Spory ból głowy Czesława Michniewicza. Tego piłkarza brakowało najbardziej w reprezentacji Polski

Spory ból głowy Czesława Michniewicza. Tego piłkarza brakowało najbardziej w reprezentacji Polski
Rafal Oleksiewicz / PressFocus
Polska rozpoczęła tegoroczne zmagania w Lidze Narodów od pokonania Walii. Chociaż Czesław Michniewicz znalazł sposób na wytresowanie brytyjskich “The Dragons”, selekcjoner nie może być w pełni zadowolony z dzisiejszego występu swoich podopiecznych. Kilku kadrowiczów w spotkaniu we Wrocławiu najzwyczajniej w świecie zawiodło.
Przez długi okres mecz z Walijczykami nie układał się po naszej myśli. Wiele akcji Polaków nakłaniało do kąpieli oczu, a kiedy już coś wychodziło biało-czerwonym, to zawodziła skuteczność. Perfekcyjne zmiany Michniewicza oraz impuls wniesiony przez rezerwowych pozwoliły jednak naszej drużynie zgarnąć komplet punktów.
Dalsza część tekstu pod wideo

Asy z rękawa

Największym plusem dzisiejszego meczu jest fakt, że został on wygrany przez nieoczywiste postacie. To nie była powtórka ze spotkania ze Szwecją, kiedy o wyniku musieli zdecydować najzdolniejsi reprezentanci, czyli Robert Lewandowski i Piotr Zieliński. Przeciwko Walii obaj miewali udane zagrania, zwłaszcza "Lewy" imponował techniką użytkową rodem nie z Warszawy, a raczej z Copacabany, jednak w decydujących momentach zarówno jemu, jak i Zielińskiemu brakowało skuteczności, precyzji, coś szwankowało.
Zwykle w spotkaniach, w których nie wszystko układa się po myśli liderów, Polska stała na straconej pozycji. We Wrocławiu ze znakomitej strony zaprezentowali się jednak zmiennicy. Jakub Kamiński i Karol Świderski nie tylko strzelili decydujące gole, ale też udowodnili, że mogą być gigantyczną wartością dodaną w kadrze. O ile “Świder” już wcześniej imponował skutecznością w kadrze, o tyle dla Kamińskiego ten mecz może być prawdziwym przełomem. Pamiętamy przecież, że nowy nabytek Wolfsburga w debiucie w seniorskiej reprezentacji kompletnie się spalił. Zagrał tragicznie i to na tle amatorskiego San Marino. Ale “Kamyk” jeszcze swoje da tej drużynie.

Moder: off

Korzystny wynik i popisowa postawa zmienników nie może przysłonić mankamentów. Niestety, ale wydaje się, że najsłabszą stroną reprezentacji Polski był dziś środek pola. Pomocnicy zostali ustawieni przez Czesława Michniewicza w taki sposób, że mieli często wchodzić w sektory wahadłowych, asekurować Tymoteusza Puchacza czy Bartosza Bereszyńskiego. Taki styl gry z pewnością ma przyszłość w polskiej kadrze, jednak trudno, żeby to wszystko odpowiednio funkcjonowało, kiedy brakuje idealnego zawodnika do tej konkretnej taktyki, czyli Jakuba Modera.
Wystarczy przypomnieć finałowy baraż ze Szwecją, kiedy gracz Brighton brylował, będąc jednocześnie pomocnikiem, a niekiedy także fałszywym skrzydłowym. W tej roli 23-latek odnajduje się idealnie, bowiem nawet Graham Potter często wyznacza mu tego typu zadania. Mateusz Klich i Jacek Góralski nie są Jakubem Moderem i dziś różnica między tymi piłkarzami była aż nadto widoczna.
Klichowi zdarzały się pomyłki, nietrafione decyzje, czasem musiał faulem naprawiać wcześniejsze uchybienia. Z kolei “Góral” pokazał się z tej strony, z której jest najlepiej znany. I trudno jednak uznać to za komplement. Jak chwalić piłkarza, który w pierwszym kwadransie sparingowego meczu wykonuje wślizg absolutnie kwalifikujący się minimum na żółtą kartkę? Od razu przypomina się marcowe starcie ze Szwecją, kiedy Góralski mógł, a być może nawet powinien zostać przedwcześnie oddelegowany do szatni po brutalnym faulu na Jesperze Karlstromie. Na pomeczowej konferencji prasowej Michniewicz żartował później, że chciał ostudzić emocje pomocnika, na co ten odpowiedział, że “Trzeba podostrzyć, trzeba mocniej”. Obecność w składzie tego typu “Pitbulla” ma swoje zalety, 29-latkowi nie można odmówić charakteru, siły, woli walki. Sęk w tym, że to wszystko schodzi na dalszy plan, kiedy weźmie się pod uwagę, że trudno zaufać piłkarzowi, który jest tykającą bombą zegarową z przyspieszonym zapłonem.
Tandem Klich-Góralski nie zagrał tragicznie, ale naprawdę czuć było, że to jednak nie ten poziom w porównaniu z tym, co oferuje Jakub Moder. Rozgrywający Brighton posiada wszystkie cechy pozwalające mu stać się kluczową postacią w układance Czesława Michniewicza. Pozostaje mieć nadzieję, że dopisze mu ten najważniejszy czynnik, czyli zdrowie. Jeśli do czasu zimowych mistrzostw świata w pełni uporałby się z wyleczeniem zerwanych więzadeł, nasza druga linia z miejsca wzniosłaby się o kilka półek wyżej.
Zwłaszcza że Moder jest tak wszechstronnym zawodnikiem, że byłby lepszą opcją zarówno od Góralskiego i Klicha, ale także od Grzegorza Krychowiaka. Defensywny pomocnik zamknął usta krytykom, kiedy w barażu ze Szwecją wszedł z ławki rezerwowych i błyskawicznie wywalczył rzut karny. Dziś jednak znów “Krycha” dolał paliwa zwolennikom odsunięcia go od składu. Oczywiście, mecz z Walią w Lidze Narodów nie determinuje przyszłości tak doświadczonego kadrowicza, aczkolwiek od takich piłkarzy trzeba wymagać pewnego minimum, do którego Krychowiak dziś nie dobił.

