Sześć gwiazd nowego sezonu Premier League. Wszystkie stoją przed podobnym wyzwaniem

Sześć gwiazd nowego sezonu Premier League. Wszystkie stoją przed podobnym wyzwaniem
screen youtube
Sezon 2021/22 zapowiada się na jeden z najbardziej pasjonujących w historii Premier League. Również za sprawą piłkarzy, którzy będą starali się potwierdzić swoją wartość po lukratywnych transferach. I to niekoniecznie tych przeprowadzonych podczas trwającego okienka.
W naszym zestawieniu gwiazd umieściliśmy po jednym zawodniku z czterech zespołów zgłaszających na starcie nowych rozgrywek Premier League mistrzowskie aspiracje, a także po jednym z dwóch drużyn, które mogą okazać się “czarnym koniem” sezonu. Każdy z poniższych piłkarzy stoi przed podobnym wyzwaniem: pokazać, że nieprzypadkowo zainwestowano w nich potężne pieniądze.
Dalsza część tekstu pod wideo
wraca premier league
własne

Jack Grealish (Manchester City)

- Każdy widział, co przeżywał Leo Messi podczas pożegnalnej konferencji prasowej w Barcelonie. Ja czułem dokładnie to samo. Zanim opuściłem Aston Villę, rozmawiałem w hotelu z drużyną i sztabem szkoleniowym. Pojawiły się łzy. Równocześnie czułem jednak, że to czas na przeprowadzkę.
Tutaj robi wrażenie nie tylko kwota 100 mln funtów, zapłacona przez mistrzów Anglii. Grealish należy do wąskiego grona piłkarzy, którzy sprawiają, że kibice na trybunach podrywają się z siedzeń. Dzięki szybkości i krótkiemu prowadzeniu piłki przy nodze, balansowi ciała oraz liczbom: bramek i asyst.
To właśnie wychowanek Aston Villi ma zapewnić ekipie Pepa Guardioli “świeżą krew” potrzebną do obrony mistrzowskiego tytułu oraz - podobnie jak w przypadku Messiego w Paryżu - dodatkowy atut w nieustającej pogoni za upragnionym triumfem na arenie międzynarodowej. W sezonie 2021/22 występy żadnego zawodnika nie będą analizowane z taką samą dokładnością, jak te Grealisha.
Swoją drogą uprzedzamy, oglądając poniższą kompilację, momentami zapiera dech w piersi.

Jadon Sancho (Manchester United)

Skończyły się wymówki. Nadszedł czas ostatecznej weryfikacji. Czas na to, by Ole Gunnar Solskjaer w końcu zaczął sięgać z Manchesterem United po trofea również w roli menedżera. I wraz z prowadzonym zespołem na poważnie włączył się do rywalizacji o mistrzostwo Anglii.
“Czerwone Diabły” wzmocniły się latem na obu końcach boiskach. Do linii defensywy dołączył jeden z najbardziej utytułowanych obrońców we współczesnym futbolu - Raphael Varane. Już wcześniej imponujący wariant opcji w przednich formacjach poszerzył tymczasem autor 38 bramek i 45 asyst na przestrzeni czterech ostatnich sezonów występów w Bundeslidze - Jadon Sancho. Na papierze United - z Bruno Fernandesem, Paulem Pogbą, Marcusem Rashfordem, Masonem Greenwoodem, Edinsonem Cavanim czy teraz Sancho - muszą budzić postrach wśród ligowych rywali.
- Szansa dołączenia do Manchesteru United jest dla mnie spełnieniem marzeń - powiedział 21-latek zaraz po podpisaniu kontraktu z klubem z Old Trafford. - Nie mogę się doczekać występów w Premier League.
Pora, by Sancho udowodnił niedowiarkom, których na Wyspach nigdy nie brakuje, że potrafi błyszczeć nie tylko w Bundeslidze.

Thiago Alcantara (Liverpool)

Podczas gdy kluby z Manchesteru dokonały w trwającym oknie transferowym po jednym spektakularnym posunięciu, w Liverpoolu najważniejsze wydarzenie tego lata stanowi bez wątpienia powrót do zdrowia Virgila van Dijka. To jednak nie jedyny powrót, na jaki liczą w rozpoczynającym się sezonie fani “The Reds”. Innym jest ten do oczekiwanej, wysokiej formy ubiegłorocznego nabytku Juergena Kloppa - Thiago Alcantary.
Reprezentant Hiszpanii miał wprowadzić do zespołu nową jakość w środku pola i pomóc Liverpoolowi obronić mistrzowski tytuł. Tymczasem skończyło się na wielce obiecującym występie w debiucie przeciwko Chelsea, w którym Thiago ustanowił nawet nowy rekord Premier League pod względem liczby celnych podań zanotowanych w jednej połowie meczu. Później niesamowitą drużynę z sezonu 2019/20 prześladowały jednak kontuzje, sam Thiago zagrał od pierwszej minuty w niewiele ponad połowie ligowych spotkań, a “The Reds” ostatecznie ledwo awansowali do Ligi Mistrzów.
Te rozgrywki będą dla Liverpoolu okazją do rehabilitacji oraz nawiązania do znakomitych wyników z wcześniejszych sezonów. Powodzenie tej misji, zwłaszcza po odejściu Georginio Wijnalduma do Paris Saint-Germain, może zależeć od zdrowia i dyspozycji najbardziej spektakularnego transferu “The Reds” sprzed roku.

