Symbol zjazdu Manchesteru City. Miarka się przebrała, czas zgasić światło
Drużyny tego kalibru, co Manchester City, nie powinny być zależne od gasnących gwiazd. Takich jak 34-letni Kyle Walker, w tym sezonie dający się objeżdżać każdemu skrzydłowemu, który ma na to ochotę. Jego brutalny zjazd dużo mówi o dzisiejszym zespole Guardioli. Nerwy puszczają już nawet Erlingowi Haalandowi, a 21 straconych bramek od listopada to najgorszy wynik spośród wszystkich drużyn z topowych lig.
Jest jednym z najbardziej utytułowanych obrońców w historii angielskiej piłki i tego nikt mu nie zabierze. Kyle Walker w swoim najlepszym okresie zatrzymywał Viniciusa i Kyliana Mbappe. Był jednym z najszybszych piłkarzy świata, bazującym na kapitalnej motoryce. W szczytowym momencie rozpędzał się do 36,5 km/h. Ale w tym sezonie jego peak wynosi 28,9 km/h, a lista kompromitujących błędów pokazuje, dlaczego City w tym momencie zupełnie posypało się w obronie. Kontuzje to jedno, ale beznadziejna forma starych liderów też rzutuje na kryzys mistrza Anglii.
Haaland ma dość
Ostatnio po remisie z Crystal Palace (2:2) często powtarzanym obrazkiem w angielskich mediach była scena, jak Erling Haaland wścieka się na Walkera. 34-latek ciągle jest kapitanem drużyny, ale na dziesięć meczów, w których zagrał od początku, City wygrało tylko dwa. Procent zwycięstw wynosi więc 20 procent. Gdy go nie było, ten współczynnik stał na poziomie 69 procent. Walker często jest graczem, który przemawia w szatni i stawia wszystkich do pionu. Nawet niedawno apelował, że czas odstawić cygara celebrujące dawne sukcesy. Prawda jest jednak taka, że odstawić trzeba samego Walkera. I oczywiście - w tym momencie Guardiola nie ma wielkiego wyboru, ale sam sobie ten los zgotował, nie dokonując latem odpowiedniego odświeżenia kadry.
Burdel w głowie
Jeszcze półtora roku Jordan Pickford, bramkarz reprezentacji Anglii, nazywał Walkera najlepszym prawym obrońcą świata. Słowa te padły po meczu z Ukrainą, gdy stary wyga schował do kieszeni Mychajło Mudryka. Gareth Southgate dwukrotnie przekonał go, by nie kończył reprezentacyjnej kariery, choć pierwszy raz chciał odejść już po EURO 2020. Identycznie walczył o niego Guardiola, gdy latem 2023 roku na horyzoncie pojawiła się oferta z Bayernu Monachium. Hiszpan kilka razy powtarzał wówczas przymiotnik “niesamowity”, zastrzegając na końcu, że najlepszą wersję Walkera widzimy wtedy, gdy ma uporządkowaną głowę, a to jednoznacznie łączy się z poukładanym życiem prywatnym.
Obrońca City nigdy nie dbał o to jak postrzegają go kibice albo media. Od zawsze miał łatkę “Bad Boya”, czasem lekko się w tym gubiąc, bo imprezy z prostytutkami w trakcie pandemii trąciły hipokryzją. Walker przecież w tamtym momencie sam apelował o zachowanie kwarantanny. Po drodze miał kilka innych alkoholowych ekscesów, w tym jeden, gdy obnażał się w barze. Do legendy przeszły też jego zdrady - Walker ma czwórkę dzieci z żoną Annie Kilner i dwójkę z kochanką Lauryn Goodman. Obie panie łączy to, że mają funty w oczach i nieźle umieją liczyć. Kilner ratowanie małżeństwa wyceniła na 15 mln funtów. Goodman z kolei dostaje ogromne alimenty, ale i tak ciągle jej za mało. W Anglii ochoczo łazi po mediach i opowiada, że jej syn płacze w poduszkę, bo nie może polecieć na wakacje do Dubaju.
Zapłata rachunku
Walker już latem miał uciekać z Anglii, żeby odciąć się od tego bagna i zaznać trochę spokoju. Od dawna polują na niego kluby z Arabii Saudyjskiej, ale Guardiola nie widział dla niego następcy, przekonując go, by dalej był częścią fantastycznej drużyny. To jest jeden z problemów Pepa: ma wielu graczy, którzy są w klubie od dawna, a niektórym jak Kevin De Bruyne za chwilę wybije staż dziesięciu lat. Oczywiście, jest dopływ nowej krwi, jak Rico Lewis, Savinho czy Josko Gvardiol. Ale City w ostatnich latach wytworzyło sporą przepaść między “młodymi” (19-24 lata) a “starymi” (29 - 24 lata). Liderzy po trzydziestce, jak Guendogan czy Walker, nie przypominają dawnych siebie. De Bruyne albo Stones co chwilę łapią urazy. Można próbować ten stan tuszować, ale pewne było to, że kiedyś przyjdzie zapłacić za to rachunek.
Ten sezon jest specyficzny, bo Manchester jest nasycony czwartym mistrzostwem Anglii. Mnóstwo graczy mówi o zmęczeniu. Kadra sypie się przez kontuzje, a cierpi głównie obrona, gdzie brakuje stałości. Walker w tym sezonie Premier League nie grał w czterech spotkaniach. Guardiola mówi, że Anglik wiele razy nie brał udział w treningach, bo musi odpowiednio zarządzać jego zdrowiem.
Walker z tego sezonu nie ma dynamiki, która zawsze była jego wartością dodaną. Jest wiecznie rozkojarzony, więc rywale często to jego wybierają jako główny cel. Jesienią brutalnie rozprawili się z nim Adama Traore z Fulham, Antoine Semenyo z Bournemouth i Kaoru Mitoma z Brighton. Trzeba też dodać mecz z Tottenhamem (0:4) i ostatnią bramkę dla “Spurs”, gdy z łatwością wyprzedził go Timo Werner.
Gaszenie światła
Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć: zjazd dawnych mistrzów często przychodzi nagle i z zaskoczenia. Tak wyglądało to w przypadku Casemiro w Manchesterze United albo z Fabinho w Liverpoolu. Po prostu widać było, że w tak intensywnej lidze jak Premier League nie jesteś w stanie utrzymać elitarnego poziomu, jeśli twoje parametry motoryczne spadają.
Przeżył to kiedyś Gary Neville, który próbował swoje braki maskować przechodzeniem z prawej obrony na środek. W Anglii do dziś przypomina się to, jak zakończył karierę, siedząc w toalecie na The Hawthorns po meczu z West Bromwich. Był 2011 rok, strasznie przejechał się po nim Jerome Thomas, Neville był wygwizdywany, a Ferguson zmienił go w 71. minucie. Następnego dnia powiedział trenerowi, że gasi światło i przechodzi na emeryturę. Miał 35 lat, czyli był rok starszy od Walkera.
Nie ma wątpliwości, że były zawodnik Tottenhamu latem zmieni klub. Pewnie wybierze łatwe pieniądze w Arabii Saudyjskiej - korzystając z tego, że nazwisko ciągle ma nośne. Guardiola tymczasem będzie główkował jak i gdzie znaleźć odpowiednich następców. Kiedyś w Barcelonie mówił, że cztery lata dla trenera to maksimum w jednym klubie i że odchodzi, bo jest zmęczony. Teraz w City jest dwa razy dłużej. Zmęczony jest nie tylko on, ale i drużyna. Ktoś musi ten nowy ogień podłożyć, ale na pewno nie będzie to Walker czy Guendogan.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.