Iga Świątek może rozegrać wyjątkowy mecz. "Drabinka ułożyła się w ten sposób"

Iga Świątek może rozegrać wyjątkowy mecz. "Drabinka ułożyła się w ten sposób"
Jayne Kamin-Oncea/Pressfocus
Mimo że z turnieju w Bad Homburg Iga Świątek musiała się wycofać z powodów zdrowotnych, to i tak przygotowania do Wimbledonu można uznać za udane. Liderka rankingu rozegrała trzy mecze, dwa z nich wygrała bardzo pewnie i większymi niż przed rokiem nadziejami może przystąpić do wielkoszlemowego Wimbledonu. Pierwszy mecz już w poniedziałek - z Lin Zhu.
To czwarty sezon w dorosłym cyklu, w którym Świątek rywalizuje na kortach trawiastych. Patrząc tylko na wyniki, to już osiągnęła najlepszy rezultat - wcześniej nigdy nie awansowała do półfinału. Trzeba oczywiście pamietać, że grała w turnieju rangi 250, co trochę ułatwiało sprawę, ale przed Wimbledonem chodziło przede wszystkim o to, żeby zaliczyć jak najwiecej meczów na trawie. Tym razem przygotowania do turnieju w Londynie wyglądały nieco inaczej niż przed rokiem, kiedy też triumfowała wcześniej w Paryżu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Inne przygotowania

Wtedy nie zagrała w ani jednym turnieju poprzedzającym Wimbledon. Teraz w Bad Homburg pojawiła się na kilka dni przed startem rywalizacji, miała okazję potrenować, a potem rozegrać trzy pojedynki. Wycofanie się z powodów zdrowotnych można traktować dosłownie, można też pewnie podejrzewać, że gdyby podobna sytuacja miała miejsce w Wimbledonie, to przynajmniej spróbowałaby wyjść na kort. Widocznie jednak turniej w Niemczech spełnił swoje zadanie, dał okazję do rozegrania się na nowej nawierzchni i nie było sensu ryzykować występu do samego końca.
Trzy rozegrane spotkania należy odbierać pozytywnie. Już na dzień dobry nie było łatwo, bo trafiła na ubiegłoroczną półfinalistkę Wimbledonu - Tatjanę Marię. Niemka może nie jest czołową tenisistką rankingu, ma już swoje lata, ale na trawie grać potrafi. Często stosuje slajsy, gra mądrze taktyczne, była też już ograna na tej nawierzchni, bo do Bad Hombrug przyleciała po finale turnieju niższej rangi. W pierwszym secie się postawiła, ostatecznie nawet go wygrała, ale reakcja Igi była imponująca. W kolejnych dwóch straciła zaledwie dwa gemy i to co warto zauważyć, to spokój i pewność siebie, z jaką wyszła z niekomfortowej sytuacji. W kolejnych meczach było już dużo spokojniej, można było też zauważyć, że Iga kilka razy w trakcie przerw sięga po notatki, tak jakby chciała sama sobie przypomnieć, jak należy się na trawie zachowywać.

Dobre losowanie

W Wimbledonie jest oczywiście rozstawiona z numerem jeden. Przed losowaniem główną uwagę zwracało to, gdzie trafi Jelena Rybakina. Obrończyni tytułu, jako rozstawiona z "3" mogła trafić do górnej bądź dolnej części drabinki. Ostatecznie ziścił się drugi scenariusz, co oznacza, że w potencjalnym półfinale Rybakina może się zmierzyć z Aryną Sabalenką, która jako "2" zamyka drabinkę.
Generalnie dolna część drabinki jest w teorii znacznie mocniejsza. Oprócz Rybakiny i Sabalenki są tam również: Jelena Ostapenko, Karolina Muchova, Barbora Krejcikova, Maria Sakkari, Ons Jabeur, Petra Kvitova i Madison Keys. To oznacza, że ze z jedną z tych zawodniczek Świątek może się spotkać dopiero w finale, na pewno uniknie ich we wszystkich wcześniejszych fazach turnieju. Skoro Rybakina powędrowała na dół, to w górnej części znalazła się "4", czyli Jessika Pegula, z którą Polka ma pozytywny bilans (5:2).

Szansa na polski mecz

- Uważam, że Iga będzie lepsza niż w zeszłym roku. Jedna z cech, które ją wyróżniają, to wola zwyciężania. Myślę, że jej ego zostało mocno urażone porażką w 3. rundzie. Ona nie przyjmuje do wiadomości, że może przegrywać. To jest jej motor napedowy, świetna cecha u sportowca - powiedział Maciej Synówka w specjalnym programie na kanale Meczyki na YouTubie.
Rywalizację w Wimbledonie rozpocznie od meczu z Lin Zhu. - To zawodniczka, która dawna zajmowała głównie na granicy pierwszej setki. Do Wimbledonu przystępuje po największym sukcesie w karierze - półfinale na kortach trawiastych w Birmingham. Zawodniczka, która ma dużo lepszy bekhend niż forhend. Nie będzie przestraszona grą z Igą, jest doświadczona. To, co ją stawia w gorszej sytuacji, to ma nie najlepiej skonstruowany technicznie forhend. Jeśli Iga gra z rywalką, która ma wyraźną słabość, nie potrafi przyspieszać, to takie zawodniczki są przez Igę szybko zdominowane - zauważył Synówka.
Przed rozpoczęciem turnieju warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Turniejowa drabinka ułożyła się w ten sposób, że możliwy jest polski pojedynek w 4. rundzie. Żeby tak się stało, Iga Świątek, a także Magda Linette musiałyby wygrać po trzy spotkania. Oczywiście dużo bardziej prawdopodobne jest to w przypadku liderki rankingu, ale poznanianki też nie można skreślać. Po raz ostatni w drugim tygodniu Wimbledonu polskie starcie mieliśmy dokładnie dziesięć lat temu. Wtedy w ćwierćfinale przeciwko sobie zagrali Jerzy Janowicz i Łukasz Kubot.
Niezależnie od końcowego wyniku, wydaje się, że Świątek jest lepiej przygotowana do rywalizacji na trawie niż w poprzednim sezonie. Miała okazję zagrać w turnieju poprzedzającym, wcześniej też kilka dni potrenować przed zawodami w Bad Homburg. Nie musi też mierzyć się z presją utrzymania wybitnej serii zwycięstw, którą rok temu w Wimbledonie, na liczbie 37, zakończyła Alize Cornet. Jednak o skali wyzwania, jakim byłoby triumfowanie w jednym sezonie w Roland Garros i Wimbledonie, świadczy fakt, że w XXI wieku taka sztuka udała się jedynie Serenie Williams. Dokonała tego dwukrotnie - w 2002 i 2015 roku. Świątek wielokrotnie przekonała nas jednak, że może na cuda czasem trzeba trochę poczekać, ale rzeczy niemożliwych często potrafi dokonać od ręki.

Przeczytaj również