Kai Havertz (Chelsea)

Zdobywca jedynej bramki w tegorocznym finale Ligi Mistrzów i zarazem nowy ulubieniec trybun na Stamford Bridge ma za sobą przeciętny, debiutancki sezon na boiskach Premier League, w którym wystąpił w podstawowym składzie w jeszcze mniejszej liczbie meczów (18) co Thiago (20), strzelił cztery gole i zaliczył trzy asysty. Havertz nie błyszczał też w innych statystykach. Nawet biorąc poprawkę na zmianę ligi, nigdy wcześniej w karierze tak rzadko nie popisywał się kluczowymi podaniami czy skutecznym dryblingiem (średnio po 0,7 na spotkanie).
Podobnie jak w przypadku Liverpoolu, nowy sezon ma być jednak inny. Zarówno dla Chelsea, która pod wodzą Thomasa Tuchela chce włączyć się do wyścigu o mistrzostwo Anglii, jak i dla samego Havertza. W zachodnim Londynie wszyscy liczą na to, że pozyskany przed rokiem aż za 80 milionów euro reprezentant Niemiec zacznie spłacać się również na krajowej arenie. I stworzy z przodu zabójczy duet wraz z Romelu Lukaku.
- Triumf w Lidze Mistrzów nam nie wystarcza - zapewnił Havertz. - Chcemy wygrać więcej.

Ben White (Arsenal)

Krytycy trzeciego - po Grealishu i Sancho - najdroższego transferu dokonanego przez angielski klub w trwającym oknie transferowym wydali swoją opinię chyba z przyzwyczajenia. W rzeczywistości Arsenal dawno nie ściągnął bowiem do siebie zawodnika tak bardzo pasującego do filozofii gry zespołu prowadzonego od niespełna dwóch lat przez Mikela Artetę, o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ.
Zarówno pod wodzą Marcelo Bielsy w Leeds, jak i w grającym atrakcyjną dla oka piłkę Brighton, kosztujący, co trzeba przyznać, robiące wrażenie 50 milionów funtów Ben White dał się poznać jako środkowy obrońca doskonale radzący sobie z piłką przy nodze, a ponadto świetnie przystosowany do gry w wysoko ustawionej linii obrony. Te atuty zdążył już zresztą błyskawicznie zaprezentować podczas okresu przygotowawczego do sezonu w nowych barwach.
Czy Arsenal wreszcie doczeka się obrońcy z prawdziwego zdarzenia? Jeśli tak, a sporo na to wskazuje, “Kanonierzy” mogą stanąć przed szansą powrotu do, przynajmniej szerokiej, ligowej czołówki.

Emiliano Buendia (Aston Villa)

- Nigdy nie zamierzaliśmy zastąpić Jacka jednym piłkarzem - tłumaczył kibicom decyzję o sprzedaży Jacka Grealisha do Manchesteru City w specjalnym oświadczeniu wideo dyrektor wykonawczy Aston Villi, Christian Purslow. - Nasza strategia polegała na analizie oraz rozłożeniu na czynniki pierwsze jego kluczowych atrybutów: kreatywności, asyst, bramek, a następnie znalezieniu ich, a także innych, w trzech ofensywnych zawodnikach. Ściągając Emiliano Buendíę, Leona Baileya oraz Danny'ego Ingsa, uważamy, że osiągnęliśmy ten kluczowy cel.
Spośród transferów przeprowadzonych przez typowaną na “czarnego konia” rozpoczynającego się sezonu Premier League Aston Villę z największą uwagą warto będzie przyglądać się najlepszego zawodnikowi ubiegłych rozgrywek Championship - Emiliano Buendii. Argentyńczyk, który ma już za sobą jeden sezon rozegrany w angielskiej ekstraklasie, zakończył poprzednie rozgrywki z lekko “kosmicznym” dorobkiem 15 bramek i 16 asyst. Co ważne, aż pięciokrotnie wpisał się na listę strzelców po uderzeniach zza pola karnego.
A może jednak Grealish doczeka się godnego następcy w postaci JEDNEGO zawodnika?
Występy których piłkarzy będziecie śledzić w nowym sezonie Premier League z największym zainteresowaniem? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach. Rozgrywki wystartują meczem Brentford z Arsenalem dziś o 21:00.

Przeczytaj również