Smykałka do interesów Jorge Mendesa i izraelski zastrzyk gotówki. Rewelacyjne Famalicao podbija Portugalię

Smykałka do interesów Jorge Mendesa i izraelski zastrzyk gotówki. Rewelacyjne Famalicao podbija Portugalię
screen z youtube.com
Gdy miłośnicy piłki nożnej bacznie obserwują rywalizację wśród topowych zespołów pięciu najlepszych lig Starego Kontynentu, na portugalskich boiskach furorę robi drużyna z gminnego miasteczka położonego na północy kraju w dystrykcie Braga. Przywykliśmy, że miejsce w czołówce tabeli Primeira Liga zazwyczaj jest zarezerwowane dla FC Porto, Benfiki oraz Sportingu Lizbona, ale w tym sezonie do doborowego grona zasłużonych niespodziewanie dołączyła ekipa Famalicao.
Beniaminek portugalskiej ekstraklasy postanowił pójść tropem hiszpańskiej Granady, wprawiając w osłupienie ligowych potentatów świetnymi rezultatami i fenomenalną grą. Po szóstej serii spotkań Famalicao zajmowało zaszczytną pozycję lidera Primeira Liga, natomiast na rozkładzie jazdy znalazła się chociażby wygrana w meczu wyjazdowym przeciwko Sportingowi. Piłkarski kopciuszek zanotował wyśmienity start rozgrywek, zdobywając 22 punkty w pierwszych dziewięciu kolejkach kampanii 2019/2020.
Dalsza część tekstu pod wideo
Historia malutkiego klubu wcale nie jest usłana różami. Owszem, Famalicao występowało już w Liga NOS, jednak gigantyczne problemy finansowe sprawiły, że zespół spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej w Portugalii z potężnym hukiem. Dźwięk upadku był tak donośny, że słuch o Famalicao prawie zaginął.
Gdzieniegdzie rozlegały się jeszcze nieśmiałe szepty o tym, jak grają ogony w trzeciej lidze. Następnie tu i ówdzie ktoś napomknął, że kopią na poziomie okręgówki. To wszystko prawda, zatem powrót z przytupem do portugalskiej elity po ćwierćwieczu nieobecności był dla fanów Famalicao wielkim wydarzeniem.

Jorge Mendes i izraelski łącznik

W 2018 roku, gdy drużyna z północnej części Portugalii pukała do wrót Primeira Liga, ponad połowę udziałów klubu wykupił koncern energetyczno-komunikacyjny Quantum Pacific Group, którego sternikiem jest izraelski miliarder, Idan Ofer. Jego działania inwestycyjne są powszechnie znane w piłkarskim środowisku. Np. rozporządza około 32-procentowym pakietem akcji oraz innych papierów wartościowych w Atletico Madryt.
Niebagatelny wpływ na decyzję izraelskiego biznesmena o wpompowaniu gigantycznych środków pieniężnych w Famalicao miał Jorge Mendes, agent reprezentujący na co dzień interesy Cristiano Ronaldo, Bernardo Silvy czy Jose Mourinho. Człowiek-instytucja, zarządzający agencją Gestifute, która od lat współpracuje z Rio Ave oraz Bragą.
Głównym czynnikiem, który przekonał Ofera do ulokowania kapitału w Famalicao, było – jakżeby inaczej – pragnienie zarobienia fortuny. Apetyt rósł w miarę jedzenia, więc kiedy zespół awansował na najwyższy szczebel rozgrywek, Idan Ofer postanowił nabyć jeszcze większą ilość udziałów, które na chwilę obecną stanowią aż 85 procent. Utarło się, że dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Tak, zwłaszcza tacy, którzy nimi nie dysponują.

