Oni też strzelali w El Clasico. Najbardziej sensacyjne nazwiska ostatnich lat

Oni też strzelali w El Clasico. Najbardziej sensacyjne nazwiska ostatnich lat
screen youtube/własne
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot26 Oct · 09:30
El Clasico nie jest sceną wyłącznie wielkich piłkarzy. Bywało, że i po stronie Barcelony, i Realu do siatki w hitowym meczu trafiali zawodnicy co najmniej nieoczywiści. Oto najbardziej zaskakujące nazwiska z ostatnich dwóch dekad. Transmisja El Clasico w sobotę 26 października w Eleven Sports 1 o 21:00. Początek studia już o godzinie 18:00.
Przed nadchodzącym El Clasico sprawdziliśmy wyniki spotkań Realu Madryt i Barcelony w minionych 20 latach. Począwszy od roku 2004 przejrzeliśmy wszystkie rozegrane mecze, szukając najciekawszych nazwisk na liście strzelców. Nie Messiego i Ronaldo, a tych nieoczywistych piłkarzy, z drugiego, trzeciego szeregu. Nieco zapomnianych czy po prostu przeciętnych, których raczej nie wskazalibyśmy jako pierwszoplanowych bohaterów słynnej rywalizacji. Niektórych z gatunku “to oni grali w Klasyku?”.
Dalsza część tekstu pod wideo
W ten sposób wybraliśmy ośmiu zawodników, w tym aż siedmiu z “Barcy”. Przypominamy, kiedy strzelali, w jakich okolicznościach i jak ich kariery potoczyły się później.

Jeffren (29.11.2010, FC Barcelona 5:0 Real Madryt, liga)

Zaczynamy od najbardziej sensacyjnego nazwiska w tym zestawieniu. Postać Jeffrena Suareza odżywa za każdym razem, gdy wspomina się o największych zaskoczeniach w nowożytnej historii El Clasico. I za każdym razem, gdy kibice “Barcy” z radością wracają do słynnej manity z 2010 roku. Real Jose Mourinho został wtedy rozjechany walcem na Camp Nou. Zwycięstwo ekipie Pepa Guardioli zapewnili: Xavi, Pedro, David Villa (dublet) i właśnie Jeffren, który dobił przeciwnika w 90. minucie, a na boisku pojawił się chwilę wcześniej. 22-letni wtedy skrzydłowy wyskoczył zza pleców Sergio Ramosa i pewnym strzałem wykorzystał dogranie Bojana Krkicia.
Co ciekawe, był to dopiero drugi występ Wenezuelczyka w tamtym sezonie (i drugi krótki). Łącznie Jeffren dobił w rozgrywkach 2010/11 do 300 rozegranych minut w ośmiu meczach, po czym pożegnał się z Barceloną, trafiając do Sportingu. Później jego kariera systematycznie szła w dół. Z Lizbony wybrał się do Realu Valladolid, zaliczył też belgijskie Eupen, szwajcarskie Grasshoppers, cypryjskie AEK Larnaka i chorwacki Slaven Belupo. Karierę zakończył w Tajlandii - jako piłkarz zespołu Lamphun Warrior wreszcie przebił wynik dziesięciu goli dla jednej drużyny (13). Aż dziwne, że nie wylądował w Ekstraklasie. Co ciekawe, po tym, jak latem tego roku odwiesił buty na kołek po sezonie gry dla Chiangmai United, poprowadził tę drużynę w kilku meczach jako trener. Według Transfermarktu pożegnał się z nią we wrześniu.

Marc Bartra (16.04.2014, FC Barcelona 1:2 Real Madryt, finał Pucharu Króla)

Bartra nie jest oczywiście tak “egzotycznym” przykładem jak Jeffren, bo mowa o piłkarzu, który rozegrał dla Barcelony ponad 100 spotkań. Wielu kojarzy obrońcę przede wszystkim ze słynnym rajdem Garetha Bale’a, kiedy to Walijczyk w nieprawdopodobny sposób ograł go, mijając sprintem poza linią boczną, a następnie strzelił gola. Zanim jednak defensor nie zdołał nadążyć za gwiazdą Realu, też trafił do siatki. Tak - to był dokładnie ten sam mecz. Finał Pucharu Króla z kwietnia 2014 r. W 68. minucie Bartra pięknym strzałem głową wpisał się na listę strzelców. W tej wielkiej chwili raczej się nie spodziewał, że owszem, przejdzie do historii, ale z innego powodu.
33-letni dziś stoper grał dla “Barcy” do 2016 roku, kiedy to kupiła go Borussia Dortmund. Tam spędził niezbyt udane półtora roku i wrócił do Hiszpanii, zasilając Real Betis. Ten klub - z roczną przerwą na epizod w Trabzonsporze - udanie reprezentuje do dziś. Ma na koncie ponad 150 występów, w tym trzy w obecnym sezonie.

