Tak Karabach ośmieszył Lecha Poznań. Co było kluczowe? "W drugiej połowie zdecydowanie tego brakowało"

Tak Karabach ośmieszył Lecha. Co było kluczowe? "W drugiej połowie zdecydowanie tego brakowało"
wlasne
Dlaczego Lech Poznań odpadł z Karabachem? Czy tę dotkliwą porażkę można potraktować inaczej, niż jako wstyd i kompromitację? Dokładna analiza meczu Lecha z Karabachem pokazuje, że obraz tego starcia w gruncie rzeczy wcale nie musi zaskakiwać.
1:0 w Poznaniu i wstydliwe 1:5 w Baku. Lech nie dał rady przeciwstawić się Karabachowi i szybko odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów. Dlaczego było tak źle? Przyjrzyjmy się dokładniej temu, co działo się na boisko w stolicy Azerbejdżanu.
karabach lech analiza 2
wlasne
Po imponujących pierwszych sekundach meczu w wykonaniu lechitów, którzy przeszli wysoko na połowę Karabachu, przejęli piłkę i zdobyli gola, gospodarze powrócili do swojej ”standardowej” gry. Podobnie jak w pierwszym starciu w Poznaniu, budowali ataki pozycyjne z dwoma stoperami, obok których pojawiał się środkowy pomocnik. Ci trzej zawodnicy wraz z kolejnym graczem z drugiej linii tworzyli czworokąt, ustawiali się pod kątem względem siebie i pomiędzy rywalami, przez co poznaniakom trudniej było zorientować się w kryciu. Po wypracowaniu miejsca i czasu na rozegranie piłki, ta posyłana była często na skrzydła.
karabach lech analiza 3
wlasne
Skoro czterech piłkarzy Karabachu konstruowało akcje w niskich strefach, sześciu występowało wyżej - głównie pomiędzy formacjami pomocy i obrony Lecha. W związku z tym, jeśli obrońca lub pomocnik z Azerbejdżanu przeszedł z piłką na połowę gości, zawodnicy z drugiej linii mistrzów Polski musieli mieć oczy dookoła głowy i kontrolować pozycje przeciwników za plecami.
Zresztą, jak widać TUTAJ, tożsamy problem do rozwiązania lechici mieli przed tygodniem.
karabach lech analiza 4
wlasne
Skrajni gracze Karabachu wykorzystywali tę przewagę m.in. w zejściu skrzydłowego pomiędzy piłkarzy ”Kolejorza”, dzięki czemu otwierała się przestrzeń wyżej dla bocznego obrońcy.
karabach lech analiza 5
wlasne
Piłkarze Gurbanowa konsekwentnie zdobywali pole gry, ponieważ mieli wiele opcji podań i wiedzieli jak je wykorzystać. ”Kolejorz” mimo tego rzadziej niż w pierwszym meczu schodził do głębokiej obrony. Częściej podchodził do Karabachu w średnim pressingu, lecz brakowało w nim odpowiedniego ukierunkowania, tempa i intensywności, by miał on szanse powodzenia.
karabach lech analiza 6
wlasne
Wobec tego zejście we własne pole karne następowało, gdy lechici mieli rywali za plecami, a nie przed sobą. Jest to zasadnicza różnica w przypadku gry z zespołem, który w przednich formacjach posiada wielu dynamicznych zawodników, zdolnych do zwodzenia swoich rywali balansem ciała. Wówczas każde pojedyncze przełożenie piłki na drugą nogę skutkowało dodatkowym obróceniem się obrońcy Lecha.
karabach lech analiza 7
własne
Karabach świetnie wykorzystał te przejścia w 13. minucie, kiedy ”Kolejorz” odzyskał piłkę przed własną szesnastką i gospodarze od razu rozpoczęli rekontrę. Środkowy defensor Kevin Medina natychmiast skrócił pole gry, zaatakował gracza z piłką, mistrzowie Azerbejdżanu mogli ponowić atak i Kady ”zaczarował” obrońcami Lecha. Sytuacja ta przedstawia główną różnicę między oboma zespołami pod względem strategii obronnej oraz jej wykonania. Karabach był stroną aktywną, lechici zaś - po części zmuszeni do tego jakością rywali oraz sposobem ich gry - pozwolili zepchnąć się we własne pole karne.
karabach lech analiza 8
wlasne
Azerowie stopniowo zyskiwali coraz większą dominację (budowali tzw. momentum), a w drużynie van den Broma po raz kolejny - tak, jak w pierwszej połowie meczu w Poznaniu - brakowało chwil, kiedy jego piłkarze przejęliby inicjatywę z piłką przy nodze. Na palcach jednej ręki można policzyć próby konsekwentnego wyjścia spod pressingu Karabachu, czy celowego sprowokowania presji gospodarzy. Korzyści płynące z takiej gry przedstawił Jesper Karlstroem, lecz zaledwie dwukrotnie. Szwed stworzył opcję podania od obrońców, rozejrzał się za rywalem przed otrzymaniem piłki, a następnie ustawił się bokiem do kierunku akcji. Dzięki temu mógł płynnie obrócić się z przeciwnikiem na plecach i rozwinąć atak zespołu.
karabach lech analiza 9
własne
Piłka często przekazywana była wtedy na skrzydło, gdzie boczni obrońcy Lecha ”uruchamiali” napastników wbiegających pomiędzy obrońców (w tzw. półprzestrzeń).
