Szokujący zjazd Marcusa Rashforda. Fatalne liczby, alarmująca postawa. Legenda: On świeci złym przykładem
Przestał strzelać gole i zaczął zawodzić w większości meczów. Po fenomenalnej formie z poprzedniego sezonu pozostały już tylko zamglone wspomnienia. Na początku roku Marcus Rashford był najlepszym piłkarzem Manchesteru United. Od kilku miesięcy jest jednym z najgorszych.
Kiedy drużyna znajduje się w kryzysie, trzeba uważnie spojrzeć na jej nominalnych liderów. Topowi piłkarze powinni przecież wybijać się ponad przeciętność, dając przykład innym. Niestety dla Manchesteru United jego potencjalnie czołowy zawodnik dostosował się do panującego wokół marazmu. Obserwując ostatnie spotkania “Czerwonych Diabłów”, niewielu mogłoby pomyśleć, że Marcus Rashford jeszcze w poprzednim sezonie potrafił strzelić 30 goli. Osiągnął wtedy życiową formę, był na fali, potrafił seryjnie zdobywać bramki. Teraz 26-latek jest tylko jednym z wielu zawodników na Old Trafford, którzy sprawiają, że klub nie potrafi nawiązać do czasów świetności.
Najgorsze liczby
Pau Torres, Witalij Mykołenko, Cristian Romero, Gustavo Hamer. To tylko wybrana grupa zawodników, którzy w tym sezonie Premier League strzelili więcej goli od Rashforda z otwartej gry. Brzmi to nieprawdopodobnie, jednak po 14 kolejkach wychowanek Manchesteru United ma na koncie tylko dwa skromne trafienia, z czego jedno po uderzeniu z rzutu karnego. Cała drużyna widzi, że napastnik zmaga się z ogromną zapaścią strzelecką. Szatnia próbuje jednak pomóc Anglikowi, o czym świadczy zachowanie Bruno Fernandesa z niedawnego meczu przeciwko Evertonowi. Portugalczyk jest pierwszym egzekutorem jedenastek na Old Trafford, ale oddał wtedy piłkę koledze, aby ten mógł się przełamać. Wydawało się, że ten jeden gol może poprzedzić kolejne, trzymając się słynnej zasady o bramkach napastników, które są jak keczup z butelki.
- Napastnicy i skrzydłowi potrzebują goli. W poprzednim sezonie Marcus był fenomenalny, więc teraz oczekiwania wobec niego są jeszcze wyższe. Pomyślałem, że potrzebuje tego gola i byłem pewien, że wykorzysta karnego. To był jego moment, jestem bardzo szczęśliwy, że zdobył bramkę - powiedział Bruno po zwycięstwie nad Evertonem cytowany przez "Manchester Evening News". - Poprzedni sezon Marcusa był niesamowity. W tym sezonie nie wszystko mu wychodzi, ale bardzo ciężko pracuje, żeby pomóc drużynie - dodał Harry Maguire.
Dobre chęci Fernandesa nie przełożyły się jednak na nagłe odrodzenie Rashforda. W następnej kolejce rozegrał on skandalicznie słaby mecz z Newcastle. Przez ponad godzinę gry nie oddał ani jednego strzału, nie wykreował żadnej szansy i wygrał tylko jeden pojedynek. W znaczny sposób przyczynił się do tego, że “Czerwone Diabły” były kompletnie bezzębne w rywalizacji ze “Srokami”. Podopieczni Eddiego Howe’a wygrali 1:0, chociaż wynik nie oddawał w pełni wyższości gospodarzy nad przyjezdnymi z Old Trafford.
Fatalny występ Rashforda na St. James’ Park nie był żadnym przypadkiem. Tego typu mecze w jego wykonaniu powoli stają się normą, co stanowi wystarczający sygnał alarmowy. Szczególnie, że nie może on narzekać na brak wsparcia. Według modelu expected goals napastnikowi wypracowano sytuacje, z których powinien zdobyć minimum pięć bramek, konkretnie 5,07 xG zgodnie z danymi portalu “Understat”. Skuteczność jest jednak prawdziwą piętą achillesową “dziesiątki” Manchesteru. W tym sezonie tylko 2,8% jego strzałów zakończyło się trafieniem do siatki. To najgorszy współczynnik wśród wszystkich zawodników Premier League, którzy strzelili przynajmniej jednego gola. A warto dodać, że średnio na 90 minut oddaje on więcej uderzeń niż w poprzednich rozgrywkach. Trudno jednak liczyć na przełamanie, kiedy zaledwie 22% jego strzałów leci w światło bramki. Koszmar.
Świeci złym przykładem
Fatalna dyspozycja strzelecka być może przeszłaby bez większego echa, gdyby Rashford w nieco inny sposób pomagał drużynie. Problem polega na tym, że w ataku nie gwarantuje jakości, a jego przydatność w obronie ogranicza się do pozoranctwa. W poprzedniej kolejce zawodnicy Newcastle regularnie wykorzystywali niechęć Anglika do powrotów na własną połowę i pracy w defensywie. Manchester bronił w dziesiątkę, bo jego “dziesiątka” miała ważniejsze sprawy na głowie.
