Spadli z ligi, ale w niej zostaną? Na tych piłkarzy czekają kluby Ekstraklasy. "Lech Poznań ma go na liście"

Spadli z ligi, ale w niej zostaną? Na tych piłkarzy czekają kluby Ekstraklasy. "Lech ma go na liście"
Tomasz Folta/Pressfocus
Poznaliśmy już dwóch spadkowiczów z Ekstraklasy - Miedź Legnica oraz Lechię Gdańsk. Pożegnanie tych dwóch klubów to dobra okazja dla reszty stawki, aby relatywnie niskim kosztem wzmocnić swoje drużyny. W związku z tym przyjrzeliśmy się najciekawszym piłkarzom, którzy prawdopodobnie ominą pierwszoligowe zmagania.
Czasami mówi się, że ściągając zawodników ze spadkowicza samemu zaczyna się grać jak spadkowicz. Jest to jednak podejście bardzo krzywdzące, bo nawet w najsłabszych zespołach ligi można znaleźć zawodników do obudowania albo takich, którzy z miejsca są w stanie wzmocnić dany zespół. Przykładów nie trzeba szukać daleko - wystarczy spojrzeć na kadry Lechii oraz Miedzi.
Dalsza część tekstu pod wideo
Chociaż żadna z tych drużyn nie może zaliczyć bieżącego sezonu do udanych, to pod względem indywidualnym wyróżniło się kilku konkretnych zawodników. Najbardziej głośnym przykładem jest chyba Łukasz Zwoliński. Napastnik podpisał już kontrakt z Rakowem Częstochowa i w przyszłym sezonie powalczy o awans do Ligi Mistrzów. Na nim wyliczanka się nie kończy, bo przygotowaliśmy zestawienie dziesięciu graczy z obu spadkowiczów, którzy predysponują do tego, aby uniknąć konieczności występowania w Fortuna I Lidze. Z powodzeniem mogą bowiem znaleźć sobie miejsce w większości drużyn Ekstraklasy.

Rafał Pietrzak

W tym wypadku wszystko jest pewne - sam Pietrzak poinformował, że nie otrzymał oferty przedłużenia współpracy, więc już niedługo pożegna się z Gdańskiem. Jego obecna umowa obowiązuje tylko do 30 czerwca, co oznacza, że obrońca wzmocni nowy klub na zasadzie wolnego transferu. Pytanie tylko, do jakiego zespołu trafi.
Z jednej strony 31-latek popadł w przeciętność i trudno sobie wyobrazić, by był w stanie stanowić o sile Lecha lub Legii. Z drugiej zaś to wciąż porządny zawodnik, a jeśli polskie kluby chcą się liczyć w Europie, to potrzebują szerokiej kadry, które dźwigną rozgrywki Ekstraklasy. Pietrzak się w ten opis wpasowuje, chociaż pod względem liczb daleko mu do dyspozycji z rozgrywek 2020/21, gdy był jednym z najlepszych w całej lidze.

Conrado

Nie ma zupełnego przypadku w tym, że gdy Brazylijczyk wypadł ze składu ze względu na kontuję, to Lechia zupełnie przestała punktować. Oczywiście zbiegło się to w czasie z bardzo kontrowersyjną wymianą na stanowisku szkoleniowca, niemniej jednak z Conrado "Biało-Zieloni" zdobywali średnio 1,04 "oczka" na mecz, natomiast bez niego zaledwie 0,66. Skrzydłowy z pewnością nie byłby w stanie samodzielnie utrzymać całego zespołu, ale próżno zakłamywać rzeczywistość i upierać się, że jego brak nie miał najmniejszego wpływu.
26-latek ma wprawdzie problemy z utrzymaniem równej formy, ale w całym sezonie zgromadził pięć asyst. Żaden piłkarz gdańszczan nie może się w tym względzie pochwalić lepszym dorobkiem, chociaż gros z nich spędził na boisku więcej minut. Wobec tego łatwo wyobrazić sobie, że skrzydłowy latem żegna się z zespołem i nadal występuje na boiskach Ekstraklasy. To scenariusz tym bardziej realny, że umowa Conrado jest ważna tylko do 30 czerwca 2024 roku i nic nie słychać w sprawie tego, aby miała zostać przedłużona.