Jeremy Mathieu (22.03.2015, FC Barcelona 2:1 Real Madryt, liga)

Kolejny piłkarz Barcelony na tej liście. Mathieu nigdy nie był wybitnym obrońcą, ale koniec końców spędził na Camp Nou trzy sezony i zagrał dla “Barcy” 91 razy. Bramki zdobył cztery, w tym tę najważniejszą, w 2015 roku, w ligowym Klasyku. Francuz otworzył wówczas wynik spotkania, perfekcyjnie wykorzystując wrzutkę Messiego z rzutu wolnego. Iker Casillas był bez szans.
W 2017 r. Mathieu odszedł do Sportingu, gdzie trzy lata pełnił fundamentalną rolę w linii defensywnej. W 2020 r. doznał jednak poważnej kontuzji kolana, po której już nie wrócił do profesjonalnego grania. Po roku pauzy dwa sezony grał jeszcze w amatorskim Luynes, by jesienią zeszłego roku definitywnie zakończyć karierę.

Aleix Vidal (23.12.2017, Real Madryt 0:3 FC Barcelona, liga)

Barcelona latami bezskutecznie szukała następcy Daniego Alvesa. Jednym z kandydatów był Aleix Vidal, który - tak jak Brazylijczyk - zameldował się w klubie przechodząc z Sevilli. W 2015 r. kosztował 17 mln euro. Wielkiej kariery na Camp Nou nie zrobił, natomiast miał kilka pozytywnych momentów. Jeden z nich nastąpił w grudniu 2017 r., gdy “Barca” wywiozła z Estadio Santiago Bernabeu trzy gole i trzy punkty. Vidal w doliczonym czasie gry wszedł wtedy z ławki i kilkadziesiąt sekund później cieszył się z bramki na 3:0. Zajęło mu to jeszcze krócej niż kiedyś Jeffrenowi. Hiszpan po pięknej akcji Messiego uderzył niemal z linii pola karnego i piłka dość szczęśliwie, mimo interwencji rywali, wylądowała w siatce.
Po tym, jak nic nie wyszło z podboju “Barcy” przez Vidala, w 2018 r. wrócił on do Sevilli. Grał jeszcze dla Alaves i Espanyolu, gdzie w ubiegłym roku zakończył karierę.

Malcom (06.02.2019, FC Barcelona 1:1 Real Madryt, półfinał Pucharu Króla)

Jeśli mielibyśmy się pokusić o wskazanie najbardziej zaskakującego piłkarza w tym zestawieniu, to zaraz po Jeffrenie znalazłby się Malcom. Bohater jednego z najdziwniejszych transferów Barcelony. “Blaugrana” w 2018 roku sprzątnęła go sprzed nosa Romie, płacąc ponad 40 mln euro. Brazylijczyk długo nie zagrzał miejsca w klubie, bo po jednym sezonie nieregularnej gry pod okiem Ernesto Valverde wylądował w Zenicie Sankt Petersburg. W Katalonii finansowo wyszli na zero, a Malcom pożegnał się bilansem 24 meczów, czterech goli i dwóch asyst. Po drodze zdążył zaznaczyć swoją obecność w El Clasico, trafiając w Pucharze Króla. I była to naprawdę piękna bramka:
Kariera brazylijskiego skrzydłowego to materiał na niezłą opowieść. Będący dziś w sile piłkarskiego wieku 27-letni zawodnik cztery lata bawił się z rywalami w lidze rosyjskiej, a rok temu przeszedł za 60 mln euro do Al-Hilal. Tam też notuje świetne liczby - w zeszłym sezonie miał 23 gole i 14 asyst. W tym też strzela i asystuje. Ciekawe, czy jeszcze wróci sprawdzić się w poważnej europejskiej piłce.

