Wyjątkowy sezon dla polskich piłkarzy. "Szansa na pierwsze mistrzostwo w historii klubu"
Rywalizacja w większości europejskich lig zaczyna wchodzić w decydującą fazę, a obserwując aktualny układ sił w poszczególnych rozgrywkach można zauważyć dość ciekawe zjawisko. Bardzo wielu polskich piłkarzy, występujących za granicami naszego kraju, ma w tym sezonie duże szanse na zdobycie mistrzostwa kraju.
Niektórzy Polacy mają wyjątkowo duży wkład w znakomite wyniku zespołu na ligowym gruncie, u niektórych te zasługi są jedynie symboliczne. Wszyscy bohaterowie tego tekstu, o których więcej napiszemy za moment, mogą mieć jednak naprawdę duże nadzieje (lub wręcz przekonanie), że niebawem dopiszą do swojego CV zdobycie mistrzostwa kraju. O kim mowa?
Robert Lewandowski (FC Barcelona)
Zacząć musimy od kapitana naszej kadry, który pierwszy sezon w lidze hiszpańskiej zwieńczy najprawdopodobniej tytułem mistrzowskim. Barcelona na dziesięć kolejek przed zakończeniem sezonu ma aż 13 punktów przewagi nad drugim Realem Madryt. Polski napastnik, choć ostatnio wpadł w dołek, bardzo mocno maczał palce w tak znakomitych wynikach “Blaugrany” na boiskach La Liga. “Lewy” jest aktualnie najlepszym strzelcem rozgrywek (17 goli) i jednym z czołowych asystentów (6). Choć ten sezon jest dla niego pod różnymi względami słodko-gorzki, sięgnięcie po mistrzostwo Hiszpanii na pewno będzie smakowało wyjątkowo.
Piotr Zieliński, Bartosz Bereszyński, Hubert Idasiak (Napoli)
To już właściwie tylko formalność. Napoli zdecydowanie lideruje we włoskiej Serie A i już za moment wywalczy pierwsze od 1990 roku mistrzostwo kraju. Do końca rozgrywek pozostało dziewięć kolejek, a klub spod Wezuwiusza wyprzedza drugie Lazio o 16 punktów. To przewaga, której po prostu nie da się już roztrwonić. Chociaż w zespole prowadzonym przez Luciano Spallettiego pierwsze skrzypce grają przede wszystkim niesamowici Chwicza Kwaracchelia i Victor Osimhen, nasz Piotr Zieliński też może być z siebie zadowolony. Polak jest ważnym ogniwem drużyny i w tym sezonie Serie A zanotował póki co bilans trzech goli oraz ośmiu asyst.
Wspomnieć trzeba, że graczem Napoli od stycznia jest też Bartosz Bereszyński. Polak w styczniu został wypożyczony z Sampdorii (z opcją wykupu), ale jak na razie nie doczekał się debiutu na boiskach Serie A w barwach ekipy z Neapolu. Zagrał jedynie w Pucharze Włoch. Na swój pierwszy występ we włoskiej elicie czeka też bramkarz, Hubert Idasiak, który w tym sezonie wielokrotnie zasiadał na ławce rezerwowych.
Jakub Kiwior (Arsenal)
W angielskiej Premier League oglądamy ucieczkę liderującego Arsenalu przed goniącym go Manchesterem City. W tym momencie “Kanonierzy” wyprzedzają zespół Pepa Guardioli o sześć punktów, ale “Obywatele” rozegrali mecz mniej. Wszystko rozstrzygnie się więc na finiszu. Dokładnie w ostatnich ośmiu kolejkach (dla City dziewięciu).
Po mistrzowski tytuł może więc sięgnąć reprezentant Polski, Jakub Kiwior. 23-latek pod koniec stycznia został bohaterem głośnego transferu i z włoskiej Spezii przeniósł się właśnie do północnego Londynu. Dostał już kilka pierwszych szans od Mikela Artety, choć głównie jako zmiennik. W samej Premier League pojawiał się na boisku w spotkaniach z Crystal Palace i Liverpoolem. Co jednak ciekawe, aby otrzymać medal, Kiwior musi uzbierać łącznie pięć występów w lidze.
Sebastian Szymański (Feyenoord)
Szymański obecny sezon spędza na wypożyczeniu z Dynama Moskwa do Feyenoordu i z pewnością jest niezwykle zadowolony z tego, że kilka miesięcy temu postawił właśnie na kierunek holenderski. Polak uzbierał w obecnych rozgrywkach Eredivisie siedem goli i cztery asysty. Nie jest może kluczowym zawodnikiem zespołu, ale ma spory wkład w bardzo dobre wyniki “Portowców”, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ. Feyenoord z Szymańskim w składzie pewnie zmierza po mistrzostwo Holandii. Na sześć kolejek przed końcem ma osiem punktów przewagi nad Ajaksem i PSV.
Ekipa z Rotterdamu w przyszłym sezonie zamelduje się zatem najpewniej w Lidze Mistrzów. Czy jeszcze z Polakiem w kadrze? Tego póki co nie wiemy. Feyenoord musiałby bowiem wyłożyć na stół sporą kasę (8 mln euro), by wykupić 23-latka z Moskwy. A takie pieniądze “Portowcy” rzadko wydają na wzmocnienia zespołu.
