Na takiego piłkarza czekała Wisła Kraków. Z nim nie przegrywają. "Prawdziwy lider"
Wisła Kraków w ostatnich tygodniach urządza swoim kibicom istny rollercoaster. Mecze wygrane w naprawdę świetnym stylu miesza bowiem ze sporymi wpadkami. Teraz okoliczności sprzyjają jednak temu, by “Biała Gwiazda” w końcu ustabilizowała formę.
13 punktów po dziewięciu rozegranych kolejkach i dopiero 10. miejsce w tabeli Fortuna 1. Ligi. Wisła Kraków w tym sezonie zdecydowanie nie spełnia oczekiwań swoich kibiców, ale na horyzoncie pojawia się małe światełko w tunelu.
W ostatni weekend “Biała Gwiazda” pojechała na bardzo trudny teren do Lublina i dość niespodziewanie odniosła przekonujące zwycięstwo. Podopieczni Radosława Sobolewskiego wygrali 4:1 i przynajmniej na moment odgonili bardzo ciemne chmury.
Było to dla Wisły drugie imponujące zwycięstwo na przestrzeni ostatniego miesiąca. Wcześniej na Reymonta przyjechała bowiem Arka Gdynia i przegrała aż 1:5. Problem jednak w tym, że oba wspomniane spotkania rozdzieliły dwa bolesne remisy “Białej Gwiazdy”. O ile ten z Miedzią Legnica da się jeszcze zrozumieć (choć Wisła zwycięstwo straciła w końcowej fazie meczu), to już podział punktów w domowej rywalizacji z outsiderem - Chrobrym Głogów - trudno było jakkolwiek usprawiedliwić.
Wisła ma zatem widoczny problem z ustabilizowaniem formy. Potrafi rozegrać świetny mecz z trudnym rywalem, by zaraz potem nie poradzić sobie z ostatnią drużyną rozgrywek. Dwa zwycięstwa z rzędu? To jeszcze w tym sezonie się nie zdarzyło, a bez choćby minimalnych serii trudno liczyć na podbój ligi.
Terminarz sprzyja
Co prawda stadion Wisły nie jest w tym sezonie żadną twierdzą i “Biała Gwiazda” lepiej punktuje na wyjazdach, ale i tak wydaje się, że najbliższy terminarz wygląda dla ekipy z Reymonta naprawdę korzystnie:
- 28.09 - Wisła Kraków vs Lechia Gdańsk (Puchar Polski),
- 1.10 - Wisła Kraków vs Wisła Płock (Fortuna 1. Liga),
- 7.10 - Wisła Kraków vs Znicz Pruszków (Fortuna 1. Liga),
- 21.10 - Wisła Kraków vs Resovia Rzeszów (Fortuna 1. Liga).
Cztery mecze z rzędu u siebie. Jeśli Wisła w końcu zacznie korzystać jak należy z własnego obiektu, może mieć idealną okazję do tego, by “złapać” upragnioną serię. A pamiętamy przecież, że jeszcze do niedawna, przed finiszem poprzedniego sezonu i startem obecnej kampanii, niemal każdy wyjeżdżał z Krakowa na tarczy. Wisła mogła pochwalić się wtedy siedmioma zwycięstwami z rzędu na własnym terenie.
Jest Uryga, jest charakter, są punkty
Nie ma co jednak opierać optymizmu wyłącznie na terminarzu. Dużo bardziej sympatyków Wisły cieszy zapewne postawa ważnych dla zespołu piłkarzy. Kilka tygodni temu po bardzo długiej pauzie spowodowanej kontuzją do gry wrócił w końcu Alan Uryga, niemal z miejsca stając się liderem drużyny. I pod względem czysto piłkarskim, i mentalnym. “Biała Gwiazda” z nim w podstawowym składzie jeszcze nie przegrała, a obserwując ostatnie starcia Wisły można zobaczyć wiele boiskowych sytuacji, w których 29-latek pokazuje charakter kapitana z krwi i kości.
Dobrze układa się też współpraca duetu środkowych obrońców, a więc właśnie Urygi z Josephem Colleyem. Obaj do niedawna byli daleko od gry, a na murawę wybiegała raczej para Igor Łasicki - Eneko Satrustegui. Teraz trudno nie oprzeć się wrażeniu, że “Biała Gwiazda” w defensywie gra pewniej.
