat i łatwa decyzja - tłumaczył szkoleniowiec, zwracając uwagę na dwukrotnie zerwanie więzadeł krzyżowych przez piłkarza będącego dziś niespełna cztery miesiące po ostatnim, poważnym zabiegu.
Do Gdyni może za to trafić nowy młodzieżowiec i niewykluczone, że będzie to bramkarz do rywalizacji z Damianem Węglarzem. Arce przyda się szersze pole manewru, bo jesienią “młodzieżowa kołdra” była krótka. Filip Kocaba wyglądał świetnie na pozycji numer “sześć”, natomiast gdy raz go zabrakło z powodu kartek, zespół miał sporo problemów na boisku. To też efekt kłopotów zdrowotnych innego pomocnika i młodzieżowca, Jakuba Staniszewskiego. Teraz obaj mają rywalizować o miejsce w składzie, razem z wracającym po kontuzji weteranem Januszem Golem. Szwarga mówi wprost: jeśli Gol będzie najlepszy, to będzie grał. Wtedy wystąpi konieczność uzupełnienia składu młodzieżowcem na innej pozycji, stąd chęć rozbudowania kadry. Szansę w trakcie przygotowań mają też dostać wychowankowie, m.in. Kamil Górecki, Wiktor Sawicki czy Adrian Jurkiewicz.
Kibiców Arki nurtuje też przyszłość Kasjana Lipkowskiego. Ten niezwykle utalentowany młodzieżowy reprezentant Polski nie mógł liczyć na miejsce w składzie ani u Łobodzińskiego, ani Grzegorczyka. Rzucano go po różnych pozycjach, bez jasno określonej ścieżki rozwoju. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że klub nie zagwarantował mu właściwej drogi w górę. To może się teraz zmienić.
- Podstawowa, pierwsza kwestia to to, jaki jest pomysł samego Kasjana na to, by wywalczyć miejsce w składzie, jak będzie przygotowany na pierwszym treningu, jak będzie wdrażał zasady, aspekty taktyczne, jak będzie realizował to, co będzie mu proponował. Pamiętajmy o tym, że robotą piłkarza jest przygotować się do sezonu, meczu, treningu, a nie robotą trenera jest na każdego piłkarza pomysł i zagwarantować, że za pomocą mojego pomysłu my tu każdego rozwiniemy. Pierwsze są intencje piłkarza. On musi mieć odwagę, by pokazać pełnego siebie - zabrał głos Szwarga.
- Każdy zawodnik zaczyna z tego samego pułapu, oczywiście, to nie komunizm, że wszyscy są równi, ale (...) Kasjan na pewno swoje szanse dostanie. Przed nami dużo meczów sparingowych, w pierwszych trzech każdy otrzyma mniej więcej taką samą liczbę minut. Mamy na Kasjana pomysł na dwóch pozycjach. On się pierwszy dowie jakie to pozycje i co musi realizować, by zwiększyć swoje szanse na granie - dodał.

“Pojadę na flow”

Wywiad przed spotkaniem Szwargi z całą drużyną (do czwartku włącznie rozmawiał osobiście z trzema piłkarzami) sprawił, że przy wielu kwestiach, np. wyborze kapitana, usłyszeliśmy argument pt. “najpierw muszę o tym porozmawiać z zawodnikami”. To naturalne, wszak trwa sezon urlopowy. Kolejne rozmowy mają być prowadzone na dniach, jeszcze inne dopiero przy okazji rozpoczęcia treningów. Jakie będą pierwsze słowa Dawida Szwargi do całego zespołu? - Pojadę na flow, choć mam wizję, co chcę przekazać zawodnikom - mówił z uśmiechem.
Trener wypowiedział się dodatkowo na temat słynnych raportów, które w Rakowie muszą pisać piłkarze. Wiemy, że tych w Gdyni też interesuje temat, czy przyjdzie im usiąść z długopisem lub laptopem, by zabrać głos szerzej niż w prywatnej rozmowie lub szatni.
- Czy piłkarze lubią te raporty? W wywiadach mówią, że lubią. W prywatnych rozmowach raczej nie. Według mnie to jest ciekawa perspektywa, by poznać opinię piłkarza, osoby, która była w środku wydarzeń, jak ona patrzy na daną sytuację. W rozmowie 1 na 1 piłkarz nie zawsze powie wszystko, co by napisał. W raporcie uważam, że szerzej rozwinie pewne tematy - opowiadał szkoleniowiec. - Ofc, taka decyzja jeszcze przed nami, czy będziemy je tutaj wprowadzać, czy bazować na relacji, rozmowie z zawodnikami. Będę to z nim ustalał, ale będziemy chcieli spróbować, by wciągnąć zawodników w proces, by byli jego częścią. Ja jestem szefem i ja wyznaczam kierunek, ale piłkarze i sztab mogą mi dać bardzo cenne uwagi podczas wybierania tego kierunku - dodał.
W trakcie rozmowy Dawid Szwarga wielokrotnie podkreślał, że jego celem jest rozwój piłkarzy. - Arka ma co najmniej trzech piłkarzy, by wyjechać do ligi zagranicznej i tam zrobić karierę, grać w europejskich pucharach. To będzie nasz cel, by nie tylko tę trójkę, ale całą grupę rozwijać indywidualnie, zapewnić im dobrą obsługę - tłumaczył, zdradzając przy okazji, że nie planuje mieć przesadnie szerokiej kadry. - To będzie bardziej 21 niż 28 piłkarzy, by każdy miał realną szansę na grę.
Piłka jest na tyle nieprzewidywalna, że nie sposób przewidzieć, czy kadencja Szwargi w Arce przebiegnie zgodnie z oczekiwaniami. Jego wypowiedzi i wizja powinny jednak wlać sporo nadziei w serca kibiców. A nowe władze Arki pracą dla klubu w ostatnich miesiącach zasłużyły na to, by im w tej sytuacji zaufać. Jednego można być pewnym: na pewno będzie ciekawie. Wszystkie ręce na żółto-niebieski pokład.
- Sami nie zbudujemy silnego klubu. To musi być budowa całej społeczności. Wszystkich ludzi związanych z Gdynią. Mamy jeden mały, wspólny cel z drużyną i społecznością Arki. Awans do Ekstraklasy. Ale jesteśmy przygotowani, by zacząć tę współpracę z przytupem. Przed nami okres wytężonej roboty. Jestem pewien, że zawodnicy zdają sobie z tego sprawę, a ten jeden, wspólny cel będzie nas jednoczył i powodował, że współpraca będzie taka, jaka powinna być. Na pewno nie łatwa, ale owocna - podsumował Szwarga.
Cały wywiad z Dawidem Szwargą obejrzycie tutaj:

Przeczytaj również