Szpilki, riposty, dowcipy. Ten piłkarz jest królem social mediów. Aż trudno uwierzyć, co potrafi wymyślić
Fani Atalanty tylko czekają na błyskotliwe riposty swojego kapitana. Im piłkarzom lepiej idzie, tym lepszy humor ma Marten de Roon, a są przecież wiceliderami Serie A. Grają tak, że w Bergamo mówią "to ten sezon". Holender to nieoczywisty bohater, który zakochał się w tym mieście. Potrafi rozładować napięcie żartem w ekipie rządzonej przez trenera twardą ręką.
Marten de Roon to ulubieniec kibiców. Jest błyskotliwy, inteligentny i oddany Atalancie. Wielu sympatyków innych klubów zapewne zdenerwował swoimi szpileczkami, ale się tym nie przejmuje, bo media społecznościowe traktuje z dużym dystansem i mógłby o tym wykładać.
Inny niż wszyscy
Jak wyglądają posty klasycznego piłkarza w social mediach? "Świetny mecz, dobra robota, dziękujemy kibicom za wsparcie". Ewentualnie jeszcze druga wersja: "Rozczarowanie. Nie takiego wyniku oczekiwaliśmy. Musimy się poprawić". Taki zawodnik często nawet nie wie, co w ogóle zamieścił, ponieważ robi to agencja, a posty brzmią dość sztucznie i da się wyczuć, że nie mówi do nas on sam, tylko to jakiś tekst wygenerowany przez osoby trzecie i skopiowany niczym życzenia bożonarodzeniowe. Kiedy Victor Anichebe znany z gry w Evertonie czy Sunderlandzie poprosił agencję o taką wiadomość, żeby sobie skopiować, to rzeczywiście później jej użył, tylko... razem z częścią "Możesz puścić takiego tweeta, że..."
Piłkarze zazwyczaj nie chcą się narazić, czytać, czy też po prostu w ogóle nie marnują czasu na takie rzeczy, traktując sociale jako konieczny obowiązek. W końcu mają też kasę z reklam i udostępniania swojego wizerunku. Marten de Roon poszedł inną drogą i potraktował media społecznościowe jako zabawę z kibicami i chęć pokazania swojego charakteru. Nie jest tak popularny, jak największe gwiazdy Serie A, ale działa sam albo przynajmniej robi to z kimś we współpracy tak, by wychodziło naturalnie. Na Instagramie obserwuje go 260 tysięcy osób, na portalu X to 122 tysiące użytkowników, a na Facebooku 83 tysiące.
Rzymski Gladiator i persona non grata w Neapolu
Marten de Roon gra na pozycji defensywnego pomocnika. Gian Piero Gasperini wystawiał go także na środku defensywy. U włoskiego trenera jednak nie ma tak, że zajmujesz się tylko destrukcją. Atalanta od lat zdobywa dużo bramek. Holender ma ich 20 w 370 występach. Bardzo ważną w tym sezonie zdobył z Romą na Stadio Olimpico. "La Dea" długo biła głową w mur, aż wreszcie Holendrowi dopisało szczęście. Po zamieszaniu uderzył tak, że piłka odbiła się od Zekiego Celika i wpadła do siatki. Kapitan od razu podbiegł pod trybunę gości, by celebrować trafienie, a po meczu... wstawił przerobione zdjęcie piłkarzy Atalanty. Wówczas na ekranach kin królował film "Gladiator II", czyli niejako kontynuacja wielkiego oscarowego hitu z 2000 roku. Jeśli gladiatorzy, to wiadomo, że Rzym, więc Marten de Roon po zwycięstwie akurat wpasował się w kinowe trendy.
To nie jedyne duże piłkarskie miasto, które udało się ekipie Gian Piero Gasperiniego podbić. Imponujące było zwycięstwo na Stadionie im. Diego Maradony. Lider z Neapolu został wręcz rozbity, stłamszony i pokonany aż 3:0. Takie zwycięstwa są wodą na młyn dla pomysłów Martena de Roona. Wówczas również popisał się kreatywnością. Normalny zawodnik w tej sytuacji napisałby: "Wspaniałe zwycięstwo naszej drużyny. Do boju Atalanta". Holender przerobił screena z Google, gdzie wpisał: "Z czego znany jest Neapol". Oprócz Zamku Jajecznego (legenda o Wergiliuszu), stacji artystycznych metra, słynnej długiej ulicy Via San Gregorio Armeno, znalazły się tam jeszcze dwie rzeczy - wygrana Atalanty 3:0 oraz sam De Roon zdegradowany do persona non grata w tym południowym mieście. Od razu uprzedził ruch fanatycznych kibiców Napoli.
