Szokujący sezon. Wielkie kluby w strefach spadkowych swoich lig. "Niedawno sukcesy, teraz dno tabeli"
Potrafili seryjnie zdobywać mistrzostwo kraju, godnie reprezentować swoje państwo w międzynarodowych pucharach i wychowywać naprawdę wielkich piłkarzy. Teraz są jednak w sporym kryzysie i okupują strefę spadkową na rodzimym podwórku. Oto słynne kluby, które walczą o wyjście ze sporego dołka.
Trwający obecnie sezon w wielu ligach naprawdę zaskakuje. Patrzymy na tabele i nie wierzymy własnym oczom. Duże marki, w kilku przypadkach wręcz krajowi hegemoni, są na dnie. Jeszcze do niedawna wydawało się to zupełnie nie do pomyślenia.
Ajax Amsterdam
Ajax, najbardziej utytułowany holenderski klub, który 36 razy sięgał po mistrzostwo kraju (dziewięciokrotnie w XXI wieku) i czterokrotnie triumfował w Lidze Mistrzów (lub dawnym Pucharze Europy), teraz ugrzązł w strefie spadkowej Eredivisie. Co prawda tylko po siedmiu rozegranych meczach, ale i taki start trzeba uznać za szokujący. Drużyna z Amsterdamu zdobyła do tej pory zaledwie pięć punktów, co pozwala wyprzedzać jedynie ostatnie w stawce FC Volendam. Warto natomiast wspomnieć, że Ajax ma dwa zaległe spotkania do rozegrania (jeden z nich do dokończenia od 85. minuty przy wyniku 3:2 dla Ajaksu w starciu z Waalwijk). Nikt nie wierzy raczej w to, że czołowy holenderski klub przez dłuższy czas będzie okupował samo dno tabeli, natomiast nadrobić straty do czołówki może być trudno. Dziś liderujące PSV ma aż 22 punkty więcej.
Jedno jest pewne - nad Amsterdamem zawisły czarne chmury, które nie wzięły się znikąd. Więcej o przyczynach kryzysu holenderskiego giganta pisaliśmy niedawno TUTAJ.
Olympique Lyon
Większość z was pamięta pewnie jeszcze czasy, gdy na francuskim podwórku nie rządziło PSG, a właśnie Olympique Lyon. Klub ten w pierwszej dekadzie XXI wieku całkowicie zdominował rywalizację w Ligue 1, zdobywając siedem tytułów mistrzowskich z rzędu. To wtedy rozbłysły takie gwiazdy jak Karim Benzema, Juninho czy Michael Essien. Złote lata w końcu się skończyły, ale Lyon dalej uchodził za jeden z czołowych klubów w kraju i wciąż potrafił świetnie promować piłkarzy. Wystarczy wspomnieć, że w 2020 roku zespół ten dotarł do półfinału Ligi Mistrzów. Niby było to tak niedawno…
Teraz sytuacja zrobiła się jednak bardzo poważna. Chociaż jeszcze poprzedni sezon Olympique zakończył na bezpiecznym siódmym miejscu, w bieżącej kampanii popadł w kompletny marazm. Zespół nie wygrał żadnego z dziewięciu spotkań i zamyka ligową tabelę z dorobkiem zaledwie trzech punktów. Więcej o kryzysie Lyonu pisaliśmy TUTAJ.
FC Basel
20 razy sięgali po mistrzostwo Szwajcarii, z czego aż 12 tytułów zdobywali już w XXI wieku. Stali się krajowym hegemonem, sprzedawali do większych klubów takich piłkarzy jak Mohamed Salah, Ivan Rakitić, Granit Xhaka, Manuel Akanji, Mohamed Elneny czy Xherdan Shaqiri. W ostatnich latach spuścili już co prawda trochę z tonu, bo na mistrzostwo czekają od 2017 roku, ale jeszcze w poprzednim sezonie potrafili dotrzeć do półfinału Ligi Konferencji, gdzie byli o krok od wyeliminowania Fiorentiny.
