Szczęsny podał tlen Ancelottiemu. W Hiszpanii uderzyli prosto z mostu. "Oni nie wiedzą, co robić"

Szczęsny podał tlen Ancelottiemu. W Hiszpanii uderzyli prosto z mostu. "Oni nie wiedzą, co robić"
Szymon Gorski / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiWczoraj · 22:27
Ten dzień przejdzie do historii hiszpańskiej i polskiej piłki. FC Barcelona rozbiła Real Madryt 5:2 w finale Superpucharu Hiszpanii. Robert Lewandowski był jednym z głównych architektów tego sukcesu. Wojciech Szczęsny też może świętować, chociaż nie ustrzegł się głośnego błędu.
O rany, za nami prawdziwy piłkarski spektakl. W niedzielny wieczór kolejny raz potwierdziło się, dlaczego El Clasico to największy mecz w klubowym futbolu. Grad bramek, piękne akcje, zwroty akcji, emocjonalny rollercoaster. A w tym wszystkim spory udział dwóch polskich zawodników. Robert Lewandowski zanotował bramkę i asystę, Wojciech Szczęsny niestety “wsławił” się, dostając czerwoną kartkę. Ale koniec końców obaj mogli wspólnie celebrować pierwsze trofeum “Dumy Katalonii” w tym sezonie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wykorzystana szansa i szybki cios

Przed półfinałowym meczem obecność Szczęsnego w pierwszym składzie była drobną niespodzianką. Hiszpańskie media szybko poinformowały, że Hansi Flick planował postawić z Athletikiem na Inakiego Penę, ale ten spóźnił się na odprawę. Decyzja o zaufaniu Polakowi okazała się wówczas bardzo dobrym posunięciem. Przeciwko “Los Leones” 34-latek zanotował pięć interwencji, oczarował kibiców szczególnie jedną, kiedy złapał piłkę “w zęby”. Pokazał całemu światu, że zasługuje na więcej szans w barwach “Blaugrany”.
- Jestem bardzo szczęśliwy. Półfinały i finały gra się po prostu po to, by je wygrywać. Awansowaliśmy do finału i już skupiamy się tylko na tym. Chcemy zdobywać trofea - podkreślał Szczęsny po triumfie nad Athletikiem.
- Wojciech Szczęsny wygrywa rywalizację i będzie w pierwszym składzie na finał po świetnym występie przeciwko Athletikowi. Polak wywarł bardzo dobre wrażenie, zapewnił bezpieczeństwo, wykazując się refleksem na linii i dobrą grą nogami - pisał w sobotę Fernando Polo na łamach Mundo Deportivo.
Informacje potwierdziły się i 84-krotny reprezentant Polski ponownie znalazł się w wyjściowej XI. Flick jeszcze przed pierwszym gwizdkiem podkreślił, że skoro zespół zaczął turniej z Polakiem między słupkami, to również z nim skończy. Niedzielne El Clasico rozpoczęło się od dwóch interwencji vis a vis Szczęsnego, czyli Thibaut Courtois, który zatrzymał Yamala oraz Raphinhę. Z kolei już w 5. minucie Polak wpuścił pierwszego gola w Barcelonie. Mbappe wrzucił szósty bieg, nie dając defensywie rywali najmniejszych szans. “Blaugrana” grała, Real strzelił.