Damian Szymański (AEK Ateny)
Ciekawie wygląda też rywalizacja w lidze greckiej, gdzie o mistrzostwo powalczą najprawdopodobniej dwa kluby z Polakami w składzie. Jeden z nich to AEK Ateny reprezentowany przez Damiana Szymańskiego. Do końca rozgrywek pozostało jeszcze sześć kolejek, a zespół 27-latka z dorobkiem 69 punktów otwiera tabelę. Tyle samo oczek zgromadził jednak też Panathinaikos. Kwestia tytułu jest więc otwarta. Trzeci Olympiakos ma już nieco większą, wynoszącą sześć punktów stratę.
Szymański w tym sezonie miewa różne momenty. Bywa, że nie podnosi się z ławki, ale częściej jest jednak podstawowym zawodnikiem zespołu. Rozegrał póki co 25 ligowych spotkań i zdobył jedną bramkę. Jeśli AEK wywalczy mistrzostwo, będzie to dla Polaka pierwszy taki tytuł w karierze.
Tymoteusz Puchacz (Panathinaikos)
Plany wspomnianemu AEK-owi pokrzyżować może przede wszystkim Panathinaikos. Piłkarzem tego klubu od kilku miesięcy jest Tymoteusz Puchacz, wypożyczony z Unionu Berlin. Polak nie ma jednak ostatnio wysokich notowań u swojego trenera. W żadnym z czterech poprzednich meczów nie rozegrał choćby minuty. Wcześniej zanotował natomiast w lidze 10 występów, ale zazwyczaj tylko w roli zmiennika.
“Koniczynki” przy niewielkim udziale Polaka walczą jednak o upragnione mistrzostwo, na które czekają dość długo, bo od 2010 roku. Być może Puchacz okaże się pewnego rodzaju talizmanem. Gdy w poprzednim sezonie był wypożyczony do tureckiego Trabzonsporu, klub ten sięgnął po tytuł pierwszy raz od 1984 roku.
Kamil Grabara (FC Kopenhaga)
Smak mistrzostwa kraju już w poprzednim sezonie poznał też Kamil Grabara. Polski bramkarz regularnie grał wówczas w barwach FC Kopenhaga, a jego ekipa po dwóch latach odzyskała tytuł na duńskim podwórku. Czy podobnie będzie w obecnych rozgrywkach? Istnieje takie prawdopodobieństwo, choć póki co walka jest bardzo zacięta. Do końca zmagań pozostało jeszcze osiem kolejek. Liderem jest aktualnie Nordsjaelland, ale druga Kopenhaga ma tylko jeden punkt mniej.
Grabara jest oczywiście pewnym punktem zespołu. Gra regularnie i zbiera dobre recenzje. W efekcie budzi też spore zainteresowanie na rynku transferowym. Polak znalazł się m.in. na celowniku Burnley.
Jakub Piotrowski (Łudogorec Razgrad)
Łudogorec Razgrad przez ostatnią dekadę całkowicie zdominował ligę bułgarską. Po tytuł sięgał 11 razy z rzędu i może zrobić to kolejny raz, choć wcale nie jest to takie pewne. Wręcz przeciwnie. Póki co na fotelu lidera zasiada CSKA Sofia, wyprzedzając zespół Jakuba Piotrowskiego o cztery punkty. Do końca sezonu zasadniczego pozostało jeszcze pięć kolejek. Potem najlepsze zespoły powalczą w grupie mistrzowskiej.
Czy Polak do zdobytego niegdyś mistrzostwa Belgii z Genk dołoży też tytuł w Bułgarii? Jest taka szansa, choć istnieje też całkiem duże ryzyko, że Łudogorec pierwszy raz od dawien dawna zostanie zepchnięty z tronu. Piotrowski barwy ekipy z Razgradu reprezentuje od tego sezonu. Póki co rozegrał w lidze 20 spotkań i zanotował bilans dwóch goli oraz siedmiu asyst.
Mariusz Stępiński i Karol Struski (Aris Limassol)
Dwaj Polacy mogą już niebawem dokonać rzeczy historycznej. Aris Limassol nigdy nie zdobył bowiem mistrzostwa Cypru, a w obecnym sezonie ma na to całkiem spore szanse. Na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek zespół Karola Struskiego i Mariusza Stępińskiego jest liderem rozgrywek i drugi APOEL Nikozja wyprzedza o jeden punkt. Obie drużyny spotkają się jeszcze w bezpośrednim starciu.
22-letni Struski, który przed rozpoczęciem tego sezonu przywędrował na Cypr z Jagiellonii, ma na swoim koncie cztery gole i jedną asystę w lidze. Na trafienie czeka jednak od 15 stycznia. Szczególnego wrażenia nie robią też dokonania Stępińskiego. Tylko dwa gole w 22 meczach zdecydowanie nie przynoszą chluby byłemu napastnikowi takich klubów jak Nantes, Chievo czy Hellas. Ostatnio 27-latek jest przede wszystkim zmiennikiem.
***
Wspomnieć warto też o naszej trójce z Lens, która stoi przed trudnym, choć wcale nie niemożliwym do wykonania zadaniem dogonienia wielkiego PSG. Póki co, na osiem kolejek przed końcem, ekipa ze stolicy Francji wyprzedza zespół Przemysława Frankowskiego, Adama Buksy i Łukasza Poręby o sześć punktów.