Teraz piłkarze FC Basel ponoszą natomiast porażkę za porażką. W dziesięciu meczach obecnego sezonu ligowego zdobyli… pięć punktów. Wygrali tylko jedno spotkanie i aż siedem razy schodzili z murawy na tarczy. To wszystko sprawia, że zamykają tabelę ligi szwajcarskiej i do przedostatniej drużyny w stawce tracą cztery oczka. Ponadto szybko odpadli z eliminacji Ligi Konferencji, przegrywając z kazachskim Tobołem Kostanaj.
Aż trudno w to uwierzyć, bo klub latem wydał na wzmocnienia prawie 35 mln euro. Jeszcze więcej, bo ponad 52 mln euro, zarobił na sprzedaży kilku swoich piłkarzy. Chociaż sytuacja finansowa FC Basel w ostatnich latach nie jest kolorowa, to duże pieniądze, jak widać, dalej tam krążą.
Liczne zmiany kadrowe w obu kierunkach i brak stabilizacji na trenerskim stołku bez wątpienia nie pomagają. Obecnie drużynę, już kolejny raz, prowadzi dyrektor sportowy - Heiko Hogel. Pod koniec września zastąpił on zwolnionego po zaledwie 90 dniach Timo Schultza i od tamtej pory był odpowiedzialny za zespół w trzech meczach. Bilans? Trzy porażki. Żadnego strzelonego gola. Siedem straconych. Katastrofa.
Schalke 04 Gelsenkirchen
W całej swojej historii Schalke zdobywało mistrzostwo Niemiec siedmiokrotnie, choć są to już dość zamierzchłe czasy. Nie oznacza to jednak, że w ostatnich kilku czy kilkunastu latach ekipa z Gelsenkirchen nie dawała swoim kibicom powodów do radości. W XXI wieku zespół pięciokrotnie był wicemistrzem, ostatni raz nie tak dawno, bo w 2018 roku. Dodać trzeba do tego udane wojaże w Europie, zwłaszcza w sezonie 2010/2011, gdy Schalke dochodziło do półfinału Ligi Mistrzów.
Ostatnie lata nie były już tak udane. Drużyna z Zagłębia Ruhry lawiruje między 1. i 2. Bundesligą, ale teraz wydaje się, że szybko nie wróci do elity. Wręcz przeciwnie, początek sezonu sugeruje raczej walkę o utrzymanie na zapleczu. Schalke w dziesięciu meczach zdobyło zaledwie siedem punktów i zajmuje w tabeli 16. miejsce, oznaczające grę w barażach. Osnabruck i Brunszwik, drużyny ze strefy spadkowej, zespół z Gelsenkirchen wyprzedza kolejno o punkt i dwa. Reszta stawki natomiast zaczyna niebezpiecznie uciekać.
Santos FC
Ciekawie, albo raczej dla Santosu nieciekawie, jest też w Brazylii. Tam bowiem drugi najbardziej utytułowany klub kraju, mający na swoim koncie osiem tytułów mistrzowskich, walczy z wyraźnym kryzysem. Santos FC co prawda ostatni raz po tytuł najlepszej drużyny Kraju Kawy sięgnął w 2004 roku, ale potem potrafił m.in. triumfować w południowoamerykańskim odpowiedniku Ligi Mistrzów, a więc Copa Libertadores (2011).
Przez drużynę przewinęli się m.in. Neymar, Rodrygo, Gabigol, Robinho, a dopiero co do Chelsea za spore pieniądze odeszli utalentowani Deivid Washington i Angelo. To oczywiście w tym klubie przez lata grał też niegdyś legendarny Pele. Santos od kilku dekad ma zatem smykałkę do szlifowania talentów, ale ostatnio nie przekłada się to na wyniki sportowe.
Po 28 kolejkach drużyna ze stanu Sao Paulo zajmuje w lidze brazylijskiej dopiero 18. miejsce (na 20 drużyn). Jeśli nie przesunie się przynajmniej na 16. lokatę, spadnie do drugiej ligi pierwszy raz w swojej historii. Sytuacja jest więc naprawdę poważna, a do rozegrania pozostało jeszcze tylko, albo i aż, dziesięć spotkań.