Polacy w centrum uwagi

Dalsza część pierwszej połowy to już koncert podopiecznych Flicka z polskimi zawodnikami na czele. Szczęsny znakomicie uprzedził wbiegającego z drugiej linii Bellinghama oraz zachował czujność, broniąc strzał Tchouameniego. Po drugiej stronie boiska szalał Lewandowski, który najpierw zanotował asystę przy pięknej akcji Yamala. Następnie sam wykorzystał rzut karny wywalczony przez Gaviego. W tym momencie to “Barca” fruwała ponad saudyjską murawą.
Barcelona wrzuciła rywali na karuzelę. Po raz pierwszy w historii El Clasico Katalończycy wypracowali tak sporą przewagę do przerwy. Lewandowski i Szczęsny, podobnie jak praktycznie wszyscy zawodnicy z Estadi Montjuic, byli chwaleni po pierwszych trzech kwadransach. Napastnik maksymalnie skutecznie wykorzystał 21 kontaktów z piłką. Z kolei bramkarz zrobił swoje, nikt nie mógł go obwiniać za utratę pierwszej bramki.
- Pewny występ Szczęsnego. Dobrze wybił piłkę spod nóg Mbappe, chociaż wcześniej dał mu się się pokonać. Świetnie interweniował też przy główce Tchouameniego. Lewandowski to goleador. Perfekcyjnie wywiązuje się z zadania w postaci gry tyłem do bramki i tworzenia przestrzeni - opisał w przerwie Ferran Correas z katalońskiego Sportu. - Lewandowski odgrywa ważną rolę. Jego inteligentna asysta otworzyła scenę, na której swój pokaz dał Lamine Yamal - dodał Xavier Munoz na łamach Mundo Deportivo.
Tuż na początku drugiej odsłony Szczęsny miał sporo szczęścia. Przy strzale Rodrygo z bliskiej odległości nie miałby żadnych szans. W odpowiedzi jego zespół wbił piątą bramkę. Wydawało się, że Barcelonie już nic złego stać się nie może. W 55. minucie nastąpił jednak kolejny zwrot akcji. “Szczena”, niczym w pamiętnym meczu z Grecją na EURO 2012, sfaulował szarżującego przeciwnika, za co wyleciał z boiska. Zapachniało sensacyjną remontadą.

Co dalej?

Niestety, ta akcja może wpłynąć na liczbę szans, które Szczęsny otrzyma w dalszej części sezonu. Gdyby z Realem zagrał do końca bezbłędnie, w hiszpańskich mediach na pewno powstałaby debata o potencjalnym usadzeniu Peni na dłużej. Oczywiście, ten tuż po wejściu wpuścił gola Rodrygo. Ale poprzednie miesiące pokazały, że Flick mocniej bierze pod uwagę grę bramkarza na przedpolu niż same umiejętności bronienia na linii. Wychowanek La Masii pod względem zagrań poza własną szesnastką w tym sezonie był praktycznie bezbłędny. Jedynie drobne pretensje można było mieć przy straconym golu z Borussią Dortmund na 2:2. Poza tym jednak wykazywał się spokojem, a właśnie tego elementu zabrakło Szczęsnemu.
Jednocześnie czerwona kartka Polaka być może uchroniła Real przed historyczną porażką. Wynik 2:5 jest bolesny, ale nie odbiega tak bardzo od rezultatów 0:4, 1:5 czy 2:6, które już zdarzały się w XXI wieku. A w pewnym momencie “Barca” była tak rozpędzona, że pachniało powrotem Courtois przed siódmą lub ósmą. Grając w dziesiątkę, ekipa Flicka oczywiście musiała wyhamować, skupić się mocniej na defensywie, wyciszyć całe widowisko. W Hiszpanii zauważono, że wykluczenie “Szczeny” mogło nawet uratować trenera “Los Blancos”.
- Wyrzucenie Szczęsnego utrzymuje Carlo Ancelottiego na stanowisku. Przy 11 na 11 mógł wydarzyć się historyczny wynik. Minuty Realu z przewagą jednego zawodnika wcale nie były o wiele lepsze. Ten zespół nie wie, jak atakować. Nie wie, co robić - ocenił Miguel Quintana z Radio Marca.
Barcelona po raz drugi w tym sezonie zdeklasowała Real, Flick podniósł pierwsze trofeum jako jej trener. Katalończycy nie będą jednak mieli bardzo dużo czasu na świętowanie tego sukcesu. Już w środę zmierzą się bowiem z Betisem w 1/8 finału Pucharu Króla. Prawdopodobnie w tym meczu Szczęsny jeszcze dostanie swoją szansę, ponieważ to miały być jego rozgrywki. Później “Blaugrana” wróci już do rywalizacji w lidze i Lidze Mistrzów, gdzie raczej trzeba spodziewać się obecności Peni. Zwłaszcza, że nawet w tym El Clasico błysnął talentem, kiedy w końcówce efektownie zatrzymał Mbappe.
Na razie żyjmy chwilą. Za nami fenomenalne widowisko, “Barca” prowadzona przez Lewandowskiego, Raphinhę i Yamala pokazała, że powoli zapomina o kryzysie z końcówki ubiegłego roku. Z kolei Real Madryt… to zawsze Real Madryt. Wróci szybciej niż myślimy.

Przeczytaj również