Wieczny problem lewej obrony

Po mizernie spisującej się linii pomocy największym problemem Polski była lewa flanka, czyli sektor, w którym od lat czekamy na reprezentanta, który zasłużyłby na miano pewniaka. Tymoteusz Puchacz miewał już udane występy z “orzełkiem na piersi”, choćby przeciwko Anglii na Stadionie Narodowym, ale dziś zagrał źle, a byłoby fatalnie, gdyby jego podania w pięknym stylu nie wykończył Jakub Kamiński. Poza tą asystą oraz celną wrzutką do Adama Buksy z pierwszej połowy, nie wyróżnił się on żadnym dobrym zagraniem. Przy czym te dwie skuteczne centry poprzedził serią kompletnie niecelnych podań. Nie do rytmu, nie do taktu.
Na szczęście Michniewicz ewidentnie chce sprawdzić Nicolę Zalewskiego jako wahadłowego. Przed zgrupowaniem można było odnieść wrażenie, że selekcjoner nie jest w pełni przekonany do tego pomysłu i wolałby jednak wystawiać 20-latka w środku pola, gdzie ten zaczynał karierę w AS Romie. Na szczęście trener zreflektował się i Zalewski złapał cenne minuty, zmieniając Puchacza w drugiej połowie.
Fakt, że zawodnik “Giallorossich” nie jest nominalnym bocznym defensorem, pod żadnym pozorem nie powinien przekreślać jego przyszłości na tej pozycji. Nikt przez przypadek nie gra pod wodzą tak wymagającego trenera, jak Mourinho w kilkunastu meczach z rzędu. Zjawiskowe występy Zalewskiego przeciwko Lazio czy Leicester sprawiają, że naprawdę trudno uwierzyć, że na dłuższą metę byłby on gorszym wyborem od Tymoteusza Puchacza, który dziś przez większość meczu grał w trybie Puszka Pandory.

Spec od wyników

Czesław Michniewicz rozpoczął przygodę z seniorską kadrą od trzech meczów bez porażki. To pierwsza tak udana seria debiutującego selekcjonera od czasów Pawła Janasa. Większość poprzedników miała problem z tym, żeby w ogóle uniknąć porażki w swoich pierwszych spotkaniach.
Po raz kolejny potwierdza się, że Michniewicz to prawdziwy specjalista od tego, żeby jego drużyny osiągały odpowiednie wyniki. Nie bez przyczyny kiedyś przylgnęła do niego łatka Jose Mourinho. Dobrze wiemy, że Portugalczyk nie zawsze troszczy się o styl i estetykę w poczynaniach swoich zawodników. Najważniejszy jest końcowy rezultat. I Michniewicz, mimo problemów, dostarcza odpowiednie wyniki. Niezależnie od okoliczności, finalnie wychodzi na jego.
Przeciwko Szkocji Polska miała kłopoty i do ostatnich minut przegrywała, Szwedzi mieli swoje sytuacje, Walijczycy też byli bliscy wywiezienia z Wrocławia choćby jednego punktu. To jednak nie ma żadnego znaczenia, bowiem na koniec zostaje suchy bilans trzech spotkań bez porażki i dwóch zwycięstw w meczach o punkty.
Oczywiście, teraz przed podopiecznymi Michniewicza swoista ścieżka zdrowia w postaci spotkań z Belgią i Holandią. W trakcie swojej kariery szkoleniowiec już wielokrotnie udowadniał, że największy kunszt pokazuje w starciach z rywalami z najwyższej półki. Przekonały się o tym młodzieżowe reprezentacje Portugalii czy Włochów, a także rywale Legii Warszawa w eliminacjach europejskich pucharów. Czy Belgia i Holandia będą następne? Nie można wykluczyć, że niepokonana passa biało-czerwonych wcale nie zakończy się na trzech dotychczasowych spotkaniach.

Przeczytaj również