Dokładnie tak Lech zagrażał Azerom w pierwszym meczu (zobacz TUTAJ), strzelił w ten sposób gola i powtórzył tę taktykę również w rewanżu. Należy jednak przyznać, że próby te stanowiły raczej odpowiedź mistrzów Polski na działania gospodarzy, aniżeli wskazywały na trwałą tendencję w ich grze. Pedro Rebocho i Joel Pereira znakomicie prezentują się w kreowaniu ataków, lecz ”Kolejorz” w dwumeczu z Karabachem wykorzystał ich umiejętności jedynie do spełnienia doraźnego planu. W przypadku rozgrywek pucharowych takie praktyki są zrozumiałe, ale tym razem wyraźnie zabrakło połączenia nowych taktyk z ”bazą”, czyli własnym modelem gry, w obrębie którego piłkarze Lecha czują się swobodnie.
karabach lech analiza 10
wlasne
Poznaniacy ponadto, podobnie jak Karabach, starają na co dzień szybko reagować po stracie piłki i organizować wysoki pressing, jednak w starciu z silniejszym przeciwnikiem starali się wypełniać bardziej ostrożną strategię. W średnim bloku obronnym pozwalali obrońcom gospodarzy zagrywać piłkę między sobą i zarazem odcinali opcje podań pomiędzy. W związku z tym piłkarze Gurbanowa musieli wycofywać się zwrócić twarzą do własnej bramki, co stanowiło dogodny moment do doskoku. W ten sposób ”Kolejorz” wyprowadził kilka kontrataków - znów, ”półprzestrzenią”, między bocznym a środkowym obrońcą Karabachu. Takich prób było jednak niewiele, a zdobyty gol po podobnej akcji można traktować jako uczciwy rezultat w stosunku do zaangażowanych środków.
karabach lech analiza 11
wlasne
Jeśli poczynania w którejkolwiek fazie gry przynosiły Lechowi powodzenie, działo się tak do czasu. W drugiej połowie spotkania zdecydowanie brakowało intensywności, odległości pomiędzy lechitami w obronie się powiększały i gospodarze mogli swobodnie przechodzić z piłką w stronę bramki Artura Rudki.
karabach lech analiza 12
wlasne
Ukraiński golkiper ”Kolejorza” nie dał tego dnia pewności swoim defensorom, powinien bezpośrednio zapobiec utracie kilku goli, lecz nie stanowi to usprawiedliwienia dla postawy reszty poznaniaków w końcowych fragmentach meczu. Lech stracił panowanie w przejściach do defensywy, a gdzieś już to widzieliśmy. I to całkiem niedawno.
Porównanie występu “Kolejorza” do meczu reprezentacji Polski w Brukseli (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ) wydaje się trafne nie tylko pod względem rozmiarów porażki, lecz także popełnionych błędów. Wyraźnie zaczęło brakować spójności ustawienia, z piłką oraz bez niej, co w połączeniu z wysokim poziomem gry przeciwników wpłynęło na podwyższenie wyniku.
Po spotkaniu w Belgii Polacy udali się do Holandii, gdzie w dużej mierze zagrali dokładnie tak samo (analiza TUTAJ), ale końcowy rezultat przedstawiał się zgoła inaczej. Dwumecz Lecha z Karabachem rozegrał się na podobnych zasadach. Oba zespoły dobrze rozpoznały systemy przeciwników i podjęły strategię (czy słuszną?) na podstawie środków, którymi dysponowały. Piłkarskich, a nie finansowych, gdyż możliwości te po obu stron stoją na porównywalnym poziomie. ”Kolejorz” w pierwszym spotkaniu nieznacznie triumfował, by w drugim polec z kretesem. Z przymrużeniem oka można stwierdzić, że zadziałała w tym przypadku zasada równowagi w przyrodzie. Zaniedbania ostatnich lat w polskiej piłce na poziomie organizacyjnym i sportowym są zbyt duże, by można było je szybko nadrobić, a analiza wszystkich wymiarów błędów znacznie wykracza poza format tego tekstu. Wydaje się, że udział czterech polskich drużyn w eliminacjach Ligi Konferencji Europy to obecnie ich sufit. Największe zmiany rozpoczynają się zaś w zaciszu gabinetów poprzez zmianę myślenia i Lech - pomimo dużego rozwoju sportowego w ostatnim roku - być może odpokutował właśnie za ”stare grzechy”.

Przeczytaj również