- Mam takie poczucie, że nasza współpraca wygląda coraz lepiej i to mimo różnic językowych. Dogadujemy się bardzo dobrze od pierwszego meczu, gdy zagraliśmy razem. Dobre było to, że wtedy, gdy razem zagraliśmy od początku, wygraliśmy. To też nas zbudowało mentalnie. I odkąd gramy razem, nie przegraliśmy. Oczywiście, że błędy nam też się zdarzają i będą się zdarzać, ale mnie osobiście współpracuje się z Josephem bardzo dobrze - mówi Uryga w rozmowie z “Gazetą Krakowską”.
Rodado skuteczny, ważny Carbo
W poprzednim sezonie ligowym Angel Rodado zdobył tylko osiem bramek. Pozostawał wtedy w cieniu Luisa Fernandeza i ewidentnie nie był w stanie rozwinąć skrzydeł. Teraz sam został liderem ofensywy i już po dziewięciu kolejkach mocno zbliżył się do swojego dorobku z kampanii 2022/23. Póki co sześć razy trafiał do siatki i pozostaje drugim najlepszym strzelcem całych rozgrywek. Ex aequo z… Fernandezem, broniącym obecnie barw Lechii Gdańsk. Jedną bramkę więcej od wspomnianych Hiszpanów zdobył tylko Łukasz Sekulski.
W Wiśle, jak wiadomo, roi się od Hiszpanów, i choć nie wszyscy z nich grają na miarę oczekiwań trenera czy kibiców, to akurat Marc Carbo, pozyskany tego lata, dobrze wprowadził się do zespołu. 29-latek uporządkował grę “Białej Gwiazdy” w środku pola i już widać wymierne efekty jego poczynań. Drużyna z nim w składzie jeszcze nie przegrała. Odniosła dwa zwycięstwa i dwukrotnie remisowała. A sam Carbo, który pełni rolę “szóstki”, w minionym weekend zaliczył nawet pierwszą asystę.
Nie tylko pozytywy
W grze Wisły pojawiły się zatem na przestrzeni ostatnich tygodni pozytywy, ale oczywiście nie jest tylko tak kolorowo. Drużyna dalej ma swoje słabe punkty, które potrafią uaktywniać się niemal w każdym spotkaniu. Zacząć warto na pewno od postaci bramkarza, Alvaro Ratona. Ten, co tu ukrywać, prezentuje się w tym sezonie bardzo słabo i zaliczył już sporo bolesnych wpadek. Trudno liczyć w jego przypadku na jakiś nagły wzrost formy. To chyba po prostu nie jest golkiper o odpowiedniej jakości.
Zaskakująco przeciętnie gra również ten, od którego oczekuje się zdecydowanie więcej. David Junca na początku roku zaliczył kapitalny start w koszulce “Białej Gwiazdy”, ale dziś jest daleki od optymalnej dyspozycji. Zdecydowanie rzadziej widzimy go w ofensywnych szarżach, regularnie dostaje kartki, a w ostatnim meczu z Motorem zobaczył tę w kolorze czerwonym za… kopnięcie butelki w stronę trybun. Teraz więc czeka go przymusowa pauza.
Piętą achillesową Wisły pozostaje ponadto bronienie przy stałych fragmentach gry. Dwie ostatnie bramki “Biała Gwiazda” straciła po dośrodkowaniach rywali z rzutów rożnych. Wcześniej też miała w tej materii swoje problemy.
Co z Sobolewskim?
Niemal po każdej wpadce Wisły w tym sezonie mnożyły się głosy, że zwolniony powinien zostać trener, Radosław Sobolewski. Ten póki co utrzymuje się jednak na stanowisku, a zwycięstwo w Lublinie pozwoliło mu wziąć nieco większy oddech. I chociaż prezes Jarosław Królewski przekonuje, że szkoleniowiec ma jego pełne zaufanie, to Sobolewski, jak i cała Wisła, potrzebuje serii, nie pojedynczych zwycięstw przedzielanych wpadkami. Szykują się zatem kluczowe miesiące, bo jeśli “Biała Gwiazda” dalej będzie grała w kratkę, w końcu i osoby decyzyjne w klubie mogą stracić cierpliwość.