Stypa zamiast jubileuszu. Słynny klub zepsuł własne urodziny, legendy za sterami dały plamę

Stypa zamiast jubileuszu. Słynny klub zepsuł własne urodziny, legendy za sterami dały plamę
Miguel Marrufo / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek PrzyborowskiWczoraj · 12:26
To miał być piękny rok dla kibiców Boca Juniors. Słynny klub z okazji swoich 120. urodzin przeprowadził rekordowe transfery i chciał po blisko dwóch dekadach wrócić na tron najlepszej drużyny Ameryki Południowej. Wszystko rozleciało się jednak jak domek z kart już w lutym. Ten blamaż może przykryć teraz tylko jedno.
25 lutego 2025 roku przejdzie do historii jako jeden z najczarniejszych dni w dziejach Boca Juniors. To właśnie tego wieczora “Xeneize” wygrali u siebie 2:1 z Alianzą Lima, ale z tego triumfu nikt w Buenos Aires nie zamierzał się cieszyć. Tydzień wcześniej to Peruwiańczycy okazali się lepsi i zwyciężyli 1:0, dlatego o tym, kto awansuje do III rundy eliminacji Copa Libertadores, musiały zadecydować rzuty karne. W nich skuteczniejsi okazali się goście i tym samym sprawili jedną z największych sensacji w nowożytnej historii Pucharu Wyzwolicieli. A przy okazji zniszczyli Argentyńczykom planowane huczne obchody związane ze 120. rocznicą powstania klubu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Na nic zdały się miliony wpompowane w kadrę w zimowym okienku. Nie pomogła też jedna klubowa legenda w roli trenera. Wreszcie coraz bardziej problematyczna okazuje się również druga, piastująca stanowisko prezydenta. Powiedzieć, że Boca Juniors nie potrafi wykorzystać swojego potencjału, byłoby sporym niedopowiedzeniem. Klub seryjnie marnuje kolejne szanse na tak mocno wyczekiwane na La Bombonerze tytuły. W Buenos Aires rozpoczęto więc polowanie na czarownice - próbują znaleźć winnego kolejnych blamaży. Podejrzanych na liście jest wielu.

Miliony w błoto

Najłatwiej byłoby podążyć śladem wielu polskich klubów i zwalić całą winę na trenera, ale w przypadku Boca wiązałoby się to z kilkoma problemami natury wizerunkowej. Fernando Gago to wychowanek klubu, który jako piłkarz wygrał z nim Copa Sudamericana i pozwolił zarobić na swoim transferze do Realu Madryt około 20 milionów euro. Do tego wszystkiego przez dekadę stanowił podporę środkowej linii reprezentacji “Albicelestes”. Tyle że jego osiągnięcia z boiska nijak mają się do doświadczenia trenerskiego. Epizod w Aldosivi, solidne dwa lata w Racing Club i praca w Guadalajarze, dla działaczy z Buenos Aires okazały się jednak wystarczającym doświadczeniem.
- Gago jest jednym z najważniejszych piłkarzy w historii Boca, a może i argentyńskiego futbolu. Jako trener przyszedł tu z jedną misją - miał doprowadzić klub do zdobycia jakiegoś międzynarodowego trofeum - Copa Libertadores lub przynajmniej Copa Sudamericana. Już teraz wiemy, że w obecnym sezonie to się nie uda. A musimy mieć na uwadze, że kibice Boca mają swój własny, mocny charakter. Ich głównym celem co roku jest jakikolwiek triumf w rozgrywkach kontynentalnych. Wygrana ligi ma przy tym znaczenie drugorzędne. Od lat wszyscy marzą, by po raz siódmy zwyciężyć w Libertadores. I to też obiecywał prezydent Juan Roman Riquelme - mówi nam Thamina Habichayn, argentyńska dziennikarka związana m.in. z dziennikiem La Capital, a prywatnie kibicka Boca.
Gago popełnił błędy taktyczne, usilnie trzymał się ustawienia 4-3-3 i dopiero po zmianie na 4-4-2 w diamencie wszystko zaczęło funkcjonować znacznie lepiej. Ale może jego pomysł na grę byłby skuteczniejszy, gdyby mógł sam dobrać sobie do tego ludzi. A tak działacze jeszcze w grudniu lekką ręką wydali pięć milionów dolarów na niechcianego przez trenera Carlosa Palaciosa z Colo Colo. Zimą dołączyli natomiast Ayrton Costa, Rodrigo Battaglia, Williams Alarcon, Agustin Marchesin, Ander Herrera i Alan Velasco. Szczególnie transfer tego ostatniego mógł zirytować Gago, ponieważ wcześniej klub zrezygnował ze ściągnięcia Anibala Moreno z Palmeiras, z którym szkoleniowiec współpracował kiedyś w Racingu, tłumacząc to kwestiami finansowymi. Tymczasem chwilę później… zapłacił 10 milionów dolarów za Velasco. Co ciekawe, to ten piłkarz zmarnował decydującego karnego w meczu z Limą.
- Tej zimy władze przeznaczyły na transfery blisko 25 milionów dolarów. Klub miał naprawdę możliwości, aby skonstruować trenerowi kadrę, która będzie śmiało walczyła o najwyższe cele i pełną pulę. Problem w tym, że Gago niekoniecznie chciał tych piłkarzy, których ostatecznie mu ściągnięto i jego wizja różniła się od tej obranej przez klub. Spośród wszystkich zimowych wzmocnień na liście szkoleniowca widniał jedynie Rodrigo Battaglia. Riquelme wraz ze swoimi doradcami postawili jednak na swoim. Co nie zmienia faktu, że trener i tak miał sporo czasu zimą, by to wszystko jakoś poukładać. Niestety drużyna na początku nowego sezonu była ospała, ociężała i brakowało jej woli walki - opowiada Michał Borowy, ekspert argentyńskiego futbolu.

