Grał dobrze za granicą, a powołania nie było. "Czułem sportową złość". Rozmowa z Rafałem Pietrzakiem
Zimą wrócił do Ekstraklasy, zdążył wystąpić w trzech spotkaniach, po czym rozgrywki storpedowała pandemia koronawirusa. Czy cieszy go nadchodzący powrót do gry? Kogo spotkał podczas biegania po lesie? Jak ocenia swój pobyt w lidze belgijskiej? Czy nie bał się, że Filip Mladenović posadzi go na ławce i jak reagował, gdy mimo dobrej formy nie dostawał kolejnych powołań do reprezentacji? O tym i kilku innych sprawach porozmawialiśmy z Rafałem Pietrzakiem, reprezentantem Polski i piłkarzem Lechii Gdańsk.
Ostatnie informacje mówią, że najprawdopodobniej wrócicie do gry na przełomie maja i czerwca. Cieszy Pana taka wiadomość?
Na pewno tak. Najważniejsze teraz jest jednak to, by każdy kto jest związany z piłką, z Ekstraklasą, przestrzegał wszelkich zaleceń. Dokończenie sezonu jest przecież w interesie każdego z nas.
A wiadomo już kiedy zaczniecie treningi na boisku? Choćby indywidualne czy w małych grupkach?
Teraz mamy dwa tygodnie izolacji (od poniedziałku 20 kwietnia - przyp. red.). Jeśli później wszystko będzie dobrze, to zaczniemy treningi w mniejszych grupach.
Jak przez ostatnie tygodnie utrzymuje Pan formę? Było słynne bieganie po lasach?
Sztab szkoleniowy wysyła nam co tydzień plan treningowy. Mamy treningi biegowe, siłowe, z piłką. Codziennie jeżdżę też na rowerku spinningowym, więc cały czas jesteśmy w ruchu. Miałem też przyjemność spotkać policję i straż miejską, gdy biegałem po lesie, ale akurat trafiłem na wyrozumiałe osoby (śmiech).
Taki miesiąc treningów na boisku wystarczy, żeby wrócić do normalnej dyspozycji?
Może wystarczyć, ale w tym przypadku w grę wchodzi świadomość każdego zawodnika. Pomimo tej kwarantanny trzeba cały czas przygotowywać się do powrotu, żeby później nie zaczynać od zera.
Zostawmy na razie ten nieszczęsny temat pandemii. Zimą wrócił Pan do Ekstraklasy po półrocznym pobycie w Belgii. Jest Pan zadowolony z czasu spędzonego w Mouscron?
Wiadomo… mogło być lepiej, ale na pewno tam nie przepadłem. Grałem dość regularnie, także nie mam na co narzekać.
A jak ocenia Pan poziom ligi belgijskiej? Ekstraklasie dużo brakuje?
Jeśli chodzi o intensywność grania, to na pewno tak.
Nie bał się Pan, że w Gdańsku może być problem z graniem? Na lewej obronie jest akurat Filip Mladenović. Czołowy zawodnik na tej pozycji w całej lidze.
Filip jest bardzo dobrym piłkarzem, ale też znam swoją wartość. Wiem, ile mogę dać drużynie i na pewno będę ciężko trenował, żeby wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie. Gdybym się bał, to w Lechii by mnie nie było.
Tak naprawdę grać możecie obaj. Dobrze się Pan czuje ustawiony wyżej? Jako skrzydłowy?
Zagrałem mecz z Legią na tej pozycji i trzeba przyznać, że to było słabe spotkanie w moim wykonaniu. Oczywiście mogę tam grać, ale na pewno więcej pożytku będzie ze mnie, gdy będę występował jako boczny obrońca.
Przed zawieszeniem rozgrywek zdążyliście awansować do półfinału Pucharu Polski. Obrona tytułu to teraz Wasz priorytet?
Jak najbardziej. Chcemy obronić tytuł i zagrać w europejskich pucharach.
Najbliższy mecz w Waszym terminarzu to Derby. Mogą być trochę smutne bez kibiców. Pan akurat derbową atmosferę zna wyjątkowo dobrze z Krakowa.
To takie mecze, na które nikogo nie trzeba motywować. Każdy wie, że są one wyjątkowo ważne dla klubu i kibiców. Na pewno duża szkoda, że nie będziemy mogli zagrać przed naszą publicznością.
Śledzi Pan losy Wisły? Bolało serce jak jesienią przegrywała mecz za meczem?
Tak. Cały czas mam kontakt z chłopakami z Wisły, oglądałem też ich mecze. Te porażki bolały, ale znam charakter tej drużyny, więc wiedziałem, że w końcu zaczną wygrywać.
Wróćmy jeszcze z Krakowa do Gdańska. Kilka dni temu rzecznik prasowy Lechii poinformował, że jesteście na dobrej drodze, by porozumieć się z klubem w sprawie redukcji wynagrodzeń? Jak sytuacja wygląda na ten moment?
Jesteśmy na dobrej drodze.
Na koniec muszę też zapytać o reprezentację. Była złość, gdy nieźle szło w Belgii, a powołania nie przychodziły?
Była. Chciałem wyjechać, żeby być bliżej reprezentacji. Grałem regularnie, ale powołań się nie doczekałem, więc pojawiała się taka czysto sportowa złość.
Ale za rok zobaczymy Rafała Pietrzaka w kadrze na Euro?
Najpierw chcę grać w klubie. Potem zobaczymy. Oczywiście chciałbym jechać, bo to marzenie każdego zawodnika, ale okaże się, jak to będzie wyglądało.
ROZMAWIAŁ DOMINIK BUDZIŃSKI