Jakub Kałuziński

Jeden z tych zawodników, którego odejście wywołało największą krytykę ze strony kibiców. Lechia nie była w stanie doprowadzić do przedłużenia umowy wygasającej 30 czerwca. W związku z tym młody zawodnik odejdzie z zespołu za darmo, co jest sporym ciosem, zważywszy na jego umiejętności i potencjał. 20-latek uzbierał w tym sezonie 23 występy, dorzucił dwie asysty, a pewnie byłoby lepiej, gdyby nagle nie wylądował na ławce.
W całej sprawie z Kałuzińskim nie poszło wcale o pieniądze, bo piłkarz nie stawiał szczególnie wygórowanych warunków. Chciał mieć natomiast pewne zabezpieczenie względem swojej przyszłości, co udało się ustalić naszemu dziennikarzowi, Błażejowi Łukaszewskiemu. - Problem był taki, że Lechia nie chciała pójść na zapisy, które określałyby, na jakich warunkach może odejść Jakub. Kością niezgody była też długość kontraktu - powiedziała osoba z otoczenia pomocnika (cały tekst znajdziecie TUTAJ).
Wobec pewnego odejścia, wypada zastanowić się, gdzie Kałuziński naprawdę może trafić. Oczywistym tropem wydają się kluby, które za wszelką cenę ruszą na poszukiwania młodzieżowców. Przykładem jest choćby Widzew, w którym może być problem z efektywnym i bezproblemowym wypełnieniem limitów w przyszłym sezonie. Pytanie tylko, czy Kałuziński chciałby wylądować w Łodzi, bo dookoła prawdopodobnie zakręcą się też mocniejsze drużyny.

Michał Nalepa

30 lat, opinia archetypicznego stopera, 168 meczów w Ekstraklasie. Trudno wyobrazić sobie - chociaż to opis bardzo ogólnikowy - żeby Nalepa nie znalazł miejsca w nowym klubie. Czy to w Widzewie Łódź, czy to w Lechu Poznań (pisaliśmy o tym TUTAJ), czy to w Śląsku Wrocław (w wypadku utrzymania), czy to w Wiśle Kraków, o której coraz częściej mówi się w kontekście doświadczonego obrońcy. Chociaż jeden z kapitanów Lechii nie jest żadnym wirtuozem, to tacy zawodnicy nadal mają wzięcie w naszej elicie.
Do poszerzenia kadry wydaje się rozwiązaniem idealnym, ale wyjściowe jedenastki kilku zespołów też byłby w stanie obskoczyć. Pytaniem pozostaje umowa ważna aż do 2026 roku - wobec tego za defensora trzeba będzie zapłacić, no chyba, że on sam zdecyduje się na rozwiązanie kontraktu z gdańszczanami.

Maciej Gajos

Jeden z trzech piłkarzy, którzy po pożegnalnym starciu z Legią był w stanie wyjść i skonfrontować się z obliczem spadku. Pomocnik nie zajął jeszcze oficjalnego stanowiska w sprawie swojej przyszłości, klub również nie wydał żadnego komunikatu, ale wiele wskazuje na to, że Gajos zostanie w Ekstraklasie, a nie będzie próbował swoich sił na zapleczu. Przemawiają za tym dwie kwestie - zarabia sporo, a przecież w Gdańsku potrzebują gruntowej reorganizacji i przyzwyczajenia do nowej rzeczywistości. Ponadto 31-latek wciąż sporo potrafi i nie chodzi tylko o trafienie przeciwko "Wojskowym", które może pretendować do miana gola sezonu.