Ani wyników, ani stadionu

Skoro trener nie został uznany za kozła ofiarnego, inni zdecydowali się na wymierzenie dział w stronę działaczy. Na ich czele od grudnia 2023 roku jako prezydent stoi Juan Roman Riquelme. Postać ikoniczna, posiadająca wśród kibiców Boca półboski status. Jako piłkarz sięgnął z tą drużyną po pięć mistrzostw kraju, ale przede wszystkim trzykrotnie wygrał Copa Libertadores. W gronie jego doradców znalazł się twór o nazwie “Rada Futbolu”, złożony z byłych piłkarz Boca, takich jak Marcelo Delgado czy Jorge Bermudez. Ich kompetencje są znacznie większe, niż ktoś mógłby się tego spodziewać. To oni negocjują transfery i nowe kontrakty, zatrudniają i zwalniają ludzi. Ostatnio spory niesmak towarzyszył informacji, że jeden z członków tej grupy miał nawet udać się na rozmowy z potencjalnym następcą Gago.
- Riquelme to świetny mówca, który doskonale czuje, kiedy uderzyć w odpowiednie kibicowskie “tony”. Charakter ma trudny, ale wie, że jego iście peronowskie przemowy zdają egzamin. W przypadku porażek odpowiedzialność jest jednak zbiorowa. Wtedy zawsze podkreśla zwrot “jesteśmy winni”, co ma rozmyć jego odpowiedzialność. Przecież to on wymyślił Radę Futbolu, która ma znacznie większe uprawnienia od innych pracowników klubu. Roman sprytnie odciąga uwagę od siebie i celowo nie udziela teraz nawet wywiadów. Jego charakter i fakt, że nie znosi sprzeciwu, również są czynnikami, przez które klub nie odnosi znaczących sukcesów - uważa Borowy.
Doszło do sytuacji, że to Rada Futbolu ma zadecydować nawet o przyszłości La Bombonery, a to akurat bardzo gorący temat w Buenos Aires. Według danych z 2023 r. Boca posiada ponad 335 tysięcy socios. Tymczasem stadion może pomieścić obecnie jedynie około 54 tysiące osób. Wielu członków klubu ma więc problem, by w ogóle dostać się na mecz ukochanego zespołu. Oczywiście, aktualny obiekt ze względów historycznych traktowany jest jak świątynia, ale pod wieloma względami - również tymi związanymi z bezpieczeństwem - odbiega od współczesnych standardów. I to kolejny, oprócz braku wyników, problem, z którym musi zmierzyć się prezydent.
- Riquelme w chwili objęcia stanowiska rzeczywiście miał bardzo silne poparcie ze strony kibiców. Nic dziwnego, skoro to żywa legenda klubu. Do tego oprócz triumfu w Copa Libertadores obiecał też poprawę klubowej infrastruktury. Od lat mówi się o tym, że klub potrzebuje modernizacji La Bombonery lub nawet nowego stadionu. Odbyło się wiele dyskusji. Wcześniej często sugerowano, że należy się przenieść na nowy, większy obiekt poza zabytkową dzielnicę La Boca. Riquelme zaproponował z kolei rozbudowę istniejącego stadionu. Tylko żeby to zrobić, trzeba by zburzyć niektóre sąsiednie domy, a ich właściciele nie chcą się na to zgodzić - opisuje sytuację Habichayn.