Kadrowa rewolucja

64-letniego Izraelczyka od arabskich szejków odróżnia to, że nie szasta kasą na lewo i prawo, wydając niebotyczne sumy na często przereklamowanych zawodników. Najlepszym świadectwem takiego stanu rzeczy jest fakt, że najdroższy piłkarz w historii klubu kosztował Ofera zaledwie 100 tysięcy euro. Trzeba przyznać, że w porównaniu z sumami padającymi na futbolowym rynku transferowym, ta kwota wywołuje lawinę śmiechu.
Pierwszy kapitalny ruch izraelskiego właściciela Famalicao to zatrudnienie na stanowisku dyrektora sportowego Miguela Ribeiro z Rio Ave, cenionego w portugalskim futbolu. Ofer zdecydował się na tego rodzaju posunięcie ze względu na krytykę opinii publicznej, która zarzucała biznesmenowi, że jego strategia doprowadzi kolejny portugalski klub do ruiny. Niegdyś podobnie postąpiono z SC Campomaiorense, więc obawy były w pełni uzasadnione.
W jednym z wywiadów Ribeiro oświadczył, że budżet klubu wynosi 7,5 miliona euro, natomiast wartość drużyny szacuje się na 21 milionów. Ofer rzadko dokonuje transakcji definitywnych, woli raczej czerpać korzyści na wypożyczeniach zawodników z mocniejszych zespołów, np. Nehuan Perez i Nicolas Schiappacasse z Atletico, Diogo Goncalves z Benfiki, czy też Fabio Martins z Bragi.
Latem w składzie Famalicao rozpoczęła się prawdziwa rewolucja. Najpierw podziękowano za współpracę trenerowi, Fabio Pinto, po którym schedę przejął Joao Pedro Sousa. Nowy szkoleniowiec dopiero zadebiutował w roli pierwszego trenera, choć w sierpniu stuknie mu 49 lat. Wcześniej musiał zadowolić się funkcją asystenta Marco Silvy, przy którym nabierał doświadczenia, gdy ten był menedżerem m.in. Olympiakosu, Watfordu, Hull oraz Evertonu.

Tożsamość Famalicao

Skład sensacyjnego zespołu bieżących rozgrywek Primeira Liga opiera się głównie na obcokrajowcach. Aż dwudziestu piłkarzy nie posiada portugalskiego obywatelstwa. Największą grupę stanowią Brazylijczycy, a ponadto na liście możemy znaleźć kilku graczy z zaciągu europejskiego, jak również z Afryki. Średnia statystyczna wieku drużyny waha się na granicy 23-24 lat, co sprawia, że podopieczni Sousy są najmłodszą ekipą w lidze.
Od fantastycznej inauguracji, Famalicao zaczęło nieco dołować, gubiąc punkty z przeciętniakami albo zespołami walczącymi o utrzymanie, jednak wciąż pozostaje z realnymi szansami na podium. Niemniej, gdyby tak się nie wydarzyło i drużynie przypadłoby czwarte miejsce – gwarantujące udział w europejskich pucharach – nikt w klubie nie miałby powodów do narzekań. Idan Ofer odetchnąłby z ulgą, natomiast Jorge Mendes ponownie dowiódłby, że jego nieposzlakowana reputacja rekina biznesu nie jest mrzonką.
Tak czy inaczej, historię Famalicao należy brać za wzorzec łamiący bariery wysnutej dawno temu teorii, że mały klub nigdy nie będzie w stanie osiągnąć siły przebicia na futbolowe salony. Ktoś za moment podniesie larmo, że obowiązkowe jest otrzymanie porządnego nakładu finansowego. Że bez koneksji nie uda się załatwić wyposażenia sportowego, zorganizować systemu szkolenia zawodników, skautów oraz trenerów.
I my temu komuś przyznajemy słuszność, ale wyłącznie do pewnego stopnia, ponieważ na pierwszym planie zawsze będzie duch rywalizacji. Szczęście zespołu w okresach triumfów, lecz przede wszystkim charakter po dotkliwych porażkach. Bill Shankly powiedział kiedyś: „Drużyna piłkarska jest jak fortepian. Potrzebujesz ośmiu, żeby go nieśli, i trzech, którzy umieją na tym cholerstwie grać”. Właśnie takim instrumentem jest Famalicao.
Mateusz Połuszańczyk
Redakcja meczyki.pl
Mateusz Połuszańczyk , Mateusz Połuszańczyk
29 Jan 2020 · 19:30
Źródło: własne

Przeczytaj również