Król marketingu
Każdy dział marketingu marzy o takim piłkarzu w drużynie, który będzie chętny na różne akcje. Kapitana Atalanty dwa razy namawiać nie trzeba. Trzy lata temu w ciekawy sposób zareklamował stroje. Udał się do sklepiku klubowego i powiedział, że będzie czekał, aż pierwsza osoba kupi trykot z jego nazwiskiem, to on mu ją podpisze, a później także opłaci z własnej kieszeni. Czekał, czekał, czekał... Nikt nie kupił tej koszulki.
Chodził, krzątał się po sklepie, oglądał gadżety, spoglądał na zegarek, bujał się z nudów na krześle, a nawet zaczął układać puzzle, żeby wreszcie... zasnąć. W końcu pracownik podszedł i powiedział, że już godzina zamknięcia, więc musi wyjść. Pokazał duży dystans do siebie i świadomość tego, że nigdy nie będzie tak popularny, jak piłkarze ofensywni.
Chodził, krzątał się po sklepie, oglądał gadżety, spoglądał na zegarek, bujał się z nudów na krześle, a nawet zaczął układać puzzle, żeby wreszcie... zasnąć. W końcu pracownik podszedł i powiedział, że już godzina zamknięcia, więc musi wyjść. Pokazał duży dystans do siebie i świadomość tego, że nigdy nie będzie tak popularny, jak piłkarze ofensywni.
Organizował sobie spontaniczne Q&A na Instagramie, gdzie odpowiadał na pytania:
Kim byś był, gdybyś nie został piłkarzem?
- Tak jak powiedział kiedyś Crouch - prawiczkiem. A tak poważnie to księgowym. Czyli w sumie to jest samo.
Co było najlepsze w twoim wypożyczeniu do Middlesbrough?
- Najlepsi byli fani i gol przeciwko Manchesterowi City, a najgorsza - pogoda.
Co możesz obiecać, kiedy Atalanta wygra Ligę Mistrzów?
- Postawię wielki stół w centrum Bergamo na 1000 osób i każdemu zaserwuję pizzę. Sam ją nawet zrobię. Potem będzie impreza i każdy jest zaproszony.
Potrafił też zakpić z piłkarzy, którzy wstawiają fotki wakacyjne z ciepłych krajów, plaż, hoteli, imprez. Otóż agencje proszą często zawodników, by na ich ścianie nie pojawiały się same tylko zdjęcia meczowe, ponieważ wówczas social media będą wyglądały sztucznie. Każde prywatne foto jest na wagę złota i wprowadza "coś innego". Marten de Roon też postanowił podzielić się sztuką z wakacji.
A kiedy Atalanta w 2022 roku wygrała w sparingu z Rappresentativa Valli Bergamasche 10:0, to De Roon zapytał użytkowników Twittera/X, jak ma teraz wrócić do domu i powiedzieć dzieciom, że wygrali takim wynikiem, a on nie strzelił ani jednego gola. Sporo pomysłów więc pojawia się w głowie defensywnego pomocnika na tak zwanym spontanie. Nie musi temu towarzyszyć nawet wielki hit meczowy. Kiedy jednak towarzyszy, to oczywiście chętnie to wykorzysta. Gwiazdy nieraz wstawiają zdjęcia z pucharami… w łóżku. De Roon też wstawił z trofeum Ligi Europy z podpisem: "Napisałem SMS-a do żony, że jestem w łóżku z moją nową miłością".
Zakochany w Bergamo
Marten de Roon nie mógł się spodziewać, że to w Bergamo odnajdzie swoje miejsce na ziemi. Fascynuje go nie tylko sam klub, ale i cała miejska, północna otoczka. Jest już niemal przyszywanym Włochem. Jako kapitan zawsze służy radą nowym piłkarzom - gdzie zamieszkać, co zjeść, co fajnego można zobaczyć. Holender po prostu zakochał się w Bergamo i czuje się tu bardzo dobrze. Tak opowiadał o mieście w oficjalnym kanale Serie A:
- Bergamo to miasto o średniowiecznym sercu i nowoczesnej duszy, ukształtowane przez wieki wpływów artystycznych. Czuję się ambasadorem Bergamo, ponieważ jest to nasze rodzinne miasto. Zawsze sugeruję nowym graczom, gdzie mieszkać, ponieważ uważam, że Bergamo jest idealnym miastem do życia. Mieszkańcy Bergamo, a także prowincji, zwracają na ciebie uwagę i sprawiają, że czujesz się tutaj jak w domu.