Liczy się tylko awans

Być może więc winnych należy szukać wśród tych, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za porażkę w dwumeczu z Peruwiańczykami, czyli samych piłkarzy. Pozyskani zimą gracze nie okazali się tak silnymi wzmocnieniami, jak oczekiwali tego działacze i kibice. Weterani jak Edinson Cavani i Ander Herrera mierzą się z problemami zdrowotnymi. Prym wiodą raczej anonimowi dla szerszego grona odbiorców zawodnicy w stylu Miguela Merentiela czy Miltona Gimeneza. Z dobrej strony pokazują się też młodzi - Exequiel Zeballos i Kevin Zenon. Może nie jest to żaden dream team, ale z pewnością grupa ludzi, którą powinno być stać na solidne wyniki.
- W kadrze znajduje się wielu naprawdę jakościowych piłkarzy, ale dotąd nie potrafili oni stworzyć dobrego zespołu. Przecież jeśli ściągasz takich piłkarzy jak Cavani czy Herrera, którzy są drodzy w utrzymaniu, to naturalne, że kibice oczekują potem wyników. Wygranie ligi czy też zwycięstwo w Copa Argentina pozwoli nieco zmazać tę plamę. Przede wszystkim triumf w którychś z tych rozgrywkach zapewni Boca bezpośredni awans do przyszłorocznej edycji Copa Libertadores. Do tego dochodzą jeszcze Klubowe Mistrzostwa Świata. Oczywiście wygrana w USA jest raczej niemożliwa, ale na pewno wszyscy liczą na to, że Boca się tam po prostu dobrze zaprezentuje, czyli awansuje przynajmniej do fazy pucharowej - przewiduje Habichayn.
Na razie pozycję Gago ratują wyniki w lidze. Po 11 kolejkach Boca ma na koncie 23 punkty i jest wiceliderem tabeli. Na wspomnianych KMŚ też będzie można powalczyć o jakiś wynik, choć oprócz Auckland City ekipie z Buenos Aires w grupie przyjdzie zagrać z Bayernem oraz Benficą. Pytanie tylko, co dalej z długofalową strategią klubu. Gago przyhamował z własnymi pomysłami i dostosował się do panującej sytuacji. Riquelme również nie zamierza się poddać i wciąż może liczyć na spore poparcie wśród fanów, w tym zwłaszcza w gronie barras bravas, czyli ultrasów. Wreszcie piłkarze - z lepszym lub gorszym efektem - próbują odkupić swoje winy na boisku. Żaden triumf w tym roku nie przykryje jednak plamy po tym, że drugi najbardziej utytułowany klub w historii Copa Libertadores po raz drugi z rzędu nie zakwalifikował się chociaż do fazy grupowej tych rozgrywek.
- Jedyną drogą do częściowego odkupienia win będzie zdobycie mistrzostwa Argentyny lub wygranie KMŚ. Triumf w lidze zapewni też bezpośredni awans do fazy grupowej Copa Libertadores, dzięki czemu kibice unikną zbędnych nerwów związanych z eliminacjami. Sezon da się jeszcze uratować, szczególnie jeśli Gago nie będzie już dochodził od obecnego ustawienia, a drużynę ominą problemy zdrowotne. Weryfikacja nadejdzie w końcówce rundy zasadniczej, kiedy Boca podejmie groźny Estudiantes La Plata, w Superclasico zmierzy się z River Plate i zagra z aktualnym liderem, Tigre. Jeśli do tego dojdą wyniki w fazie pucharowej Apertury, Gago powinien uniknąć dymisji, dzięki czemu będzie mógł skupić się na przygotowaniu drużyny do KMŚ - podsumowuje Borowy.

Przeczytaj również