Kryzys Rashforda odbija się szerokim echem na Wyspach Brytyjskich. Wielu ekspertów zwraca uwagę na to, że wychowanek Manchesteru United powinien w pierwszej kolejności pracować na sukces zespołu. Tymczasem Anglik staje się powoli odzwierciedleniem całego klubu, którego funkcjonowanie pozostawia wiele do życzenia. Warto jednocześnie dodać, że regres 26-latka zbiegł się w czasie z podpisaniem przez niego lukratywnej umowy. W poprzednim sezonie musiał walczyć o swoją przyszłość, dłuższy kontrakt i lepsze warunki. Teraz ma gwarancję pięciu lat z pensją na poziomie 375 tys. funtów tygodniowo. Taki komfort może rozleniwiać.
- Marcus Rashford ma 26 lat, nie jest już dzieckiem. Podpisał świetny kontrakt, zarabia ogromne pieniądze i musi biegać po boisku, więcej niż ktokolwiek inny. Kibice Manchesteru United są sfrustrowani, kiedy widzą, że on stoi. To chłopak stąd, musi dawać przykład innym. To też jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w tej szatni, więc jeśli on nie świeci przykładem, to znaczy, że nie jest dobrze - podkreślił Roy Keane na antenie stacji "Sky Sports".
- Defensorzy Manchesteru nie otrzymali żadnego wsparcia ze strony Rashforda i Garnacho. Marcus w ogóle nie wracał do obrony, nie wydawał się tym zainteresowany. Newcastle stworzyło przez to wiele sytuacji bramkowych - wtórował Alan Shearer. - Najbardziej niepokojącą rzeczą w tej drużynie jest brak włożonego wysiłku, zwłaszcza ze strony skrzydłowych. Postawa i mowa ciała Marcusa Rashforda są bardzo złe - dodał Paul Scholes.
Samuel Luckhurst z “Manchester Evening News” zdradził, że niektórzy zawodnicy United wydają się kompletnie zdemotywowani i niechętni do podjęcia wysiłku w celu wspólnego dobra. Dziennikarz wskazał nazwiska Anthony’ego Martiala i właśnie Rashforda. Szatnia “Czerwonych Diabłów” wydaje się rozbita i podzielona, czego efekty widzimy na boisku i poza nim. Pod koniec października Marcus wzbudził kontrowersję, świętując urodziny w nocnym klubie tuż po derbowej porażce 0:3 z Manchesterem City. Oczywiście, że po przegranym meczu piłkarze nie mogą mieć zakazu zabawy i korzystania z życia. Jeden zawodnik odreaguje obejrzeniem filmu w domowym zaciszu, a drugi będzie potrzebował rozrywki w innym wydaniu. Trzeba jednak wyczuć moment, w którym lepiej jest zacisnąć zęby i po prostu nie prowokować medialnej nagonki.
- Porozmawiałem z Rashfordem o jego zachowaniu. To nie do zaakceptowania. Przeprosił i to tyle. Popełnił błąd, ale jest bardzo zmotywowany, aby uporządkować wszystko. To wewnętrzna sprawa klubu - tłumaczył wtedy Erik Ten Hag cytowany przez “Daily Mail”.
Wielowarstwowy kryzys
Na dziś nie da się znaleźć jakiejkolwiek linii obrony dla gry Marcusa Rashforda. Nie przemawiają za nim zarówno liczby, jak i tzw. eye test. Jeden gol z gry w grudniu to uwłaczający bilans dla zawodnika z formacji ofensywnej w klubie, który przecież powinien aspirować do walki o wysokie cele. Kolejne mecze United nie zwiastują też nagłego powrotu do formy. Zamiast symptomów poprawy kibice obserwują raczej pokazy frustracji i zniechęcenia.
Jedną z przyczyn ogromnej zniżki formy teoretycznie mogłaby być kwestia pozycji, na której występuje Rashford. Przed startem sezonu udzielił on wywiadu na kanale “The Overlap”, w którym podkreślił, że niezbyt lubi grać na prawej stronie i lepiej czuje się jako lewy napastnik. Zmiana ustawienia nie wpływa jednak na poprawę czy pogorszenie poziomu jego gry. Wszędzie jest tak samo źle. W bieżących rozgrywkach występował on na lewym skrzydle, czyli swojej preferowanej pozycji, w spotkaniach z Nottingham Forest, Burnley, Crystal Palace, Manchesterem City i Sheffield United. Nie zanotował w nich ani jednej bramki czy asysty.
- Rashford to miejscowy chłopak z Manchesteru. Jego rolą jest pociągnięcie drużyny, powinien najmocniej walczyć za ten herb, za tych kibiców, bo przecież jest jednym z nich. Inni powinni patrzeć na niego i widzieć symbol Manchesteru United. A on ostatnio przypomina mi Anthony'ego Martiala, który niczym się nie przejmuje - stwierdził Jamie Carragher.
Trudno znaleźć sensowne rozwiązanie całej sytuacji. Erik ten Hag nie może nagle przykuć Rashforda do ławki rezerwowych, ponieważ jego konkurenci wcale nie prezentują o wiele wyższego poziomu. Ale to właśnie Anglikowi powinno zależeć bardziej niż Martialowi, Rasmusowi Hojlundowi czy Antony’emu na wyciągnięciu drużyny z kryzysu. Manchester United będzie tak dobry, jak jego wychowanek i potencjalny lider. Dlatego na razie w tym sezonie jest to poziom siódmego miejsca w Premier League i ostatniego w grupie Ligi Mistrzów.