Jeżeli dobrze pójdzie, to Marten de Roon przebije w liczbie występów legendarnego obrońcę Gianpaolo Belliniego. Kiedy on kończył, to Holender akurat wchodził do drużyny. Włoch nie miał jednak okazji nabijać spotkań w europejskich pucharach. "La Dea" była przeciętna, grała na przełomie Serie A oraz Serie B. Bellini ma rozegranych 435 spotkań, natomiast De Roon 370. Zanim zakochał się w Atalancie, to poznał kulturę włoską, której nie znał. A pomógł mu w tym... Marco van Basten, który prowadził go w Heerenveen:
- Nie wiedziałem zbyt wiele o Włoszech, ponieważ zawsze jeździłem na wakacje do Francji, ale miałem Marco Van Bastena jako trenera, który opowiadał mi o Włoszech i w ten sposób dowiedziałem się więcej o tym kraju. W Holandii Włochy kojarzą nam się z tym, co zwykle rzeczy: makaron, pizza, kawa... Ale jest dużo lepiej, niż myślałem. Klimat, kultura... Kocham wszystko w tym kraju.
To ten sezon?
Marten de Roon to stary wyjadacz, bo w Bergamo jest od sezonu 2015/16, z przerwą na wypożyczenie do Middlesbrough. Był świadkiem, jak budowała się ta drużyna. Grał razem z Josipem Iliciciem, Papu Gomezem, czy Luisem Murielem. Atalanta w covidowej Lidze Mistrzów była raptem trzy minuty od awansu do półfinału, gdzie zmierzyłaby się z RB Lipsk, mając ogromną szansę nawet na finał. Wówczas nie było wyjątkowo dwumeczów. Jeszcze w 89. minucie prowadziła 1:0, lecz w 90. minucie trafił Marquinhos, a w 93. minucie Choupo-Moting.
Tamta Atalanta potrafiła zdobyć 98 bramek w Serie A. Ograła Valencię 8:4 w dwumeczu Ligi Mistrzów (jeszcze zanim COVID-19 przerwał sezon). Wpakowała aż trzem przeciwnikom po siedem bramek (Udinese, Torino i Lecce). Powszechnie uważa się, że nigdy nie była tam mocna, jak w tamtym czasie. Marten de Roon uważa jednak, że... to teraz Atalanta jest najmocniejsza. W klubie obowiązuje jednak zakaz wypowiadania słowa "Scudetto".
- Sposób, w jaki teraz gramy, to spektakl. Piękna Atalanta z Gomezem, Ilicicem, Zapatą i Murielem też była taka. Teraz jednak jest więcej równowagi i solidności w obronie. Wygrywamy mecze, które w tamtym czasie byśmy przegrali.
Nikt nie gra tyle, co Marten de Roon. To już ponad 2200 wybieganych minut w sezonie 2024/25. To nawet więcej niż u podstawowego golkipera Marco Carnesecchiego, który jednak ustępował miejsca Ruiemu Patricio, czy jeszcze przed wypożyczeniem Juanowi Musso. Nie ma ważniejszej postaci niż Holender. To człowiek, który razem z Rafaelem Toloiem, Mario Pasaliciem i przede wszystkim Gian Piero Gasperinim spaja jeszcze dawną Atalantę z obecną, dlatego ma pełne porównanie.
"Gasp" słynie z twardej ręki. Dzięki temu wprowadził dyscyplinę i zrobił z Atalanty potęgę na skalę włoskiej piłki. Kilku byłych piłkarzy (Demiral, Maehle, Gollini) wbijało szpileczki w byłego trenera, ale wychowany w kulcie pracy De Roon tego na pewno nie zrobi. Trener ma na niego ogromny wpływ. Gasperini mówi o nim tak:
- Jest moim trenerem na boisku, bardzo jasno interpretuje sytuacje i potrafi przekazać moje pomysły kolegom z drużyny. Gra bez niego byłaby trudna, bo oferuje rozwiązania taktyczne i gwarantuje równowagę. Jest punktem odniesienia dla całego zespołu.
Tajemnica sukcesu Martena de Roona polega na tym, że ma dobre zdrowie do biegania i rozwinął się piłkarsko z - nie ukrywajmy - trochę ograniczonego pomocnika. Łączy ciężką pracę z dobrym humorem, dlatego jest tak potrzebny w szatni. No i dlatego też pełni rolę kapitana drużyny. Jeżeli Atalanta wygra mecz, to zaglądajcie na social media 33-latka. Może akurat wpadnie na jakiś pomysł.