Mariano Diaz (01.03.2020, Real Madryt 2:0 FC Barcelona, liga)

Mariano latami przesiadywał na ławce rezerwowych albo trybunach Realu i niekoniecznie palił się do odejścia. Mimo zainteresowania innych klubów był wręcz nieusuwalny, opuścił “Królewskich” dopiero w ubiegłym roku. Choć grał rzadko i na ogół “ogony”, to zdarzało mu się trafić do siatki. Nawet w Klasyku, ostatnim przed wybuchem pandemii koronawirusa. Diaz nawiązał do wyczynu Aleixa Vidala i też zdobył bramkę błyskawicznie po wejściu na boisko. Dostał piłkę z prawej strony po wyrzucie z autu, łatwo uciekł Samuelowi Umtitiemu, ruszył w pole karne i zaskoczył Ter Stegena, mimo że się poślizgnął. To były jego jedyne kontakty z piłką. Wszedł, strzelił i zszedł, bo zaraz sędzia zakończył mecz.
Co najlepsze, był to… pierwszy występ Mariano w tamtym sezonie. W kolejnych latach reprezentant Dominikany strzelił jeszcze dla Realu dwa gole, po czym wreszcie zmienił klub. Przygarnęła go Sevilla, ale w jej barwach głównie leczył kontuzje (zaledwie 319 minut gry). Ten związek nie potrwał długo - od lipca 31-letni już snajper pozostaje bez pracodawcy. Nie wiadomo, czy wróci jeszcze do gry.

Oscar Mingueza (10.04.2021, Real Madryt 2:1 FC Barcelona, liga)

Za kadencji Ronalda Koemana w Barcelonie grało wielu piłkarzy, których ówczesny poziom nijak miał się do aspiracji bycia jednym z najlepszych klubów na świecie. Choćby Oscar Mingueza, wychowanek, któremu nigdy nie można było odmówić zaangażowania, ale piłkarsko zwyczajnie nie dojeżdżał. Nie został nowym Carlosem Puyolem. Uzbierał jednak aż 66 występów, zdołał też dwukrotnie wpisać się na listę strzelców. W kwietniu 2021 roku zdobył honorową bramkę w Klasyku przegranym przez “Barcę” na Bernabeu. Dostał piłkę od Jordiego Alby i niekryty odnalazł się w polu karnym. Uderzył nieczysto, ale skutecznie.
15 miesięcy później Mingueza odszedł do Celty Vigo. Tam jego kariera nabrała rozpędu. Kojarzony z niepewną grą w środku obrony dla “Barcy”, przestawiony na pozycję wahadłowego niesamowicie się rozwinął. Na tyle, że właśnie trafił do reprezentacji Hiszpanii, a media łączą go z powrotem na Camp Nou. W tym sezonie 25-latek uzbierał już dwa gole i pięć asyst, w tym jedną przeciwko Realowi Madryt. Więcej o progresie Oscara Minguezy pisaliśmy we wrześniu TUTAJ.

Luuk de Jong (12.01.2022, FC Barcelona 2:3 p.d. Real Madryt, półfinał Superpucharu)

Ostatni bohater tego tekstu. Czy Luuk de Jong był piłkarzem na miarę Barcelony? Całościowo nie, ale reprezentował ją w okolicznościach wielowarstwowego kryzysu. Nikt nie oczekiwał od niego cudów, miał spełniać rolę “zadaniowca”, dać kilka goli, pomóc w razie potrzeby. To mu się udało - 29 meczów, siedem trafień, w tym to jedno w Klasyku. Mniej prestiżowym, bo w półfinale rozgrywanego na Bliskim Wschodzie Superpucharu Hiszpanii, ale nie ujmuje to nic Holendrowi. Real wygrał wtedy po dogrywce 3:2, a obok Fatiego bramkę dla “Barcy” zdobył właśnie De Jong. W 41. minucie wykorzystał dogranie Ousmane’a Dembele i z pomocą Edera Militao zaskoczył Thibauta Courtoisa.
Po zakończeniu wypożyczenia z Sevilli do Barcelony Luuk wrócił do Holandii, by znów strzelać dla PSV Eindhoven. Robi to jak należy - w pierwszym sezonie po powrocie zanotował 18 goli, w drugim aż 38, a w obecnym już siedem. Strzelec wyborowy i kapitan rewelacyjnej drużyny, która wygrała jak dotąd wszystkie ligowe mecze bieżących rozgrywek Eredivisie.

Przeczytaj również