Dusan Kuciak

38 lat, 326 meczów w Ekstraklasie, 124 czyste konta. Jednocześnie opinia bardzo trudnego charakteru, który miał wpływ na podzielenie i kryzys w Lechii Gdańsk. Mimo tego trudno sądzić, aby Kuciak z Gdańska szybko nie wyjechał. Wymowne w tej kwestii jest swoiste pożegnanie, jakiego doczekał się w starciu z Legią Warszawa. Zszedł w drugiej połowie, zgarnął oklaski. Nie było fety, jak w wypadku Flavio Paixao, ale wynikało to między innymi z tego, że sam Słowak nie zamierza jeszcze odwieszać butów na kołek.
Trudno przesądzić, czy doświadczony bramkarz zostanie w Polsce, ale z pewnością prędko znajdzie nowego pracodawcę. Lechii po spadku przyda się gruntowna przebudowa, znalezienie nowych liderów, wobec tego odejście Kuciaka jawi się jako oczywiste.

Jarosław Kubicki

Kubicki to postać w Ekstraklasie doskonale znana, bo występująca w elicie od blisko 10 lat. W tym czasie uzbierał 240 spotkań dla Lechii oraz Zagłębia Lubin i wygląda na to, że licznik będzie bił dalej. Już teraz mówi się, że w grze o podpis pomocnika jest Górnik Zabrze. Z ewentualnym porozumieniem nie powinno być problemów, bo spadek całkowicie zmienił rzeczywistość w Gdańsku i umowa ważna do 2025 roku nie jest szczególną przeszkodą.

Jakub Bartkowski

Zawodnik, który zaskarbił sobie spory szacunek swoją postawą w końcówce sezonu. Bartkowski błyszczał nie tyle na boisku, co poza nim, bo otwarcie potrafił przyznać, że drużyna jest w kryzysie, spadek zagląda głęboko w oczy, a problemy trawią cały klub. Tym samym 31-latek, grający w Gdańsku od stycznia bieżącego roku, pokazał charakter, jakiego nie byli w stanie wykrzesać z siebie bardziej oczywiści liderzy.
To, w połączeniu z przyzwoitymi umiejętnościami, powinno spokojnie zaowocować utrzymaniem się na poziomie Ekstraklasy. Jako zmiennik pasuje do większości czołowych klubów, jako podstawowy obrońca spokojnie mógłby zagrzać miejsce choćby we wspominanym już Widzewie.
***
Jako się rzekło, naszą uwagę przykuła także Miedź Legnica. W jej wypadku sprawa jest o tyle prosta, że z drużyną niemal na pewno pożegnają się Maxime Dominguez oraz Dawid Drachal, będący po słowie z Rakowem Częstochowa. Poza tym duetem wyróżniliśmy jeszcze dwóch innych zawodników.

Chuca

W wypadku Hiszpana sprawa jest o tyle ciekawa, że Miedzi już udało się przedłużyć z nim kontrakt, o czym informowaliśmy TUTAJ. Nie oznacza to jednak, że defensywny pomocnik zostanie w klubie na kolejny sezon, chociaż taki scenariusz też wchodzi w rachubę. Niemniej, zainteresowanie usługami 25-latka z pewnością będzie spore. Pod względem indywidualnym dał radę w Wiśle Kraków, w Legnicy też trudno mówić o zawodzie. Nieco lepszy z polskich zespołów mógłby pozwolić mu rozwinąć skrzydła na dobre.

Angelo Henriquez

Chociaż Miedź strzeliła tylko 33 gole, co jest drugim najgorszym wynikiem w tym sezonie, to jej ofensywni zawodnicy nie mogą narzekać na brak zainteresowania. Wspomniani już Drachal oraz Dominguez zdobyli łącznie cztery bramki i zanotowali sześć asyst. Liderem beniaminka był jednak Angelo Henriquez, czyli reprezentant Chile, którego samo sprowadzenie było pewnym zaskoczeniem.
29-latek, mający za sobą przygodę w Manchesterze United, sprostał zadaniu i siedmiokrotnie wpisał się na listę strzelców. Ktoś mógłby powiedzieć, że to przecież niewiele, ale trzeba pamiętać, że w Legnicy skuteczniejszego piłkarza po prostu nie było. Nie zdziwi nas zatem, jeśli jakiś klub z Ekstraklasy zdecyduje się wyciągnąć po niego rękę. Jest to tym bardziej prawdopodobnie, że przecież większość zespołów będzie szukała nowego napastnika, a tutaj mowa o graczu sprawdzonym, relatywnie tanim w obliczu spadku Miedzi.

Przeczytaj również